Chodzi o to, że ... koło 19-tej stwierdziłem brak klucza do Twizy.
Wiadomo było, że Twizy zamknąłem, alarm załączyłem (tak, Twizy może mieć
alarm :-) ) i dalej już nie wiem co się z kluczem działo. Mogłem go
zgubić idąc do domu albo goście mi nieopatrznie zabrali. Przeszukałem
całe mieszkanie ze 3x bez efektu więc zadzwoniłem do gości. Też nie
znaleźli w kieszeniach i bagażu który mieli. Że Twizy pod blokiem stało
a miało znaleźć się w garażu to wziąłem drugi komplet kluczyków i
wybrałem się na spacer (po co się jeździ na spacer? by dać ludziom
pooglądać :-) ). Odjeżdżając spotkałem sąsiadów. Pogadaliśmy o małych
samochodach elektrycznych :-) Zapytali, jaki zasięg. ile kosztuje
"paliwo", i o całym bożym świecie. W końcu pojechałem. Jadę jadę, pełno
biegaczy po drodze. To se pomyślałem, że też się przebiegnę. Pobiegałem,
nic się nie zmieniło, Nadal nie miałem pomysłu co z tym kluczem.
CalcMaps zeznaje, że odbiornik LoRa odebrał z 2,3km :-) (ten co to
pomiar akumulatora rozważałem, ale na razie mierzy temperaturę w garażu
a napięcie jest na Wifi). Z Chin przyszedł zgrabny moduł ESP32 z anteną,
wyświetlaczem i bateryjką. 70zł. Potęga. Wróciłem. Szukałem pod łóżkami,
za nimi, za szafami, 20x w każdym pomieszczeniu, na balkonie, na
chodniku, przy śmietniku, w lodówce, w mikrofalówce, w praniu, w koszu
na śmieci (Lokomotywa, Tuwim?). Już miałem uznać, że stracony aż nagle
widzę, że leży sobie bezpiecznie na stacji lutowniczej pod uchwytem tak,
że go nie było widać. Mamy północ. 5 godzin zeszło. :-)

(nie pisałbym "Twizy" gdyby to nie miało subtelnego znaczenia :-) )

(wiem, że pierdoły, ale motyw kluczy może kogoś zainteresować :-) )