Ostatnio moja żona była świadkiem zdażenia - starsza kobieta przewróciła się
i rozcięła sobie nos. Żona obmyła jej twarz i chciała odprowadzić do domu,
ale spostrzegłszy zaparkowany w pobliżu patrol policji zapytała policjantów
czy mogliby pomoc. Ci oczywiście zainteresowali się i powiedzieli że się
kobietą zajmą. Jeden z policjantow, ten który podszedł do kobiety, krzyknął
do tego przy radiowozie, czy ma bandaż, na co tamten odkrzyknął, że nie. To
kurna nie mają apteczki w radiowozie?
Dodam, że rzecz się działa w Warszawie, w ogródkach działkowych w pobliżu
huty.


--
Krzysiek Niemkiewicz - inicjały[at]post.pl
----- ----- ---- -- ---- ----- ------
MATKA SIEDZI Z TYŁU - TAK POWIEDZIAŁ!