eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.motocykleHiperprzestrzen, poradnik urzytkownika › Hiperprzestrzen, poradnik urzytkownika
  • X-Received: by 2002:a81:3a0b:: with SMTP id h11mr7549818ywa.325.1551537557704; Sat,
    02 Mar 2019 06:39:17 -0800 (PST)
    X-Received: by 2002:a81:3a0b:: with SMTP id h11mr7549818ywa.325.1551537557704; Sat,
    02 Mar 2019 06:39:17 -0800 (PST)
    Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.nask.pl!news.nask.org.pl!news.unit
    0.net!weretis.net!feeder7.news.weretis.net!proxad.net!feeder1-2.proxad.net!209.
    85.160.216.MISMATCH!m21no3454447qta.0!news-out.google.com!o7ni1803qta.1!nntp.go
    ogle.com!m21no3454443qta.0!postnews.google.com!glegroupsg2000goo.googlegroups.c
    om!not-for-mail
    Newsgroups: pl.rec.motocykle
    Date: Sat, 2 Mar 2019 06:39:17 -0800 (PST)
    Complaints-To: g...@g...com
    Injection-Info: glegroupsg2000goo.googlegroups.com; posting-host=86.189.141.98;
    posting-account=0wFGZAoAAABYiWXZrt62Lz7f3ezRDhau
    NNTP-Posting-Host: 86.189.141.98
    User-Agent: G2/1.0
    MIME-Version: 1.0
    Message-ID: <e...@g...com>
    Subject: Hiperprzestrzen, poradnik urzytkownika
    From: Zmrogg <g...@g...com>
    Injection-Date: Sat, 02 Mar 2019 14:39:17 +0000
    Content-Type: text/plain; charset="UTF-8"
    Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.motocykle:669893
    [ ukryj nagłówki ]

    .....
    .....Hiperprzestrzen, poradnik urzytkownika
    .....--------------------------------------
    .....
    .....
    .....Gdy jakis czas temu Marsjanie cichcem przejeli wladze nad Ziemia, wprowadzili
    zasade, ze przerywana linia posrodku jezdni bedzie malowana nie na bialo (jak zawsze
    dotad) ani kolorowo (jak rzadko kiedy) tylko na wypuklo.
    .....
    .....
    .....
    .....Kolor wypukly wystaje z asfaltu na pare milimetrow, akurat tyle ile potrzeba
    zeby wyczuc go przez siodelko. Procz tego ze dzieki temu w ruchu ulicznym moga teraz
    uczestniczyc takze niewidowmi, pomysl ten byc moze w przyszlosci dostarczy wiecej
    pacjentow proktologom - dzis jednak bedzie nie o tym.
    .....W przeciwienstwie do reszty wszechswiata hiperprzestrzen posiada wlasciwie tylko
    dwa wymiary - dlugosc i czas. Dlugosc ciagnie sie wzdluz tej przerywanej linii od
    jednego skrzyzowania do mastepnego, zas czas to jest to cos co masz zeby tam dotrzec
    zanim rusza na ciebie ci z przeciwka.
    .....Po drugiej stronie swiatel hiperprzestrzen rowniez bowiem istnieje, ale chwilowo
    zapelniaja ja ci, ktorzy podrozuja nia jak ty, tyle ze w przeciwna strone. Ich cel
    polega na tym, zeby dotrzec do czola korka poki jest czerwone, zanim swiatlo sie
    zmieni i rusza na nich ci z przeciwka - czyli miedzy innymi ty.
    .....Poniewaz hiperprzestrzen ma szerokosc tylko jednej kierownicy, nie ma mozliwosci
    poruszania sie nia gdy swiatla zmienia sie na zielone. Bezpieczne korzystanie z
    hiperprzestrzeni polega wiec na tym aby w odpowiedniej chwili z niej zejsc. Poniewaz
    jednak ci z przeciwka mysla dokladnie tak samo, powstaje zjawisko osobliwego
    paradoksu - wlasnie w chwili najwikszego natezenia ruchu hiperprzestrzen stanowi oaze
    spokoju na srodku rzeki pojazdow plynacej w obu kierunkach naraz. Ci, ktorzy w takich
    chwilach z hiperprzestrzeni korzystaja, uchodza za najwytrawniejszych.
    .....Rzecz prosta jest to surowo zabronione - jak prawie wszystko na naszej (z nazwy
    juz tylko) planecie. Marsjanie egzekwuja ten zakaz bez pardonu, przy pomocy
    zmotoryzowanych patroli i rozwieszonych na drzewach kamer, a ostanio nawet tajniakow
    przebranych za Ziemian co to niby sa turystami i dlatego stoja sobie po calych dniach
    w jakims miejscu z gotowym do strzalu aparatem. Nawet oni jednak nie moga byc
    wszedzie a zreszta stanowia zagrozenie tylko dla tych, ktorzy musza miec tablice
    rejestracyjne. Ci, ktorzy nie musza, w zamian wystawieni sa na zupelnie inne
    niebezpieczestwo - moga latwo pasc ofiara wlasnej nadmiernej uprzejmosci.
    .....I o tym wlasnie bedzie dzisiaj.
    .....Wybrazcie to sobie - jest wlasnie wieczorne spietrzenie. Ulica, na planie miasta
    zanaczona na zolto bo ma az po dwa pasy, zakorkowana jest zupelnie - tak po waszej
    stronie jak i po przeciwnej. Stezenie tlenu w spalinach spada, a do nastepnego
    skrzyzonawania jest tylko jakies czterysta jardow. Rzucacie wiec okiem w prawo i w
    lewo, zerkacie miedzy nogi by sprawdzic czy tylne migadelko miga jak nalezy, spinacie
    przerzutke - i wskakujecie w hiperprzestrzen. I nie docieracie nawet do dwusetnego
    jardu, gdy dogania was charakterystyczny pomruk.
    .....W hiperprzestrzeni ogladanie sie za siebie jest niezwykle niebezpieczne; mozna
    latwo stracic rownowage i obudzic sie ogladajac autobus od dolu. Ale ryzykujecie - w
    koncu wszystko co teraz robicie jest ryzykowne - i przekonujecie sie ze tak, w
    istocie, waszym sladem podaza wypasiony tryumph. Piecdziesiat jardow dalej macie juz
    ogon z dwu przeciakow, czterech skuterow i jednego cafe-racera. Wyczuli ze wiecie jak
    sie dostac do przodu i sledza was, bo przecie w razie czego to wy a nie oni
    zlamaliscie przepisy. Oni tylko jada za wami.
    .....Przed waszym przednim kolem jest juz tylko sto razy po dziewiecdziesiat jeden
    centymetrow (albo sto razy po trzy stopy, po dwanascie cali kazda) i wiecie juz ze
    dotrzec do czola korka przed zmiana swiatel nie zdazycie. Za chwile z przeciwka ruszy
    lawina i zmiecie z soba wszystko co przekroczylo wypukla linie, olbo choc tylko jej
    dotyka. Rownoczesnie ci, ktorych dotad mineliscie jak statyczne czterokolowe elementy
    krajobrazu, runa natychmiast z kopyta, odcinajac was od bezpiecznego kraweznika. Poki
    miga zolte jest jeszcze jakies trzy do czterech sekund by przemknac prostopadle
    pomiedzy ciagle nieruchomymi zderzakami. Juz nawet wypatrzyliscie sobie przeswit i
    zaczynacie sie wen wciskac, majac nadzieje ze kierowca zauwazy was i obejdzie sie bez
    kladzenia sie mu na masce. Juz nawet wiecie ze byc moze sie to wszystko uda - ale
    wiecie juz takze ze przy nastepnym skrzyzowaniu nie ominie was milczaca reprymeda
    tych, ktorych za soba podciagneliscie do przodu.
    .....Bo wy sami jestescie wascy i ciency, co najwyzej w wystajacymi z lekka pedalami
    w najszerszym miejscu. Ale oni - ci wasi dopiero co skwapliwi towarzysze podrozy w
    hiperprzestrzeni - maja kufry, silniki, blotniki, migacze, rozpylacze... Cala ta
    blacharka, z ktorej sa tacy dumni i ktora daje im nad wami taka mordercza przewage na
    prostej, teraz jest dla nich jak zad kobyly co chciala przelezc miedzy zeberkami
    kaloryfera. Wszystko co moga zrobic to z rykiem desperacji walic na sam przod,
    slyszac przez kaski ze ci z przeciwka - tez pewnie podciagnieci w przod przez
    jakiegos zbyt uprzejmego pedalarza - takze wala wlasnie na nich ze wszystkim co im
    fabryka dala. I ze jedni i drudzy spotkaja sie dokladnie na srodku skrzyzowania,
    gdzie ich predkosc bedzie najwieksza; i tam wlasnie beda sie musieli minac nim dwie
    lawy zawistnych puszkarzy rozetra ich miedzy soba na opilki. A jezeli swiatla
    wartowaly nie wokol skrzyzowania a jedynie jakiegos pojedynczego przejscia dla
    jeszcze istniejacych na swiecie pieszych? Bedzie jeszcze zabawniej - przyjdzie sie
    minac na skrawku pomalowanym na pasy, tej chwilowo ziemi niczyjej, zanim zniknie ona
    pod tlumem opon. A potrwa to wszak tylko ulamek chwili.
    .....No i - jesli, rzecz jasna, to przezyja - na nastepnych swiatlach, za nastepne
    czterysta jardow, znow sie z nimi spotkacie. I natychmiast znow wejdziecie w
    hiperprzestrzen, w tym samym gronie i prawie na pewno w tym samym szyku. Ale nim to
    nastapi, gdzies po drodze, nie omieszkaja dac wam do zrozumienia, ze nie sa z was
    zadowoleni.
    .....Mogliscie sie bardziej postarac. Sprezyc sie po prostu. Nie daliscie z siebie
    wszystkiego. Slabo. Malo trenujecie.
    .....
    .....To troche tak jak wtedy gdy nagle zwariuje dyrektor.
    .....Jasna sprawa, zawsze byl cokolwiek spastyczny, od pierwszego wejzenia wiedzial
    to o nim kazdy procz niego samego. Ale byl tez relatywnie nieszkodliwy, bo szalenstwo
    ograniczalo sie w nim do jakiegos wycinka rzeczywistosci. Wystarczalo tylko omijac to
    miejsce i osiem godzin dziennie mozna bylo przetrwac nawet przy wariacie na
    swobodzie. Takie przypadki sa czestsze niz sie moze wydawac; latami stabilne jak
    ziemniak w trzech czwartych zupenie dobry, bo tylko w jednej czwartej zgnity. Ale
    kiedy nagle sie takiemu gagatkowi pogorszy - a jest akurat waszym szefem - mozecie
    latwo wpasc w pulapke nadmiernej uprzejmosci.
    .....Zauwazacie te zmiane, oczywiscie i juz wlasciwie zaczynacie sie rozgladac za
    przesiadka, bo zycie jest za krotkie by je marnowac na szarpanie sie z debilem. Ale -
    myslicie sobie jeszcze, gdy na moment lub dwa debil znow wraca do poprzedniego stanu
    wariactwa utajonego - ale przeciez czy nie jest to najlepsza robota jaka sie wam
    dotad trafila? Czy nie placa tu lepiej niz placili gdzie indziej? Czy nie
    wyrobiliscie sobie obrywow tu i tam? Czy nie macie stazu i nawet jakiegos tam
    szacunku? Czyz nawet to glupie okno co je macie przez caly dzien przed nosem nie jest
    najlepszym widokiem jaki mozna miec w tym przepopulowanym miescie, zagraconym jak
    tysiacletni smietnik, gdzie na dodatek tylko polowa mieszkancow to ludzie a cala
    reszta to co najwyzej czlekoksztaltni?
    .....No i czy ten balwan, myslicie sobie, patrzac na waszego ciagle jeszcze szefa,
    ktory jako jedyny mieszkaniec Kosmosu nie wie, ze jest balwanem - czy wiec ten balwan
    zasluguje na to zeby go tak zostawic, w polowie rozgrzebanych dziesieciu spraw naraz,
    o ktorych - jak to balwan - wiedze ma tylko powierzchowna?
    .....Jeszcze miesiac, decydujecie wiec, jeszcze dwa. Dociagniemy to jeszcze kawalek
    dalej. Odrobine blizej tego skrzyzowania, na ktorym zostawimy te juz zupelnie
    zakorkowana ulice, by znalezc sobie jakas inna, spokojniejsza i moze prowdzaca do
    jakiegos innego, ciekawszego celu. W koncu, konkludujecie, przezyliscie z tym tu
    wariatem kawalek dekady - w czasie tlustym i w czasie chudym. Z wiatrem i pod wiatr.
    W tlumie i w opuszczeniu. Moze jednak sie opamieta i bedzie potrafil to docenic. Dwa
    czy trzy dodatkowe miesiace nie zrobia przeciez roznicy...
    .....I to jest wlasnie ten moment.
    .....Nie mijaja nawet dwa tygodnie gdy z hukiem dobijacie do kraweznika, o ktorym
    dopiero co dywagowaliscie w kategoriach miesiecy. Ziemniak, teraz juz czarny ze
    wszystkich stron, nie omieszkuje przy tym dac wam do zrozumienia, ze nie byl z was
    zadowolony.
    .....W takich chwilach pozostaje tylko zrobic to, co zrobic nalezalo owe dziesiec dni
    wczesniej: rzucic okiem w prawo i w lewo, zerknac czy migadelko miga - i wskoczyc w
    hiperprzestrzen. Tak czy owak, beda przeciez nastepne skrzyzowania. Zycie jest zbyt
    krotnie, aby sie martwic o te, juz zostawione z tylu.
    .....
    .....
    .....
    .....------
    .....Zmrogg
    .....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: