eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyKolo zapasowe na dachu w boxie? › Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
  • Data: 2012-09-23 18:08:39
    Temat: Re: Kolo zapasowe na dachu w boxie?
    Od: Artur Maśląg <f...@p...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2012-09-23 16:55, Axel pisze:
    (...)
    > Bardzo duzo nie jezdze, kiedys po 50 tys.km. rocznie, teraz okolo 20,
    > ale musze liczyc tez ok. 15 tys. rocznie drugiego samochodu, bo jak jest
    > kapec, to ja jestem wzywany :-)

    Mam podobnie, tylko moje przebiegi zazwyczaj trochę większe, za to
    drugi miewa mniejsze :)

    > Drogi tez rozne, w sezonie regularnie w
    > weekendy jezdze po piaszczystej, wiejskiej drodze (dojazd na dzialke), a
    > przez wiele lat ulica, przy ktorej mieszkam byla tak dziurawa, ze _co
    > najmniej_ raz do roku musialem robic zawieszenie w samochodzie. A i po
    > Polsce zdarza mi sie jezdzic po nienajlepszych drogach, np. na Mazurach.
    > Raz na rok, dwa lapie gume, ale niegroznie (odpukac): albo powietrze
    > schodzi powoli, albo wcale - moja zona zaczela narzekac kiedys, ze cos
    > jej stuka w okolicach tylnego kola, jezdzila tak jeszcze przez tydzien,
    > bo nie bylo mnie w Wwie, a po powrocie znalazlem w oponie... solidnej
    > wielkosci srube, ktora stukala lbem o asfalt :-) A cisnienie powyzej 2 atm.

    Śruba - żona też narzekała, znalazłem. Spróbowałem wykręcić, zaczęło
    schodzić powietrze, wkręciłem, w poniedziałek do wulkanizatora :)
    Jeżeli chodzi o takie niegroźne to się mniej więcej regularnie
    zdarzają, ale niestety zdarzają się czasem poważniejsze, gdzie niestety
    pozostaje tylko zapas, albo assistance. Te co opisałem tak na szybko
    to w jednym z przypadków był fragment czegoś od maszyny do sianokosów
    (używane w górach), wentyl to pewnie jakiś drut, albo coś leżącego na
    drodze (może gałąź, choć wcześniej były jakieś budowy - po ciemku to
    dużo nie widać), a rozdarcie to jak pisałem pewnie o te kawałki pręta
    zbrojeniowego na zupełnie bocznej drodze. Ba, tamta droga to w ogóle
    była taka, że nie zauważyłem braku ciśnienia, ponieważ tak wolno
    jechałem. Zastanowiły mnie tylko dźwięki odbijające się od budynków,
    ale zrzuciłem to na odgłosy których normalnie przy zamkniętych oknach
    nie słychać - zobaczyłem dopiero jak psa poszedłem wypuścić :)
    Paradoksalnie nie przypominam sobie takich atrakcji a oponami z jazdy
    na działkę/budowę, choć jeden numer pamiętam - żona dzwoni, że coś się
    dzieje, samochód pływa itd. Powiedziałem by zjechała na Jet-a (okolice
    Siestrzeni/Siestrzenia - ok. Żabiej Woli). Podjechałem - oba przednie
    koła kapciowate, poniżej atmosfery. Kompresor i już ja dalej pojechałem
    tym samochodem. Dzień wcześniej były zmienianie opony z przodu i
    dzielny sprzedawca/wulkanizator dobrze się sprawdził :>

    > Coz, moze mam szczescie, ale za to ostanimi czasy wyrownuje sie to z
    > glupimi stratami: w zeszlym roku na wiejskiej drodze, gdzie samochod
    > przejezdza raz na pol godziny, babsko zapragnelo otworzyc drzwi
    > dokladnie w momencie, kiedy omijalem jej auto. Gdyby to zrobila 2
    > sekundy wczesniej - otworzylbym jej drzwi o 180 st. zderzakiem, 2
    > sekundy pozniej - nic by sie nie stalo, a tak wbilem jej te drzwi w
    > slupek rozwalajac sobie blotnik i drzwi. Wiosna, jadac autem zony,
    > dostalem na obwodnicy Radzymina kamieniem w przednia szybe, co
    > zaowocowalo centymetrowym pajaczkiem (na szczescie udalo sie jeszcze
    > tego samego dnia to zakleic). Kilka dni temu facet przytarl mi solidnie
    > zderzak i nadkole wyjezdzajac z miejsca parkingowego obok - a postawilem
    > samochod zony tylko na 5 minut... A wczesniej nie mialem nawet
    > najmniejszej stluczki przez jakies 8 lat.

    Kamienie to się trafiały, małe i większe otarcia też - a to gdzieś
    pod marketem, na mieście, a to gdzieś na parkingu przed atrakcjami
    urlopowymi np. przed wejściem na szlak, parę np. pod szkołami u
    młodych. Ostanie poważniejsze takie zdarzenie to prawdopodobny wjazd
    hakiem prze cofaniu jakim suvem - patrząc po wysokości wejścia. Strat
    na ładnych parę kPLN. Kartki oczywiscie nie było, AC się przydało.
    No, ale to i tak uważam za drobiazgi - kumulację to miałem po ponad
    20 latach bezstłuczkowej i bezwypadkowej jazdy. Listopad - strzał
    w tył na parkingu (nikogo nie było), styczeń żona dostała w lewy tył
    od gościa skaczącego na czerwonym, lipiec - jak stałem na czerwonym
    to mi gość wjechał w granicach 100km/h w tył (prędkość wg oceny policji)
    wbijając mnie w samochód przede mną. No, mam nadzieje, że limit
    wyczerpany. Obcierki parkingowe nadal maja się dobrze (ostatnio
    ktoś żonkowy przytarł pod Auchan, a mój pod Ostaszem), ale to pikuś,
    a samochód jest do jazdy :)




Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: