eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.pecet › Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 398

  • 390. Data: 2012-07-04 18:09:01
    Temat: Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
    Od: Przemysław Ryk <p...@g...com>

    Dnia Sat, 30 Jun 2012 05:15:44 -0700 (PDT), Szymon von Ulezalka napisał(a):

    > przeciez apple sie chwalilo ze one nie sa odblaskowe? tj. ze sa mniej
    > odblaskowe niz poprzednie?
    >
    > https://www.apple.com/macbook-pro/features/
    > More color and contrast. Less glare.
    > The new Retina display reduces glare while maintaining incredible
    > color and quality. In fact, it has a 29 percent higher contrast ratio
    > than a standard MacBook Pro display. Blacks are blacker. Whites are
    > whiter. And everything in between is rich and vibrant. IPS technology
    > gives you a wide, 178-degree view of everything on the screen, so
    > you'll see the difference at practically any angle. And you're going
    > to love what you see.

    Po skalibrowaniu do D50 i 80 cd/m2 i tak cośtam z Retiny wyjdzie. Albo mnie
    Tomek zjedzie za chwilę. ;D

    --
    [ Przemysław "Maverick" Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
    [ Bras: When nobody knows nothing... somebody knows something. ]
    [ ("CSI 9x23 Hog Heaven") ]


  • 391. Data: 2012-07-04 18:09:01
    Temat: Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
    Od: Przemysław Ryk <p...@g...com>

    Dnia Sat, 30 Jun 2012 00:41:45 +0200, Tom01 napisał(a):

    > Faktycznie niesłychane. Wypociny tego kretyna są coraz bardziej
    > wkurzające. Kiedyś czytało się go z ciekawością i rozbawieniem, ale
    > zaczyna zwyczajnie wciskać ciemnotę w oczy.
    >
    > W ogóle ktoś z tym wątku wie co to jest wyświetalcz "retina" i po co on
    > jest? Widział ktoś wyświetlacz tego typu w Iphone4? Elementy obrazu są
    > takie same jak w Iphone3 ale rodzielczość ekranu jest dużo wyższa, przez
    > co wszystko jest bardzo ostre. Bez pikselozy, nawet na najdrobiejszych
    > elementach. To, że typowy zatwardziały windziarz nie może rozumieć, że
    > elementy obrazu i piksele ekranu wcale nie muszą być ze sobą związane
    > nie znaczy, że tak jest. Literka nie musi się składać ze stałej
    > liczby/siatki pikseli. Już nawet w Windows powoli widać zmianę w tej
    > dziedzinie, choć opornie. Prawdziwy obraz widziany przez normalne okno
    > nie ma pikseli. Dlaczego więc monitory miałyby mieć? Oczywiście do tej
    > pory mają, bo wynika to z ograniczeń technologii i kosztów. "Retina" z
    > tym w końcu zrywa i taka właśnie jest przyszłość wyświetlaczy. Czekałem
    > na to 15 lat i w końcu piksel jest niewidoczny gołym okiem, czyli tak
    > jak w naturalnym obrazie. A tymczasem debil z fobiami pisze o "bezsensie
    > Retiny". Ręce opadają.

    Ze wszystkim się niemal zgadzam. Ale... Jak to szło odnośnie - AFAIR - DPI w
    Retina Display? Nie lecą przypadkiem w dół cyferki DPI tego, co się miało
    mianem Retiny kwalifikować?

    Swoją drogą - kto dla Apple robi owe wyświetlacze Retina Display? :D

    --
    [ Przemysław "Maverick" Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
    [ Cameroon: Men should grow up. House: Yeah, and dogs should stop licking ]
    [ themselves. It's not gonna happen. ("House M.D. 1x03 Occam's Razor") ]


  • 392. Data: 2012-07-04 18:09:01
    Temat: Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
    Od: Przemysław Ryk <p...@g...com>

    Dnia Fri, 29 Jun 2012 20:50:55 -0400, rs napisał(a):

    >>> moze nie az tak drastyczne, ale takie texty slysze kilka razy w
    >>> tygodniu. tylko wlasnie idziemy w kierunku, ze systemy juz przestaja
    >>> tak czesto pytac i same sobie kombinuja. nie przypominam sobie, zeby
    >>> mi moj telefon cos takiego pokazal. szczerze powiem, nie przypominam
    >>> sobie, zeby mi W7 cos takiego pokazalo. wszyskie takie monity
    >>> pochodzily od softwareu.
    >>
    >>Nie trafiło Ci się pytanie, że coś było i nagle się ,,samo" zniknęło? Czytaj
    >>- użyszkodnik wyrżnął, nawet nie wiedząc kiedy? :D
    >
    > a owszem. paru osobom sie sama wiekszosc szkod robi, a one nic
    > niewinne i ze w ogole jak smiem zawracac im glowe pytaniem, co bylo na
    > tych monitach, skoro przeciez wiadomo, ze wszyscy na te osoby
    > czychaja.

    chyHają do kurwy nędzy (już tak napiszę, bo nie wyrabiam)

    Inna sprawa - u mnie użyszkodnicy, a Użyszkodniczki w szczególności (i to
    naprawdę pieszczotliwe określenie, bo szkolą się ludzie w tempie takim, że
    sam sobie różne myki przypominać muszę, żeby być dalej ,,guru") po półrocznym
    darciu łacha, że ,,samo się kliknęło" czy ,,samo się skasowało" myślą. Coś
    nieoczekiwanego - nie klikają niczym maupy w OK, tylko telefon, pytanie,
    przedstawienie problemu. Dumny jestem wtedy i blady. Autentycznie. :D

    >>Ale pewne jakieś podstawy opanować trzeba. Choćby to, o czym piszesz - plik,
    >>folder. Uproszczeń coraz więcej, a dalej niejednokrotnie można się spotkać z
    >>systuacją, kiedy ktoś Ci wysyła skróty do plików, a nie rzeczywiste pliki.
    >>:)
    >
    > nie, no jakies tam podstawy podstaw. jeszcze raz moj przyklad z
    > dziecmi i telefonem. czesc moich znajomych ma dzieci, ktorym dla
    > swietego spokoju daje od czasu do czasu telefony so zabawy, ale nie
    > slyszalem, zeby komus cos pokaszankowaly swoja dzialalnoscia. nie
    > mowie, ze to sie nie moze zdarzyc, ale jakosc chyba nie jest to takie
    > czeste. co innego upuscic do kibla, albo z balkonu.

    Widzisz - mnie kiedyś rodziciel do kompa też tak puszczał (czasy XT ze
    stacją dyskietek, pracował mój rodziciel często programując EPROMy drukarek,
    by polskie diakrytyki drukowały). Taki byłem zdolny, że rodzicielowi
    porządki zrobiłem. Dwa lata pracy poszły w pizdu, a mnie świadomość, że w
    DOSowych komendach sobie daję radę nie oznacza, że mogę sobie po dyskietkach
    grzebać została szybko wpojona. Takiego lania nigdy w życiu więcej nie
    dostałem. :D Z uśmiechem wspominam, bo po pierwsze: należało mi się, jak
    samsięmasryku. Nie za chęci. Za brak pytania, czy czegoś nie popsuję.

    >>> nie no jak kupuje, to jakies tam podstawowe informacje od
    >>> sprzedajacego, dostaje. to co sie wlewa do baku, moze byc
    >>> odpowiednikiem napiecia zalilania. tyle ze w kompie masz inna wtyczke.
    >>> ale zaraz. stacja diesla, tez ma innej srednicy rurke w pistolecie.
    >>> wiec to tym lepsza analogia.
    >>
    >>Zastanawiam się tylko, ile z tych przekazanych przez sprzedawcę (przed
    >>sprzedażą) czy producenta (instrukcja obsługi) tak naprawdę do użytkownika
    >>dociera i zostaje przez takowych zapamiętane. :(
    >
    > nie wiem. to juz sa rzeczy indywidualne. ale tak jak obecnie dorosly,
    > nawet niekumaty w samochodach zupelnie, intuicyjnie bedzie wiedzial
    > gdzie usiasc, za co zlapac i co nacisnac, zeby samochod chocby
    > przestawic, to nastepna generacja, bedzie wiedziala intuicyjnie, jak
    > podejsc do komputera, zeby wykonac na nim jakies podstawowe zadanie.
    > reszta to juz kwestia praktyki.

    Aha. Dziunia siedziała przed Outlookiem XP. Sadzasz do Outlooka 2010.
    Rezultat?
    Analogicznie. Często i gęsto: bierzesz obywatela US, sadzasz w samochodzie z
    ręczną skrzynią biegów. Opisz wrażenia. :D

    >>> do pewnego czasu uwazalem, ze instrukcje sa dla cieniasow i wszystko
    >>> rozkminialem metoda prob i bledow, ale za to pamietalem, a poza tym
    >>> znajdowalem opcje/mozliwosci, ktore nie byly nigdzie opisane, a sie
    >>> przydawaly. niestety programy, przynajmniej tych ktorych uzywam,
    >>> zrobily sie kosmicznie skomplikowana i rozbudowane i bez instrukcji,
    >>> helpu czy nawet tutoriali juz nie podskoczysz. <rs>
    >>
    >>Też zależy. Wiele osób uczy się klikania w danym programie. Zmienisz im
    >>interfejs i choć funkcje nazywają się tak samo lub bardzo podobnie, masz
    >>widok paniki w oczach.
    >
    > tez mialem panike w oczach, jak jeszcze swego czasu workpace'y w
    > produktach adobe, udawalo mi sie niechcacy przelaczyc. wiec temu, to
    > sie akurat nie dziwie. <rs>

    To pokazuje jedną - dość wredną kwestię - uczy się klikania. Przykładowo
    sam, do nowego interfejsu Office'a 2007 przyzwyczajałem się dobre dwa
    tygodnie. Pracowałem w Adobe CS od wersji CS1, przeskoczyliśmy na CS3, potem
    CS5.5. Dla mnie to było prawie płynne. Dlaczego? Podstawy znane z wersji
    wcześniejszych miałem. Szukałem (w razie potrzeby) gdzie to jest w nowej
    wersji (w przypadku przesiadki CS3 na CS5.5 była to - jak dla mnie wręcz
    błogosławiona - zmiana języka interfejsu. Po prostu kategorycznie
    stwierdziłem, że w wersji PL pracować nie będę, a że specem od DTP w tej
    firmie byłem jedynym... przeszło).

    Można się śmiać, ale przestaw kiedyś jakiejś dziuni ikony na pulpicie, to
    zgłupieje. Zrób operację Copy & Paste nie metodą aplikacja źródłowa, Menu
    Edycja / Kopiuj, aplikacja docelowa, Menu Edycja / Wklej (nie daj boziu
    Office spyta ,,z formatowaniem, czy bez?") i jest problem... Zrób takiej
    artystce coś metodą Ctrl+C i Ctrl+V, to się przegrzeje...

    Żeby nie było. Kobietom jeszcze się chciało często uczyć. Magików płci
    męskiej w trybie ,,panie idź pan stąd ja wszystko wiem" uwielbiam doprowadzać
    do płaczu...

    --
    [ Przemysław "Maverick" Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
    [ What's God? - Well, you know when you want something really bad and you ]
    [ close your eyes and you wish for it? God's the guy that ignores you. ]
    [ (James McCord "The Island" ) ]


  • 394. Data: 2012-07-04 18:09:01
    Temat: Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
    Od: Przemysław Ryk <p...@g...com>

    Dnia Fri, 29 Jun 2012 10:38:52 +0200, Tom01 napisał(a):

    > W dniu 29.06.2012 07:04, Przemysław Ryk pisze:
    >> No i mam zagwozdkę, czy o czymś nie wiem. :(
    >
    > Ano najwidoczniej. Uprawnienia w Windows są słabo związane z fizycznymi
    > plikami i folderami.

    Serio? Wziąłem laptopa. Skonfigurowałem. Siostra ma usera z ograniczonymi
    prawami, ja admina. Prawa dostępu do folderów na dysku nadane. W swoich
    sobie może grzebać do woli, moich nie ruszy. Wiadomo - grzebać można, w
    końcu zabezpieczenia się złamie szczególnie, jak masz fizyczny dostęp do
    maszyny. Mówisz, że przy środowiskach korpo z Active Directory i polisach
    grupowych też owe uprawnienia słabo są powiązane? Jakoś mnie się... :D

    > Przez co obejść uprawnienia może bez problemu każdy
    > napisany w tym celu program i ukryć się w tle pod pozorem procesu
    > systemowego działającego z uprawieniami administratora.

    Ktoś na uruchomienie danego softu z podwyższonymi uprawnieniami musi jednak
    zezwolić. Faktem jest, że polityka Microsoftu, gdzie od XP w górę domyślnie
    user ma zakładane konto z prawami administratora, jest dla mnie
    niezrozumiała.

    > To dlatego backdoory i inne robactwo pod Win jak wlezie, ciężko je
    > wywalić. Jeśliby uprawnienia działały jak należy, to z uprawnieniami
    > administratora powinieneś móc zatrzymać proces wirusa i go skasować. Tak
    > jest w każdym normalnym systemie. A w WIn najczęściej nie można i trzeba
    > się posługiwać programami narzedziowymi, działającymi nomen-omen na tej
    > samej zasadzie co robal.

    Tu masz często kwadraturę koła. Na przykład: kupujesz legalny soft (gra),
    który używa SecuROMa. SecuROM drze Ci ryj, jeżeli kiedykolwiek od ostatniego
    logowania był uruchomiony Process Explorer. Soft jak najbardziej legalny i
    do tego darmowy. Ale SecuROM darł mordę i koniec. Dlaczego? Bo Process
    Explorer zbyt dokładnie pokazywał, gdzie SecuROM i jak grzebał. Wściec się
    można? Można. Masz legalnie kupiony soft, który Ci pysk drze, że nie możesz
    jednocześnie używać innego, całkowicie legalnego softu. Nie w celach
    jakiegoś crackowania czy coś. Masz kłerwa kaprys, że zamiast systemowego
    Menedżera Zadań chcesz Process Explorera i koniec. Wolno Ci? No wolno.
    Wściec się możesz? No możesz. I co? I pompka. Wielbiciele edycji
    torrentowych turlają się ze śmiechu, a Ty się wściekasz.

    Z drugiej strony - na Maczku sobie tak nie pograsz. I nie wyjeżdżaj mi
    proszę z konsolami, gdyż w mojej skromnej opinii celowanie pod casualowego,
    konsolowego gracza i możliwości techniczne tych maszyn, już dawno sporo gier
    wykastrowało.

    > Zresztą samodzielnie też można, nawet niechcący,
    > doświadczyć nieprawidłowości działania uprawnień. To nic nadzwyczajnego.

    Jakiś przykład? Tak z ciekawości. Bo jeszcze mi się nie udało...

    > W uprawnieniach unixowych natomiast, jeśli program który wlazł na dysk i
    > się uruchomił chce działać, będzie działał wyłącznie z uprawnieniami
    > usera na którego wlazł.

    Domyślnie user w pingwinowatych AFAIR nie dostaje praw admina. I to mi się
    podoba. Windows próbuje to wymuszać, ale znowu - masz często kwadraturę koła
    w postaci zgodności w dół (by daleko nie szukać - postaw sobie na koncie z
    ograniczonymi uprawnieniami 40tude Dialog w domyślnym katalogu instalacyjnym
    i nie dostań wścieku, że nie zapamiętuje ustawień konfiguracyjnych. System
    winien? Nie. Autor olewający od lat dostępną dokumentację Microsoftu
    opisującą gdzie trzymać dane softu, gdzie userów).

    > Nie rozszerzy działalności. Uprawnienia są częścią atrybutów, zapisanych i
    > obsługiwanych na niższym poziomie przez prodedury dostępu do systemu
    > plików. Dodatkowo aktywność robala będzie widać z kilometra. To jest
    > główna przyczyna braku realnych zagrożeń na OSX i podobne systemy. Po
    > prostu robactwo nie ma przestrzeni do życia.

    O ile user nie pacnął ,,a korzystaj se z podwyższonych uprawnień". Czyż nie
    tak było w przypadku MacDefendera?

    --
    [ Przemysław "Maverick" Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
    [ Świat jest zły i jeszcze mu się to ułatwia. ]
    [ (Franz Kafka) ]


  • 393. Data: 2012-07-04 18:09:01
    Temat: Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
    Od: Przemysław Ryk <p...@g...com>

    Dnia Fri, 29 Jun 2012 21:03:42 -0400, rs napisał(a):

    > On Sat, 30 Jun 2012 01:24:28 +0200, Przemysław Ryk
    > <p...@g...com> wrote:
    >
    >>Dnia Fri, 29 Jun 2012 03:28:02 -0400, rs napisał(a):
    >>
    >>>>>>> ale jak juz mowilismy. nie stac cie na applea, uwazales, ze nie warto
    ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    >>>>>>> bylo, kupiles della.
    >>>>>>
    >>>>>>Kocham ten ,,argument" pt. ,,nie stać cię". Owszem. Stać było. Uznałem, że nie
    >>>>>>warto wydawać znacznie większej kwoty
    >>>>>
    >>>>> rozumiem, ze drugiej czesci zdanie juz nie kochasz, mimo, ze sam teraz
    >>>>> piszesz dokladnie to samo.
    >>>>
    >>>>To ja się pogubiłem. Wyjaśnię. Stać w sensie wydania danej kwoty - było.
    >>>>Popatrzyłem po ofertach, Apple przegrał. Z prostej przyczyny. Kupiłem od
    >>>>konkurencji sprzęt za podobne pieniądze o lepszych parametrach i
    >>>>korzystniejszych warunkach gwarancji.
    >>>
    >>> ja to rozumiem, ale odnioslem sie do komentarza: Kocham ten ,,argument"
    >>> pt. ,,nie stać cię"
    >>
    >>Często w rozmowach z zapalonymi macwyznawcami (nie twierdzę, że do takowych
    >>się zaliczasz) pada w którymś momencie tekst ,,bo cię nie stać". Zakup choćby
    >>sprzętu komputerowego, to jest inwestycja. Staram się poznać argumenty
    >>przemawiające np. za zakupem maczka, a zderzam się niejednokrotnie z takim
    >>dictum. I mnie trafia. :)
    >
    > no ale po co to ciagniesz, skoro ja ani sie do macwyznawcow nie
    > zaliczam, ani nie uzywam takiego argumentu.

    A to podkreślone, to ja napisałem? ;D

    >>>>> te same warunki, pusta droga, dobra widocznosc, takie samo
    >>>>> bezpieczenstwo i tu i tu.
    >>>>
    >>>>Aha. Przy jakiej prędkości na przykład? Bo - popraw mnie, jeżeli się mylę -
    >>>>ale Audi czy Volvo z tego samego okresu produkcji, co Trabant (załóżmy, że
    >>>>rok 1980), to jednak ,,ciut" inny komfort dawały, a i - podejrzewam - poziom
    >>>>bezpieczeństwa też się jednak różnił.
    >>> nie ma znaczenia. nie przekraczasz przepisow. suniesz jak po masle.
    >>> komfort to inna sprawa, ale niektorzy lubia minimalizm i styl retro.
    >>Lecisz po autostradzie te swoje 120 km/h. Mówisz, że w przypadku nawet
    >>małego dzwona mam takie same szanse wyjść z niego bez szwanku z Trabanta,
    >>jak i Audi 80 GLS?
    >
    > ja nie mowie o wypadku. przyklad dotyczyl w obydwu przypadkach
    > bezkolizyjnego przejazdu w konkretnych warunkach.

    Te same warunki - zgoda. Dzień taki i sraki, pogoda taka, a nie inna.
    Pusta droga - pasuje.
    Dobra widoczność - pasuje.
    Takie samo bezpieczeństwo i tu, i tu - tak spytam - jaja sobie robisz?

    >>>>Uprzedzając - nie jestem fanem motoryzacji, na samochodach się nie znam. Ale
    >>>>IMVHO Trabant P610 w porównaniu z Audi 80 GLS to jednak dwie zupełnie inne
    >>>>klasy pojazdów.
    >>> inne i co z tego. poronujemy jedna funkcje w okreslonej sytuacji. nie
    >>> komplikuj na sile.
    >>Nie wydaje mnie się, bym komplikował. :D
    >
    > komplikujesz, bo pamietaj, ze obracamy sie caly czas w srodowisku
    > analogii bezpiecznego przejazdu.

    Na bezpieczny przejazd mogą się też składać czynniki, które nie sposób
    przewidzieć :D

    >>> podejrzewam, ze ze wzgledu na osiagane predkosci maxymalne, trabant
    >>> moglby sie okazac bezpieczniejszy. np. corvette trudno sie prowadzi
    >>> kiedy jest mokro, nie mowiac o tym, kiedy jest przymrozek. dodatkowo
    >>> nie jest to miejski samochod, bo ma niemoralnie niskie zawieszenie.
    >>> jest ono rowniez bardzo sztywne, wiec sadze, ze w trabancie tylek tak
    >>> predko nie odpadnie na dziurach w asfalcie, ale na torze to oczywiscie
    >>> zupelnie inna mowa. ale sa zapaleni zwolennicy tego samochodu, a linia
    >>> nowych wersji jest naprawde sliczna. <rs>
    >>Z drugiej strony taki dość niebezpieczny manewr, jak wyprzedzanie, to
    >>wolałbyś przeprowadzać prowadząc Corvette, czy Trabanta? :)
    >
    > to zalezy. trabanta w ogole bym nie chcial prowadzic, to po pierwszy.
    > a reszta moze zalezy od nawierzchni, od stopnia skretu. trabant
    > znacznie wyzej srodek ciezkosci, mniejsze przyspieszenie, ale tez
    > mniejsza sklonnosc kierowcy do swirowania w takich wypadkach. <rs>

    Mam dziwne wrażenie - ale to tylko moje wrażenie - że skłonność do brawury
    plus korelacja wieku niekoniecznie idą w parze. Ale to tylko moje wrażenie.
    :D

    --
    [ Przemysław "Maverick" Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
    [ Jak ktoś ma pecha, to złamie ząb podczas seksu oralnego ]
    [ (pl.pregierz) ]


  • 396. Data: 2012-07-04 19:10:28
    Temat: Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
    Od: Dawid <x...@n...pl>

    W dniu 2012-07-04 18:09, Przemysław Ryk pisze:
    > Dnia Fri, 29 Jun 2012 20:50:55 -0400, rs napisał(a):
    >
    >>>> moze nie az tak drastyczne, ale takie texty slysze kilka razy w
    >>>> tygodniu. tylko wlasnie idziemy w kierunku, ze systemy juz przestaja
    >>>> tak czesto pytac i same sobie kombinuja. nie przypominam sobie, zeby
    >>>> mi moj telefon cos takiego pokazal. szczerze powiem, nie przypominam
    >>>> sobie, zeby mi W7 cos takiego pokazalo. wszyskie takie monity
    >>>> pochodzily od softwareu.
    >>>
    >>> Nie trafiło Ci się pytanie, że coś było i nagle się ,,samo" zniknęło? Czytaj
    >>> - użyszkodnik wyrżnął, nawet nie wiedząc kiedy? :D
    >>
    >> a owszem. paru osobom sie sama wiekszosc szkod robi, a one nic
    >> niewinne i ze w ogole jak smiem zawracac im glowe pytaniem, co bylo na
    >> tych monitach, skoro przeciez wiadomo, ze wszyscy na te osoby
    >> czychaja.
    >
    > chyHają do kurwy nędzy (już tak napiszę, bo nie wyrabiam)
    >
    > Inna sprawa - u mnie użyszkodnicy, a Użyszkodniczki w szczególności (i to
    > naprawdę pieszczotliwe określenie, bo szkolą się ludzie w tempie takim, że
    > sam sobie różne myki przypominać muszę, żeby być dalej ,,guru") po półrocznym
    > darciu łacha, że ,,samo się kliknęło" czy ,,samo się skasowało" myślą. Coś
    > nieoczekiwanego - nie klikają niczym maupy w OK, tylko telefon, pytanie,
    > przedstawienie problemu. Dumny jestem wtedy i blady. Autentycznie. :D
    >
    >>> Ale pewne jakieś podstawy opanować trzeba. Choćby to, o czym piszesz - plik,
    >>> folder. Uproszczeń coraz więcej, a dalej niejednokrotnie można się spotkać z
    >>> systuacją, kiedy ktoś Ci wysyła skróty do plików, a nie rzeczywiste pliki.
    >>> :)
    >>
    >> nie, no jakies tam podstawy podstaw. jeszcze raz moj przyklad z
    >> dziecmi i telefonem. czesc moich znajomych ma dzieci, ktorym dla
    >> swietego spokoju daje od czasu do czasu telefony so zabawy, ale nie
    >> slyszalem, zeby komus cos pokaszankowaly swoja dzialalnoscia. nie
    >> mowie, ze to sie nie moze zdarzyc, ale jakosc chyba nie jest to takie
    >> czeste. co innego upuscic do kibla, albo z balkonu.
    >
    > Widzisz - mnie kiedyś rodziciel do kompa też tak puszczał (czasy XT ze
    > stacją dyskietek, pracował mój rodziciel często programując EPROMy drukarek,
    > by polskie diakrytyki drukowały). Taki byłem zdolny, że rodzicielowi
    > porządki zrobiłem. Dwa lata pracy poszły w pizdu, a mnie świadomość, że w
    > DOSowych komendach sobie daję radę nie oznacza, że mogę sobie po dyskietkach
    > grzebać została szybko wpojona. Takiego lania nigdy w życiu więcej nie
    > dostałem. :D Z uśmiechem wspominam, bo po pierwsze: należało mi się, jak
    > samsięmasryku. Nie za chęci. Za brak pytania, czy czegoś nie popsuję.
    >
    >>>> nie no jak kupuje, to jakies tam podstawowe informacje od
    >>>> sprzedajacego, dostaje. to co sie wlewa do baku, moze byc
    >>>> odpowiednikiem napiecia zalilania. tyle ze w kompie masz inna wtyczke.
    >>>> ale zaraz. stacja diesla, tez ma innej srednicy rurke w pistolecie.
    >>>> wiec to tym lepsza analogia.
    >>>
    >>> Zastanawiam się tylko, ile z tych przekazanych przez sprzedawcę (przed
    >>> sprzedażą) czy producenta (instrukcja obsługi) tak naprawdę do użytkownika
    >>> dociera i zostaje przez takowych zapamiętane. :(
    >>
    >> nie wiem. to juz sa rzeczy indywidualne. ale tak jak obecnie dorosly,
    >> nawet niekumaty w samochodach zupelnie, intuicyjnie bedzie wiedzial
    >> gdzie usiasc, za co zlapac i co nacisnac, zeby samochod chocby
    >> przestawic, to nastepna generacja, bedzie wiedziala intuicyjnie, jak
    >> podejsc do komputera, zeby wykonac na nim jakies podstawowe zadanie.
    >> reszta to juz kwestia praktyki.
    >
    > Aha. Dziunia siedziała przed Outlookiem XP. Sadzasz do Outlooka 2010.
    > Rezultat?
    > Analogicznie. Często i gęsto: bierzesz obywatela US, sadzasz w samochodzie z
    > ręczną skrzynią biegów. Opisz wrażenia. :D
    >
    >>>> do pewnego czasu uwazalem, ze instrukcje sa dla cieniasow i wszystko
    >>>> rozkminialem metoda prob i bledow, ale za to pamietalem, a poza tym
    >>>> znajdowalem opcje/mozliwosci, ktore nie byly nigdzie opisane, a sie
    >>>> przydawaly. niestety programy, przynajmniej tych ktorych uzywam,
    >>>> zrobily sie kosmicznie skomplikowana i rozbudowane i bez instrukcji,
    >>>> helpu czy nawet tutoriali juz nie podskoczysz. <rs>
    >>>
    >>> Też zależy. Wiele osób uczy się klikania w danym programie. Zmienisz im
    >>> interfejs i choć funkcje nazywają się tak samo lub bardzo podobnie, masz
    >>> widok paniki w oczach.
    >>
    >> tez mialem panike w oczach, jak jeszcze swego czasu workpace'y w
    >> produktach adobe, udawalo mi sie niechcacy przelaczyc. wiec temu, to
    >> sie akurat nie dziwie. <rs>
    >
    > To pokazuje jedną - dość wredną kwestię - uczy się klikania. Przykładowo
    > sam, do nowego interfejsu Office'a 2007 przyzwyczajałem się dobre dwa
    > tygodnie. Pracowałem w Adobe CS od wersji CS1, przeskoczyliśmy na CS3, potem
    > CS5.5. Dla mnie to było prawie płynne. Dlaczego? Podstawy znane z wersji
    > wcześniejszych miałem. Szukałem (w razie potrzeby) gdzie to jest w nowej
    > wersji (w przypadku przesiadki CS3 na CS5.5 była to - jak dla mnie wręcz
    > błogosławiona - zmiana języka interfejsu. Po prostu kategorycznie
    > stwierdziłem, że w wersji PL pracować nie będę, a że specem od DTP w tej
    > firmie byłem jedynym... przeszło).
    >
    > Można się śmiać, ale przestaw kiedyś jakiejś dziuni ikony na pulpicie, to
    > zgłupieje. Zrób operację Copy & Paste nie metodą aplikacja źródłowa, Menu
    > Edycja / Kopiuj, aplikacja docelowa, Menu Edycja / Wklej (nie daj boziu
    > Office spyta ,,z formatowaniem, czy bez?") i jest problem... Zrób takiej
    > artystce coś metodą Ctrl+C i Ctrl+V, to się przegrzeje...
    >
    > Żeby nie było. Kobietom jeszcze się chciało często uczyć. Magików płci
    > męskiej w trybie ,,panie idź pan stąd ja wszystko wiem" uwielbiam doprowadzać
    > do płaczu...
    >

    Ty naprawdę chory jesteś, zadufany dupek i tyle.
    Można wymienić tysiące przykładów czego TY nie potrafisz.
    Tylko po kiego, chyba, że ktoś się chce dowartościować.
    Rodzina cę nie lubi, przyjaciół brak, tak przypuszczam.



  • 397. Data: 2012-07-05 01:55:27
    Temat: Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
    Od: Przemysław Ryk <p...@g...com>

    Dnia Wed, 04 Jul 2012 19:10:28 +0200, Dawid napisał(a):

    (ciach...)
    > Ty naprawdę chory jesteś, zadufany dupek i tyle.
    > Można wymienić tysiące przykładów czego TY nie potrafisz.
    > Tylko po kiego, chyba, że ktoś się chce dowartościować.
    > Rodzina cę nie lubi, przyjaciół brak, tak przypuszczam.

    1. Naucz się proszę cytować.
    2. Chory? Od zębologa dzisiaj wróciłem, poza tym pewnie parę innych rzeczy
    by u mnie zdiagnozowano.
    3. Zadufany? Twoja opinia. Wiem co potrafię, wiem w jakich tematach jestem
    dobry. Nie mam zamiaru przepraszać, że w tej czy innej działce jestem dobry.
    4. Wielu rzeczy nie potrafię. Przyznaję się do tego. Ale nie wrzucam w CV
    tekstu o ,,doskonała znajomości AutoCAD" skoro w życiu w tym programie
    niczego nie robiłem. To tak jako przykład.
    5. Dowartościować? Czym? Tym, że miszcz wszystkiego tak naprawdę gówno
    potrafi? To tylko ręce załamywać można. Nad tym, że człowiek legitymujący
    się tytułem magistra panikę ma w oczach, jak ma czegoś w helpie programu czy
    w Google'ach poszukać - tym bardziej.
    6. Od rodziny sam się odciąłem. Mój wybór, moja decyzja.
    7. Przyjaciół mam takich, że każdego dnia morda mi się cieszy, że takich
    ludzi wokół siebie mam.

    --
    [ Przemysław "Maverick" Ryk ICQ: 17634926 GG: 2808132 ]
    [ Kawaler i żonaty mężczyzna mają jedną wspólną cechę. Obaj myślą, że ten ]
    [ drugi częściej ciupcia. (Filip Czechowski) ]


  • 398. Data: 2012-07-05 02:08:01
    Temat: Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)
    Od: Dawid <x...@n...pl>

    W dniu 2012-07-05 01:55, Przemysław Ryk pisze:

    >
    > 1. Naucz się proszę cytować.

    Nie mogłem pominąć tego tekstu o wszystkich zaletach miszcza.
    To musi zostać na wieki w historii tej grupy.

strony : 1 ... 20 ... 30 ... 39 . [ 40 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: