eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Kanty okrągłego stołu, czyli o gwarantowanym prawie prawników do bezprawia i ich reprodukcji
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 2

  • 1. Data: 2019-12-07 10:43:21
    Temat: Kanty okrągłego stołu, czyli o gwarantowanym prawie prawników do bezprawia i ich reprodukcji
    Od: u2 <u...@o...pl>

    https://wpolityce.pl/polityka/476233-kanty-okraglego
    -stolu-gwarantowane-prawo-do-bezprawia


    Kanty okrągłego stołu, czyli o gwarantowanym prawie prawników do
    bezprawia i ich reprodukcji. Płytkie i tanie gadanie o samooczyszczeniu

    opublikowano: przedwczoraj
    autor: Fratria

    Jakże naiwne, płytkie i tanie było gadanie o samooczyszczeniu się
    sędziowskiego i prokuratorskiego stanu...


    Chory psychicznie, ubezwłasnowolniony Arkadiusz K. trafił z wyroku sądu
    za kraty, bo ukradł wafelek za 99 groszy. Dyrektor koszalińskiego
    więzienia, który wpłacił za niego kaucję i uwolnił z celi popadł w
    tarapaty. Jak śmiał podważać decyzję sędziego...?! Kamil Durczok, który
    jadąc autem po pijanemu spowodował wypadek, który miał podrobić weksle,
    miał wyłudzić 2,9 mln zł. został przez sędziego puszczony wolno. Piotr
    Najsztub, który na trzeźwo jeździł bez odebranego mu wcześniej prawa
    jazdy za wykroczenia drogowe, w dodatku samochodem bez badań
    technicznych, który potrącił starszą kobietę na przejściu dla pieszych,
    został przez sąd... uniewinniony. Że głupio spytam, w jakim kraju żyjemy...?

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trzęsienie ziemi po wyroku TSUE! Sąd Najwyższy: ,,KRS nie
    daje gwarancji niezależności. Izba Dyscyplinarna nie jest sądem"

    I od razu odpowiem: w Polsce pookrągłostołowej. Trzydzieści lat po
    upadku komunizmu wciąż mamy do czynienia z patologią w tzw. organach
    wymiaru sprawiedliwości. Co gorsza, ci, którzy usiłują w nim pozamiatać
    traktowani są niemal jak ,,gwałciciele". Cudzysłów jest zamierzony,
    bowiem to wyraz wyjęty z tytułu w aktualnej ,,Gazecie Wyborczej":

    Sędziowie odchodzą z TK i wydają oświadczenie: ,,Niezależność
    Trybunału została zgwałcona".

    Już sam tytuł jest wredną, działającą na podświadomość manipulacją;
    chodzi o dwóch sędziów, którym właśnie kończy się kadencja, więc - jak
    można błędnie wnioskować z tytułu - nie odchodzą w proteście. Na to
    jakoś wcześniej odwagi nie mieli, a może mieli inne powody, nie będę
    wnikał, choć Trybunał został brutalnie i to zbiorowo ,,zgwałcony" przez
    sprawców z PO-PSL, na ostatnim posiedzeniu Sejmu z ich jeszcze
    większością w 2015 roku. Dla przypomnienia, wybór, a właściwie bezprawna
    obsada Trybunału mającego stać na straży Konstytucji, została dokonana w
    przyspieszonej procedurze przez tracących władzę do stricte
    politycznych, partyjnych celów.

    Ale mniejsza z tym. Jaki mamy system? - każdy widzi, charłactwo w naszym
    wymiarze sprawiedliwości najlepiej obrazują sondaże opinii publicznej.
    Gdzie te tłumy protestujących w obronie sędziów płci obojga rzekomo
    gwałconych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości? - nie widzę! Kogo widać
    na ulicach? A to panią sędzię Małgorzatę Gersdorf ze świeczką, od 2014r.
    pierwszą prezes Sadu Najwyższego, przewodniczącą Trybunału
    Konstytucyjnego i Krajowej Rady Sądownictwa, to prezesa Stowarzyszenia
    Sędziów Polskich ,,Iustitia" Krystian M., któremu zastępca rzecznika
    dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych przedstawił zarzuty
    popełnienia 55 poważnych przewinień, w tym podżeganie sędziów do
    ,,nierespektowania porządku prawnego Rzeczpospolitej Polskiej", a to
    zawieszonego sędziego Pawła Juszczyszyna, oskarżanego o różne przewiny,
    który sam przyznaje się do ,,uchybień", a który wzywa poprzez media
    społecznościowe: ,,Apeluję jeszcze raz do sędziów: Nie dajcie się
    zastraszyć! Bądźcie niezawiśli i odważni!"...

    Sędzia Gersdorf odebrała niedawno nagrodę w Niemczech za jej niezłomną
    postawę w obronie rzekomo gwałconej w Polsce demokracji. Mówiąc wprost,
    Niemcom bardzo nie na rękę jest i będzie każdy polski rząd odnoszący
    sukcesy na międzynarodowej arenie, dbający o interesy państwa polskiego,
    który ani myśli składać Berlinowi wiernopoddańczych deklaracji, jak
    ekspremier Donald Tusk i jego szef dyplomacji Radosław Sikorski. Sędzia
    Gersdorf głupia nie jest, z pewnością zdaje sobie z tego sprawę, tym
    większy niesmak budzą jej tyrady wygłaszane nie tylko na niemiecki użytek.

    Ale ja nie o tym, lecz o Niemczech właśnie: pani Gersdorf i wszyscy,
    którzy mają trochę rozeznania w polityce, wiedzą, a przynajmniej
    powinni, jak potraktowano enerdowskich sędziów i prokuratorów po
    ,,anszlusie" z RFN. Jeśli nie wiedzą, to krótko przypomnę: po tzw.
    weryfikacji zawodowej, spośród 1,3 tys. sędziów i prokuratorów z byłej
    NRD aż dwie trzecie straciło uprawnienia i pracę, jednych wyrzucono,
    wielu wytoczono procesy karne (sic!), innym umożliwiono przejście ,,w
    stan spoczynku" na wcześniejszą emeryturę lub otwarcie własnych kancelarii.

    Proces reform, dekomunizacji, rozrachunku z przeszłością i odnowy wśród
    prawniczych służalców reżimu komunistycznego teoretycznie zapoczątkowany
    został jeszcze w czasach dwóch ostatnich premierów NRD - działacza
    Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) Hansa Modrowa (listopad
    '89 - kwiecień '90) oraz premiera Lothara de Maiziere'a (kwiecień '90 -
    październik '90), który później był jeszcze ministrem do zadań
    specjalnych w gabinecie kanclerza Helmuta Kohla. Jak się jednak okazało,
    de Maiziere, prawnik z wykształcenia, adwokat, szef wschodnioberlińskiej
    palestry, był tajnym współpracownikiem enerdowskiej bezpieki (Stasi),
    czemu energicznie zaprzeczał, lecz po przedstawieniu dowodów stracił
    posadę i w 1991r. wrócił do działalności adwokackiej w prywatnej
    kancelarii w Berlinie.

    Gwoli ścisłości, wschodnioniemieccy politycy z okresu przejściowego
    dokonali jedynie pozornych zmian personalnych i, acz uchwalili
    nowelizacje Kodeksu, robili wszystko, by nowych ustaw nie wdrożyć ich w
    życie. Proces oczyszczania rozpoczął się na dobre już po formalnym
    przyłączeniu byłej NRD do RFN. Wówczas dopiero nastąpiło istne
    trzęsienie ziemi w aparacie sprawiedliwości tzw. nowych landów; tygodnik
    ,,Der Spiegel" nie bez racji porównał funkcjonowanie systemu w czasach
    młota i cyrkla (na fladze NRD) z okresem swastyki - nawiasem mówiąc,
    wyroki śmierci wykonywano aż do lat osiemdziesiątych z pomocą gilotyny
    użytkowanej za III Rzeszy.

    Tylko w początkowej fazie niemieckiej lustracji wymiaru sprawiedliwości
    sklasyfikowano aż około 200 tys. orzeczeń, jako wydanych na podłożu
    politycznym. Ostatni z 221 wyroków śmierci wykonano w 1981r. Skazańcem
    był oficer Stasi Werner Teske, który planował ucieczkę z rodziną za
    Zachód. Karę śmierci zniesiono dopiero w 1987r., po tym, gdy kanclerz
    Kohl podjął w Bonn z odegraniem enerdowskiego hymnu i wszelkimi honorami
    głowę enerdowskiej partii i państwa Ericha Honeckera. Dla prawników z
    byłej NRD pozjednoczeniowy okres był walką o wszystko. Niektórzy, jak
    wschodnioberliński sędzia Ronald Mielich walczyli o odzyskanie uprawnień
    aż po Federalny Trybunał Konstytucyjny. Mielich wtrącał ludzi za kraty
    m.in. za zawieszenie na antenie trabanta białej wstążki, która dla Ossis
    (wschodnich Niemców) symbolizowała hasło: ,,Ich will raus" (chce się
    wydostać), czy np. na rok więzienia za zatknięcie przez ,,sprawcę" na
    drucie kolczastym czerwonych goździków, po zastrzeleniu przez
    pograniczników kolejnego uciekiniera na niemiecko-niemieckiej granicy.
    Sędzia Mielich dostał relatywnie łagodny wyrok nieco ponad 3 lat więzienia.

    Dziś Niemcy, gdzie dokonano dekomunizacji i czystki nie tylko wśród
    enerdowskich sędziów i prokuratorów, gdzie notabene wyboru do
    najwyższych gremiów w instytucjach wymiaru sprawiedliwości dokonują
    politycy, usiłują wyrokować w sprawie jakoby niedemokratycznych reform w
    naszym kraju. Polityczny cynizm, brak rozeznania, czy głupota?

    Niemieccy politycy też durniami nie są, choć i wśród nich zdarzają się
    głupcy czy zbyt leniwi, by zagłębić się w problem naszej nierozliczonej
    od czasów PRL, ale wojującej ,,nadzwyczajnej kastry", żeby ,,było tak jak
    było". Odpowiedź jest więc prosta: także kwestia porządkowania naszego
    kraju na tym polu, co jest - podkreślę - wewnętrzną sprawą naszego
    kraju, stanowi element walki politycznej, w której nie chodzi o
    obiektywną ocenę stanu rzeczy, lecz o narodowe, przeciwstawne interesy
    rządów po obu stronach Odry.

    Jakże naiwne, płytkie i tanie było gadanie o samooczyszczeniu się
    sędziowskiego i prokuratorskiego stanu. Widział ktoś złodzieja, który
    sam sobie za karę odciął rękę, albo gwałciciela, który sam siebie
    pozbawił narzędzia do gwałtu...? Trzydzieści lat po upadku komunizmu wciąż
    obijamy się o kanty okrągłego stołu, o zagwarantowane prze nim i podczas
    wódczanych ,,obrad" w Magdalence prawo prawników do bezprawia, bo do
    pozostawania ponad prawem, bezkarności, do ,,nadzwyczajności"... Co gorsza,
    następuje ich reprodukcja na starych zasadach, co widać, słychać i czuć,
    patrz manifestacje ,,w obronie", kto na nich manifestuje i kto wspiera.
    Temida, grecka bogini prawa, sprawiedliwości i porządku ma opaskę na
    oczach. Czy ma ją także polskie społeczeństwo? Chce wierzyć, że nie.

    Zdjęcie Piotr Cywiński
    autor: Piotr Cywiński


  • 2. Data: 2019-12-07 11:22:28
    Temat: Re: Kanty okrągłego stołu, czyli o gwarantowanym prawie prawników do bezprawia i ich reprodukcji
    Od: RadoslawF <u...@d...invalid>

    W dniu 2019-12-07 o 10:43, u2 pisze:

    Pozwolę sobie przypominać ze jesteś tym palantem od niechcianej
    prasówki i kretynem który nie potrafi się zastosować do swojej rady
    czyli do ustawienia filtra na oponenta. :-)


    Pozdrawiam

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1