Przez lata, kosztem kierowców, nabijali mandatami z fotoradarów budżet
rządom PO-PSL, a na odchodne... wypełnili własne kieszenie. Byli szefowie
Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego wypłacili sobie na pożegnanie
wysokie premie. Sprawą interesuje się CBA.
Jak opisuje ,,Fakt", na ślad dziwnych nagród, wypłaconych na początku
tego roku, czyli w ostatnich dniach urzędowania poprzedniego
kierownictwa GITD, wpadli audytorzy z Ministerstwa Infrastruktury.
Szef GITD [gen. Tomasz Połeć] podpisał wniosek o ekstra pieniądze dla
siebie i ścisłego kierownictwa za udział w projekcie bliźniaczej
współpracy (tzw. twinningu) z Turcją. Sam Połeć zgarnął 81 tys. zł
brutto, jego zastępca 69 tys. Premie dostało też dwoje dyrektorów -
jeden 74 tys., drugi - 54 tys. zł -- informuje gazeta.
Według audytorów, uczestnicy projektu, traktowali wyjazdy do Turcji jak
wycieczki. Natomiast sprawa nagród, jak zaznacza ,,Fakt", okazała się
mocno podejrzana. Okazało się m.in. się, że pieniądze na nagrody
wypłacono z funduszu projektu ,,ukraińskiego", bo w ,,tureckim" zabrakło
środków.
Dlatego audytorzy skierowali sprawę do CBA, które w tej chwili zajmuje
się aferą. To niemal pewne, że generałowi sprawa ta nie ujdzie na sucho.
Według nieoficjalnych informacji może zakończyć się prokuratorskimi
zarzutami -- twierdzi ,,Fakt".
Jak widać, rządzący na rozmaitych stanowiskach nie odchodzili po ośmiu
latach z pustymi rękami.

T.

Ps. W obronie tejże demokracji odbędzie się demonstracja 7 maja.