W dniu 04-07-2011 10:56, Andrzej Kłos pisze:
> wysiadł mi telefon stacjonarny, w sumie nic specjalnego (brak sygnału),
> zadzwoniłem z reklamacją, została przyjęta o godz. 11:00
>
> 11:15 - SMS o zarejestrowaniu reklamacji
> 12:30 - telefon od montera (na inny tel. kontaktowy)
> 14:15 - przybycie montera na miejsce awarii
> ok. pół godziny poszukiwań i manipulacji
> ok. 15 telefon sprawny
>
> i gdzie tu szok, w sumie tak powinno być. Ale:
>
> sieć: TPSA
> dzień awarii i usunięcia; NIEDZIELA!!!!
>

z tpsa nie mam bezposrednio do czynienia od ok. 1997/98r kiedy to nasze
miasto rozkopala netia, ale do rzeczy: w poniedzialek w zaprzyjaznionej
szkole pada dsl, zglaszam awarie we wtorek. odbiera pani w miare kumata,
ktora mowi ze restartuje port. nie pomaga, zarejestrowala zgloszenie +
info ze czas usuniecia awarii 24h przy czym ten czas liczony jest w
czasie pracy technikow (relacom). sroda, nikt nie dzwoni, nikt sie nie
pojawia - dzwonie (naiwnie;) sie przypomniec, pani wysyla monit do
technikow. sroda wieczor dzwoni pan ze jest na miejscu, tyle ze mnie nie
ma wiec sie umawiamy na czwartek. w czwartek o 9 przyjezdza pan i
wymienia uszkodzony modem. przy okazji okazuje sie, ze szkola ma 8/1
Mbit/s, a modem ktory posiadala do tej pory byl max 4/256.