eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › Zamek - zabytkowy schemat
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 46

  • 21. Data: 2013-10-28 18:04:14
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: A.L. <a...@a...com>

    On 28 Oct 2013 08:51:38 GMT, Jaros?aw Soko?owski <j...@l...waw.pl>
    wrote:

    >Pan A.L napisał:
    >
    >>>> Co si sie.... Czas zycia lampy elektronowej przy stalym uzytku to
    >>>> wiele tysiecy godzin.
    >>>
    >>> Ile to jest "wiele tysięcy"? 5000? To jest 208 dni.
    >[...]
    >> Lampa zuzywa sie an dwa sposoby: utrata emisji katody i przepalenie
    >> sie grzejnika. Pzrepaleniu sie gzrejnika zapobiega sie pzrez: a)
    >> obnizone napiecie zarzenia, b) wlacenie napiecia zarzenia "lagodnie",
    >> a nie podajac pelnego napiecia od razu. Zimnu gzrejnik ma mniejsza
    >> opornosc, i wlasnie wiekszosc lamp sie wtedy przepala. Obnizeniu
    >> emisji zapobiega sie rozneiz obnizajac napiecie zarzenia i napiecie
    >> anodowe.
    >[...]
    >> Gdy bylem maly, mialem telewizor Wisla. Na lampach. W ciagu chuba 10
    >> lat pzrepalily sie ze dwie lampy. Potem telewizor zostal oddany w
    >> dobre rece i dzialal jeszcze z 5 lat
    >
    >Za czasów telewizora Wisła program nadwano po południu przez kilka godzin.
    >W ciągu tych dziesięciu lat, to on może był włączony kilka tysięcy godzin.
    >A już mu się zdążyły przepalić dwie lampy (z siedemnastu).

    A ile razy ten telewizor byl wlaczony-wylaczony?

    > Lampowe komputery
    >z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły się co kilka godzin,
    >co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w praktyce. I nic nie można
    >było na to poradzić -- psuły się od nowości, szlag trafiał tak nowe lampy,
    >jak i stare.

    Niestety, nieparwda. Moj pierwszy komputer ktorego uzywalem to byl
    UMC-1. Na lampach. Nie wylaczalo go soe w ogole, chyba ze co jakis
    czas aby "podstroic" glowice pamieci bebnowej. Bez uszkodzenia lamp
    chodzil dosyc dlugo - co najmniej tyczien. Lamp mial okolo 5 tysiecy.

    >
    >Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się grzejnika
    >i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie ogólne.

    Nie slyszalem o "ogolnym zepsuciu" lampy elektronowej. Chyba ze ktos
    ja stlukl, na przyklad mlotkiem.

    A.L.


  • 22. Data: 2013-10-28 19:44:35
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: AlexY <a...@i...pl>

    Użytkownik J.F napisał:
    > Użytkownik "ajt" napisał w wiadomości
    [..]
    >> Owszem, wiem, że czasami i kineskopy padają, ale to sporadyczne
    >> przypadki.
    >
    > Ale tez sie zuzywaja. Pamietam cz-b rubina, ktorego uzywalem jako
    > monitora do komputera - niestety nadawal sie juz tylko w nocy.
    > Chociaz ... moze trzeba bylo inne lampy wymienic :-)

    Może należałoby zacząć od rozdzielenia zużycia od uszkodzenia.


    --
    AlexY
    http://faq.enter.net.pl/simple-polish.html
    http://www.pg.gda.pl/~agatek/netq.html


  • 23. Data: 2013-10-29 00:10:21
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan A.L napisał:

    >> Lampowe komputery z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły
    >> się co kilka godzin, co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w
    >> praktyce. I nic nie można było na to poradzić -- psuły się od nowości,
    >> szlag trafiał tak nowe lampy, jak i stare.
    >
    > Niestety, nieparwda. Moj pierwszy komputer ktorego uzywalem to byl
    > UMC-1. Na lampach. Nie wylaczalo go soe w ogole, chyba ze co jakis
    > czas aby "podstroic" glowice pamieci bebnowej. Bez uszkodzenia lamp
    > chodzil dosyc dlugo - co najmniej tyczien. Lamp mial okolo 5 tysiecy.

    Tydzień chodził i się nie zepsuł?! No no no, to ci dopiero! ENIAC miał
    tych lamp blisko dwadzieścia tysięcy. To znaczy, że bez zepsucia powinno
    mu się udać ze dwa dni pochodzić.

    >> Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się grzejnika
    >> i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie ogólne.
    >
    > Nie slyszalem o "ogolnym zepsuciu" lampy elektronowej.

    To jest to "coś", co powodowało, że UMC-1 bez uszkodzenia którejś z lamp
    chodził tydzień, a nie wiele lat, aż do ustania emisji katod.

    > Chyba ze ktos ja stlukl, na przyklad mlotkiem.

    No tak, to taki przykład był. Dobry jak każdy inny. W każdym razie na miarę
    przykładającego.

    --
    Jarek (ludzie to jednak w różny sposób potrafią używać komputerów)


  • 24. Data: 2013-10-29 01:33:40
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: A.L. <a...@a...com>

    On 28 Oct 2013 23:10:21 GMT, Jaros?aw Soko?owski <j...@l...waw.pl>
    wrote:

    >Pan A.L napisał:
    >
    >>> Lampowe komputery z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły
    >>> się co kilka godzin, co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w
    >>> praktyce. I nic nie można było na to poradzić -- psuły się od nowości,
    >>> szlag trafiał tak nowe lampy, jak i stare.
    >>
    >> Niestety, nieparwda. Moj pierwszy komputer ktorego uzywalem to byl
    >> UMC-1. Na lampach. Nie wylaczalo go soe w ogole, chyba ze co jakis
    >> czas aby "podstroic" glowice pamieci bebnowej. Bez uszkodzenia lamp
    >> chodzil dosyc dlugo - co najmniej tyczien. Lamp mial okolo 5 tysiecy.
    >
    >Tydzień chodził i się nie zepsuł?! No no no, to ci dopiero! ENIAC miał
    >tych lamp blisko dwadzieścia tysięcy. To znaczy, że bez zepsucia powinno
    >mu się udać ze dwa dni pochodzić.
    >

    Dokladnie tak. Jest dostepny w sieci wywiad z Eckertem, nie chce mi
    sie szukac linku. ENIAC psul sie na poczatku co dwie godziny. Gdy
    pzrestano go wlaczac/wylaczac, miedzy awariami byly okolo 2 dni. Po
    zastapieniu zwyczajnych lamp lampami o podwyzszonej neizawodnosci,
    udalo sie wyciagac bezawaryjna prace pzrez 5 dni.

    >>> Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się grzejnika
    >>> i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie ogólne.
    >>
    >> Nie slyszalem o "ogolnym zepsuciu" lampy elektronowej.
    >
    >To jest to "coś", co powodowało, że UMC-1 bez uszkodzenia którejś z lamp
    >chodził tydzień, a nie wiele lat, aż do ustania emisji katod.
    >

    W UMC-1 99% uszkodzen lamp to byly przepalenia grzejnika. Pozostale to
    byly mechaniczne uszkodzenia banki szklanej. Glownie z powodunaprezen
    termicznych przy wlaczaniu/wylaczaniu. Albo awarii chlodzenia

    >> Chyba ze ktos ja stlukl, na przyklad mlotkiem.
    >
    >No tak, to taki przykład był. Dobry jak każdy inny. W każdym razie na miarę
    >przykładającego.

    Koles, ty widziales w zyciu lampe elektronowa? Inczej niz na
    obrazku?...

    A.L.


  • 25. Data: 2013-10-29 05:36:56
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan A.L napisał:

    >>>> Lampowe komputery z tamtych czasów miały lamp znacznie więcej -- psuły
    >>>> się co kilka godzin, co było wyliczone teoretycznie i potwierdzone w
    >>>> praktyce. I nic nie można było na to poradzić -- psuły się od nowości,
    >>>> szlag trafiał tak nowe lampy, jak i stare.
    >>>
    >>> Niestety, nieparwda. Moj pierwszy komputer ktorego uzywalem to byl
    >>> UMC-1. Na lampach. Nie wylaczalo go soe w ogole, chyba ze co jakis
    >>> czas aby "podstroic" glowice pamieci bebnowej. Bez uszkodzenia lamp
    >>> chodzil dosyc dlugo - co najmniej tyczien. Lamp mial okolo 5 tysiecy.
    >>
    >> Tydzień chodził i się nie zepsuł?! No no no, to ci dopiero! ENIAC miał
    >> tych lamp blisko dwadzieścia tysięcy. To znaczy, że bez zepsucia powinno
    >> mu się udać ze dwa dni pochodzić.
    >
    > Dokladnie tak. Jest dostepny w sieci wywiad z Eckertem, nie chce mi
    > sie szukac linku. ENIAC psul sie na poczatku co dwie godziny. Gdy
    > pzrestano go wlaczac/wylaczac, miedzy awariami byly okolo 2 dni. Po
    > zastapieniu zwyczajnych lamp lampami o podwyzszonej neizawodnosci,
    > udalo sie wyciagac bezawaryjna prace pzrez 5 dni.

    To się nazywa "argument z autorytetu". Ja mógłbym to samo opowiadać
    ad mortum defecatum, tłumaczyć jak to się liczy i wyjaśniać skąd się
    bierze. I nic. Jak grochem o ścianę. Musi w końcu pojawić się wywiad
    z Eckertem -- wtedy wreszcie trafia. Ale nic to, trzeba cieszyć się
    z efektu dydaktycznego, obojętnie jaką drogą osiągniętego.

    >>>> Mówicie Panowie o dwóch różnych rzeczach. Poza przepaleniem się
    >>>> grzejnika i utratą emisji, wśród lamp szerzyło się również zepsucie
    >>>> ogólne.
    >>>
    >>> Nie slyszalem o "ogolnym zepsuciu" lampy elektronowej.
    >>
    >> To jest to "coś", co powodowało, że UMC-1 bez uszkodzenia którejś
    >> z lamp chodził tydzień, a nie wiele lat, aż do ustania emisji katod.
    >
    > W UMC-1 99% uszkodzen lamp to byly przepalenia grzejnika. Pozostale to
    > byly mechaniczne uszkodzenia banki szklanej. Glownie z powodunaprezen
    > termicznych przy wlaczaniu/wylaczaniu. Albo awarii chlodzenia

    To podobnie jak w telewizorze Wisła, w którym tych lamp było 250 razy
    mniej. No to któraś z lamp psuła się w nim nie co tydzień, a co jakieś
    250 tygodni. Dwie na dziesięć lat. Zgadza się.

    >>> Chyba ze ktos ja stlukl, na przyklad mlotkiem.
    >>
    >> No tak, to taki przykład był. Dobry jak każdy inny. W każdym razie na
    >> miarę przykładającego.
    >
    > Koles, ty widziales w zyciu lampe elektronowa? Inczej niz na obrazku?...

    W sensie, że ja bym ją niby miał tym, no, młotkiem? W komputerze?!
    A w życiu!

    Jarek

    --
    Take this hammer, carry it to the captain
    Take this hammer, carry it to the captain
    Tell him I'm gone
    Tell him I'm gone


  • 26. Data: 2013-10-30 20:48:33
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "A.L." <a...@a...com> napisał w wiadomości
    news:qi1r691e1n8kvekl2qhosjil825enp1taf@4ax.com...
    > On Sun, 27 Oct 2013 17:59:19 +0100, Piotrne <p...@p...onet.pl>
    > wrote:
    >
    >>
    >>Kiedyś czytałem, że autorzy dawnych książek o zabawkach
    >>dla elektroników-amatorów wcale nie wykonywali modeli
    >>proponowanych urządzeń, przez co wiele pomysłów nie miało
    >>szans zadziałać.
    >>
    >
    > Zle czytales

    Nowoczesne Zabawki, wydanie 6, schemat 8.42 część "a", strona 204. Kto
    odważny, niech włączy to do zasilania :P Chociaż może niech zaopatrzy się
    przedtem w gaśnicę...
    Lub conajmniej zasilacz z zabezpieczeniem zwarciowym... :P
    Mam mocne podstawy przypuszczać, że ten schemat został jedynie "spłodzony"
    na papierze...
    (sporo innych w tej książce też...)

    --
    ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
    Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
    To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
    wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!


  • 27. Data: 2013-10-30 21:01:25
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "kk" <...@...pl> napisał w wiadomości
    news:l4jhdc$3tt$1@news.vectranet.pl...
    > >
    >> Tak na marginesie, z punktu widzenia bezpieczenstwa, ten zamek to
    >> kompletny idiotyzm.
    >>
    >
    > Może na tym polega cała zabawa.
    > Ja proponowałbym aby do klucza oprócz rezystora wkładać również lampę.
    > Chociaż, to trochę bez sensu. Zamek bez zasilania powinien być zamknięty.

    Może to też od kryteriów zależy? Np. szafa elektryczna, która jest zamknięta
    pod napięciem i tylko pracownik, który ma odpowiedni klucz oporowy ją
    otworzy, lub w razie awarii otworzy się "sama", aby monter/technik nie
    musiał się bujać z kombinacjami w dziedzinie jej otwarcia? Można by
    pomyśleć, czy np. otwarcie szafy nie powinno odciąć jeszcze jakiegoś obwodu,
    aby ktoś, kto się przy tej okazji gdzieś dotknie, nie został popieszczony...
    i tu znów do manipulacji klucz technika/montera, aby do sprawdzenia, czy
    dobrze mu poszło, nie musiał zamykać na ten moment szafy...?
    Kiedyś (dawno temu i nieprawda...) czytałem o hamulcach w pociągach... jest
    tak, że aby zahamować, trzeba wtłoczyć ciśnienie w przewody. Minusem tej
    sytuacji jest, że w razie awarii i braku ciśnienia, nie będzie jak zahamować
    (tak, wiem, że są inne obwody, czy co tam). Aby to następowało
    automatycznie, to do jazdy układ pod ciśnieniem, a w razie awarii i spadku
    ciśnienia następuje samoczynne hamowanie składu - taki był głos. Ale to
    naprawdę bardzo dawno temu czytałem, więc mogłem przekręcić szczegóły,
    jednakże zapamiętałem podejście do stanu rzeczy - właśnie, aby hamowało, gdy
    ciśnienie w układzie zaniknie... Może ktoś koło takiego podejścia się
    kręcił?

    --
    ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
    Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
    To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
    wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!


  • 28. Data: 2013-10-30 21:40:28
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: Jakub Rakus <s...@o...pl>

    On 30.10.2013 21:01, ACMM-033 wrote:

    > Kiedyś (dawno temu i nieprawda...) czytałem o hamulcach w pociągach...
    > jest tak, że aby zahamować, trzeba wtłoczyć ciśnienie w przewody.
    > Minusem tej sytuacji jest, że w razie awarii i braku ciśnienia, nie
    > będzie jak zahamować (tak, wiem, że są inne obwody, czy co tam). Aby to
    > następowało automatycznie, to do jazdy układ pod ciśnieniem, a w razie
    > awarii i spadku ciśnienia następuje samoczynne hamowanie składu - taki
    > był głos. Ale to naprawdę bardzo dawno temu czytałem, więc mogłem
    > przekręcić szczegóły, jednakże zapamiętałem podejście do stanu rzeczy -
    > właśnie, aby hamowało, gdy ciśnienie w układzie zaniknie... Może ktoś
    > koło takiego podejścia się kręcił?
    >

    Kręcę się koło tego na co dzień w robocie. Obecnie na całym świecie
    używa się samoczynnych hamulców zespolonych według pomysłu pana
    Westinghouse'a - spadek ciśnienia w przewodzie głównym powoduje
    hamowanie (czyli również w sytuacji awaryjnej np. rozerwanie składu,
    nieszczelności), ale uwaga - wcześniej zbiorniki hamulcowe w pojeździe
    muszą być nabite! Bo to działa tak, że na pojeździe (wagonie) jest sobie
    zbiornik hamulcowy i zawór rozrządczy - podajemy ciśnienie na przewód
    główny, zawór rozrządczy powoduje po pierwsze odhamowanie (upuszczenie
    powietrza z cylindra hamulcowego), po drugie nabicie zbiornika
    hamulcowego, żeby było możliwe kolejne hamowanie. Jak spada ciśnienie w
    przewodzie głównym to zawór rozrządczy kieruje powietrze ze zbiornika
    hamulcowego do cylindra hamulcowego i mamy hamowanie.

    --
    Pozdrawiam
    Jakub Rakus


  • 29. Data: 2013-10-30 22:28:27
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "Jakub Rakus" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:l4rqrs$4eu$1@node2.news.atman.pl...
    > Kręcę się koło tego na co dzień w robocie. Obecnie na całym świecie używa
    > się samoczynnych hamulców zespolonych według pomysłu pana Westinghouse'a -
    > spadek ciśnienia w przewodzie głównym powoduje

    O właśnie! Po trochu sobie zaczynam przypominać, choć z racji upływu lat
    może to być nadal "przekłamane". Poprzednio podobnież były hamulce parowe
    Stephensona i jak G.W. wprowadził swój pomysł, to przeciwstawiano się
    podobnież, że przecież tamte są takie dobre... A ten wprowadził nie parowe,
    lecz pneumatyczne.

    > hamowanie (czyli również w sytuacji awaryjnej np. rozerwanie składu,
    > nieszczelności), ale uwaga - wcześniej zbiorniki hamulcowe w pojeździe
    > muszą być nabite! Bo to działa tak, że na pojeździe (wagonie) jest sobie

    Tu jest pewien minus... Gdy np. coś rozpieprzy zbiornik hamulcowy...

    > zbiornik hamulcowy i zawór rozrządczy - podajemy ciśnienie na przewód
    > główny, zawór rozrządczy powoduje po pierwsze odhamowanie (upuszczenie
    > powietrza z cylindra hamulcowego), po drugie nabicie zbiornika
    > hamulcowego, żeby było możliwe kolejne hamowanie. Jak spada ciśnienie w
    > przewodzie głównym to zawór rozrządczy kieruje powietrze ze zbiornika
    > hamulcowego do cylindra hamulcowego i mamy hamowanie.

    Już w pełni zrozumiałem o co chodzi... zastanawiam się tylko, co w sytuacji
    nagłego uszkodzenia zbiornika (wiem, że to mało realne, ale czy zerowe?),
    gdy nie będzie już możliwe "przekomenderowanie" powietrza do hamulców...?
    Liczmy na to, że pozostałe wagony przejmą rolę hamulcowego, czy tu jest
    jakieś zabezpieczenie? Coś w rodzaju automatycznego (czy nawet choćby
    ręcznego) brekowego? Na pasażerów nie liczyłbym, choć może któryś
    wiedziałby, że trzeba "tym dużym kołem w prawo"... ale jeśli to ciapong
    towarowy?

    --
    ACMM-033-PC-GCI-Warszawa.
    Spamerstwu i "pytaczom" wstęp do skrzynki email surowo zabroniony!
    To, że adres ten jest publiczny i nieodspamiony, nie oznacza, że wolno
    wam tu załatwiać się, do tego jest klop, tylko go z szafą nie pomylcie!


  • 30. Data: 2013-10-31 00:00:46
    Temat: Re: Zamek - zabytkowy schemat
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Jakub Rakus napisał:

    >> Kiedyś (dawno temu i nieprawda...) czytałem o hamulcach w pociągach...
    >> jest tak, że aby zahamować, trzeba wtłoczyć ciśnienie w przewody.
    >> Minusem tej sytuacji jest, że w razie awarii i braku ciśnienia, nie
    >> będzie jak zahamować (tak, wiem, że są inne obwody, czy co tam). Aby to
    >> następowało automatycznie, to do jazdy układ pod ciśnieniem, a w razie
    >> awarii i spadku ciśnienia następuje samoczynne hamowanie składu - taki
    >> był głos. Ale to naprawdę bardzo dawno temu czytałem, więc mogłem
    >> przekręcić szczegóły, jednakże zapamiętałem podejście do stanu rzeczy -
    >> właśnie, aby hamowało, gdy ciśnienie w układzie zaniknie... Może ktoś
    >> koło takiego podejścia się kręcił?
    >
    > Kręcę się koło tego na co dzień w robocie. Obecnie na całym świecie
    > używa się samoczynnych hamulców zespolonych według pomysłu pana
    > Westinghouse'a - spadek ciśnienia w przewodzie głównym powoduje
    > hamowanie (czyli również w sytuacji awaryjnej np. rozerwanie składu,
    > nieszczelności), ale uwaga - wcześniej zbiorniki hamulcowe w pojeździe
    > muszą być nabite! Bo to działa tak, że na pojeździe (wagonie) jest sobie
    > zbiornik hamulcowy i zawór rozrządczy - podajemy ciśnienie na przewód
    > główny, zawór rozrządczy powoduje po pierwsze odhamowanie (upuszczenie
    > powietrza z cylindra hamulcowego), po drugie nabicie zbiornika
    > hamulcowego, żeby było możliwe kolejne hamowanie. Jak spada ciśnienie w
    > przewodzie głównym to zawór rozrządczy kieruje powietrze ze zbiornika
    > hamulcowego do cylindra hamulcowego i mamy hamowanie.

    Mnie zawsze intrygował ten gościu, co na stacji chodzi wzdłuż pociągu
    z takim młotkiem na długim kiju i wali nim w każde koło. Podobno gdy
    ktoś go pytał, po co to tak, to odpowiedział, że gdy go do roboty
    przyjmowali, to wiedział. A teraz już nie pamięta. Kto inny twierdził,
    że to jest sprawdzanie hamulców, czy odbiły. Więc sam nie wiem.

    Jarek

    --
    -- Przychodził do mnie -- zaczął Szwejk obszernie -- pewien dobry człowiek,
    niejaki Hofmann, i ten Hofmann zawsze twierdził, że sygnały alarmowe
    w pociągach nigdy nie funkcjonują, jednym słowem, że to na nic, choć się
    i pociągnie za taką rączkę. Ja, prawdę powiedziawszy, nigdy się takimi
    rzeczami nie interesowałem, ale skorom już na ten sygnał alarmowy zwrócił
    tutaj uwagę, to chciałbym wiedzieć, jak się rzeczy mają, bo może się zdarzyć,
    że trzeba będzie pociągnąć.

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: