> Bo to jest książka o fotografowaniu, a nie jak ustawić aparat. I chwała
> Petersonowi za to. Jedne z niewielu książek o temacie zdjęcia i
> kompozycji, a nie o onaniźmie sprzętowym i photoshopie.

To dobrze, cale szczescie, to jest jej zaleta.

Ale rozdz. "Elementy kompozycji" cytuje:

"Elementy swietnego zdjecia"
"Linia"
"Ksztalt"
"Forma"
"Faktura"
"Wzor"
"Kolor"

Albo rozdz.:Magia swiatla cytuje:

"Swiatlo zastane"
"Kierunek swiatla'
"Barwa swiatla"
"Pochmurne i deszczowe dni"

Jak dla mnie jest to sympatycznie (choc troche egocentryczno-narcystycznie - co
to nie ja) napisana broszura (sic!), napackana zdjeciami roznej jakosci (b.
dobrymi tez), roznej wielkosci (duzo zdjec b. duzych), odpowiednio duza czcionka
i na papierze blyszczacym i grubym, w odpowiednio duzym formacie, ksiazka w
ktorej autor probuje cos nowego wniesc (jak ww. faktura, wzor), jednoczesnie
zapomina o swietle niezastanym, ktore tez - podobnie jak zastane - jest dla
milionow amatorow na calym swiecie wazne (wiele zdjec wnetrz i plener tez).


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl