Michał pisze:
>>
>> Takie rzeczy należałoby liczyć osobno koszty stałe (czyli utrata
>> wartości, ubezpieczenia itp.) i osobno koszty zależne od ilości
>> przejechanych kilometrów (paliwo, naprawy, opony, przeglądy).
>
> Czemu? Jedno wychodzi czy kupuje nowe 307 i nic nie dokładam czy kupuje
> stare BMW taniej i dokładam w częściach.

To też ciężko dokładnie policzyć.

Bo nie tylko na częściach oszczędzasz kupując nowe i bardziej
bezawaryjne auto.

W starym aucie np. padnie klima w drodze na wakacje w sposób którego nie
da się naprawić w pierwszym lepszym warsztacie na szybko. Po powrocie do
domu będzie to kosztować powiedzmy 1000zł, ale to nie znaczy że
faktyczna "strata" to było tylko 1000zł. Bo lipcowe trasy w aucie bez
klimy - bezcenne.

I m.in. za to płaci się kupując nowy samochód - że on jest w miarę pewny
że nie wykręci numeru w najmniej spodziewanym momencie.
Bo awaria niekoniecznie musi być droga żeby była upierdliwa.


>> Bo tak są pomieszane dane "na kilometr" z danymi "na rok" i wynik może
>> wyjść cokolwiek dziwny... Np. u mnie ujemny, co przyznasz że trudno
>> porównać ;)
>
> To auto zyskuje Ci na wartości? Zabytek jakiś?

Tanio kupić, drogo sprzedać.
Można wykupić auto służbowe od firmy, można dostać w prezencie, kupić
zepsute i naprawić, wygrać itp.

I wtedy bardziej miarodajne będzie jak się powie że jeden powiedzmy na
aucie póki co zyskał 10000zł, a drugi wydał 5000zł i ok - to jeden z
kosztów.

A koszty zależne od kilometra jeden ma wtedy 40gr/km, a drugi 50gr/km i
to już można porównywać co tak naprawdę wychodzi taniej.

Drugi argument za rozdzieleniem kosztów stałych i kosztów zależnych od
kilometra będzie taki, że jak się chcesz porównać z grupowiczami, to
każdy robi inne przebiegi, a siłą rzeczy najtaniej kilometr wyjdzie tym
którzy jeżdżą więcej i mają mniej samochodów.
Taniej będzie też zrezygnować np. z AC (i nie rozbić auta) :)

A porównanie samych kosztów zależnych od kilometra powie Ci prawdę czy
jeździsz oszczędnie czy nie, a nie to czy masz głowę do interesów :)