eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaElektryczność a środowisko › Re: Elektryczność a środowisko
  • Data: 2017-12-15 11:36:12
    Temat: Re: Elektryczność a środowisko
    Od: "HF5BS" <h...@...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:1ih29qi2kn54b$.il74ohufwogq.dlg@40tude.net...
    >> Skoro https://www.youtube.com/watch?v=qJvaet-4T5k start jest taki szybki,
    >> to
    >> i stop nie powinien trwać latami, przecież to bezpieczeństwo.
    ...
    > I szacuja ze po zatrzymaniu reaktora on ma ciagle 1-2% swojej mocy.
    > A do bloku 500MW reaktor ma ponad 1GW mocy cieplnej, wiec mowimu o ok
    > 20MW mocy. To odparowuje 10 litrow wody na sekunde, wiec do chlodzenia
    > musi byc solidna sikawka - w Fukushimie jej zabraklo.

    Wiadomo, że nie zatrzyma się to natychmiast, że nic nie zatrzyma się
    natychmiast.

    > Znowu nie taka duza - jakas strazacka motopompa dala by rade,
    > ale albo Japonczyki nie pomysleli, albo nie bylo czego polewac.

    Ja mam wrażenie, że za bardzo zaufali sobie i to może nawet w przekonaniu,
    że skoro u nich "sejsmologia", to oni uodpornią się tym na takie dictum. A
    tu ich "podciekło" od dupy strony i się zesrało. Przypuszczam właśnie, że
    mogli zaufać, ze oni oprą się trzęsieniom, a nie przewidzieli, że polegną w
    starciu z wodą, której zresztą na miejscu im zabrakło.
    Zastanawiam się, czy nie mieli jakiegoś baseny awaryjnego, aby mieć chociaż
    trochę czasu na jakieś ruchy? Albo ten był pusty? Bo wiadomo, że wszystkiego
    nie przewidzisz, nie chc więc nikogo winić w tej sprawie.

    > Ponoc wylaczyla sie automatycznie, bo tak maja zrobione - jak jest
    > trzesienie ziemii, to reaktor sie zamyka. Ale ten 1% pozostaje.

    I nie mieli żelaznego zapasu na wychłodzenie tego, czy zapas ten im
    uciekł... pogubiłem się, pardon...

    >> I tak powinno być w razie problemów. Jak mi np. coś klepie w silniku, to
    >> nie
    >> jeżdżę dalej, bo a no no może przecież na pewno to minie. tylko otwieram
    >> machę i patrzę, czy wszystko na miejscu, albo po prostu. turlam się do
    >> warsztatu, czy mi się nie łamią kije, czy nie wybiło panewek, bądź
    >> sworzni...
    >
    > Ale lawety nie bierzesz, liczysz ze dojedzie :-)

    Czasem doturlasz, ale czasem nie. Pół biedy, jeśli gdzieś na mieście, gdzie
    masz szansę złapać kogoś, kto ci pomoże zepchnąć auto na bok. Ale np. nocą
    na zadupiu, gdzie nawet latarni na szosie nie ma, bo prąd za daleko? Sam,
    zasięg telefonu niekoniecznie...?

    > Poza tym czy potem oddajesz drugie auto do mechanika, niech sprawdzi
    > czy nie ma tej samej usterki ?

    Jak takie samo auto, to możliwe, że tak. Możliwe też, że profilaktycznie,
    aby sprawdzić stan i wyłapać potencjalne problemy, zanim zamienią się w
    rzeczywiste, już niezależnie od "takiesamości" drugiego.
    Zresztą, przepis nakazuje przed każdą podróżą upewnić się, czy auto nadaje
    się do jazdy. Niewielu, jak widziałem, przestrzega tego.
    W każdym razie, taniej raczej wyjdzie, jeśli za usterkę zabiorę się
    zawczasu, niż, jak już się rozwinie. Ale bez paranoi codziennej wymiany
    klocków i łożysk, itd., bo się mogły zużyć. Idź na całość, codziennie miej
    nowy samochód, wymiana 100% części :P :D

    --
    Psy kochają przyjaciół i gryzą wrogów,
    w odróżnieniu od ludzi, którzy niezdolni są do czystej miłości
    i zawsze muszą mieszać miłość z nienawiścią.
    (C) Zygmunt Freud.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: