eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaPorównywanie liczb, double float › Re: Porównywanie liczb, double float
  • Data: 2019-06-18 15:45:24
    Temat: Re: Porównywanie liczb, double float
    Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Mateusz Viste wrote:

    > Niczego nie udowadniam - wskazuję tylko, że z mojego doświadczenia
    > ukończone studia niewiele wnoszą. Powtarzam - w sektorze IT, bo tylko ten
    > znam z punktu widzenia pracodawcy.

    I tu może być pies pogrzebany. My po prostu produkujemy dla innych rynków.

    > Niewątpliwie istnieje mnóstwo dziedzin, w których wałkowanie
    > teorii latami jest niezbędne, bo jak przyjdzie co do czego to człowiek
    > musi być bezbłędnie i natychmiastowo skuteczny. IT się do tych dziedzin
    > nie zalicza - materiały, sprzęt i teoria są tak ogólnodostępne, że
    > wystarczy chcieć by móc działać.

    Właśnie twierdzę, że zalicza, przynajmniej to w mojej okolicy.
    I to nie takiej najbliższej, ostatnio kolega z firmy konkurencyjnej
    mi doniósł o poleceniu obliczenia ciągłej transformaty Fouriera
    jakiejś prostej funkcji podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Ręcznie.
    Bo jeśli człowiek nie potrafi ułożyć i rozwiązać prostej całki, to
    w dziale DSP naprawdę nie będzie jak z nim się dogadać. O ile wiem,
    kandydat pracę dostał i dyplom dobrej politechniki mu w tego nie utrudnił.

    Dostępność nie jest żadnym argumentem, kiedyś też były biblioteki
    i czasopisma branżowe w kioskach. I można się było dowiedzieć
    wiele o niemal dowolnie wybranej dziedzinie. Do tego poziom merytoryczny
    przekazywanej tam wiedzy był biegunowo odległy od Hindusa stękającego
    o "wrzucaniu buttona na formę". Ktoś jednak tę cywilizację zbudował.

    To, czego samouk nie miał ani wtedy, ani dzisiaj, jest oddział zaporowy
    NKWD z kałachami wymierzonymi w plecy. Dopiero w takich warunkach uczysz
    się przekraczać swoje ograniczenia, bo to jest nieuchronne. A hobbysta
    przy pierwszym WTF?! odkłada książeczkę na półkę, z bluzgiem pod nosem.
    I dokładnie po to są studia. Chcesz jechać na olimpiadę, to machasz
    ciężarkami po 150kg i wyjesz, nie chcesz, to biegać wokół trzepaka też
    nikt nie zabrania.

    > Kto mówi o stronach PHP? Możliwe jednak, że myślimy o różnych sprawach, i
    > stąd różnice poglądowe. Jeśli masz na myśli jakąś wieloletnią pracę
    > naukowo-badawczą typu "innowacyjny algorytm kompresji danych" czy "hash
    > kryptograficzny do specjalnych zastosowań", to zaiste wskazany jest
    > kandydat po różnych mądrych szkołach coby nie musiał zaczynać od zera.

    Mam na myśli zafakturowanie połowy świata w jedną noc albo obliczenie
    zysku dzierżawy terenu na 250 lat do przodu, bo są firmy mające takie
    kontrakty. Olbrzymie dane do przetworzenia w krótkim czasie. Istotnie ma
    spory element pracy badawczej, ale jednak ciągle w zakresie czystej
    inżynierii, która kończy w klienta w banku. My to umiemy zrobić lepiej
    od konkurencji i z tego żyjemy.

    > Ja piszę o programowaniu systemowym na platformy unixowo-podobne
    > (FreeBSD, Linux) z naciskiem na przetwarzanie danych i obsługę wszelakich
    > komunikacji sieciowych. Otóż kandydaci po studiach których zdarza mi się
    > widywać często nie mają pojęcia o TCP/IP, nie potrafią obsłużyć poprawnie
    > zwykłego socketu stream, o BGP nigdy w życiu nie słyszeli, a o SQL wiedzą
    > tyle, że to "coś z SELECT".

    A ja o tym, że sporo czasu pracy polega na czytaniu różnego rodzaju
    projektów ustaw o raportowaniu finansowym i pochodnych opracowań
    analitycznych. Rzeczami, o których piszesz NIKT się nie zajmuje,
    bo to już zostało dawno zrobione, w tym przez nich samych. Istotna
    jest biznesowa wartość dodana, a nie tysiąc pierwszy sposób na otwarcie
    socketu. Gdy się standard raportowania zmieni, to klient będzie mógł
    kupić zgodny z nim produkt od dnia zero. I za to jest skłonny zapłacić
    kwotę, po której szumi w głowie. A ty mi tu Mateuszu o wacikach...

    > Ba, przerażająca większość wykłada się na
    > napisaniu prymitywnego programu w C pt. "program ma pobrać z linii
    > poleceń ciąg liczb i wskazać najwyższą". Śmieszne to, czy żałosne - do
    > tej pory nie potrafię się zdecydować.

    Takich jest bardzo wielu, ale zupełnie nie rozumiem problemu: nie
    zatrudniasz gościa i po sprawie. Kilka minut zajmuje wysłanie mu zadań
    do rozwiązania w domu i otrzymanie odpowiedzi "przykro mi, nie dałem rady".

    > Postuluję, iż w dzisiejszym świecie ta bariera - *w kontekście świata IT*
    > - już nie istnieje. Brodate dziadki są tak skonstruowane że aby żyć,
    > muszą publikować

    W 99% procentach ich publikacje są bezwartościowe: albo idealnie
    sferyczna krowa, albo jakieś przyczynki do nie wiadomo czego. Ale
    pozostały 1% "zrywa papę z dachu", jak to mówi młodsze pokolenie.

    > a ich publikacje są z reguły ogólnodostępne.

    I co z tego? Poezja chińska też jest ogólnodostępna, a NIC z niej nie
    rozumiem. A przecież powinien wystarczyć tutorial na youtube albo jakiś
    boot camp.

    Weź jakiś papier konferencyjny np. z analizy funkcjonalnej, po polsku,
    i mi go streść. Albo masz gruntowne podstawy i coś się z tego ulepi,
    albo nie masz i już ich miał nie będziesz. Bo cię nikt nie zmusi i
    odpadniesz. Po prostu. Jeśli chcesz powiedzieć, że może jedna osoba
    na roku będzie to umieć w dostatecznym stopniu, to mnie to nie
    przeszkadza. Ważne, by potem pracowała dla nas, a nie dla konkurencji.

    > Do tego dochodzi fenomen OSS, który pozwala dosłownie każdemu wejść
    w świat
    > programowania i uczyć się od specjalistów.

    Właśnie staram się ci powiedzieć, że ucząc się programowania, nawet od
    specjalistów, nauczysz się programować, być może nawet świetnie. Ale
    będziesz wiedział tylko "co", a nie "jak", a już zwłaszcza "po co".
    Moja modelowa mucha w szklance.

    > I żeby nie było - absolutnie nie twierdzę, że każdy samouk jest lepszym
    > materiałem na programistę od każdego magistra.

    Samouk jest najlepszym materiałem na świetnego magistra, o ile nie
    zmarnuje potencjału i się nie zatrzyma na etapie "po co mi studia?"

    > Ale to nie znaczy, że ich nie ma.

    No przecież piszę, że są, miałem zaszczyt pracować z jednym. Jednym w
    całej karierze! Tylko trudno oprzeć na tym rekrutację.

    Pozdrawiam, Piotr

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: