Probuje przekonac malzonke, ze na pierwszy samochod nie powinna w
zadnym wypadku wybierac nic z uszkodzonym napedem (oska). A poniewaz i
ja chetnie bym skorzystal w weekendy, to mysle nad czyms bardziej
terenowym od Forestera, acz od niego tanszym (w zakupie do 10k).
Rozwazam tutaj Cherokee XJ 4.0 automat oraz Vitara 1.6 z twardym
dachem - oba z rocznikow '91-94.

Jak na razie nie udalo mi sie przekonac zony do zadnego z nich. Vitara
dla niej w srodku wyglada paskudnie i nie ma bagaznika, a Cherokee to
z kolei wielki potwor (chociaz patrzac na wymiary, to jest krotszy od
Forestera, tak samo szeroki, a tylko znacznie wyzszy, nawet lzejszy
jest).

A teraz pytania. Czy jest realne kupno ktoregos z tych wozow w stanie
niezlym (czyli bez koniecznosci inwestycji ponad wymiane plynow itp.
na poczatek) i nieprzerdzewialym w takiej cenie? Chodzi o wersje
calkowicie cywilne, bez motania i upalania, ale z mile widziana
instalacja gazowa.

Jesli tak, to ktory z nich radzicie i dlaczego?

--
Olleo