Hants:

> Ale odpuszczam ze wzgledów bezpieczeństwa - najprawdopodobniej zdecyduję się
> na przyssawkę do kasku, lub mocowanie w tym stylu:http://youtu.be/w-IQvGc4D-Y

Trochę dziwi ta przyssawka do kasku, bo w pierwszym wpisie wspominasz
o lustrzance. Taka armata przy kasku to praca na uraz kręgosłupa. A
jeśli lustrzanka, to z kolei dziwi zamiar dokumentowania nią wypadków.
Chyba że ma pracować jako kamera. I tu chyba rzeczywiście miejsce dla
GoPro. Nie trzeba wyważać drzwi otwartych. A właśnie ta kamera w
pewnych obszarach wygrywa z konkurencją i zdominowała film
ekstremalny.
Lustrzanki raczej nie zabezpieczy w takich warunkach foliowy pokrowiec
i trzeba by zainwestować w solidną obudowę podwodną. No i odpalać
migawkę pilotem, co przy skupieniu na wodzie i trzymaniu wiosła
wymagałoby przynajmniej trzeciej ręki :).
Ale trafiłem gdzieś w sieci na zdjęcia gościa, który w górach zjeżdża
i skacze na rowerze z Markiem Canonem i rybim okiem w specjalnym
pokrowcu na klacie, bo mu jakość obrazu ze sportowej kamerki nie
odpowiada. Można więc próbować :).
Patent z linku dobrze reaguje na uderzenia, ale chyba nie jest zbyt
stabilny. Ktoś wyżej radził wykorzystanie zwykłego trójnogu. Jeśli
docisnąć go do pokładu gumowym ekspanderem (a pewnie w kajaku morskim
masz takie), będzie się przy uderzeniu zachowywał podobnie. Widziałem
na filmach ekstremalistów WW skaczących wysokie wodospady z takim
właśnie rozwiązaniem trzymającym GoPro, więc na oceanicznej fali tym
bardziej powinno się sprawdzić. Sam stosuję krótszy statyw, ale
mocowany w ten sam sposób. Jedna noga do przodu, dwie do tyłu. I np.
przy uderzeniu w pień na zwałce bez kaprysów składa się na pokład.
Szlag trafia ujęcie, ale nie kamerę. http://tiny.pl/hj22p Na uderzenia
fali czy wypadek wywrotki trzeba by to chyba jednak stabilniej
osadzić. Na przykład przyklejając reptaśmą do pokładu w trzech
punktach okrągłe pierścienie na oparcie nóg statywu.

--
Marek