Użytkownik "Krystek" <k...@u...pl> napisał w wiadomości
news:chFHI.1686843$N5n7.1157375@usenetxs.com...
> Ruch jest kierowany sygnalizatorem S3e (skręt tylko w lewo). Gdy zapala
> się na nim zielone to na drodze prostopadłej świeci się zielona warunkowa
> strzałka do skrętu w prawo (tj. do skrętu w kierunku z którego skręcają w
> lewo na S3e).
>
> W przypadku kolizji, gdy ktoś postanowi zawrócić na S3e, jak się rozłożą
> wina i mandaty? Ktoś przerabiał taki manewr, kolizję i interwencję policji
> i mógłby się podzielić doświadczeniem?
> Krystek

Nie polegaj wtedy na policji chyba, że odniesiesz z tego korzyść. Niestety w
sądzie też nie ma sprawiedliwości. Jest tylko wyrok. Prawo jest do niczego,
w tym drogowe. Dochodzą widzimisię. Może do skrętu w prawo też powinien być
S3 (jeśli S2 sieje ferment) i wtedy ten bezprawnie zawracający ma ciebie z
prawej i ewidentna jego wina. Moim zdaniem głównym winowajcą jest ten,
który zawracał, bo gdyby nie zawracał, to by wypadku nie było. Niestety
"prawo" bardziej skopie tego drugiego, bo u nas jest rozmywanie winy.
Sędziokracja. Na zarzut, że nie możesz wiedzieć jaki sygnalizator ma tamten
rozpatrz taki przypadek, który ewentualnie może pomóc np. w sądzie. Minutę
temu chciałeś zawrócić na tym skrzyżowaniu, ale S3 nie pozwolił. Skręciłeś
więc w lewo, zawróciłeś gdzieś i teraz z tą wiedzą jesteś tym skręcającym w
prawo spod S2. Masz nawet pewność sytuacji. Ja wielokrotnie tak muszą
zawracać i wiem, że tamten zawrócić nie może.

--
Pozdrawiam
neelix