On 2018-01-20, Sebastian Biały <h...@p...onet.pl> wrote:
> https://drive.google.com/open?id=1bfxKIA1ZmtSmVXGHhk
joPqpy4Xr7XAFR
> Z grubsza:
> "złamanie tej pieczeci akceptuje licencje która jest w środku"
> Teraz pytanie akademickie: w jaki sposób hipotetyczny i uczciwy do
> szpiku kości prawnik zabiera się za akceptację lub nie takiego
> regulaminu? Oczywiście uczciwy do szpiku kości prawnich chciałby
> przeczytać przed akceptacją. Jest jakieś wyjscie z tej pułapki zgodne ze
> sztuką?
> A jak w srodku jest punkt w którym user ma przejśc w ubraniu różowego
> kroliczka przez zgromadzenie miesięcznicy? Naprawde chciałbym to
> wczesniej przeczytac.

To był swojego czasu intensywnie wałkowany problem, ale nie pamiętam już w
tej chwili za bardzo tych dyskusji..

Z całą pewnością nie możesz być zobligowany przez jakąś umowę z treścią,
której nie mogłeś się nawet zapoznać. Rzecz sprowadzać się będzie do tego,
czy po zapoznaniu się z jej treścią, będziesz tego produktu używał. Tylko
wtedy MZ będzie to równoznaczne z akceptacją tej umowy.

O wiele ciekawszy jest aspekt zwrotu tak zabezpieczonego towaru.

--
Marcin