eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.telefonia › O konkurencji na rynku
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 232

  • 11. Data: 2014-10-13 11:54:36
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał
    >> Podpowiem - Netia kupiła Dialog. Cały. We Wrocławiu jest bardzo
    >> dużo studzienek z napisem Dialog. Z napisem Netia też są.

    Dialog ogolnie na Dolnym Slasku mial sporo telefonow.
    We wroclawiu cos blisko 100 tys, a jeszcze Legnica, Lubin i reszta
    KGHM.

    Co prawda ... do linii Dialogu mam jakies 15 cm, a oni od lat nie
    potrafia mi zlozyc konkurencyjnej oferty, nawet biorac pod uwage ze
    bylem na TP ciety ...

    >W swoim czasie kupili też Tele2. Za sto milionów złotych z hakiem
    >(kapitał Tele2 Sp. z o.o. -- 10,000 zł).

    Kapital zakladowy w dluzej dzialajacej spolce nic nie znaczy.
    Moze byc juz dawno roztrwoniony, albo pomnozony. Albo pomnozony i
    roztrwoniony :-)

    >Mówiono, że to chodziło
    >o kupienie klientów Tele2, co oczywiście jest nie bez racji. Ale

    Hm, takich klientow na prefiks latwo zdobyc i latwo stracic.

    >poza klientami, to wzięto jeszcze z Tele2 "standardy koropracyjne".
    >No i ludzi. Miałem w swoim czasie prefiksową umowę telefoniczną
    >z Tele2. Tego po prostu nie dało sie używać. Rozmawiałem nawet
    >z rzecznikiem prasowym firmy. Powiedział mi "jeśli pan chce mieć
    >telefon, który działa i zawsze można się dodzwonić, to na pewno
    >nie w Tele2, musi pan poszukać innej firmy".

    A to nie wiem. Swego czasu uzywalem i bylo ciekawie - na niektorych
    kierunkach nie bylo na co narzekac, na innych - pojawialo sie
    uciazliwe echo.
    Z tym echem nie potrafili/nie chcieli sobie poradzic, wiec sie
    rozstalismy, tym niemniej poza tym nie mialem powodow do narzekan.

    J.


  • 12. Data: 2014-10-13 13:02:26
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Tomasz Wójtowicz napisał:

    >> No coz, pomyslelismy sobie ze jak tak ma wygladac np usuwanie awarii,
    >> to niegrzecznie wypowiedzielimy umowe i przeprosilismy sie z TP.
    >
    > Takie pytanie a propo zrywania umów.
    >
    > Przykładowo, mam umowę na ADSL TP. Podpisuję umowę z Netią. W treści
    > umowy są pełnomocnictwa, przy użyciu który Netia przejmie dostęp do
    > linii od TP. Czy teraz żeby anulować umowę przed rozpoczęciem
    > świadczenia usługi wystarczy jakieś pismo do TP z oświadczeniem,
    > że chcę żeby TP zignorowała tamte pełnomocnictwa?

    Tak było w przypadku opisanym na wstępie. Z tym że to dotyczyło WLR,
    a nie BSA -- w przypadku telefonii w zasadzie wszystko od początku
    do końca jest wirtualne, centrala wciąż ta sama, tylko kto inny
    zaczyna rozliczać billingi i wystawiać faktury. Przy BSA multiplekser
    (DSLAM) jest zawsze jeden i ten sam (własność TP/Orange), ale zmienia
    się routing i logowanie abonenta.

    --
    Jarek


  • 13. Data: 2014-10-13 14:01:13
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    > No coz, pomyslelismy sobie ze jak tak ma wygladac np usuwanie awarii,
    > to niegrzecznie wypowiedzielimy umowe i przeprosilismy sie z TP.

    Już kilka razy wspomninałem o tym, że akurat procedura usuwania awarii
    jest w zasadzie jedynym poważnym argumentem za tym, by chcieć mieć BSA.
    Orange (czy ogólnie właściciel linii, na której świadczy usługę), jeśli
    nie usunie awarii w terminie, to zwaraca klientowi część abonamentu,
    najwyżej pomnożoną przez dwa. To są grosze, więc nie warto się śpieszyć.
    Ale jeśli awaria jest na linni, którą się dzierżawi innemu operatorowi,
    by on na niej świadczył usługę abonetnowi -- to już wygląda całkiem
    inaczej. Za każdy dzień zwłoki kary idą w setki złotych. Ja oczywiście
    jako klient tych pieniędzy na oczy nie zobaczę, ale bat jest. Już to
    przerabiałem w praktyce, w obie strony. To z naczy tepsa naprawiała mi
    linię ponad pół roku, a póżniej (ta sama tepsa) uwinęła się w kilkanaście
    godzin, gdy to z Netią miałem umowę co do tego druta.

    >> Chcą, by im dwie stówy odpalić, chociaż sami w przeszłości okazali
    >> się niewiarygodni.
    >
    > Oj - no wiesz, we wlasnym mniemaniu to klient okazal sie niewiarygodny
    > :-)

    Po prostu okazał się być bez krawata. I miął czelnośc awanturować się
    o swoje.

    >> Poza tym już kiedyś wyrwali kilka złotych z tej imprezy, a palcem
    >> przy drutach nie kiwnęli -- nieistniejącą wierzytelność opchnęli
    >> jakiemuś Krukowi, Ultimo czy innej swołoczy, zainkasowali żywą
    >> gotówkę (akurat takich firm mi nie żal, gdy Netia robi je w konia).
    >> Wątpię, by kiedykolwiek zwrócili kasę za trefny towar.
    >
    > Kruk je chyba hurtem kupuje po takiej cenie ze mu sie oplaca razem
    > z watpliwymi sprawami :-)

    Mam na ten temat inne zdanie. Może niesprawiedliwe, a już na pewno
    nie opierające się na solidnych statystycznych podstawach -- dysponuję
    tylko próbką kilku znanych mi spraw (mniej niż dziesięć). Powiedzieć
    o nich, że "wątpliwe", to za dużo. Przekręty czystej wody. Ja po prostu
    nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której przedsiębioraca mając
    całą listę swoich zadłużonych abonetów, całą dokumentacje do tego,
    umowy, faktury, wezwania do zapłaty, nie wygeneruje w korespondencji
    seryjnej pliku pozwów sądowych z pełnomocnictwami dla radców prawnych.
    Zamiast tego sprzedaje takie stuporocentowo pewne do odzyskania w sądzie
    wierzytelności za kilka procent ceny. Dlaczego nieby? I czy by to nie
    było działaniem na szkodę spółki przez zarząd? W dodatku w zmowie
    z innymi osobami, które na tej szkodzie szybko sie bogacą. Na to jest
    solidny paragraf w prawie spółek handlowych.

    > P.S. Jak to jest z VAT ? Wystawiam fakture za usluge, naliczam VAT,
    > klient nie placi bo twierdzi ze usluga niezrealizowana ... VAT do
    > korekty, czy lepiej zaplacic ?

    Jak VAT do korekty, to znaczy, że nie było "zdarzenia gospodarczego",
    więc nie ma faktury, z której należność można cedować jako wierzytelnść.

    Myślę, że w wielu przypadkach to się odbywa na jeszcze wcześniejszym
    etapie. Raz miałem potrzebę osobistego pofatygowania się do sądu. Jako
    rzekomy dłużnik Tele2, które swoje wierzytelności sprzedało windykatorowi,
    ten od razu następnego dnia opchnął to firmie z siedziba w Luksemburgu,
    a ta upełnomocniła jakiegoś szemranego mecenasika gdzieś z Polski.
    Sąd uwinął się w pięć minut z oddaleniem pozwu -- nie było żadnych
    wystawionych faktur, tylko wyssane z palca kwoty. Właściwie nie było już
    nawet pierwotnego wierzyciela, bo stało się to wkrótce po likwidacji
    Tele2 i przejęciu ich przez Netię. Gdyby podmit jeszcze istniał, to
    by było łatwo zażądać pokazania faktur i sprawdzić, czy płacili VAT.
    A tak, to na odchodne wygenerowali trochę zapisów księgowych, sprzedali
    na płycie DVD (tak stoi w umowie, mam kopię załączona do pozwu). Przekręt
    idealny -- pewnie wielu zapłaciło.

    Jarek

    PS
    Ten koleś, co się podpisał na umowie cesji w imieniu Tele2, to też był
    potem przejęty przez Netię. Miał tam dość intratne stanowisko w zarządzie.
    Ale nie wychylał się zbytnio, mało o nim było słychać. Ja się dowidziałem
    o tym dopiero jak skończył robotę. Teraz zajmuje się... pisaniem książek
    fantasy. Ma w końcu do tego przygotowanie!


  • 14. Data: 2014-10-13 14:14:58
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> W swoim czasie kupili też Tele2. Za sto milionów złotych z hakiem
    >> (kapitał Tele2 Sp. z o.o. -- 10,000 zł).
    >
    > Kapital zakladowy w dluzej dzialajacej spolce nic nie znaczy.
    > Moze byc juz dawno roztrwoniony, albo pomnozony. Albo pomnozony
    > i roztrwoniony :-)

    Może tak być, ale tu mieliśmy do czynienia z jeszcze innym przypadkiem.
    Tele2 miało kapitał zakładowy jaki miało, może nawet przeleżał w całości
    przez cały czas na koncie, bo komu by się chciało takimi głupstwami
    zajmować. Ale firma nie miała też nigdy żadnego innego kapitału, żadnych
    środków trwałych, żadnych instalacji, żadnych sieci. Nic.

    >> Mówiono, że to chodziło o kupienie klientów Tele2, co oczywiście
    >> jest nie bez racji.
    >
    > Hm, takich klientow na prefiks latwo zdobyc i latwo stracic.

    Chyba najbardziej chodziło o tych WLR i BSA (ci co to mieli internet
    z tego światłowodu wprost ze Szwecji, tego w paski, co wijąc się jak
    pijawka wychodził wprost na molo w Sopocie).

    >> Rozmawiałem nawet z rzecznikiem prasowym firmy. Powiedział mi
    >> "jeśli pan chce mieć telefon, który działa i zawsze można się
    >> dodzwonić, to na pewno nie w Tele2, musi pan poszukać innej firmy".
    >
    > A to nie wiem. Swego czasu uzywalem i bylo ciekawie - na niektorych
    > kierunkach nie bylo na co narzekac, na innych - pojawialo sie
    > uciazliwe echo.
    > Z tym echem nie potrafili/nie chcieli sobie poradzic, wiec sie
    > rozstalismy, tym niemniej poza tym nie mialem powodow do narzekan.

    Na komórki łączyli przez efcety. Albo bez prezentacji numeru, albo
    z jakąś przypadkową, tej karty SIM, która sobie numeru nie ukryła.
    Poza tym oczywiście to echo też na komórkach, jakieś skaczące poziomy
    dźwięku, oczekiwanie kilkadziesiąt sekund aż FCT się połączy -- ogólnie
    żenua granicząca z kryminałem. UKE zaczęło to badać, ale nie zdążyło,
    bo Tele2 wcześniej zniknęło.

    --
    Jarek


  • 15. Data: 2014-10-13 19:15:10
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości
    Pan J.F. napisał:
    >>> (kapitał Tele2 Sp. z o.o. -- 10,000 zł).
    >> Kapital zakladowy w dluzej dzialajacej spolce nic nie znaczy.
    >> Moze byc juz dawno roztrwoniony, albo pomnozony. Albo pomnozony
    >> i roztrwoniony :-)

    >Może tak być, ale tu mieliśmy do czynienia z jeszcze innym
    >przypadkiem.
    >Tele2 miało kapitał zakładowy jaki miało, może nawet przeleżał w
    >całości
    >przez cały czas na koncie, bo komu by się chciało takimi głupstwami
    >zajmować. Ale firma nie miała też nigdy żadnego innego kapitału,
    >żadnych
    >środków trwałych, żadnych instalacji, żadnych sieci. Nic.

    No nie wiem - swiatlowody dzierzawilo, przylaczy mieli niewiele - ale
    cos tam chyba jednak powinni miec swojego do zapewnienia lacznosci.

    >>> Mówiono, że to chodziło o kupienie klientów Tele2, co oczywiście
    >>> jest nie bez racji.
    >> Hm, takich klientow na prefiks latwo zdobyc i latwo stracic.
    >Chyba najbardziej chodziło o tych WLR i BSA (ci co to mieli internet

    A to jakies pozniejsze czasy opisujesz.

    >>> Rozmawiałem nawet z rzecznikiem prasowym firmy. Powiedział mi
    >>> "jeśli pan chce mieć telefon, który działa i zawsze można się
    >>> dodzwonić, to na pewno nie w Tele2, musi pan poszukać innej
    >>> firmy".
    >
    >> A to nie wiem. Swego czasu uzywalem i bylo ciekawie - na niektorych
    >> kierunkach nie bylo na co narzekac, na innych - pojawialo sie
    >> uciazliwe echo.
    >> Z tym echem nie potrafili/nie chcieli sobie poradzic, wiec sie
    >> rozstalismy, tym niemniej poza tym nie mialem powodow do narzekan.

    >Na komórki łączyli przez efcety. Albo bez prezentacji numeru, albo
    >z jakąś przypadkową, tej karty SIM, która sobie numeru nie ukryła.

    A tego to juz nie dozylem. No ale coz chcesz - klient chce taniej,
    trzeba FCT.

    >Poza tym oczywiście to echo też na komórkach, jakieś skaczące poziomy

    ja narzekalem na stacjonarne.

    >dźwięku, oczekiwanie kilkadziesiąt sekund aż FCT się połączy --
    >ogólnie
    >żenua granicząca z kryminałem. UKE zaczęło to badać, ale nie zdążyło,
    >bo Tele2 wcześniej zniknęło.

    Moze i dobrze, bo ciekawe co by z tego badania wyszlo. UKE powinien
    dbac o umowy miedzyoperatorskie, czy o narzedzie do lamania monopolu ?

    J.


  • 16. Data: 2014-10-13 19:32:53
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w
    Pan J.F. napisał:
    >> No coz, pomyslelismy sobie ze jak tak ma wygladac np usuwanie
    >> awarii,
    >> to niegrzecznie wypowiedzielimy umowe i przeprosilismy sie z TP.

    >Już kilka razy wspomninałem o tym, że akurat procedura usuwania
    >awarii
    >jest w zasadzie jedynym poważnym argumentem za tym, by chcieć mieć
    >BSA.

    Odwrotnie.

    >Orange (czy ogólnie właściciel linii, na której świadczy usługę),
    >jeśli
    >nie usunie awarii w terminie, to zwaraca klientowi część abonamentu,
    >najwyżej pomnożoną przez dwa. To są grosze, więc nie warto się
    >śpieszyć.
    >Ale jeśli awaria jest na linni, którą się dzierżawi innemu
    >operatorowi,
    >by on na niej świadczył usługę abonetnowi -- to już wygląda całkiem
    >inaczej. Za każdy dzień zwłoki kary idą w setki złotych. Ja
    >oczywiście
    >jako klient tych pieniędzy na oczy nie zobaczę, ale bat jest.

    Otoz to. Netia ma ujemny interes w tym, aby Orange poganiac.
    Im dluzej niesprawne, tym lepiej. Dla Netii lepiej.

    >Już to
    >przerabiałem w praktyce, w obie strony. To z naczy tepsa naprawiała
    >mi
    >linię ponad pół roku, a póżniej (ta sama tepsa) uwinęła się w
    >kilkanaście
    >godzin, gdy to z Netią miałem umowę co do tego druta.

    Ostatnie doswiadczenia z TP sa raczej pozytywne - usuwaja w szybko i
    sprawnie.

    >>> Chcą, by im dwie stówy odpalić, chociaż sami w przeszłości okazali
    >>> się niewiarygodni.
    >> Oj - no wiesz, we wlasnym mniemaniu to klient okazal sie
    >> niewiarygodny
    >> :-)
    >Po prostu okazał się być bez krawata. I miął czelnośc awanturować się
    >o swoje.

    Tak czy inaczej - oni uwazaja ze byli swietni i nie przyjmuja
    argumentu ze juz raz byli niewiarygodni i o zadnej kaucji nie ma mowy.

    >>> Poza tym już kiedyś wyrwali kilka złotych z tej imprezy, a palcem
    >>> przy drutach nie kiwnęli -- nieistniejącą wierzytelność opchnęli
    >>> jakiemuś Krukowi, Ultimo czy innej swołoczy, zainkasowali żywą
    >>> gotówkę (akurat takich firm mi nie żal, gdy Netia robi je w
    >>> konia).
    >>> Wątpię, by kiedykolwiek zwrócili kasę za trefny towar.

    >> Kruk je chyba hurtem kupuje po takiej cenie ze mu sie oplaca razem
    >> z watpliwymi sprawami :-)

    >Mam na ten temat inne zdanie. Może niesprawiedliwe, a już na pewno
    >nie opierające się na solidnych statystycznych podstawach --
    >dysponuję
    >tylko próbką kilku znanych mi spraw (mniej niż dziesięć).

    10 to sporo - pytanie czy znasz 10 przypadkowych, czy 10 wybranych ...

    >Powiedzieć
    >o nich, że "wątpliwe", to za dużo. Przekręty czystej wody. Ja po
    >prostu
    >nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której przedsiębioraca mając
    >całą listę swoich zadłużonych abonetów, całą dokumentacje do tego,
    >umowy, faktury, wezwania do zapłaty, nie wygeneruje w korespondencji
    >seryjnej pliku pozwów sądowych z pełnomocnictwami dla radców
    >prawnych.
    >Zamiast tego sprzedaje takie stuporocentowo pewne do odzyskania w
    >sądzie
    >wierzytelności za kilka procent ceny. Dlaczego nieby?

    Moze radca wiecej zarobi za analizowanie przepisow odnosnie
    prawdziwych pieniedzy, niz na zastepstwie procesowym za kilkaset zl.
    Poza tym dluznika trzeba umiec naciskac - i kto ma to zrobic - prezes
    TP, czy czlowiek na etacie ?
    No to sie dziela zyskiem z Krukiem calkiem oficjalnie :-)

    >I czy by to nie
    >było działaniem na szkodę spółki przez zarząd? W dodatku w zmowie
    >z innymi osobami, które na tej szkodzie szybko sie bogacą. Na to jest
    >solidny paragraf w prawie spółek handlowych.

    Poki jest to margines a firma przynosi zysk, to afery z tego nie
    bedzie.
    Dluznik niedostepny, dlug niesciagalny, ba - zbyt ambitne sciaganie
    zepsuje firmie opinie.

    >>> P.S. Jak to jest z VAT ? Wystawiam fakture za usluge, naliczam
    >>> VAT,
    >>> klient nie placi bo twierdzi ze usluga niezrealizowana ... VAT do
    >>> korekty, czy lepiej zaplacic ?
    >>Jak VAT do korekty, to znaczy, że nie było "zdarzenia
    >>gospodarczego",
    >>więc nie ma faktury, z której należność można cedować jako
    >>wierzytelnść.
    >Myślę, że w wielu przypadkach to się odbywa na jeszcze wcześniejszym
    >etapie. Raz miałem potrzebę osobistego pofatygowania się do sądu.
    >Jako
    >rzekomy dłużnik Tele2, które swoje wierzytelności sprzedało
    >windykatorowi,
    >ten od razu następnego dnia opchnął to firmie z siedziba w
    >Luksemburgu,
    >a ta upełnomocniła jakiegoś szemranego mecenasika gdzieś z Polski.
    >Sąd uwinął się w pięć minut z oddaleniem pozwu -- nie było żadnych

    No widzisz, a proponujesz procesowanie sie :-)

    >wystawionych faktur, tylko wyssane z palca kwoty. Właściwie nie było
    >już
    >nawet pierwotnego wierzyciela, bo stało się to wkrótce po likwidacji
    >Tele2 i przejęciu ich przez Netię. Gdyby podmit jeszcze istniał, to
    >by było łatwo zażądać pokazania faktur i sprawdzić, czy płacili VAT.

    Ale faktury powinny gdzies byc, i to przez 5 lat.
    Na fakturze to jestem pewny ze VAT byl, ale czy odprowadzili ...
    rejestry by trzeba sprawdzac.

    >A tak, to na odchodne wygenerowali trochę zapisów księgowych,
    >sprzedali
    >na płycie DVD (tak stoi w umowie, mam kopię załączona do pozwu).
    >Przekręt
    >idealny -- pewnie wielu zapłaciło.

    Watpie. Rodacy nie tacy znow chetni do placenia. Chyba ze naprawde
    zalegali.

    Tych Twoich pewnie tez tak calkiem z palca nie wyssali, jakies tam
    podstawy mieli.

    J.


  • 17. Data: 2014-10-13 21:11:07
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Może tak być, ale tu mieliśmy do czynienia z jeszcze innym
    >> przypadkiem. Tele2 miało kapitał zakładowy jaki miało, może
    >> nawet przeleżał w całości przez cały czas na koncie, bo komu
    >> by się chciało takimi głupstwami zajmować. Ale firma nie miała
    >> też nigdy żadnego innego kapitału, żadnych środków trwałych,
    >> żadnych instalacji, żadnych sieci. Nic.
    >
    > No nie wiem - swiatlowody dzierzawilo, przylaczy mieli niewiele
    > - ale cos tam chyba jednak powinni miec swojego do zapewnienia
    > lacznosci.

    Z tego co mi wiadomo, niczego nie mieli. Światłowodów też nie
    dzierżawili -- bo i po co?

    >>>> Mówiono, że to chodziło o kupienie klientów Tele2, co oczywiście
    >>>> jest nie bez racji.
    >>> Hm, takich klientow na prefiks latwo zdobyc i latwo stracic.
    >> Chyba najbardziej chodziło o tych WLR i BSA
    >
    > A to jakies pozniejsze czasy opisujesz.

    Najpóźniejsze z możliwych -- czyli moment likwidacji Tele2 i przejęcia
    przez Netię.

    >> Na komórki łączyli przez efcety. Albo bez prezentacji numeru, albo
    >> z jakąś przypadkową, tej karty SIM, która sobie numeru nie ukryła.
    >
    > A tego to juz nie dozylem. No ale coz chcesz - klient chce taniej,
    > trzeba FCT.

    FCT włączyli w miesiąc po tym, jak zawarłem z nimi umowę. Nie zrobiło
    się od tego taniej (tylko drożej, bo wystawiali faktury za coś, co nie
    nadawało się do niczego).

    >> Poza tym oczywiście to echo też na komórkach, jakieś skaczące poziomy
    >
    > ja narzekalem na stacjonarne.

    To na komórki nie było nic lepiej -- musiało iść przez tego samego voipa,
    więc echo było to samo. Może chorzej słyszalne, bo przykrywały je ciągłe
    szumy i zakłócenia.

    >> dźwięku, oczekiwanie kilkadziesiąt sekund aż FCT się połączy --
    >> ogólnie żenua granicząca z kryminałem. UKE zaczęło to badać, ale
    >> nie zdążyło, bo Tele2 wcześniej zniknęło.
    >
    > Moze i dobrze, bo ciekawe co by z tego badania wyszlo. UKE powinien
    > dbac o umowy miedzyoperatorskie, czy o narzedzie do lamania monopolu ?

    Od monopolu jest UOKiK. A UKE od przestrzegania Prawa Telekomunikacyjnego.
    Tu było łamane -- przez ten brak prezentacji choćby. To było badane.

    --
    Jarek


  • 18. Data: 2014-10-13 21:37:54
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >> Orange (czy ogólnie właściciel linii, na której świadczy usługę),
    >> jeśli nie usunie awarii w terminie, to zwaraca klientowi część
    >> abonamentu, najwyżej pomnożoną przez dwa. To są grosze, więc nie
    >> warto się śpieszyć. Ale jeśli awaria jest na linni, którą się
    >> dzierżawi innemu operatorowi, by on na niej świadczył usługę
    >> abonetnowi -- to już wygląda całkiem inaczej. Za każdy dzień zwłoki
    >> kary idą w setki złotych. Ja oczywiście jako klient tych pieniędzy
    >> na oczy nie zobaczę, ale bat jest.
    >
    > Otoz to. Netia ma ujemny interes w tym, aby Orange poganiac.
    > Im dluzej niesprawne, tym lepiej. Dla Netii lepiej.

    Nie ma jednak możliwości wyegzekwowania tego ujemnego interesu. Czas
    bowiem biegnie dokładnie od momentu przekazania informacji o awarii
    przez Netię do zarządzającego siecią. A wtedy Orange (dawniej TP)
    robi na złość Netii i stara się usunąć niesprawność błyskawicznie.
    W byciu złośliwym tepsa chyba nie ma sobie rownych, więc naprawa
    idzie rzeczywiście szybko.

    >> Już to przerabiałem w praktyce, w obie strony. To z naczy tepsa
    >> naprawiała mi linię ponad pół roku, a póżniej (ta sama tepsa)
    >> uwinęła się w kilkanaście godzin, gdy to z Netią miałem umowę
    >> co do tego druta.
    >
    > Ostatnie doswiadczenia z TP sa raczej pozytywne - usuwaja w szybko
    > i sprawnie.

    Może mają taki bałagan, że nie wiedzą, czy awaria dotyczy ich klienta,
    czy tego z BSA -- więc na wszelki wypadek robią to szybko i sprawnie.

    >>>> Chcą, by im dwie stówy odpalić, chociaż sami w przeszłości okazali
    >>>> się niewiarygodni.
    >>> Oj - no wiesz, we wlasnym mniemaniu to klient okazal sie
    >>> niewiarygodny
    >>> :-)
    >> Po prostu okazał się być bez krawata. I miął czelnośc awanturować się
    >> o swoje.
    >
    > Tak czy inaczej - oni uwazaja ze byli swietni i nie przyjmuja
    > argumentu ze juz raz byli niewiarygodni i o zadnej kaucji nie ma mowy.

    Ale to już *wyłącznie* ich strata.

    >>> Kruk je chyba hurtem kupuje po takiej cenie ze mu sie oplaca razem
    >>> z watpliwymi sprawami :-)
    >
    >> Mam na ten temat inne zdanie. Może niesprawiedliwe, a już na
    >> pewno nie opierające się na solidnych statystycznych podstawach
    >> -- dysponuję tylko próbką kilku znanych mi spraw (mniej niż
    >> dziesięć).
    >
    > 10 to sporo - pytanie czy znasz 10 przypadkowych, czy 10 wybranych ...

    Nie selekcjonowałem i nie wybierałem. Nawet niespecjalnie starałem się
    kolekcjonowac takie przypadki. Biorę pod uwagę tylko te, które jakoś
    dotyczą mnie lub osób znajomych.

    >> Powiedzieć o nich, że "wątpliwe", to za dużo. Przekręty czystej
    >> wody. Ja po prostu nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której
    >> przedsiębioraca mając całą listę swoich zadłużonych abonetów,
    >> całą dokumentacje do tego, umowy, faktury, wezwania do zapłaty,
    >> nie wygeneruje w korespondencji seryjnej pliku pozwów sądowych
    >> z pełnomocnictwami dla radców prawnych. Zamiast tego sprzedaje
    >> takie stuporocentowo pewne do odzyskania w sądzie wierzytelności
    >> za kilka procent ceny. Dlaczego nieby?
    >
    > Moze radca wiecej zarobi za analizowanie przepisow odnosnie
    > prawdziwych pieniedzy, niz na zastepstwie procesowym za kilkaset zl.

    Rola radcy w takim zastępstwie jest prawie zerowa. Praktycznie wystarczy
    podpis na pozwie. Nawet nie musi się w sądzie pokazywać. Za to bierze
    się kilkadziesiąt, nie kilkaset złotych. Ale i tak stawka godzinowa
    za te parafy wychodzi niezła.

    > Poza tym dluznika trzeba umiec naciskac - i kto ma to zrobic -
    > prezes TP, czy czlowiek na etacie ?

    Ale po co właściwie naciskać? Jak ktoś jest winny pięć baniek, a nie
    wygląda na takiego, co mu jakis majątek został, to może stała opieka
    windykatora na coś się zda -- na wypadek gdzyby mu zaczęło się lepiej
    powodzić. Ale taki co nie zapłacił faktury za trzy stówki? Do sądu
    z nim, odda kasę jak tylko dostanie wyrok w postępowaniu upominawczym.
    A jak nie, to w większości przypadków komornik ma skąd ściągnąć.

    > No to sie dziela zyskiem z Krukiem calkiem oficjalnie :-)

    Toć mówię, że zwykle są w zmowie.

    >> I czy by to nie było działaniem na szkodę spółki przez zarząd?
    >> W dodatku w zmowie z innymi osobami, które na tej szkodzie szybko
    >> sie bogacą. Na to jest solidny paragraf w prawie spółek handlowych.
    >
    > Poki jest to margines a firma przynosi zysk, to afery z tego nie
    > bedzie.

    Na puszczenie firmy z torbami jest inny paragraf. Paradoksalnie, nie
    aż tak mocny.

    > Dluznik niedostepny, dlug niesciagalny, ba - zbyt ambitne sciaganie
    > zepsuje firmie opinie.

    Ściągalność kilkusetzłotowych długów może być bliska stu procent. Nie
    trzeba być bardzo ambitnym, by zrobić to szybko i tanio. Tu jednak
    zwykle chodzi o co innego -- masowe wygenerowanie długów. Do tego
    trzeba ambitnyej i zorganizowanej grupy. Wiadomo jakiej.

    >> Myślę, że w wielu przypadkach to się odbywa na jeszcze wcześniejszym
    >> etapie. Raz miałem potrzebę osobistego pofatygowania się do sądu.
    >> Jako rzekomy dłużnik Tele2, które swoje wierzytelności sprzedało
    >> windykatorowi, ten od razu następnego dnia opchnął to firmie
    >> z siedziba w Luksemburgu, a ta upełnomocniła jakiegoś szemranego
    >> mecenasika gdzieś z Polski. Sąd uwinął się w pięć minut z oddaleniem
    >> pozwu -- nie było żadnych
    >
    > No widzisz, a proponujesz procesowanie sie :-)

    Wierzycielom. Wierzyciele niech się procejują, bo zawsze wygrają.
    Tu mamy przypadek odwrotny -- windykatorzy prawie zawsze przegrywają,
    jeśli tylko dochodzi do rozprawy w sądzie.

    >> wystawionych faktur, tylko wyssane z palca kwoty. Właściwie nie było
    >> już nawet pierwotnego wierzyciela, bo stało się to wkrótce po likwidacji
    >> Tele2 i przejęciu ich przez Netię. Gdyby podmit jeszcze istniał, to
    >> by było łatwo zażądać pokazania faktur i sprawdzić, czy płacili VAT.
    >
    > Ale faktury powinny gdzies byc, i to przez 5 lat.

    A to czemu? Umowy cesji są tak sprytnie pisane, że nie wynika z nich
    istnienie faktur.

    > Na fakturze to jestem pewny ze VAT byl, ale czy odprowadzili ...
    > rejestry by trzeba sprawdzac.

    Nie mam nic przeciwko temu, by US takich przetrzepał.

    >> A tak, to na odchodne wygenerowali trochę zapisów księgowych,
    >> sprzedali na płycie DVD (tak stoi w umowie, mam kopię załączona
    >> do pozwu). Przekręt idealny -- pewnie wielu zapłaciło.
    >
    > Watpie. Rodacy nie tacy znow chetni do placenia. Chyba ze naprawde
    > zalegali.

    Podobno płacą. Tacy bardziej nieporadni, a tych jest większość. Tak
    to przynajmniej z artykułów prasowych wynika. I z raportów kwartalnych
    tych, co są na giełdzie. Trzysta baniek rocznego przychodu, to normalka.

    Ale akcje tych ziutków, co mnie chcieli przekręcić, spadły o połowę.
    Dziwnym trafem zbiegło się to ze zmianą w prawie, która powodowała,
    że e-sąd nie może przyjąć pozwów dotyczących roszczeń przedawnionych.

    W związku z tym pytanie kolejne -- czy roszczenia przedawniają się bo:

    A -- wierzyciel zapomniał, że ktoś mu jest coś winien, a później
    windykator długo i łagodnie prosili o zapłatę;
    B -- poczekano aż skończy sie pięcioletni okres, w którym należy
    przechowywać faktury.

    > Tych Twoich pewnie tez tak calkiem z palca nie wyssali, jakies tam
    > podstawy mieli.

    Wyssali. A *swoje* podstawy oczywiście też mieli -- wspomniałem już,
    że UKE rozpoczął kontrolę efcetowego procederu. Nie sam z siebie
    przecież. Ponadto Tele2 dostało wcześniej sądowy nakaz zapłaty kar
    za nienależyte wykonanie usługi. Wyrok był konieczny, bo się ociągali
    twierdząc, że odliczą kwoty od przyszłych rachunków. Ale jakich
    rachunków, skoro ja już nie zamierzałem z nimi mieć więcej do czynienia?

    --
    Jarek


  • 19. Data: 2014-10-14 06:43:33
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Mon, 13 Oct 2014 21:11:07 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > Pan J.F. napisał:
    >>> Może tak być, ale tu mieliśmy do czynienia z jeszcze innym
    >>> przypadkiem. Tele2 miało kapitał zakładowy jaki miało, może
    >>> nawet przeleżał w całości przez cały czas na koncie, bo komu
    >>> by się chciało takimi głupstwami zajmować. Ale firma nie miała
    >>> też nigdy żadnego innego kapitału, żadnych środków trwałych,
    >>> żadnych instalacji, żadnych sieci. Nic.
    >>
    >> No nie wiem - swiatlowody dzierzawilo, przylaczy mieli niewiele
    >> - ale cos tam chyba jednak powinni miec swojego do zapewnienia
    >> lacznosci.
    >
    > Z tego co mi wiadomo, niczego nie mieli. Światłowodów też nie
    > dzierżawili -- bo i po co?

    Tele2 zaczynalo jako alternatywny operator miedzymiastowy, musialo
    miec 12 punktow styku.

    >>> dźwięku, oczekiwanie kilkadziesiąt sekund aż FCT się połączy --
    >>> ogólnie żenua granicząca z kryminałem. UKE zaczęło to badać, ale
    >>> nie zdążyło, bo Tele2 wcześniej zniknęło.
    >>
    >> Moze i dobrze, bo ciekawe co by z tego badania wyszlo. UKE powinien
    >> dbac o umowy miedzyoperatorskie, czy o narzedzie do lamania monopolu ?
    >
    > Od monopolu jest UOKiK. A UKE od przestrzegania Prawa Telekomunikacyjnego.
    > Tu było łamane -- przez ten brak prezentacji choćby. To było badane.

    A w kwestii zasadniczej ?
    Mozna "naciagac" drugiego operatora przez FCT, czy nie mozna ?

    J.


  • 20. Data: 2014-10-14 06:45:40
    Temat: Re: O konkurencji na rynku
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Mon, 13 Oct 2014 21:37:54 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
    > Pan J.F. napisał:
    >>> Ale jeśli awaria jest na linni, którą się
    >>> dzierżawi innemu operatorowi, by on na niej świadczył usługę
    >>> abonetnowi -- to już wygląda całkiem inaczej. Za każdy dzień zwłoki
    >>> kary idą w setki złotych. Ja oczywiście jako klient tych pieniędzy
    >>> na oczy nie zobaczę, ale bat jest.
    >>
    >> Otoz to. Netia ma ujemny interes w tym, aby Orange poganiac.
    >> Im dluzej niesprawne, tym lepiej. Dla Netii lepiej.
    >
    > Nie ma jednak możliwości wyegzekwowania tego ujemnego interesu. Czas
    > bowiem biegnie dokładnie od momentu przekazania informacji o awarii
    > przez Netię do zarządzającego siecią. A wtedy Orange (dawniej TP)
    > robi na złość Netii i stara się usunąć niesprawność błyskawicznie.

    Jesli jednak nie usunie, to taka Netia palcem nie kiwnie, zeby naprawe
    przyspieszyc. A klient bedzie kwitl miesiac bez telefonu.
    Chyba ze klient swiadomy, zadzwoni na infolinie TP, i da rade im
    wytlumaczyc ze powinno im zalezec na tej naprawie.

    >> Ostatnie doswiadczenia z TP sa raczej pozytywne - usuwaja w szybko
    >> i sprawnie.
    > Może mają taki bałagan, że nie wiedzą, czy awaria dotyczy ich klienta,
    > czy tego z BSA -- więc na wszelki wypadek robią to szybko i sprawnie.

    A moze po prostu sie wreszcie dobrze zorganizowali ?

    >>>> Kruk je chyba hurtem kupuje po takiej cenie ze mu sie oplaca razem
    >>>> z watpliwymi sprawami :-)
    >>> Mam na ten temat inne zdanie. Może niesprawiedliwe, a już na
    >>> pewno nie opierające się na solidnych statystycznych podstawach
    >>> -- dysponuję tylko próbką kilku znanych mi spraw (mniej niż
    >>> dziesięć).
    >> 10 to sporo - pytanie czy znasz 10 przypadkowych, czy 10 wybranych ...
    >
    > Nie selekcjonowałem i nie wybierałem. Nawet niespecjalnie starałem się
    > kolekcjonowac takie przypadki. Biorę pod uwagę tylko te, które jakoś
    > dotyczą mnie lub osób znajomych.

    Ale czy nie trafiaja do Ciebie tylko przebrane przypadki - np
    znajomych masz solidnych, co sie nalezy to placa.

    >> Moze radca wiecej zarobi za analizowanie przepisow odnosnie
    >> prawdziwych pieniedzy, niz na zastepstwie procesowym za kilkaset zl.
    >
    > Rola radcy w takim zastępstwie jest prawie zerowa. Praktycznie wystarczy
    > podpis na pozwie. Nawet nie musi się w sądzie pokazywać. Za to bierze
    > się kilkadziesiąt, nie kilkaset złotych. Ale i tak stawka godzinowa
    > za te parafy wychodzi niezła.

    Ale sprawa jak rozumiem bedzie, to chyba musi sie pofatygowac ?

    >> Poza tym dluznika trzeba umiec naciskac - i kto ma to zrobic -
    >> prezes TP, czy czlowiek na etacie ?
    > Ale po co właściwie naciskać? Jak ktoś jest winny pięć baniek, a nie
    > wygląda na takiego, co mu jakis majątek został, to może stała opieka
    > windykatora na coś się zda -- na wypadek gdzyby mu zaczęło się lepiej
    > powodzić. Ale taki co nie zapłacił faktury za trzy stówki? Do sądu
    > z nim, odda kasę jak tylko dostanie wyrok w postępowaniu upominawczym.
    > A jak nie, to w większości przypadków komornik ma skąd ściągnąć.

    Pierwszym problemem jest ponoc znalezienie dluznika - choc tu moze byc
    latwiej, bo linia jakis adres miala i .

    >> No to sie dziela zyskiem z Krukiem calkiem oficjalnie :-)
    > Toć mówię, że zwykle są w zmowie.

    Ale nie musi byc pod stolem, cena sprzedazy satysfakcjonuje

    >> Dluznik niedostepny, dlug niesciagalny, ba - zbyt ambitne sciaganie
    >> zepsuje firmie opinie.
    >
    > Ściągalność kilkusetzłotowych długów może być bliska stu procent. Nie
    > trzeba być bardzo ambitnym, by zrobić to szybko i tanio. Tu jednak

    Wyczytane niedawno - ktorem MPK naslalo na gapowiczow komornika i
    wskazalo majatek do zajecia - mieszkanie. Dluznicy blyskacznie dlugi
    splacili.
    Tylko ... czy jak sie rozniesie ze Netia/TP chce zabierac mieszkania,
    to klienci nie uciekna szybciej niz dlugi splyna.
    A tak - Kruk winny.

    > zwykle chodzi o co innego -- masowe wygenerowanie długów. Do tego
    > trzeba ambitnyej i zorganizowanej grupy. Wiadomo jakiej.

    No ale tez znaczy, ze radca w sadzie powinien solidnie uzasadnic
    wniosek.

    >>> wystawionych faktur, tylko wyssane z palca kwoty. Właściwie nie było
    >>> już nawet pierwotnego wierzyciela, bo stało się to wkrótce po likwidacji
    >>> Tele2 i przejęciu ich przez Netię. Gdyby podmit jeszcze istniał, to
    >>> by było łatwo zażądać pokazania faktur i sprawdzić, czy płacili VAT.
    >>
    >> Ale faktury powinny gdzies byc, i to przez 5 lat.
    >
    > A to czemu? Umowy cesji są tak sprytnie pisane, że nie wynika z nich
    > istnienie faktur.

    Ogolnie nie musi, jesli naleznosc wynika np z umowy.
    Tym niemniej jesli faktura byla, to firma musi ja 5 lat przechowywac
    ... i po likwidacji chyba tez.

    >>> A tak, to na odchodne wygenerowali trochę zapisów księgowych,
    >>> sprzedali na płycie DVD (tak stoi w umowie, mam kopię załączona
    >>> do pozwu). Przekręt idealny -- pewnie wielu zapłaciło.
    >> Watpie. Rodacy nie tacy znow chetni do placenia. Chyba ze naprawde
    >> zalegali.
    > Podobno płacą. Tacy bardziej nieporadni, a tych jest większość. Tak
    > to przynajmniej z artykułów prasowych wynika. I z raportów kwartalnych
    > tych, co są na giełdzie. Trzysta baniek rocznego przychodu, to normalka.

    A ktora firma ?
    Bo mnie ostatnio zaciekawila ta
    http://www.mbank.pl/notowania/gielda/oferty-publiczn
    e/obligacje-korporacyjne-best-sa/best-sa-zastrzezeni
    e.html

    Firma emituje obligacje na 50 mln zl.
    Jesli na hurtowy zakup dlugow - nie mowie nie. Ale
    "Best SA zarządza portfelami wierzytelności o łącznej wartości
    nominalnej ponad 7,7 mld zł, a wartość nabytych portfeli w 2013 r. to
    800 mln zł"

    to po ** im drobne 50 mln ...

    J.

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 20 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: