W dniu 2012-09-10 10:24, Chris pisze:
> ojciecc nabazgrał(a):
>
>> ruchu.Jak widzisz nie tylko Zientarskiemu takim monstrum z toru zdarza
>> się dzwon na lekkim odcinku.
>
> To nie był lekki odcinek, tam droga była zjebana bo był dołek i jadąc
> 100km/h można było wyskoczyć w górę i przelecieć ładny odcinek w
> powietrzu,

Tam była hopa, którą przy 100km/h przechodziło się z palcem
w bucie. Trzeba było się chociaż z raz przejechać. Jedno
z "atrakcyjniejszych miejsc" nocnych upalaczy. Było dodatkowo
oznakowane + jeszcze ekstra 50km/h.

> po tym trafieniu przez Zientarskiego zerwali tam asfalt i
> naprawili drogę dzięki temu stało się to bezpieczne a droga aż
> prowokowała do wciśnięcia , ładna długa prosta bez żadnych świateł z
> ładnym asfaltem.

To jest naciąganie faktów - dołem szedł Potok Służewiecki i wybrzuszał
się przepust którym szedł. Obie jezdnie miały być wyremontowane.
Wschodnią wyremontowano rok wcześniej, później miała być wyremontowana
zachodnia. To, że akurat trafił wtedy Zientarski (który doskonale
znał tę trasę) to czysty przypadek. Dodatkowo to wcale nie jest
"długa prosta", tylko od wiaduktu idzie lekkim łukiem w lewo.
Bezpieczna to ona była i jest (ja się jeździło z głowa i piesi
w poprze nie biegali). Wypadki "medialne" miały zakończenie
na filarach wiaduktu.