eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › Kaprysy piezo-zapalniczek
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 10

  • 1. Data: 2018-02-28 02:01:16
    Temat: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: BaSk <piszcie.sobie.n@berdyczow>

    cross-post: pl.sci.fizyka pl.misc.elektronika

    Jako że żywotność takich krzesideł jest ograniczona, to z czasem dają
    coraz rzadziej ognia. Skąd to się bierze? Zapewne przyczyny są 2:
    zabrudzenie, skutkujące upływnością. W efekcie coraz większa ilość
    ładunku płynie po paprochach, a coraz mniejsza - idzie w iskrę. No i ona
    jest coraz słabsza.

    Secundo: degraduje się ceramika, piezoelektryczny spiek, i z czasem daje
    coraz słabszego kopa.

    Ale czym wyjaśnić to, co zaobserwowałem:
    gdy zapalniczka zaczynała kaprysić, i już trudno było to znosić, to
    kupowałem nową, ale gdy stara miała duże walory estetyczne, to wyrzucić
    ją było jakoś... żal. W dodatku _czasem_ jednak odpalała, więc mogła
    stanowić jakąś rezerwę. To wędrowała do szuflady z przydasiami.

    I rzecz ciekawa: gdy tam poleżała z pół roku, to wychodziło jej to na
    zdrowie: gdy się po taką sięgnęło, to paliła całkiem często, acz już nie
    100/100
    - niestety z czasem znów słabła, i to szybciej niż przedtem. Wysłanie
    na zesłanie znów przywracało jej odrobinę wigoru.

    Skąd taka chwiejność nastrojów?


    --
    Powiedzenie oddające ducha Ameryki:

    "Cokolwiek robisz
    - rób to dobrze!"


  • 2. Data: 2018-02-28 08:23:49
    Temat: Re: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: MKi <e...@t...op.pl>

    -- Wiadomość oryginalna (wysłana 28.02.2018 02:01) --
    > cross-post: pl.sci.fizyka  pl.misc.elektronika
    >
    > Jako że żywotność takich krzesideł jest ograniczona, to z czasem dają
    > coraz rzadziej ognia. Skąd to się bierze? Zapewne przyczyny są 2:
    > zabrudzenie, skutkujące upływnością. W efekcie coraz większa ilość
    > ładunku płynie po paprochach, a coraz mniejsza - idzie w iskrę. No i ona
    > jest coraz słabsza.
    >
    > Secundo: degraduje się ceramika, piezoelektryczny spiek, i z czasem daje
    > coraz słabszego kopa.
    >
    > Ale czym wyjaśnić to, co zaobserwowałem:
    > gdy zapalniczka zaczynała kaprysić, i już trudno było to znosić, to
    > kupowałem nową, ale gdy stara miała duże walory estetyczne, to wyrzucić
    > ją było jakoś... żal. W dodatku _czasem_ jednak odpalała, więc mogła
    > stanowić jakąś rezerwę. To wędrowała do szuflady z przydasiami.
    >
    > I rzecz ciekawa: gdy tam poleżała z pół roku, to wychodziło jej to na
    > zdrowie: gdy się po taką sięgnęło, to paliła całkiem często, acz już nie
    > 100/100
    >  - niestety z czasem znów słabła, i to szybciej niż przedtem. Wysłanie
    > na zesłanie znów przywracało jej odrobinę wigoru.
    >
    > Skąd taka chwiejność nastrojów?
    >
    >

    Tak na inżynierskiego czuja: wspomniany brud był wilgotny,
    więc psuł iskrę. Jak zapalniczka poleżała w szufladzie,
    brud wysechł i nie przeszkadzał. Ale szybko złapał
    wilgoć i znów psuł.

    Pozdrowienia,
    MKi


  • 3. Data: 2018-02-28 11:02:34
    Temat: Re: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: Roman Rogóż <r...@s...krakow.pl>

    W dniu 2018-02-28 o 02:01, BaSk pisze:
    > cross-post: pl.sci.fizyka  pl.misc.elektronika
    >
    > Jako że żywotność takich krzesideł jest ograniczona, to z czasem dają
    > coraz rzadziej ognia. Skąd to się bierze? Zapewne przyczyny są 2:
    > zabrudzenie, skutkujące upływnością. W efekcie coraz większa ilość
    > ładunku płynie po paprochach, a coraz mniejsza - idzie w iskrę. No i ona
    > jest coraz słabsza.
    >
    > Secundo: degraduje się ceramika, piezoelektryczny spiek, i z czasem daje
    > coraz słabszego kopa.
    >
    > Ale czym wyjaśnić to, co zaobserwowałem:
    > gdy zapalniczka zaczynała kaprysić, i już trudno było to znosić, to
    > kupowałem nową, ale gdy stara miała duże walory estetyczne, to wyrzucić
    > ją było jakoś... żal. W dodatku _czasem_ jednak odpalała, więc mogła
    > stanowić jakąś rezerwę. To wędrowała do szuflady z przydasiami.
    >
    > I rzecz ciekawa: gdy tam poleżała z pół roku, to wychodziło jej to na
    > zdrowie: gdy się po taką sięgnęło, to paliła całkiem często, acz już nie
    > 100/100
    >  - niestety z czasem znów słabła, i to szybciej niż przedtem. Wysłanie
    > na zesłanie znów przywracało jej odrobinę wigoru.
    >
    > Skąd taka chwiejność nastrojów?
    >
    >
    Memory effect ?


  • 4. Data: 2018-02-28 11:58:30
    Temat: Re: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: BaSk <piszcie.sobie.n@berdyczow>

    W dniu 2018-02-28 o 11:02, Roman Rogóż pisze:
    > Memory effect ?
    >
    To czemu mija po wy-leżakowaniu?
    No chyba, że to przemieszczenie "węzłów kluczowych" (np. dziur w sieci
    krystalicznej, bądź atomów domieszkowych), które może podlegać relaksacji

    --
    Powiedzenie oddające ducha Ameryki:

    "Cokolwiek robisz
    - rób to dobrze!"


  • 5. Data: 2018-02-28 12:50:24
    Temat: Re: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: JaNus <bez@adresu>


    W dniu 2018-02-28 o 09:59, Tornad pisze:
    > Otoz problem lezy w jednoczesności zdarzeń.
    >
    > Iskra leci z prędkościa podswietlna i nie zawsze moment wypuszcenia
    > przez zawor strugi gazu jest jednoczesny z pojawieniem się iskry.
    >
    Jakoś mi się nie wydaje. Zresztą odpowiedni inżynierowie powinni jakoś
    sobie z tym poradzić!

    > Widzisz jaka te najgienialniejsza z teorii gienialana jest? Ona
    > tłumaczy przepływ pradu w przewodniku, ona tłumaczy, ze lodowka bez
    > einsteina nie mialalby prawa dzialac ani akumulator samochodowy
    >
    Ocipiałeś? Dla ich działania w zupełności wystarczy fizyka klasyczna,
    nie-einsteinowska! A taka po-einsteinowska quantówka wnosi jakieś
    poprawki na piątym miejscu po przecinku.

    > A na poważniej to ta iskra elektrostatyczna trwa sobie drobiazg około
    > jednej, gora dwu nanosekund.
    >
    What? Przecież ewidentnie widać, z której części iskra wybiega, a w
    którą - wlata. Czyli musi być to czas rzędu milisekund, może nawet
    kilkunastu. Zresztą mam pomysł jak ten czas zwiększyć, ale się nim na
    razie nie podzielę!


    > I zanim ona sobie przeskoczy mloteczek musi walnac w ten
    > piezoelektryczny krysztalek.
    >
    Tu żeś przysnął (w trakcie pisania) bo jakiś babol ci wyskoczył z
    klawiatury:
    wszak właśnie owo walnięcie tym młoteczkiem wyzwala iskrę!

    > I tak to jest zestrojone aby ta iskra pojawila się tuż po otwarciu
    > zaworu na kilkadziesiąt nanosekund wcześniej.
    >
    Przeczytaj powyższy swój akapit, i... popraw się! *Co* ma być
    "wcześniej"?? i od czego?


    > A taki zawor podlega już innym prawom, ktore na swoj użytek możemy
    > nazwac prawami reologicznymi. Czyli on wykonany z gumy starzeje się.
    > Odksztalca się z czasem tak, ze jego otwarcie nastepuje za pozno od
    > iskry.
    >
    Tu bym podejrzewał nie tylko sam zawór, ale i przepływo-dławicę, która
    ma za zadanie ograniczyć (zgodnie z nastawą. Osobny temat!) wypływ gazu
    z dyszy.

    > Czyli po herbacie.
    >
    piam jej tyle, że ledwie "po", a już jestem "przed" :)

    > Poza tym to walnicie młoteczka wywoluje zjawiska pasożytnicze. Np
    > wstrzas powodujący lokalne zakłócenia w strudze gazu lub inne takie.
    >
    Jakie znowu zakłócenia? Inne takie? To... jakie? Bo wg mnie /jakieś
    takie niejakie/

    > Zapalniczka chemiczno-tarciowa tej wady nie ma. Snop iskier jest na
    > tyle dlugi i gesty, ze zapalenie strugi gazu jest o wiele bardziej
    > prawdopodobne od zapalenia go przeskokiem jedynej i często słabej
    > iskry.
    >
    Do użytku kuchennego są w sprzedaży piezo-zapalniczki bez prop-butanu,
    czysto elektr(? - ne), właśnie taki snop iskier produkujące. i co? I też
    się zużywają a-mor-alnie.

    >
    > I z doświadczenia wiem, ze w takich zapalniczkach wczesnej kamien
    > się konczy a gazu nieco zostaje.
    >

    Ja mam inne doświdczenia: dobry kamień pozwala się używać z jakimiś 3
    napełnieniami gazem. Widocznie kupujemy od innych producentów. :)

    Z innej beczki: ciekawi mnie, czemuż to, gdy elektronika kwitnie, znikły
    zapalniczki "elektroniczne" (może zbyt drogie)? Przypomnę: pojawiły się
    coś tak w późnych latach 70. i cechami ich był gaz + dość zawiły układ
    tworzenia iskry, składający się z bateryjki, i przetwornika (Low
    Voltage)/ High V. {nie wiem jak działał)

    Jako że czas wyzwolenia iskry (chyba solowej) można było regulować (acz
    tylko w fabryce) to dobierano go tak, żeby "strzał" następował już
    wtedy, gdy gaz leci stabilnym strumieniem.

    Ktoś widział takie niedawno? Ktoś widział takie z przeznaczeniem do
    fajki (długi pazur nad dyszą, coby ta dysza nie przygrzewała się).


    >> -- Powiedzenie oddające ducha Ameryki:
    >>
    >> "Cokolwiek robisz - rób to dobrze!"
    >>
    Też to słyszałem / czytałem, w takiej waśnie wersji, z zaznaczeniem, że
    hamerykańske.

    > To jest Twój wymysl albo proba plagiatowania starych mistrzow z
    > przed 2000 lat. Po lacinie to brzmi jakos tak; Quidqiud agis
    > prudenter agas et respice finem. Co po naszemu znaczy cokolwiek
    > czynisz czyn roztropnie i oglądaj się na koniec.
    >

    Wersja jankeska ma nieco inne (jak sądzę) konotacje: gdy jesteś
    bogaczem, to bądź *dobrym* bogaczem. Ale nie jako "dobry wujek" co to
    rozdaje prezenty za bezdurno, nie! Nie dawaj nigdy ryby, lecz wędkę!

    A gdy zły los sprawił, że zostałeś śmieciarzem, to też nie ustawaj w
    wysiłkach, staraj się, staraj się tak, jakbyś chciał w śmieciarstwie
    osiągnąć mistrzostwo olimpijskie! A dobry Bóg wynagrodzi ci zły los po
    stokroć.


    > Ja na swój użytek, gdy mnie rzadko ale czasem za wykonana prace
    > chwalono, odpowiadałem: o tak, ja zawsze robie dobrze i nie drogo! I
    > to "niedrogo" wzbudzalo u Amarykanow odczucie humorystyczne.
    >

    Co śmiesznego jest w "niedrogo"? Mógłbyś podkręcić jasność?

    --
    Nie interesujesz się polityką? To lekkomyślne chowanie głowy w piasek!
    Wszak polityka interesuje się tobą i tak, a rządzący też się interesują,
    głównie zawartością twojego portfela. Dlatego zachowaj czujność!


  • 6. Data: 2018-03-02 21:49:45
    Temat: Re: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: JaNus <bez@adresu>

    W dniu 2018-02-28 o 17:50, Tornad pisze:
    >> Do użytku kuchennego są w sprzedaży piezo-zapalniczki bez
    >> prop-butanu, czysto elektr(? - ne), właśnie taki snop iskier
    >> produkujące. i co? I też się zużywają a-mor-alnie.
    >>
    > Gdzies kiedyś taka zapalniczke widziałem. Tyle, ze relatywnie droga
    > była. zarówno cena zakupu jak i jej eksploatacji były wygorowane.
    >
    Coś Ci się po... zajączkowało! Acz może w Stanach (to tam mieszkasz/łeś?
    Nadal?). Nad Wisłą są takie za 4 góra złocisze. Nie ma tam wygórowanej
    elektroniki, tylko sprytnie naciskana piezoceramika. Dźwignia naciskowa
    ma spory skok, w miarę jak głębiej wciskasz, tym więcej leci iskier. Jak
    wciskasz powoli (sukcesywnie) to kolejne iskry wyskakują w miarę
    wciskania. Żadnych elektro-bajerów chyba do tego nie trzeba?

    > Co prawda ostatnio
    >
    Ostatnio?? Znaczy że te, o których napisałem -- nie są tam znane?
    Zaimportuj z Kitaju, zrobisz niezłą kasę!

    > pojawily się w sprzedwazy scalaki, zintegrowane male kostki, do
    > ktorych z jednej strony podlaczalo się bateryjke a z drugiej
    > przewodow sypaly się iskry. Ale bateryjka szybko siadala
    >
    W tych, które mam na myśli -- żadnej bateryjki nie było (niepotrzebna)!
    Ani scalaka, ani goblina :-)


    > i zwykla zaplalniczka tyle, ze wykonana chyba lepiej od tych po
    > zlotowce, zastapily te elektroniczne.
    >
    Czyli jedno-iskrząca, za to z gazem, i długą "trąbą"?

    > kosztuje w USA około 2-3 dolary a ta elektroniczna kosztowala chyba
    > z 10 razy więcej. I dlatego producent mimo genialnej idei
    > zbankrutowal bo już ich na rynku nie ma.
    >
    Geniusze umierają młodo, albo na niechcianą wcale starość -- klepią biedę


    >> (...)
    > Rozne rzeczy ludzie wynajdują. Te najlepsze się utrzymują a te nawet
    > njgenialniejsze w zamysle, poddane nie przekupnym prawom rynku,
    > upadaja.
    >
    Dla tych, absolutnych, i nieprzekupnych Praw -- alternatywą jest *Lewo*!
    Czyli republika kolesi... Próby zawracania Wisły są nieskuteczne, a im
    bardziej się upieramy, tym (w efekcie jedynym) większe są *koszty*!
    Prawa rynkowe, i nie-lewicowa ekonomia są nie tylko obiektywne, ale też
    "powszechne" jak... Prawa Grawitacji!

    > W praktyce każdy pilnuje swojego biznesu.
    >
    Słuszne to, i zbawienne, po stokroć! Kto będzie pilnował Twojego
    biznesu, gdy Ty, najczęściej zupełnie nieproszony -- zajmiesz się
    doglądaniem kur... sąsiada? Rób to, co potrafisz najlepiej, bo jedynym
    Twoim obowiązkiem wobec całego Wszechświata jest to, aby robić to
    naprawdę *dobrze*! A jak się przy tym upierasz, to może być nawet
    *niedrogo*, acz ja tam uważam, że za naprawdę dobrą pracę, należy się
    słuszna płaca. I kup sobie wtedy piękny dom, niech lenie zazdroszczą!
    Może ich to natchnie myślą, że jednak warto się starać, kto wie?


    > Moj znajomy przynosil mi co tydzien nowy aparat fotograficzny tyle
    > ze na filmy,
    >
    > Nazbieralo mi sie tego kolo kopy i nie za bardzo wiem co z tym
    > zrobic.
    >
    Teraz to towar poszukiwany, jest wielu miłośników fotografii
    "chemicznej", tyle że drogie jest (czemu?) wywoływanie, filmy też
    nietanie, a odbitki kosztują krocie: za 2 mini-fotki do dowodu --
    zapłaciłem, nie wiedzieć czemu, całe 7 złotych! Podobno nie wolno zrobić
    wydruku na najbardziej nawet wypasionej drukarce *fotograficznej*!
    Toż to ewidentny spisek, rodem z republiki kolesiów (ktoś na tych
    odczynnikach trzepie wielką kasę)!

    Sprzedasz te aparaty na Allegro, czy jak tam się w US-iech jego
    odpowiednik nazywa (e-Bay?)


    > Calkiem podobnie jak z ta najgienialniejsza w dziejach teoria.
    > Kazdy, kto > pozwoli sobie na cien jej krytyki jest i bedzie uwazany
    > za oszoloma, ktory nic nie rozumie
    >
    No to oszołomem nazwać powinni wyznawcy Alberta, nazwać tak... swojego
    mistrza! Wszak jego opór wobec *ewidentnych* konsekwencyj *obu* TW --
    pojawił się nie tak daleko końca jego życia. Po prostu się z nimi
    pogodzić nie mógł, i zaczął pracować nad ich scaleniem. Wtedy różne
    paradoksy miały zniknąć (podobno).

    Jednak ludzie (wielce podobnież kompetentni), którzy te jego późne prace
    widzieli -- twierdzili, że były g***o warte. I podobno (jak wieść
    nie-pewna niesie) Rosen i Podolski owe zapiski po prostu... zniszczyli!

    Co byś dał, którą rękę sobie uciąć, aby w nie zerknąć?


    --
    Nie interesujesz się polityką? To lekkomyślne chowanie głowy w piasek!
    Wszak polityka interesuje się tobą i tak, a rządzący też się interesują,
    głównie zawartością twojego portfela. Dlatego zachowaj czujność!


  • 7. Data: 2018-03-04 02:55:32
    Temat: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: Zenek Kapelinder <4...@g...com>

    Przy cenie zapalniczki w kiosku na poziomie kilkudziesieciu groszy prad zuzyty na
    dyskusje kosztowal wiecej.


  • 8. Data: 2018-03-04 14:35:44
    Temat: Re: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: JaNus <bez@adresu>

    W dniu 2018-03-04 o 02:55, Zenek Kapelinder pisze:
    > Przy cenie zapalniczki w kiosku na poziomie kilkudziesieciu groszy
    > prad zuzyty na dyskusje kosztowal wiecej.
    >
    Rozwiązanie ich małej trwałości może dotyczyć milionów użytkowników, tak
    trudno to dostrzec?

    --
    Nie interesujesz się polityką? To lekkomyślne chowanie głowy w piasek!
    Wszak polityka interesuje się tobą i tak, a rządzący też się interesują,
    głównie zawartością twojego portfela. Dlatego zachowaj czujność!


  • 9. Data: 2018-03-04 14:51:44
    Temat: Re: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: Zenek Kapelinder <4...@g...com>

    Zwlaszcza ze wiekszosc tanich zapalniczek to jednorazowki.


  • 10. Data: 2018-03-07 14:39:03
    Temat: Re: Kaprysy piezo-zapalniczek
    Od: "jedrek" <w...@...on>

    Z moich obserwacji wynika, że dużą winę ponosi za to metalowa rurka-osłona
    (w takich zapalniczkach do kuchenek gazowych - pistoletach), która swoim
    kształtem tworzy jakby kompletny palnik. Bez niej płomień w ogóle ma problem
    wystartować gdy się chce "podpalić" samą tą małą dyszkę-dzióbek przy zdjętej
    rurce "palniku".
    Rurka jest w większości tych zapalniczek przecięta (zwijana z paska blachy)
    na całej swoje długości, z czasem się to rozcięcie bardziej rozdwaja,
    zmienia się jej geometria i trudniej tą mieszankę na wylocie dyszki zapalić
    tą iskrą, bo zmienia się kształt "chmury" mieszanki do zapłonu.
    Jak się trochę pobawić kształtem tej rurki (nie wydłużając ani nie skracając
    toru iskry), spróbować ścisnąć ewentualne rozdwojenie to zapalnicza uzyskuje
    lepszą powtarzalność udanych zapłonów.
    Podobnie z tradycyjnymi zapalniczkami do fajek za kilka zł, od kształtu
    metalowej blaszki-klipsa zależy powtarzalność zapłonów, jak z czasem ta
    blaszka jest trochę wymordowana geometrycznie to zaczynają się problemy z
    udanymi zapłonami mimo, że wizualnie iskra niewiele się różni od nowych
    egzemplarzy.

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: