Rozbawił mnie właśnie pewien poplecznik ACTA który posunął się do tego
że "dozwolony użytek osobisty" nie obejmuje plików cyfrowych gdyż one
nie są "rzeczą" a tylko rzeczy dotyczy ten zapis.
Za to bez zająknięcia nazywa "kradzieżą" skopiowanie pliku cyfrowego a
przecież dwudziestowieczne prawo autorskie właśnie było napisane pod
"rzeczy" To wszystko źle wróży bo wszystko zmierza do przestarzałego
rozumienia prawa które nijak się do sieci nie da zastosować.
Gdyby stosować je tak wprost rygorystycznie to biblioteki trzeba
pozamykać a bibliotekarki... Jaką by tu karę wymyślić :-)

z

PS. I Ciągle mi tu przychodzi do głowy ten 1% ceny czystych nośników
(CD, DVD, ksero) który musimy płacić w ramach wspomagania twórców.
Albo rybki albo akwarium. Musimy zdecydować się na jeden sposób
dotowania. Wszak dotować trzeba tylko mądrze i skutecznie.