eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 232

  • 61. Data: 2024-03-02 11:30:22
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: io <i...@o...pl.invalid>

    W dniu 02.03.2024 o 10:52, io pisze:
    > W dniu 02.03.2024 o 08:31, ddddddddddd pisze:
    >> On 01/03/2024 21:32, io wrote:
    >>>> widać że nigdy firmy nie prowadziłeś skoro wydaje ci się, że jak się
    >>>> otworzy firmę to się jest prezesem i nie pracuje ;-)))) ...
    >>>
    >>> To, że właściciele małych firm pracują dowodzi, że nie mają talentu
    >>> do prowadzenia firmy albo czasu i nie powinni się tym zajmować.
    >>
    >> Bzdura. To dowodzi tego że chcą pracować, a nie odbijać kartę na
    >> zakładzie.
    >
    > No więc nie prowadzić firmę.
    >
    >> Trzeba mieć duży kapitał, albo pracować samemu. A żeby mieć duży
    >> kapitał, trzeba go najpierw zarobić. Twoje wyimaginowane postrzeganie
    >> (że ktoś z niewielkim kapitałem od razu wystartuje i zarobi miliony)
    >> to promil realnego świata, większość dochodzi do tego latami ciężką
    >> pracą (ale ty widzisz tylko efekty tej pracy, a nie wysiłek który
    >> włożył po drodze, pracując często za mniejsze pieniądze niż ty...)
    >> Jeden wybiera drogę lekką i niższą gratyfikację od razu, inny poświęci
    >> się teraz dla potencjalnie lepszych zarobków w przyszłości. I to i to
    >> jest ok, ale nie oczekuj, że jeśli ktoś włożył więcej wysiłku albo
    >> bardziej ryzykował wcześniej, to teraz będzie się dzielił równo z tym,
    >> który przychodzi na 8h i ma wywalone czy firma cokolwiek zarobi
    >
    > Bzdura.

    Było o tym, że niby jak zwalniają to pracownikom nie chce się pracować a
    ja napisałem że jak firma zwalnia to firma pracy nie daje a nie
    pracownikom nie chce się pracować. Powinno być oczywiste. A tu, że jakiś
    kapitał firma ma którego nie mają pracownicy. No jaki ma kapitał firma
    bez swoich pracowników? Bo jaki kapitał ma pracownik to też powinno być
    jasne, swoje kwalifikacje. Go przecież zatrudniali i jak go zwolnią to w
    końcu pracę znajdzie. A jak nie znajdzie to dlatego, że orał na
    pracodawcę, który go nie szkolił i kwalifikacje zdezaktualizowały się.


  • 62. Data: 2024-03-02 14:37:08
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: ddddddddddd <d...@d...pl>

    On 02/03/2024 09:52, io wrote:
    > W dniu 02.03.2024 o 08:31, ddddddddddd pisze:
    >> On 01/03/2024 21:32, io wrote:
    >>>> widać że nigdy firmy nie prowadziłeś skoro wydaje ci się, że jak się
    >>>> otworzy firmę to się jest prezesem i nie pracuje ;-)))) ...
    >>>
    >>> To, że właściciele małych firm pracują dowodzi, że nie mają talentu
    >>> do prowadzenia firmy albo czasu i nie powinni się tym zajmować.
    >>
    >> Bzdura. To dowodzi tego że chcą pracować, a nie odbijać kartę na
    >> zakładzie.
    >
    > No więc nie prowadzić firmę.

    niby dlaczego? mogą pracować dla siebie a nie dla pracodawcy i brać 100%
    zysku

    >
    >> Trzeba mieć duży kapitał, albo pracować samemu. A żeby mieć duży
    >> kapitał, trzeba go najpierw zarobić. Twoje wyimaginowane postrzeganie
    >> (że ktoś z niewielkim kapitałem od razu wystartuje i zarobi miliony)
    >> to promil realnego świata, większość dochodzi do tego latami ciężką
    >> pracą (ale ty widzisz tylko efekty tej pracy, a nie wysiłek który
    >> włożył po drodze, pracując często za mniejsze pieniądze niż ty...)
    >> Jeden wybiera drogę lekką i niższą gratyfikację od razu, inny poświęci
    >> się teraz dla potencjalnie lepszych zarobków w przyszłości. I to i to
    >> jest ok, ale nie oczekuj, że jeśli ktoś włożył więcej wysiłku albo
    >> bardziej ryzykował wcześniej, to teraz będzie się dzielił równo z tym,
    >> który przychodzi na 8h i ma wywalone czy firma cokolwiek zarobi
    >>
    >>
    >
    > Bzdura.

    Nie.


  • 63. Data: 2024-03-02 14:49:20
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: ddddddddddd <d...@d...pl>

    On 02/03/2024 10:30, io wrote:
    > W dniu 02.03.2024 o 10:52, io pisze:
    >> W dniu 02.03.2024 o 08:31, ddddddddddd pisze:
    >>> On 01/03/2024 21:32, io wrote:
    >>>>> widać że nigdy firmy nie prowadziłeś skoro wydaje ci się, że jak
    >>>>> się otworzy firmę to się jest prezesem i nie pracuje ;-)))) ...
    >>>>
    >>>> To, że właściciele małych firm pracują dowodzi, że nie mają talentu
    >>>> do prowadzenia firmy albo czasu i nie powinni się tym zajmować.
    >>>
    >>> Bzdura. To dowodzi tego że chcą pracować, a nie odbijać kartę na
    >>> zakładzie.
    >>
    >> No więc nie prowadzić firmę.
    >>
    >>> Trzeba mieć duży kapitał, albo pracować samemu. A żeby mieć duży
    >>> kapitał, trzeba go najpierw zarobić. Twoje wyimaginowane postrzeganie
    >>> (że ktoś z niewielkim kapitałem od razu wystartuje i zarobi miliony)
    >>> to promil realnego świata, większość dochodzi do tego latami ciężką
    >>> pracą (ale ty widzisz tylko efekty tej pracy, a nie wysiłek który
    >>> włożył po drodze, pracując często za mniejsze pieniądze niż ty...)
    >>> Jeden wybiera drogę lekką i niższą gratyfikację od razu, inny
    >>> poświęci się teraz dla potencjalnie lepszych zarobków w przyszłości.
    >>> I to i to jest ok, ale nie oczekuj, że jeśli ktoś włożył więcej
    >>> wysiłku albo bardziej ryzykował wcześniej, to teraz będzie się
    >>> dzielił równo z tym, który przychodzi na 8h i ma wywalone czy firma
    >>> cokolwiek zarobi
    >>
    >> Bzdura.
    >
    > Było o tym, że niby jak zwalniają to pracownikom nie chce się pracować a
    > ja napisałem że jak firma zwalnia to firma pracy nie daje a nie
    > pracownikom nie chce się pracować. Powinno być oczywiste.

    i jest oczywiste. I taki pracownik może spokojnie znaleźć pracę gdzieś
    indziej. No chyba że mamy kryzys - no ale chyba nie o to masz pretensję
    do pracodawcy?

    A tu, że jakiś
    > kapitał firma ma którego nie mają pracownicy. No jaki ma kapitał firma
    > bez swoich pracowników?

    Wypracowaną markę, procedury pracy i dojścia do klienta? W takim
    Twitterze okazało się, że większość jednak odbijała kartę na zakładzie.
    Nie trudno mi sobie wyobrazić, że nawet jeśliby Elon zwolnił 100% ludzi,
    to firma by przetrwała (tylko po co?)


    Bo jaki kapitał ma pracownik to też powinno być
    > jasne, swoje kwalifikacje. Go przecież zatrudniali i jak go zwolnią to w
    > końcu pracę znajdzie. A jak nie znajdzie to dlatego, że orał na > pracodawcę, który
    go nie szkolił i kwalifikacje zdezaktualizowały się.

    to zapytaj w czym się szkolą księgowe, sekretarki, programiści w twojej
    firmie, bo je niedługo AI zastąpi.
    Pracodawca nie jest od tego żeby szukać komuś zastępczego zajęcia,
    potrzebuje tylko kwalifikacji na dane stanowisko i to jego wybór czy
    zdecyduje się wybrać osobę do przeszkolenia, czy wziąć taką która
    zamiast po pracy pić piwo na kanapie zrobiła sobie kwalifikacje.

    Ja po godzinach uczę się nowego zawodu, bo chcę żyć godnie i wypracować
    to samemu, a nie jak socjaliści ukraść tym, którzy już coś osiągnęli.
    Zajmuje mi to sporo czasu i potrwa pewnie jeszcze przynajmniej 2 lata.
    Mógłbym zamiast tego po pracy odpalić netflixa, jęczeć jak jestem
    wyzyskiwany i domagać się kradzieży z kieszeni innych.


  • 64. Data: 2024-03-04 14:38:48
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2024-03-02 o 06:45, Wiesiaczek pisze:

    > Owszem, inaczej rozumiemy.
    > Ale dla mnie elektromechanika to hobby, więc robiłem w życiu to co
    > chciałem i lubiłem.
    > Jako chłopak zajmowałem się modelarstwem lotniczym, później
    > krótkofalarstwem (SP5FRW) a później miałem coraz to ciekawsze zabawki:)

    A dla mnie elektronika to hobby. Zacząłem od zbudowania detektorowego
    odbiornika radiowego w wieku 10 lat, by jeszcze przed ukończeniem
    studiów zbudować sobie oscyloskop. Artykuł wysłany do redakcji w 82 roku
    został wydrukowany w 84 (tak szybko to wtedy działało :) ):

    https://archive.org/details/Re0184OCR/Re_04_84_OCR/p
    age/n5/mode/2up

    Po studiach kilka lat uczyłem studentów na Polibudzie a w 88r
    założyliśmy z bratem firmę i całe życie zajmuję się projektowaniem
    elektroniki.

    > A o badaniach podstawowych chętnie poczytam, ale nagroda Nobla nigdy nie
    > była tym, co chciałbym osiągnąć.

    Nie znam się na badaniach podstawowych. Brata syn zajmował się jakiś
    czas temu studzeniem atomów za pomocą lasera.
    P.G.


  • 65. Data: 2024-03-04 15:56:36
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2024-03-02 o 10:52, io pisze:

    >> Bzdura. To dowodzi tego że chcą pracować, a nie odbijać kartę na
    >> zakładzie.
    >
    > No więc nie prowadzić firmę.

    Pleciesz, co Ci ślina na język przyniesie nie doczytawszy nawet
    następnego zdania:

    >> Trzeba mieć duży kapitał, albo pracować samemu. A żeby mieć duży
    >> kapitał, trzeba go najpierw zarobić.

    Chcą prowadzić firmę, ale aby to robić trzeba mieć kapitał.
    Nie mają kapitału więc jedyną możliwością aby prowadzić firmę jest
    jednocześnie w niej pracować. Czy to tak trudno ogarnąć?

    W latach 80-tych jako nauczyciel akademicki zarabiałem około $13
    miesięcznie. Brat podobnie zarabiał pracując w PAN-ie.
    Na bazie takiego 'kapitału' w 88r założyliśmy firmę.
    Uczciwi ludzie w PRLu raczej wszyscy dysponowali mniej więcej tylko
    takim 'kapitałem'.

    Spotykaliśmy się co sobotę, pożyczaliśmy od kogoś IBM-XT i w ciągu roku
    takich spotkań powstał nasz pierwszy produkt - programator 'Piccolo'.
    Jeszcze daje się znaleźć w sieci:

    http://cyfronika.com.pl/micromade2/piccolo.html

    >> Twoje wyimaginowane postrzeganie
    >> (że ktoś z niewielkim kapitałem od razu wystartuje i zarobi miliony)
    >> to promil realnego świata, większość dochodzi do tego latami ciężką
    >> pracą (ale ty widzisz tylko efekty tej pracy, a nie wysiłek który
    >> włożył po drodze, pracując często za mniejsze pieniądze niż ty...)
    >> Jeden wybiera drogę lekką i niższą gratyfikację od razu, inny poświęci
    >> się teraz dla potencjalnie lepszych zarobków w przyszłości. I to i to
    >> jest ok, ale nie oczekuj, że jeśli ktoś włożył więcej wysiłku albo
    >> bardziej ryzykował

    Zatrudniamy 4 pracowników. W kryzysie po 2008r nie zwolniliśmy żadnego z
    nich mimo, że w okresie 2010...2014 mieliśmy pracę dla góra dwóch ludzi.
    Z zaciągniętego na to kredytu wygrzebaliśmy się dopiero na koniec 2017r.
    Dwa lata było na gromadzenie kapitału, aby kiedyś móc prowadzić firmę
    nie pracując w niej i w 2020 zrobiły się totalne braki w elementach.
    Procesory, o normalnej cenie 25zł musieliśmy kupować od spekulanta po 70
    Euro i sprzedawać produkt ze stratą po to aby zachować dobrą opinię u
    naszych klientów.
    Mnóstwo pracy kosztowało nas przeprojektowywanie urządzeń po to tylko,
    aby zastąpić elementy z terminem dostaw na 'za dwa lata' takimi, które
    dają się kupić.
    P.G.


  • 66. Data: 2024-03-04 18:15:35
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: ptoki <p...@e...pl>

    On 2024-03-01 11:30, Wiesiaczek wrote:
    > W dniu 1.03.2024 o 15:45, Piotr Gałka pisze:
    >> W dniu 2024-03-01 o 07:44, Wiesiaczek pisze:
    >>> Jeśli ktoś miał większe ambicje, zakładał działalność gospodarczą i
    >>> stać go było na willę z basenem, wyjazdy zagraniczne i co tam mu
    >>> przychodziło do głowy.
    >>
    >> Jest jakaś taka psychologiczna przypadłość, że dobre rzeczy się
    >> pamięta a złe zapomina.
    >> Nie jestem pewien, ale podatek (który teraz jest rzędu nastu %) wtedy
    >> był chyba 50%. Wyobraź sobie DG w takiej sytuacji. Nie da się utrzymać
    >> nie oszukując.
    >> Czyli Twoja recepta 'zakładał działalność' dotyczyła tylko tych,
    >> którzy mogli się pogodzić z byciem nieuczciwym i życiem w ciągłym
    >> strachu przed kontrolą i domiarem.
    >
    > Akurat mój ojciec prowadził DG w PRL-u i miał willę w Warszawie, z
    > basenem i spędzał połowę roku na Mazurach łowić szczupaki na Śniardwach.
    > Uprzedzam różnych oszołomów: Nie był w żadnej partii i prowadził interes
    > uczciwie, bo inaczej się nie dało. Sam ze swojego warsztatu śrubek nie
    > wynosił.
    >

    Mysle ze duzo wtedy zalezalo od lokalnego "nastroju". U mnie podobnie
    bylo z tepsa i neostrada. U mnie dzialala ladnie. W bloku 300m dalej
    byla kicha.

    U ciebie bylo ok bo sie US nie czepial albo nikomu sie nie chcialo tego
    ojcowego biznesu ubijac albo takich ubijaczy nie bylo.

    Gadalem kiedys z gosciem co dyrektorowal u mnie w robocie. On byl dobrze
    umocowany w prl.
    I mowil ze jak ktos siedzial cicho, placil co trzeba i nie robil
    problemow to sie mu dawalo spokojnie dorobic. Ale jak podskoczyl to
    paragrafow sie zawsze dalo naznajdowac.

    Zreszta podobnie jak dzis.

    >>> Szkoły były na dobrym poziomie, bezpłatne, i każdy miał w miarę równe
    >>> warunki startu.
    >>
    >> To nawet OK, ale problem polegał na tym, że ten poziom był tylko dobry.
    >
    > Tylko dobry oznacza o niebo lepszy niż obecnie.

    Tu sie zgodze czesciowo. Tak, szkolenie techniczne bylo ok biorac pod
    uwage w czym sie rzezbilo w prl.
    W niektorych krajach nasze szkoly szanowano bo bylo wiadomo ze podstawy
    mamy solidne a zaawansowane technologie da sie szybko douczyc.

    Tyle ze co z tego skoro uczono zacofanych spraw a nowych nie bylo bo
    kryzys...

    > Ja po technikum pracowałem dla firm francuskich na stanowisku inżyniera.
    > Byłem jedynym odpowiedzialnym za montaż maszyn w kilkudziesięciu krajach
    > świata których wartość zaczynała się od miliona euro.

    Tez moge powiedziec ze moje kontrakty teraz sa w milionach. Mozna sie
    policytowac.

    Mam pod okiem kontrakty trzyliterkowej firmy na miliony gdzie
    "inszyniery" nie umiom za duzo i wszystko trza palcem pokazac.


    >> Nie dawał szansy rozwoju jednostkom wybitniejszym
    >
    > Jak już napisałem, mnie dał :)
    > .

    Kiedys sie zorientowalem jaka przepasc mnie dzielila do naszego chopaka
    od baz danych. W sensie ze on nigdy fizycznie nie musial pracowac. Nawet
    ogrodka kopac. Nigdy.
    Mial dostep do komputerow PC, oprogramowania, peryferiow podczas gdy ja
    sie slinilem do c64. Bylismy rowniesnikami.
    Taki prlowski syndrom murzyna.
    On mial ojca w partii. Ale jak mowil "nie jakos specjalnie wysoko" jakby
    to mialo wiele zmieniac.

    >
    > Nauczycielka z
    >> matmy przy całej klasie powiedziała "To chyba nie jest źle jak uczeń w
    >> klasie maturalnej jest lepszy od swojego nauczyciela." W 77 roku na
    >> Wojewódzkim turnieju z fizyki dla uczniów liceów zająłem 1 miejsce -
    >> jako jedyny (było ponad 100 uczestników - każde liceum mogło przysłać
    >> 3) zdobyłem komplet punktów z zadań, testów i odpowiedzi ustnych.
    >> Uważam, że system zabrał mi moją szansę.
    >
    > Może jednak to nie wina systemu?
    >

    No pacz pan, a u mnie na wsi olimpijczykow nie bylo.
    A w pobliskim miescie 8 szkol ponad podstawowych i tylko dwie uznawane
    za wyjatkowo dobre.
    Jak zaczales na wsi, w szkole takiej se to nie miales szansy na te dobra
    bo punktow na egzaminie wstepnym braklo.

    I wiesz co? Tak sie ciekawie zlozylo ze startowalem do gliwickiego
    elektronika. I nie udalo mi sie dostac bo za malo punktow mialem. Jak
    sie matka dowiedziala (juz po fakcie) to ponoc jej szef powiedzial ze
    mogla powiedziec wczesniej bo sie zna z dyrektorem i cos by zalatwil.
    Ale juz przyjecia skonczone wiec sie nie da.

    Tak ze widzisz, nawet ja maly szarak z dupy moglem sie na nepotyzm
    zalapac wiec ktos lepiej umocowany mial to na codzien.

    Nie umniejszam twoim wynikom. Wskazuje ze ja nie mialem takiej pomocy w
    szkole bo mieszkalem tam gdzie mieszkalem...

    A i dzis jest podobnie.
    Niby mamy te same szanse ale jednak niektorym jest ciagle pod gorke.



    --
    Lukasz


  • 67. Data: 2024-03-04 19:13:36
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: ddddddddddd <d...@d...pl>

    On 04/03/2024 14:56, Piotr Gałka wrote:
    > Chcą prowadzić firmę, ale aby to robić trzeba mieć kapitał.
    > Nie mają kapitału więc jedyną możliwością aby prowadzić firmę jest
    > jednocześnie w niej pracować. Czy to tak trudno ogarnąć?
    >
    > W latach 80-tych jako nauczyciel akademicki zarabiałem około $13
    > miesięcznie. Brat podobnie zarabiał pracując w PAN-ie.
    > Na bazie takiego 'kapitału' w 88r założyliśmy firmę.
    > Uczciwi ludzie w PRLu raczej wszyscy dysponowali mniej więcej tylko
    > takim 'kapitałem'.
    >
    > Spotykaliśmy się co sobotę, pożyczaliśmy od kogoś IBM-XT i w ciągu roku
    > takich spotkań powstał nasz pierwszy produkt - programator 'Piccolo'.
    > Jeszcze daje się znaleźć w sieci
    >
    > Zatrudniamy 4 pracowników. W kryzysie po 2008r nie zwolniliśmy żadnego z
    > nich mimo, że w okresie 2010...2014 mieliśmy pracę dla góra dwóch ludzi.
    > Z zaciągniętego na to kredytu wygrzebaliśmy się dopiero na koniec 2017r.
    > Dwa lata było na gromadzenie kapitału, aby kiedyś móc prowadzić firmę
    > nie pracując w niej i w 2020 zrobiły się totalne braki w elementach.
    > Procesory, o normalnej cenie 25zł musieliśmy kupować od spekulanta po 70
    > Euro i sprzedawać produkt ze stratą po to aby zachować dobrą opinię u
    > naszych klientów.
    > Mnóstwo pracy kosztowało nas przeprojektowywanie urządzeń po to tylko,
    > aby zastąpić elementy z terminem dostaw na 'za dwa lata' takimi, które
    > dają się kupić.
    > P.G.

    świetnie, mam nadzieję że uda się Tobie wreszcie dotrzeć do celu i nie
    być zmuszonym pracować (na pohybel większości, która wtedy stwierdzi, że
    to nieuczciwe, że ty będziesz prezesem, a oni muszą pracować - bo nikt
    nie będzie pamiętał twoich poświęceń po drodze)
    Po przeprowadzce do UK przypadkowo zainteresowałem się nieruchomościami
    i utrzymuję kontakt z ludźmi, którzy zrobili tutaj wszystko od zera -
    przyjeżdżając jak większość z max kilkaset funtów w kieszeni, ciężką
    pracą zbudowali kapitał dzięki któremu pewnie już by mogli nic nie robić.
    Chyba nigdy nie przestanę podziwiać takich ludzi jak Ty i Oni - oby było
    takich ludzi jak najwięcej!

    --
    Pozdrawiam
    Lukasz


  • 68. Data: 2024-03-04 19:29:48
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Wiesiaczek <c...@v...pl>

    dniu 4.03.2024 o 18:15, ptoki pisze:
    > On 2024-03-01 11:30, Wiesiaczek wrote:
    >> W dniu 1.03.2024 o 15:45, Piotr Gałka pisze:
    >>> W dniu 2024-03-01 o 07:44, Wiesiaczek pisze:
    >>>> Jeśli ktoś miał większe ambicje, zakładał działalność gospodarczą i
    >>>> stać go było na willę z basenem, wyjazdy zagraniczne i co tam mu
    >>>> przychodziło do głowy.
    >>>
    >>> Jest jakaś taka psychologiczna przypadłość, że dobre rzeczy się
    >>> pamięta a złe zapomina.
    >>> Nie jestem pewien, ale podatek (który teraz jest rzędu nastu %) wtedy
    >>> był chyba 50%. Wyobraź sobie DG w takiej sytuacji. Nie da się
    >>> utrzymać nie oszukując.
    >>> Czyli Twoja recepta 'zakładał działalność' dotyczyła tylko tych,
    >>> którzy mogli się pogodzić z byciem nieuczciwym i życiem w ciągłym
    >>> strachu przed kontrolą i domiarem.

    >> Akurat mój ojciec prowadził DG w PRL-u i miał willę w Warszawie, z
    >> basenem i spędzał połowę roku na Mazurach łowić szczupaki na Śniardwach.
    >> Uprzedzam różnych oszołomów: Nie był w żadnej partii i prowadził
    >> interes uczciwie, bo inaczej się nie dało. Sam ze swojego warsztatu
    >> śrubek nie wynosił.


    > Mysle ze duzo wtedy zalezalo od lokalnego "nastroju". U mnie podobnie
    > bylo z tepsa i neostrada. U mnie dzialala ladnie. W bloku 300m dalej
    > byla kicha.
    >
    > U ciebie bylo ok bo sie US nie czepial albo nikomu sie nie chcialo tego
    > ojcowego biznesu ubijac albo takich ubijaczy nie bylo.
    >
    > Gadalem kiedys z gosciem co dyrektorowal u mnie w robocie. On byl dobrze
    > umocowany w prl.
    > I mowil ze jak ktos siedzial cicho, placil co trzeba i nie robil
    > problemow to sie mu dawalo spokojnie dorobic. Ale jak podskoczyl to
    > paragrafow sie zawsze dalo naznajdowac.
    >
    > Zreszta podobnie jak dzis.


    Takie rzeczy się zdarzały i zdarzać będą.
    Ale nie ma powodu robić z tego wielkiej polityki.
    Owszem mój stary nie zabawiał się w jaką? "podziemną łopozycję" bo miał
    trochę oleju w głowie i jakiś fach w rękach.
    Do polityki podziemnej czy innej idą matoły które w normalnym życiu by
    nie przetrwały,


    >>>> Szkoły były na dobrym poziomie, bezpłatne, i każdy miał w miarę
    >>>> równe warunki startu.
    >>>
    >>> To nawet OK, ale problem polegał na tym, że ten poziom był tylko dobry.
    >>
    >> Tylko dobry oznacza o niebo lepszy niż obecnie.

    > Tu sie zgodze czesciowo. Tak, szkolenie techniczne bylo ok biorac pod
    > uwage w czym sie rzezbilo w prl.
    > W niektorych krajach nasze szkoly szanowano bo bylo wiadomo ze podstawy
    > mamy solidne a zaawansowane technologie da sie szybko douczyc.
    >
    > Tyle ze co z tego skoro uczono zacofanych spraw a nowych nie bylo bo
    > kryzys...

    Kryzys? Jaki kryzys?
    Co miałby mieć wspólnego z nauczaniem?
    Uczyłem się wiedzy, która była wtedy dostępna.
    Nie było mikroprocesorów, światłowodów ani laptopów więc automatyka byłą
    oparta na lampach i przekaźnikach,
    Przejście później na sterowniki PLC było już dla mnie pestką.


    >> Ja po technikum pracowałem dla firm francuskich na stanowisku inżyniera.
    >> Byłem jedynym odpowiedzialnym za montaż maszyn w kilkudziesięciu
    >> krajach świata których wartość zaczynała się od miliona euro.
    >
    > Tez moge powiedziec ze moje kontrakty teraz sa w milionach. Mozna sie
    > policytowac.


    Nie chodziło mi o licytację tylko o zaufanie firmy do technika z Polski,
    któremu powierzano dosyć kosztowne "zabawki"....
    >>> Nie dawał szansy rozwoju jednostkom wybitniejszym
    >>
    >> Jak już napisałem, mnie dał :)
    >> .
    >
    > Kiedys sie zorientowalem jaka przepasc mnie dzielila do naszego chopaka
    > od baz danych. W sensie ze on nigdy fizycznie nie musial pracowac. Nawet
    > ogrodka kopac. Nigdy.
    > Mial dostep do komputerow PC, oprogramowania, peryferiow podczas gdy ja
    > sie slinilem do c64. Bylismy rowniesnikami.
    > Taki prlowski syndrom murzyna.
    > On mial ojca w partii. Ale jak mowil "nie jakos specjalnie wysoko" jakby
    > to mialo wiele zmieniac.

    >> Nauczycielka z
    >>> matmy przy całej klasie powiedziała "To chyba nie jest źle jak uczeń
    >>> w klasie maturalnej jest lepszy od swojego nauczyciela." W 77 roku na
    >>> Wojewódzkim turnieju z fizyki dla uczniów liceów zająłem 1 miejsce -
    >>> jako jedyny (było ponad 100 uczestników - każde liceum mogło przysłać
    >>> 3) zdobyłem komplet punktów z zadań, testów i odpowiedzi ustnych.
    >>> Uważam, że system zabrał mi moją szansę.
    >>
    >> Może jednak to nie wina systemu?
    >>
    >
    > No pacz pan, a u mnie na wsi olimpijczykow nie bylo.
    > A w pobliskim miescie 8 szkol ponad podstawowych i tylko dwie uznawane
    > za wyjatkowo dobre.
    > Jak zaczales na wsi, w szkole takiej se to nie miales szansy na te dobra
    > bo punktow na egzaminie wstepnym braklo.
    >
    > I wiesz co? Tak sie ciekawie zlozylo ze startowalem do gliwickiego
    > elektronika. I nie udalo mi sie dostac bo za malo punktow mialem. Jak
    > sie matka dowiedziala (juz po fakcie) to ponoc jej szef powiedzial ze
    > mogla powiedziec wczesniej bo sie zna z dyrektorem i cos by zalatwil.
    > Ale juz przyjecia skonczone wiec sie nie da.
    >
    > Tak ze widzisz, nawet ja maly szarak z dupy moglem sie na nepotyzm
    > zalapac wiec ktos lepiej umocowany mial to na codzien.
    >
    > Nie umniejszam twoim wynikom. Wskazuje ze ja nie mialem takiej pomocy w
    > szkole bo mieszkalem tam gdzie mieszkalem...
    >
    > A i dzis jest podobnie.
    > Niby mamy te same szanse ale jednak niektorym jest ciagle pod gorke.


    Nie chcę z tym polemizować, bo każdy (inni też) ma inne doświadczenia i
    inne życiorysy.

    Dodam tylko, że nigdy nie miałem żadnych pleców, a wszystko osiągnąłem
    samodzielnie.
    Dla jasności, kasy ojca też nie widziałem (rodzice po rozwodzie).


    Wiesiaczek - dziś z podkarpackiej wsi
    "Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
    Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)
    Niech żyje POLEXIT! I salwa Ukrainie!
    Wolę Rosję jako wroga niż Ukrainę jako przyjaciela.


  • 69. Data: 2024-03-04 21:46:09
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2024-03-04 o 18:15, ptoki pisze:

    >> Nauczycielka z
    >>> matmy przy całej klasie powiedziała "To chyba nie jest źle jak uczeń
    >>> w klasie maturalnej jest lepszy od swojego nauczyciela." W 77 roku na
    >>> Wojewódzkim turnieju z fizyki dla uczniów liceów zająłem 1 miejsce -
    >>> jako jedyny (było ponad 100 uczestników - każde liceum mogło przysłać
    >>> 3) zdobyłem komplet punktów z zadań, testów i odpowiedzi ustnych.
    >>> Uważam, że system zabrał mi moją szansę.
    >>
    >> Może jednak to nie wina systemu?
    >>
    >
    > No pacz pan, a u mnie na wsi olimpijczykow nie bylo.
    > A w pobliskim miescie 8 szkol ponad podstawowych i tylko dwie uznawane
    > za wyjatkowo dobre.
    > Jak zaczales na wsi, w szkole takiej se to nie miales szansy na te dobra
    > bo punktow na egzaminie wstepnym braklo.

    Wprawdzie nie mi odpowiadasz, ale dotyczy tego co ja pisałem.
    Mam wrażenie, że zakładasz, że chodziłem to jakiejś szczególnie dobrej
    szkoły, a to nieprawda.
    IV Liceum w Gdańsku Nowym Porcie uchodziło za najgorsze w Trójmieście
    (dzielnica też typu 'podejrzana'). Dlaczego akurat tam chodziłem? - bo
    rodzice uważali, że jak ktoś chce to się wszędzie nauczy, a to było
    najbliżej.
    Na turniej wojewódzki (to nie była olimpiada) wszystkie szkoły wysyłały
    po 3 uczniów i nas też wysłano troje. Myśleliśmy, że to zajmie godzinkę
    i reszta soboty wolna, ale na miejscu się okazało, że:
    - godzina zadań,
    - 15 minut przerwy,
    - godzina testów,
    - 3 godziny przerwy (na sprawdzenie prac),
    - ustne odpowiedzi najlepszych 30 w kolejności od najsłabszego (z tych
    30) do najlepszego.
    Razem - cały dzień w plecy.

    Kolega z koleżanką stwierdzili, że szkoda im na to czasu i pojechali do
    domu.
    Do ostatniej chwili się zastanawiałem czy iść w ich ślady, ale
    ostatecznie zostałem.

    Jak się zapisywałem (komisja 5 czy 6 nauczycieli przy długim stole) to
    gdy się do nich odwróciłem tyłem (idąc na salę) usłyszałem (cytuję
    według mnie słowo w słowo): "Popatrz, czwórka, tylko jednego mogli
    przysłać."
    Bardzo zabolało, bo to przecież MOJA szkoła.

    Po sprawdzeniu zadań i testów maxa miałem tylko ja, ale gdybym nie
    odpowiedział na jedno z pytań ustnych to drugi by wyrównał.

    Na ustnych odpowiedziach losowało się kartkę z 3 pytaniami (2 były z
    fizyki, a jedno z wiedzy ogólnej). W tych z fizyki jedno to było coś
    prostego do policzenia, a drugie z ogólnego rozumienia zjawisk fizycznych.
    W tych 29 zestawach co ludzie losowali przede mną wszystkie z fizyki
    wiedziałem, ale na dwa z wiedzy ogólnej nie znałem odpowiedzi. Pamiętam
    jedno z nich: "Gdzie na świecie jest największy teleskop?" To był rok
    77. Bez internetu i my dość odcięci od informacji ze świata - skąd niby
    miałbym to wiedzieć.
    Dlatego losując bałem się tylko tego pytania ogólnego, ale trafiłem na
    łatwe. A z pytań z fizyki pamiętam jedno: Czy bańka mydlana jest kulą?

    Rozdający nagrody jak mnie wyczytał to dodał: "Czwórka przysłała tylko
    jednego, ale jakiego!". Do dziś żałuję, że nie jestem wystarczająco
    bystry aby dziękując za nagrodę nie dodać: "Przyjechaliśmy tu we troje,
    ale zagraliśmy w 3 zapałki i miałem pecha."

    A z olimpiadą z fizyki mam inne wspomnienie. Wyobrażam sobie jak musiało
    rozśmieszyć kogoś sprawdzającego moje rozwiązanie zadania, które trzeba
    było zrobić w domu i wysłać.
    Zadnie było takie: Pierścień leżący na stole się obraca i przesuwa.
    Wyznaczyć siły tarcia działające na pierścień.
    Część fizyczna zajęła mi pół strony a potem na chyba 3 stronach
    wyliczałem całkę sinusa czy cosinusa rozdzielając pierścień na małe
    kawałeczki łuku o rozmiarze zmierzającym do 0 i potem sumując wektorowo
    nieskończoną liczbę takich cząstkowych sił.
    Wszystko dlatego, że nie miałem pojęcia o istnieniu całek (nie mieliśmy
    jeszcze na matmie).

    Jak pokazałem to rozwiązanie mamie to mi powiedziała: Tu się stawia
    takiego robaka i tu od razu piszesz to co tobie wyszło po 3 stronach.
    Wysłałem zrobione po mojemu (szkoda było marnować tyle włożonego w to
    wysiłku). Uznali.

    > Nie umniejszam twoim wynikom. Wskazuje ze ja nie mialem takiej pomocy w
    > szkole bo mieszkalem tam gdzie mieszkalem...

    Według mnie jakość szkoły nie miała wtedy wiele do tego. Przecież
    podręczniki były wtedy wszędzie te same, a nie kojarzę aby jakiś
    nauczyciel wychodził poza podręczniki.

    Za to pasja czasem wpływa na chęć poznawania wiedzy.

    Robiłem sobie na obóz wędrowny alarm na zieloną noc. Jako wyzwalacz miał
    być cieniutki (0.05mm) drucik włączony w obwód bazy tranzystora. Teraz
    nie wiem jaki był dokładnie układ, ale wiem, że wyszło mi, że maksymalna
    wartość dopuszczalnej długości drucika wypada dla jakiejś wartości
    rezystora. Dla większych wartości i dla mniejszych jest gorzej. Ale nie
    umiałem wyznaczyć tej wartości dokładnie. Jedynie licząc kolejne
    przybliżenia. Te długości wychodziły w km więc było to zupełnie bez
    praktycznego znaczenia, ale mnie dręczyło, że nie umiem tego policzyć.
    Idę do szkoły - a tu pochodne.

    > A i dzis jest podobnie.
    > Niby mamy te same szanse ale jednak niektorym jest ciagle pod gorke.

    Według mnie najbardziej pod górkę mają dzieci z różnymi dysfunkcjami na
    które nie mają żadnego wpływu (np. FAS).
    P.G.


  • 70. Data: 2024-03-05 09:05:49
    Temat: Re: Zwolnienia nie tylko w IT - życie współczesnego inżyniera
    Od: MKi <...@...com>

    W dniu 2024-03-04 o 21:46, Piotr Gałka pisze:
    > Wysłałem zrobione po mojemu (szkoda było marnować tyle włożonego w to
    > wysiłku). Uznali.

    Czemu by mieli nie uznać?
    O ile pamiętam, to na olimpiadach zawsze była zasada, że metoda
    rozwiązania jest nieważna, byle była sensowna i prowadziła do
    poprawnego wyniku.

    Pamiętam, że kiedyś na jakimś etapie olimpiady matematycznej
    było zadanie o dwóch zegarach z dzwonkami - jeden bił co 2 sekundy,
    drugi co 3. Pokazywały różne godziny, ale bicie zaczynały
    równocześnie (i równoczesne uderzenia brzmiały jak jedno).
    Pytane było - jaką godzinę wskazywały, jeśli było słychać ileś tam
    (powiedzmy 11) uderzeń.

    Rozwiązałem to tak, że narysowałem dwie poziome kreski, na jednej
    poprzeczki co 2 kratki, na drugiej co 3. Potem ponumerowałem
    poprzeczki, odkreśliłem jednenastą i odliczyłem ile było
    poprzeczek na każdej kresce. Uznali bez żadnych dyskusji.

    MKi

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 20 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: