Witam,
szukam kredytu na mieszkanie: 250.000 PLN, 100% wartości inwestycji, w
CHF na 30 lat, zero wkładu własnego.
Mieszkanie na rynku pierwotnym. Byłem (jak na razie) w Millenium, mBanku,
Nordea i DB.
Z otrzymanych ofert najbardziej pasowała mi Nordea z prowizją 1% i marzą
1,2% (zmniejszaną o 0,1%-0,2% przy założeniu konta i KK). Jak czytałem
wcześniejsze posty na temat warunków kredytowych jakie można uzyskać w
Nordea, stwierdziłem, że może i w moim
przypadku da się coś jeszcze utargować, choc zdawałem sobie sprawę, że mój
kredyt nie daje wielkiego pola do negocjacji (choć z drugiej strony, w DB
zaproponowali mi prowizję i marżę równo po 0,9%, ale niestety miesięczne
wynagrodzenie musiałbym mieć o 400 zł wyższe, a jestem świeżo po podwyżce;))
No i ostatnio dostałem maila od doradcy z Nordea, że podnoszą marże i moim
przypadku mogę teraz liczyć teraz na marżę 1,3%
(minus 0,1% przy załozeniu konta i KK), dochodzi jeszcze ubezpieczenie NNW.
Hmmm, co jest grane, rzeczywiscie podnoszą marże, czy trafiłem na cwanego
doradcę? Jest sens uderzać do innych oddziałów tego banku i sie targować?
Czy raczej przy takim kredycie bedą mi wszędzie dawać identyczne warunki z
widełek?


Pozdrawiam
Toczas