Mój Brutus - psinka marki nieokreślonej - ma taki myk, że jak otworzę drzwi
do puszki to od razu wskazuje i zajmuje pozycję na tylnym siedzeniu. Bartuś
z kolei - mimo iż równie niewiadomego pochodzenia wykazuje wręcz awersję do
jazdy samochodem. Już nie wspomnę o Mice, której pochodzenie jest akurat
oczywiste (od sąsiada ją dostałem), jest już akurat na tyle wiekowa, iż mimo
szczerych chęci odbycia podróży, nie jest w stanie wskoczyć do fury. No, ale
srał pies moje kynologiczne wynurzenia, bo przecież ja tu w kwestyi
moplikowej.

No i Brutus (ten podróżnik, dla zdegustowanych rozwlekłym wątkiem) jest
wyraźnie zawiedzony, gdy odpalam moplika i odjeężdzam bez niego. Obchodzi
moją virażkę dookoła szukając miejsca gdzie mógłby swój psi zadek usadowić.
I tak się zastanawiam, czy mozna z psinką jeździć na motocyklu? Wózek boczny
raczej nie wchodzi w rachubę. Kufer z ażurowym deklem? Co bracia więksi by
zaproponowali w temacie?

Zdroofka Johnny