eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 41

  • 1. Data: 2018-11-19 14:14:35
    Temat: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: "gienek" <n...@s...amu>

    Jaka jest obecnie w wieku 21 przyjęta "naukowo-praktyczna" wersja co do
    tętnień prądu ładującego tradycyjny samochodowy akumulator ołowiowy?
    W epoce lat 80, w czasach miesięcznika radioelektronik panowała wersja, że
    tętniący prąd - czyli mostek i lecą sobie połówki ładujące ma ponoć
    korzystny wpływ na płyty ołowiowe.
    Były układy, które w jednej połówce ładowały, a w drugiej rozładowywały
    ustalonym prądem mającym na celu ponoć odsiarczać aku.

    Jaka jest dziś przyjęta najlepsza wersja co do tętnień prądu ładowania?
    Czyli ustalamy końcowe napięcie ładowania, które na końcu procesu nie
    przekroczy nigdy 14,4V i ładujemy prądem na starcie nie większym 1/10 Q (co
    służy trawłości aku, pomijając że w samym pojeździe aku o pojemności ~50Ah
    potrafi po rozruchu mieć ładowanie nawet kilkadziesiąt A, bo od razu jest
    zapięty do źródła typowo 14,4V jakie wypluwa regulator napięcia alernatora).
    Rozważamy prostownik do aku, w którym prąd do ładowania aku pobieramy ze
    źródła napięcia stabilizowanego (czyli przy prądzie kilku A tętnięnia to
    najwyżej 100mV), a może wystarczają wyprostowane połówki z tętniemiani 100Hz
    za mostkiem, bez żadnego filtrowania pojemnością, a może nawet jedna połówka
    50Hz z jedną diodą?
    Ma to dziś jakiś wpływ na trwałość aku ołowiowego kształt prądu ładowania?


  • 2. Data: 2018-11-19 23:23:40
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    pan gienek napisał:

    > Jaka jest obecnie w wieku 21 przyjęta "naukowo-praktyczna" wersja co do
    > tętnień prądu ładującego tradycyjny samochodowy akumulator ołowiowy?
    > W epoce lat 80, w czasach miesięcznika radioelektronik panowała wersja,
    > że tętniący prąd - czyli mostek i lecą sobie połówki ładujące ma ponoć
    > korzystny wpływ na płyty ołowiowe.
    > Były układy, które w jednej połówce ładowały, a w drugiej rozładowywały
    > ustalonym prądem mającym na celu ponoć odsiarczać aku.

    Nawet nie wieziałem, że była taka teoria. Natomiast dobrze pamiętam, że
    mieliśmy w domu rodzinnym ustrojstwo do ładowania akumulatorów z końca
    lat pięćdziesiątych. Tam po transformatorze z liczymi odczepami do
    regulacji napięcia (czyli prądu ładowania) i prostowniku selenowym był
    włączony w szereg dławik do wygładzania prądu. Ten dławik był wielkości
    transformatora wejściowego, czyli ważył ze trzy kilo. Ktoś uznał za
    stosowne go tam zamontować -- ale może to były błędy i wypaczenia epoki
    stalinizmu.

    --
    Jarek


  • 3. Data: 2018-11-19 23:40:23
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: JaNus <bez@adresu>

    W dniu 2018-11-19 o 23:23, Jarosław Sokołowski pisze:
    > pan gienek napisał:
    >
    >> Jaka jest obecnie w wieku 21 przyjęta "naukowo-praktyczna" wersja
    >> co do tętnień prądu ładującego tradycyjny samochodowy akumulator
    >> ołowiowy? W epoce lat 80, w czasach miesięcznika radioelektronik
    >> panowała wersja, że tętniący prąd - czyli mostek i lecą sobie
    >> połówki ładujące ma ponoć korzystny wpływ na płyty ołowiowe. Były
    >> układy, które w jednej połówce ładowały, a w drugiej rozładowywały
    >> ustalonym prądem mającym na celu ponoć odsiarczać aku.
    > Nawet nie wieziałem, że była taka teoria.
    >
    Wg mnie owa "teoria" dotyczyła możliwości ładowania baterii, tych
    nie-ładowalnych. Potraktowanie ich prądem zmiennym, asymetrycznym,
    pozwalało je "nakarmić", i nie wybuchały przy tym, czy po tym.

    A i obecnie jest w sprzedaży ładowarka, o nazwie bodaj "GJT",
    przeznaczona do "reaktywacji" ogniw alkalicznych. I chyba oparta na tym
    ładowaniu prądem "asymetrycznym", zmiennym.

    Ja sobie tak tłumaczę (acz może to bzdury), że ładowanie baterii w
    zwykłym trybie ładowarki powoduje powstawanie gąbczastego, pulchnego
    obłożenia na elektrodzie, i ten osad powoduje, że bateria puchnie.
    Natomiast co się dzieje przy tym "patentowym" ładowaniu? Otóż w cyklu
    rozładowania małym prądem (oczywiście mniejszym niż ładowania!),
    następuje rozpuszczanie przede wszystkim "wykwitów" warstwy osadzanej.
    Inaczej mówiąc: ona tworzy się jako ścisły, gładki osad, i nie rozwala
    ścian obudowy.

    No cóż, taka moja teoria.




  • 4. Data: 2018-11-20 01:02:15
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Adam <a...@p...onet.pl>

    W dniu 2018-11-19 o 23:40, JaNus pisze:
    > W dniu 2018-11-19 o 23:23, Jarosław Sokołowski pisze:
    >> pan gienek napisał:
    >>
    >>> Jaka jest obecnie w wieku 21 przyjęta "naukowo-praktyczna" wersja co
    >>> do tętnień prądu ładującego tradycyjny samochodowy akumulator
    >>> ołowiowy? W epoce lat 80, w czasach miesięcznika radioelektronik
    >>> panowała wersja, że tętniący prąd - czyli mostek i lecą sobie połówki
    >>> ładujące ma ponoć korzystny wpływ na płyty ołowiowe. Były układy,
    >>> które w jednej połówce ładowały, a w drugiej rozładowywały ustalonym
    >>> prądem mającym na celu ponoć odsiarczać aku.
    >> Nawet nie wieziałem, że była taka teoria.
    >>
    > Wg mnie owa "teoria" dotyczyła możliwości ładowania baterii, tych
    > nie-ładowalnych. Potraktowanie ich prądem zmiennym, asymetrycznym,
    > pozwalało je "nakarmić", i nie wybuchały przy tym, czy po tym.
    >
    > A i obecnie jest w sprzedaży ładowarka, o nazwie bodaj "GJT",
    > przeznaczona do "reaktywacji" ogniw alkalicznych. I chyba oparta na tym
    > ładowaniu prądem "asymetrycznym", zmiennym.
    >
    > Ja sobie tak tłumaczę (acz może to bzdury), że ładowanie baterii w
    > zwykłym trybie ładowarki powoduje powstawanie gąbczastego, pulchnego
    > obłożenia na elektrodzie, i ten osad powoduje, że bateria puchnie.
    > Natomiast co się dzieje przy tym "patentowym" ładowaniu? Otóż w cyklu
    > rozładowania małym prądem (oczywiście mniejszym niż ładowania!),
    > następuje rozpuszczanie przede wszystkim "wykwitów" warstwy osadzanej.
    > Inaczej mówiąc: ona tworzy się jako ścisły, gładki osad, i nie rozwala
    > ścian obudowy.
    >
    > No cóż, taka moja teoria.
    >

    Mam ładowarkę do akumulatorów, bardzo podobną do tej:
    http://mmax.pro/prostowniki-i-ladowarki/recb208-ring
    -prostownik-12v-8a-pelna-automatyka-laduje-rowniez-a
    kumulatory-zelowe.html
    też "Ring". Tylko ma więcej funkcji. Jedna z jej funkcji, to regeneracja
    akumulatora wedle opisu prądem zmiennym.
    Tak ze dwa lub trzy akumulatory przywróciłem już do życia. Żyły jeszcze
    co najmniej ponad rok czasu, do sprzedaży aut.

    Dawno temu, na warsztatach w szkole też przywracaliśmy do życia
    całkowitego trupa. Ale przez usunięcie elektrolitu, płukanie, zalanie
    nowym i wielokrotny cykl ładowanie/rozładowanie.

    Natomiast ktoś w USA "wynalazł", że dawanie wysokonapięciowych szpilek w
    czasie ładowania też regeneruje akumulator. U nich ma to znaczenie w
    różnych jachtach i innych caravanach.


    --
    Pozdrawiam.

    Adam


  • 5. Data: 2018-11-20 08:43:34
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Adam ma ładowarkę do akumulatorów, bardzo podobną do tej:

    > http://mmax.pro/prostowniki-i-ladowarki/recb208-ring
    -prostownik-12v-8a-pelna-automatyka-laduje-rowniez-a
    kumulatory-zelowe.html
    > też "Ring". Tylko ma więcej funkcji. Jedna z jej funkcji, to regeneracja
    > akumulatora wedle opisu prądem zmiennym.

    > Tak ze dwa lub trzy akumulatory przywróciłem już do życia. Żyły jeszcze
    > co najmniej ponad rok czasu, do sprzedaży aut.

    Wymiana akumulatora na nowy kosztuje teraz mniej więcej tyle, co tankownie
    do pełna. Albo tyle, co ładowarka z powyższego linku. Ja mam taką za dwie
    dychy z marketu i używam jej tylko raz w ciągu życia akumulatora. Gdy w
    mroźny poranek mam kłopot z uruchomieniem auta, ładuję tylko po to, by
    dojechać jakośś do sklepu. A potem zapominam o problemie przez następne
    kilka lat.

    --
    Jarek


  • 6. Data: 2018-11-20 08:53:04
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Mateusz Viste <m...@n...pamietam>

    On Tue, 20 Nov 2018 01:02:15 +0100, Adam wrote:
    > Natomiast ktoś w USA "wynalazł", że dawanie wysokonapięciowych szpilek w
    > czasie ładowania też regeneruje akumulator. U nich ma to znaczenie w
    > różnych jachtach i innych caravanach.

    A to o tym też czytałem, ale w jakiejś PRLowskiej książce technicznej,
    nic o USA tam nie podano. Te szpilki miały pomagać w razie mikro-zwarć na
    celach (że niby je przepalało, te zwarcia).

    Mateusz


  • 7. Data: 2018-11-20 11:47:50
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
    l...
    pan gienek napisał:
    >> Jaka jest obecnie w wieku 21 przyjęta "naukowo-praktyczna" wersja
    >> co do
    >> tętnień prądu ładującego tradycyjny samochodowy akumulator
    >> ołowiowy?

    >Nawet nie wiedziałem, że była taka teoria.

    Byla.
    Tylko cos mi chodzi po glowie, ze wziela sie z ladowania zwyklych
    jednorazowych baterii, a ktos przeniosl na akumulatory olowiowe.
    Czy slusznie ... ktoz to wie.
    A moze by tak w NASA pogrzebac ? :-)

    > Natomiast dobrze pamiętam, że
    >mieliśmy w domu rodzinnym ustrojstwo do ładowania akumulatorów z
    >końca
    >lat pięćdziesiątych. Tam po transformatorze z liczymi odczepami do
    >regulacji napięcia (czyli prądu ładowania) i prostowniku selenowym
    >był
    >włączony w szereg dławik do wygładzania prądu. Ten dławik był
    >wielkości
    >transformatora wejściowego, czyli ważył ze trzy kilo. Ktoś uznał za
    >stosowne go tam zamontować -- ale może to były błędy i wypaczenia
    >epoki
    >stalinizmu.

    Moze wypaczenia, a moze byl do roznych celow i wygladzanie bylo tam
    przydatne.

    Jeszcze kwestia tego pulsujacego pradu - grzeje transformator, grzeje
    prostownik, ale grzeje dlawik.
    Wibruje amperomierz ... moze jest sens go wsadzic przy selenowym
    prostowniku ...

    Swoja droga - wozki akumulatorowe, okrety podwodne, chyba troche
    sprzetu kopalnianego - w latach 50-tych akumulatory powinny byc juz
    dosc dobrze przebadane, i nic lepszego niz "ladowac pradem C/10" nie
    znaleziono, czy naprawde tak jest najlepiej ?

    Od tego czasu technologia sie ciut zmienila - plyty z Ca, Sb ...


    J.


  • 8. Data: 2018-11-20 11:49:18
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2018-11-19 o 23:23, Jarosław Sokołowski pisze:
    > pan gienek napisał:
    >
    >> Jaka jest obecnie w wieku 21 przyjęta "naukowo-praktyczna" wersja co do
    >> tętnień prądu ładującego tradycyjny samochodowy akumulator ołowiowy?
    >> W epoce lat 80, w czasach miesięcznika radioelektronik panowała wersja,
    >> że tętniący prąd - czyli mostek i lecą sobie połówki ładujące ma ponoć
    >> korzystny wpływ na płyty ołowiowe.
    >> Były układy, które w jednej połówce ładowały, a w drugiej rozładowywały
    >> ustalonym prądem mającym na celu ponoć odsiarczać aku.
    >
    > Nawet nie wieziałem, że była taka teoria.

    Spotkałem ją w kilku miejscach.
    Wydaje mi się, że między innymi w książce "Eletronika w technice
    motoryzacyjnej", którą gdzieś chyba jeszcze mam.

    Ale sam się nigdy nie bawiłem w zrobienie zasilacza do ładowania
    akumulatora. Bardziej wolałem robić gadżety instalowane w samochodzie
    (regulator wycieraczek, zapłon tyrystorowy). Zapłon tyrystorowy raz na
    zawsze usuwał problem odpalania samochodu zimą.

    > Natomiast dobrze pamiętam, że
    > mieliśmy w domu rodzinnym ustrojstwo do ładowania akumulatorów z końca
    > lat pięćdziesiątych. Tam po transformatorze z liczymi odczepami do
    > regulacji napięcia (czyli prądu ładowania) i prostowniku selenowym był
    > włączony w szereg dławik do wygładzania prądu.

    My mieliśmy taką ładowarkę, ale już bez dławika. A może ktoś postanowił
    zaoszczędzić na dławiku i dorobił do tego teorię ładowania impulsami.
    P.G.


  • 9. Data: 2018-11-20 11:56:22
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
    l...
    Pan Adam ma ładowarkę do akumulatorów, bardzo podobną do tej:
    >> http://mmax.pro/prostowniki-i-ladowarki/recb208-ring
    -prostownik-12v-8a-pelna-automatyka-laduje-rowniez-a
    kumulatory-zelowe.html
    >> też "Ring". Tylko ma więcej funkcji. Jedna z jej funkcji, to
    >> regeneracja
    >> akumulatora wedle opisu prądem zmiennym.

    >> Tak ze dwa lub trzy akumulatory przywróciłem już do życia. Żyły
    >> jeszcze
    >> co najmniej ponad rok czasu, do sprzedaży aut.

    Zwyklym prostownikiem tez mi sie udawalo.

    >Wymiana akumulatora na nowy kosztuje teraz mniej więcej tyle, co
    >tankownie
    >do pełna. Albo tyle, co ładowarka z powyższego linku. Ja mam taką za
    >dwie
    >dychy z marketu i używam jej tylko raz w ciągu życia akumulatora. Gdy
    >w
    >mroźny poranek mam kłopot z uruchomieniem auta, ładuję tylko po to,
    >by
    >dojechać jakośś do sklepu. A potem zapominam o problemie przez
    >następne
    >kilka lat.

    Cos w tym jest, choc zawsze mowie, ze najpierw diagnoza, potem nowy
    akumulator.

    Ale bywaja zlosliwosci - np samochod dlugo stal nieuruchamiany,
    akumulator kompletnie rozladowany, gdzies w lutym zabralem,
    naladowalem ... a pod koniec kwietnia dostal zwarcia celi. A tu dlugi
    weekend i sklepy zamkniete :-)

    J.



  • 10. Data: 2018-11-20 16:42:50
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Wymiana akumulatora na nowy kosztuje teraz mniej więcej tyle,
    >> co tankownie do pełna. Albo tyle, co ładowarka z powyższego
    >> linku. Ja mam taką za dwie dychy z marketu i używam jej tylko
    >> raz w ciągu życia akumulatora. Gdy w mroźny poranek mam kłopot
    >> z uruchomieniem auta, ładuję tylko po to, by dojechać jakoś do
    >> sklepu. A potem zapominam o problemie przez następne kilka lat.
    >
    > Cos w tym jest, choc zawsze mowie, ze najpierw diagnoza, potem
    > nowy akumulator.

    Też tak mówię. Pewnej nocy nagle przyszedł tęgi mróz, samochód
    nie odpalił, akumulator nienowy -- więc jego wina. Wymiana zawsze
    potwierdza diagnozę.

    > Ale bywaja zlosliwosci - np samochod dlugo stal nieuruchamiany,
    > akumulator kompletnie rozladowany, gdzies w lutym zabralem,
    > naladowalem ... a pod koniec kwietnia dostal zwarcia celi.

    To i tak długo wytrzymał, może ciepło było. Akumulatory teraz padają
    nagle, na zawał (cienki ołów im się obrywa, płyta opada).

    > A tu dlugi weekend i sklepy zamkniete :-)

    Stacje benzynowe otwarte, tam też mają.

    --
    Jarek

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: