>To jest wszystko kwestia przyzwyczajenia. Jak ktoś jest przyzwyczajony
>do wskazówek, to szybciej odczytuje ze wskazówkowego. Jak ktoś długo
>używa cyfrowego, to szybciej odczytuje z cyfr.

Moim zdaniem - tylko ze wskazowkowego...

Zazwyczaj nie interesuje mnie tak na prawde "ktora jest godzina",
tylko "ile jest czasu do".
Na analogowym to widac.
Na cyfrowym - nie widac.
Oczywiscie to dzielenie wlosa na czworo, powie ktos,
i bedzie mial racje, ale w koncu zegarek ma byc WYGODNY.

Po to jest na nadgarstku, zeby byl wygodniejszy w odczycie niz
wyciagniecie komorki z kieszeni.

No to na analogowym cyferblacie ze wskazowkami widac wygodniej
"ile jest czasu do", wzglednie "o ile juz sie spozniam",
niz na napisie typu 16:24.

W zegarkach (wojskowych glownie, albo dla pletwonurkow) stosuje
sie nawet taki ficzer rozszerzony, obrotowa lunete (ten taki pierscien
dookola cyferblatu) z punkciekiem, ktory mozna ustawic w wybranym
punkcie cyferblatu, dla pokazania "punktu w czasie".
(Zazwyczaj punkt jest fosforyzujacy jak i wskazowki)

Po co?

Po to, aby jeszcze wygodniej jednym rzutem oka mozna ocenic
"ile jest czasu do" albo "ile czasu minelo od". Oczywiscie
to tylko dla przedzialow czasow ponizej godziny.
Ponoc szczegolnie doceniaja to rozwiazanie pletwonurkowie... :-)

Ergonomia, panowie, ergonomia.

Michal Kukula