witam
od dawna mam problem z cofaniem. tzn cofać potrafię, ale mam stresa że
komuś walnę. dodatkowo lusterko zaczęło tracić warstwę odblaskową, więc
dało się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Dla nie zorientowanych -
monitor jest wbudowany w lusterko. Domyślnie wyłączony, nie widać go,
obraz się pojawia dopiero po włączeniu wstecznego biegu. Z lusterkiem
jak zawsze zonk, bo nie mieści się pomiędzy "zasłonkami słonecznymi". Z
kamerą drugi zonk. wg danych fabrycznych ma kąt 170 stopni. jak łatwo
się domyśleć - ma dużo mniej. widać zderzak, hak holowniczy i jakieś 2
metry za autem. nie widać końców zderzaka, więc teoretycznie mogę
przywalić kantem w słupek i nic nie zobaczę!.

wrażenia: cofam i jestem w stanie dojechać na 5cm. Na grubość kulki z
haka! Bez kamery nigdy bym się nie odważył! w nocy wszystko widzę! Mam
przyciemniane szyby, i zazwyczaj przed wejściem do auta musiałem
przeprowadzić wizję lokalną za autem, teraz - wsiadam jadę. W słońcu -
widoczność monitorka jest co najwyżej dostateczna, ale wtedy bez kamery
wmiarę widać.

reasumując: biorąc pod uwagę że alternatywa były czujniki parkowania,
które piszczą losowo, i wykrywanie odległości działa ułomnie - nie
żałuję wydanych pieniędzy. jednak gdybym miał to powtórzyć, wybrałbym ja
najmniejsze lusterko i jak największy monitor. Również kamerę kupłbym
taką, w której można wymieniać optykę. Auto i tak trzeba mocno
podziurawić. Koszt: monitor mniej niż 70zł kamera prawie 50.

ToMasz