W dniu 08.09.2023 o 17:11, nadir pisze:
> W dniu 08.09.2023 o 12:01, Cavallino pisze:
>
>> 20 minut - czyli tyle ile wystarczy na wymienione przez Ciebie czynności.
>
> I w najlepszym przypadku na 340 kilometrów zasięgu.
>
>> Jak często jeździsz w długie trasy, to wybierasz auto które to potrafi
>> i po sprawie, praktycznie niczym się to nie różni od normalnej jazdy ice.
>
> Różni się i teoretycznie i praktycznie. Za połowę kwoty pierwszego
> lepszego elektryka masz samochód z zasięgiem przynajmniej 600km, którego
> tankowanie zajmuje 5 minut i masz w dupie jakieś apki czy kolejki do
> "nieistniejąych" ładowarek.

też mi się to bardziej rozsądne wydaje. Nie mam potrzeby co chwilę
sikać, w trasie wolę żołądek bardziej pusty niż pełny.
Ok, rozprostować kości, czy zatrzymać się przy fajnym widoku, czemu nie,
ale po co myśleć wtedy o tankowaniu, ładowaniu, apkach itp. Jakakolwiek
czynność typu tankowanie, podłączanie do ładowarki - choćby telefonu -
to tzw. strata czasu - najlepiej, gdyby nie trzeba było tego robić wcale.
Ale... dzieciaki, te są różne, jedne potrafią przejechać 500 km i nie
narzekają a inne już po pierwszych 50 km zaczynają marudzić i wówczas w
ogóle dalsza trasa może wiązać się z częstymi postojami, to i co któryś
może być przy okazji przy ładowarce.

Tylko, że mi nawet nie chodzi o jakieś długie trasy, szczególnie typu
wakacyjnego (bywało, że rano wyjazd... 900-1100+ km.. spanie już w
miejscu docelowym), ale już częściej zdarzają się krajowe wypady typu
200-400 km w jedną stronę, jakaś impreza rodzinna, spotkanie, koncert, i
powrót jeszcze tego samego dnia, bo praca, szkoła, czy najzwyklejsze -
chcę wrócić do domu. I często związane jest to z wydajną jazdą na długim
odcinku (trudną do osiągnięcia przez elektryki), to jeszcze czasem nie
potrzeba odwiedzać stacji przez cały dzień, a jak się nie dotankuje na
zakończenie dnia (a jutro znowu w drogę), to też się nic nie stanie bo
stacji pełno. I to jest ta korzyść, od której ciężko będzie się odzwyczaić.

--
Pozdr.
W