Jedna z łódzkich firm zestawiająca łącza radiowe w ostatnich kilku dniach
osiągnęłą rekordy czasów transmisji pakietów ponad 4000ms. Wielokrotnie
informowana o tej sytuacji po kilku dniach udzieliła odpowiedzi, że:
"Jesteśmy w tracie przenoszenia firmy na ul.{} z {}, aby nie powodować
przerw w dostępie do internetu korzystamy z dwu niezależnych łącz i w chwili
obecnej korzysta Pan z innej bramki internetowej.
Dziękuję za informacie o jakości łącza i pozdrawiam"
-------
Oczywiście ani słowa "przepraszamy" ani informacji o terminie naprawy. W
zamian za to od dziś "ping" pokazuje że "Upłynął limit czasu żądania" i
Visualroute również nie pokazuje czasów (ale pokazuje kolejne połączenia".

Pytanie 1: Czy możliwe jest, że dostawca jakoś zablokował możliwość
sprawdzania?
Pytanie 2: Jeśli tak, czy miał do tego prawo (wg. jakiś ogólnych przepisów)
Pytanie 3: Czy wobec utrzymującego się stanu rzeczy ma on prawo do
otrzymania należności za usługę?
Uwaga do 4. Łącze przypomina dziś najgorszy koszmar modemowca, kran z
którego tylko kapie woda, jajeczko częściowo świeże.
Proszę o opowiedź na powyższe pytania
S.Kowalski