-
1. Data: 2025-12-03 04:54:19
Temat: Zegarynka w roku 1950
Od: PiotRek <n...@a...bbb>
Ostatnio było trochę o zegarynce.
Tutaj:
https://www.bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/publication/
47648/edition/42768?language=pl
jest książka telefoniczna Warszawy i okolic z roku 1950 (BTW - ciekawa
lektura), a w niej, na stronie 4, takie kuriozum:
https://zapodaj.net/plik-7I7maTINAE#
====
8 91 80 Zegarynka (podawanie dokładnego czasu w godzinach 16-9, a w
niedzielę i święta całą dobę bez przerwy)
====
Żywa telefonistka podawała ten dokładny czas? W godzinach 9-16 była
zajęta łączeniem rozmów i nie miała czasu na podawanie czasu?
Przedziwne... :-o
--
P.
-
2. Data: 2025-12-03 09:02:30
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Wed, 3 Dec 2025 04:54:19 +0100, PiotRek wrote:
> Ostatnio było trochę o zegarynce.
> Tutaj:
>
> https://www.bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/publication/
47648/edition/42768?language=pl
>
> jest książka telefoniczna Warszawy i okolic z roku 1950 (BTW - ciekawa
> lektura), a w niej, na stronie 4, takie kuriozum:
>
> https://zapodaj.net/plik-7I7maTINAE#
>
> ====
> 8 91 80 Zegarynka (podawanie dokładnego czasu w godzinach 16-9, a w
> niedzielę i święta całą dobę bez przerwy)
> ====
>
> Żywa telefonistka podawała ten dokładny czas? W godzinach 9-16 była
> zajęta łączeniem rozmów i nie miała czasu na podawanie czasu?
> Przedziwne... :-o
w technice 1950 trudno było zrobić automatycznie.
Co prawda magnetofony już chyba były, a gramofony od dłuższego czasu.
Ale to ten sam numer, co do innej usługi?
Przy czym w Warszawie centrale już chyba były automatyczne, może na
międzymiastowe reczne łączenie.
A ksiązki telefoniczne z lat 60-tych i 70-tych gdzieś się znajdzie?
J.
-
3. Data: 2025-12-03 10:41:40
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: Michał Jankowski <m...@f...edu.pl>
W dniu 03.12.2025 o 04:54, PiotRek pisze:
> Ostatnio było trochę o zegarynce.
>
> Tutaj:
>
> https://www.bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/publication/
47648/edition/42768?
> language=pl
>
> jest książka telefoniczna Warszawy i okolic z roku 1950 (BTW - ciekawa
> lektura), a w niej, na stronie 4, takie kuriozum:
>
> https://zapodaj.net/plik-7I7maTINAE#
>
> ====
> 8 91 80 Zegarynka (podawanie dokładnego czasu w godzinach 16-9, a w
> niedzielę i święta całą dobę bez przerwy)
> ====
>
> Żywa telefonistka podawała ten dokładny czas? W godzinach 9-16 była
> zajęta łączeniem rozmów i nie miała czasu na podawanie czasu?
> Przedziwne... :-o
>
>
W Grójcu ok. 1976 z całą pewnością była żywa i się na nas wkurzyła, jak
zadzwoniliśmy z kolegą tak ze 20 razy... Coś takiego zrobiła, że telefon
zaczął dzwonić jak szatan bez przerwy i musieliśmy zdjąć słuchawkę na
stół...
MJ
MJ
-
4. Data: 2025-12-03 10:52:46
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan J.F napisał:
> w technice 1950 trudno było zrobić automatycznie.
> Co prawda magnetofony już chyba były, a gramofony od dłuższego czasu.
Żadna z tych technik nie nadawała się do implementacji w zegarynce.
Zrobiono to w końcu w technice optycznej, tak jak w kinowym filmie
dźwiękowym, też znanym od lat.
--
Jarek
-
5. Data: 2025-12-03 14:02:12
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Michał Jankowski napisał:
> W Grójcu ok. 1976 z całą pewnością była żywa i się na nas wkurzyła,
> jak zadzwoniliśmy z kolegą tak ze 20 razy... Coś takiego zrobiła,
> że telefon zaczął dzwonić jak szatan bez przerwy i musieliśmy zdjąć
> słuchawkę na stół...
Połączenia z numerem zegarynki (926 czy tam 06) kierowane były do
telefonistki, która zestawiała połaczenia poza Grójec? Bo chyba
zwyczajowo w sieciach z ruchem ręcznym (i telefonami na korbkę)
telefonistkę można było zapytać o różne rzeczy, w tym o godzinę.
Jarek
--
-- Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni.
-
6. Data: 2025-12-03 17:46:26
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: Michał Jankowski <m...@f...edu.pl>
W dniu 03.12.2025 o 10:52, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan J.F napisał:
>
>> w technice 1950 trudno było zrobić automatycznie.
>> Co prawda magnetofony już chyba były, a gramofony od dłuższego czasu.
>
> Żadna z tych technik nie nadawała się do implementacji w zegarynce.
> Zrobiono to w końcu w technice optycznej, tak jak w kinowym filmie
> dźwiękowym, też znanym od lat.
>
Tak robili jeszcze przed wojną. W latach 60. była już metoda bębnów
magnetycznych (nie wiem czy w Polsce).
MJ
-
7. Data: 2025-12-03 17:49:51
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: Michał Jankowski <m...@f...edu.pl>
W dniu 03.12.2025 o 14:02, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan Michał Jankowski napisał:
>
>> W Grójcu ok. 1976 z całą pewnością była żywa i się na nas wkurzyła,
>> jak zadzwoniliśmy z kolegą tak ze 20 razy... Coś takiego zrobiła,
>> że telefon zaczął dzwonić jak szatan bez przerwy i musieliśmy zdjąć
>> słuchawkę na stół...
>
> Połączenia z numerem zegarynki (926 czy tam 06) kierowane były do
> telefonistki, która zestawiała połaczenia poza Grójec?
Odwrotnie. Do telefonistki, która łączyła połączenia zamiejscowe do
Grójca. Z Grójca na zewnątrz kręciło się tarczą.
A potem (a może już wtedy?) w obie strony kręciło się tarczą, ale żywa
telefonistka nadal była. I był do niej numer 926 specjalnie do zegarynki.
MJ
-
8. Data: 2025-12-03 18:16:33
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Michał Jankowski napisał:
>>> Co prawda magnetofony już chyba były, a gramofony od dłuższego czasu.
>> Żadna z tych technik nie nadawała się do implementacji w zegarynce.
>> Zrobiono to w końcu w technice optycznej, tak jak w kinowym filmie
>> dźwiękowym, też znanym od lat.
>
> Tak robili jeszcze przed wojną. W latach 60. była już metoda bębnów
> magnetycznych (nie wiem czy w Polsce).
Ta polska była optyczna: https://youtu.be/cYhw0EL5wj4 , przynajmniej
do końca PRL. Jej głos był powszechnie rozpoznawalny, a pani, która
go użyczyła, miewała podobne przygody, jak Jarosław Juszkiewicz, ten
od map Google.
--
Jarek
-
9. Data: 2025-12-03 18:20:36
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Michał Jankowski napisał:
>>> W Grójcu ok. 1976 z całą pewnością była żywa i się na nas wkurzyła,
>>> jak zadzwoniliśmy z kolegą tak ze 20 razy... Coś takiego zrobiła,
>>> że telefon zaczął dzwonić jak szatan bez przerwy i musieliśmy zdjąć
>>> słuchawkę na stół...
>> Połączenia z numerem zegarynki (926 czy tam 06) kierowane były do
>> telefonistki, która zestawiała połaczenia poza Grójec?
>
> Odwrotnie. Do telefonistki, która łączyła połączenia zamiejscowe do
> Grójca. Z Grójca na zewnątrz kręciło się tarczą.
>
> A potem (a może już wtedy?) w obie strony kręciło się tarczą, ale żywa
> telefonistka nadal była. I był do niej numer 926 specjalnie do zegarynki.
Jak według regulaminu powinno wyglądać takie połączenie? Czy zaraz po
odebraniu miała bez pytania mówić "osiemnasta dwadzieścia", może jescze
powtarzać to w kółko? Jakoś się nie dziwię, że była na was wkurzona.
Zastanawia mnie tylko, jak w takiej przymitywnej centrali wyglądała
identyfikacja połączeń. Skądeś musiała wiedzieć, komu odwdzięczyć się
psikusem. Chyba że zemsta nastąpiła już w trakcie połączenia.
Jarek
--
Komu dzwonią temu dzwonią
Mnie nie dzwoni żaden dzwon
Bo takiemu pijakowi
Jakie życie taki zgon zgon zgon
-
10. Data: 2025-12-03 18:43:17
Temat: Re: Zegarynka w roku 1950
Od: Michał Jankowski <m...@f...edu.pl>
W dniu 03.12.2025 o 18:20, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan Michał Jankowski napisał:
>
>>>> W Grójcu ok. 1976 z całą pewnością była żywa i się na nas wkurzyła,
>>>> jak zadzwoniliśmy z kolegą tak ze 20 razy... Coś takiego zrobiła,
>>>> że telefon zaczął dzwonić jak szatan bez przerwy i musieliśmy zdjąć
>>>> słuchawkę na stół...
>>> Połączenia z numerem zegarynki (926 czy tam 06) kierowane były do
>>> telefonistki, która zestawiała połaczenia poza Grójec?
>>
>> Odwrotnie. Do telefonistki, która łączyła połączenia zamiejscowe do
>> Grójca. Z Grójca na zewnątrz kręciło się tarczą.
>>
>> A potem (a może już wtedy?) w obie strony kręciło się tarczą, ale żywa
>> telefonistka nadal była. I był do niej numer 926 specjalnie do zegarynki.
>
> Jak według regulaminu powinno wyglądać takie połączenie? Czy zaraz po
> odebraniu miała bez pytania mówić "osiemnasta dwadzieścia", może jescze
Mówiła jeden raz i odkładała słuchawkę. A że po kilku razach połapaliśmy
się, że wypowiedzi się nieco różnią więc nie mogą być "z płyty", to już
dalej dzwoniliśmy specjalnie i coś tam wołaliśmy w stylu "czy pani jest
żywa?".
> powtarzać to w kółko? Jakoś się nie dziwię, że była na was wkurzona.
:)
>
> Zastanawia mnie tylko, jak w takiej przymitywnej centrali wyglądała
> identyfikacja połączeń. Skądeś musiała wiedzieć, komu odwdzięczyć się
> psikusem. Chyba że zemsta nastąpiła już w trakcie połączenia.
Lampka się pewnie zapalała, która linia jest w użyciu. W małej centrali
to zupełnie wystarczy...
MJ


do góry
Ile kosztują tanie mieszkania w polskich metropoliach?