eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika0,7+0,8=1,1 › Re: 0,7+0,8=1,1
  • Data: 2024-02-22 21:42:22
    Temat: Re: 0,7+0,8=1,1
    Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel) szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    J.F <j...@p...onet.pl> wrote:

    > Ale co - ktos w tym pawlaczu połączył kable, czy nawet nie bardzo
    > wiesz gdzie, ale połaczył?

    Nie wiem gdzie, ale połączył.

    Zacząłem od wyłączenia wszystkiego z gniazdek, pogaszenia świateł,
    zostawienia włączonego jednego bezpiecznika (licznik cały czas bił ok.
    300 W, jak ten bezpiecznik był włączony) i przejścia się po ścianach z
    czujnikiem pola magnetycznego. Namierzyłem ścianę łazienki.

    Po wejściu i wykręceniu gniazdka w łazience (jedynego) oczom moim ukazały
    się dwa przewody dwużyłowe, oba takie typowe, "energetyczne", w podwójnej
    izolacji, 1.5 mm2.

    Żyły tych przewodów (brązowa z brązową, niebieska z niebieską) łączyły się
    w tym gniazdku (tzn. obie brązowe szły do jednego styku gniazdka, obie
    niebieskie do drugiego). Niepodłączony do niczego bolec pomijam, choć za
    to też ktoś powinien dostać po łapach.

    W jednym z tych przewodów faktycznie "był prąd" (faza na brązowym, zero na
    niebieskim), w drugim nie było (tzn. był, bo był zasilany z tego
    pierwszego przewodu). Odłączyłem go, upewniłem się że nic nie przestało
    działać, ale nie -- prąd jak był w innych gniazdkach tak był dalej,
    wszystkie lampy jak działały wcześniej, tak działały i później. Nawet
    dzwonek sprawdziłem -- dzwonił jak zły.

    Jak zacząłem badać, gdzie ten drugi przewód jest podłączony (generatorem,
    czujnikiem pola magnetycznego, cęgami), to wyprowadził mnie poza
    mieszkanie. Poza mieszkaniem znalazłem go na klatce w skrzynce
    teletechnicznej (była otwarta) w postaci jednego z wielu idących luzem
    cienkich drucików (wyglądających na telefoniczne / domofonowe). Szły one w
    dół (mieszkałem na pierwszym piętrze).

    Po zejściu piętro niżej (na parter) zobaczyłem drugą skrzynkę, ale już
    zamkniętą, i wiszącą obok niej puszkę z logo TP. Z puszki wychodziło kilka
    przewodów podobnych do skrętki komputerowej i ginęło w peszlu w ścianie.
    Jednym z tych przewodów szedł prąd z mojego mieszkania (znów, sprawdzone
    cęgami, generatorem, czujnikiem pola).

    Podpiąłem w międzyczasie do tego przewodu niskie napięcie z trafo. Jakieś
    24 V albo coś takiego. Najpierw do obu przewodów (brązowy i niebieski),
    potem do każdego z nich i neutralnego (bo to jedyny uziom, jaki tam miałem
    -- to stara instalacja TN-C). Z pomiaru prądu wyszło mi, że ten prąd nie
    uciekał z mojego mieszkania, wracając drugim przewodem, tylko uciekał z
    mojej fazy jednym przewodem, a zamykał się do neutralnego / ziemi inną
    drogą. Drugi (niebieski) miał podobną rezystancję, ale przez to, że był
    podłączony do neutralnego, nie brał udziału w procederze. Oczywiście gdyby
    była różnicówka, to by to od razu wyszło. Ale różnicówki nie było.

    Tyle fakty. Teraz podejrzenia. Gdzieś te druciki telefoniczne musiały być
    połączone do tego przewodu "energetycznego". Podejrzewam, że to było
    zamurowane gdzieś w okolicy pawlacza, bo tam mi pokazywał czujnik pola, a
    żadnej puszki tam nie widziałem. Podejrzewam, że tytan intelektu zobaczył
    jakieś przewody wychodzące ze ściany w miejscu, w którym kiedyś było
    gniazdko telefoniczne, i niewiele myśląc poprowadził je tam, gdzie było mu
    najbliżej, czyli do łazienki, i tam połączył z instalacją elektryczną. I
    tak sobie to wisiało przez lata, grożąc porażeniem lub pożarem, ale
    generalnie nic się nie działo, bo pewnie te przewody telefoniczne dawno
    już były odłączone na centrali (bo i centrali pewnie już dawno nie było).
    Aż coś sprawiło, że zostały doziemione. Może oba celowo, może izolacja
    gdzieś puściła (choć oba pewnie by się nie doziemiły same w tym samym
    punkcie -- ich rezystancja do przewodu neutralnego była w zasadzie taka
    sama). Przewody cienkie, to i rezystancja spora, więc nic się nie dymiło,
    tylko po prostu się grzało (bo gdzieś te 300 W musiało się wytracić),
    pewnie na dużym dystansie.

    Chciałem podpiąć tam jakąś wyższą częstotliwość i przejść się z radyjkiem
    po okolicy, ale spędziłem nad tym tyle czasu, że już mi się nie chciało.
    Może i szkoda :)

    --
    Chłopak odprowadza dziewczynę do domu. Ona go pyta:
    - Gdzie następnym razem się zobaczymy?
    - Pod zegarem, rano.
    - Pod jakim zegarem?
    - U Ciebie nad łóżkiem.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: