> Przeciez zasady sa te same. Masz zasiegu na 200km, do domu 150km - to
> sie nie stresujesz.
> A jak do domu dalej, to mowisz sobie "jestem glodny, jestem glodny" :-)

Mam zasięg 400km (przykładowo), jadę w trasę, dłuższą. Kiedy powinienem
zacząć myśleć o doładowaniu?

Jak zostanie mi połowa, 1/4 czy ile?
Bo widzisz, jak w baku mam paliwa na 100km, to spokojnie na najbliższej
stacji sobie dotankuję. Jak przede mną będą 2 wózki, to zaczekam te 15
minut, trudno się mówi.
Teraz odnieś mi to do elektryka. Zaczynam myśleć o doładowaniu, szukam
najbliższego gniazdka i jest, ale jestem drugi. To teraz ile będę czekał
na kontynuowanie jazdy? A co, jeżeli właśnie padła sieć i nie mogę się
zalogować? Dojadę do innej ładowarki? Przecież osoby w podobnym stanie
"naładowania" też będą szukały, więc jest prawdopodobne że nie będę
drugi, tylko kolejny.

Wiem, dywaguję i szukam dziury w całym. Rozmowa zeszła na zasięgi, a te
w większości elektryków są do dupy patrząc na potrzeby dalszych
wyjazdów. Żeby nie było że wymyślam, to jest przypadek mojego kolegi.
Trasa trochę ponad 400km, e-Kona pod tyłkiem i co? Jest ładowarka, ta
zaplanowana wcześniej, jest pierwszy, jest sieć, ale z nieznanego powodu
nie można się połączyć i ładowanie nie startuje. Już widzę jak z
uśmiechem mówił "przecież nic się nie stało" :)

Mam potrzeby dalszych wyjazdów, więc niech spadają na drzewa wszyscy
zachwalający jakie to wspaniałe, ekologiczne i wygodne.
Chętnie pogadam o elektrykach za 20 lat, jak dożyjemy i będzie jeszcze
cywilizacja.

Miłego.
Irek.N.