Dnia 2011-09-16, o godz. 16:20:08
AL <a...@s...tam> napisał(a):

> Ja zadowalam sie kontaktami telefonicznymi, ew. jak do nas ktos
> przyjezdza. I po kontaktach z niektorymi osobami (z US wlasnie) mam
> pewien obraz na temat zadufania tych ludzi w sobie.

Dokładnie... Podczas jednej z wizyt W US zostałem zaproszony kiedyś na
"Jezioro Łabędzie" w wykonaniu baletu jednej z uczelni Południowej
Karoliny jako wielka atrakcja. Zaczęli mnie traktować jak kretyna z
Alabamy i tłumaczyć co to jest balet i co to te "Jezioro łabędzie".
Znużony byłem i słucgałem ale jak irytacja we mnie narosła to wreszcie
udało mi się im przerwać trajkotanie i powiedzieć że wiem i widziałem
kiedyś ale subiektywnie baletu nie lubię. No i padło pytanie gdzie,
co i jak? I czy też w szkole? No to im powiedziałem zgodnie z prawdą że
byłem na tym balecie dwukrotnie w tym w Teatrze Bolszoj w Moskwie.
Widok ich zbaraniałych min był bezcenny ;-)

Z drugiej strony jak mamy mieć w firmie kogoś ze stanów to przychodzi
litania pytań. Przy czym to czy w Warszawie jest choć jeden supermarket
gdzie można płacić kartą Visa nie jest wcale najgłupsze...

Zdrówko