eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › zalałbym sobie...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 35

  • 21. Data: 2016-08-25 02:23:05
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > No to gruba taśma dwustronna.

    Odpada. Ten materiał jest wysoce elastyczny i nie nadaje się do
    przenoszenia drgań. Sprawdzone. Zarówno gruba jak i cienka zresztą.


  • 22. Data: 2016-08-25 02:24:40
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>

    Dopowiem, że okazało się, że połączenie "pinowe" jest na tyle sztywne,
    że nie powoduje żadnych problemów. Zatem sprawa pierwsza się sama
    rozwiązała.

    Co do zalania elektroniki, to dam epidian z wypełniaczem. Jak tylko
    znajdę jakiś odpowiedni :)


  • 23. Data: 2016-08-25 03:59:07
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > Co do zalania elektroniki, to dam epidian z wypełniaczem.


    Chociaż podobno ten utwardzacz Z1 jest ryzykowny...
    Może lepiej distal rapid ? Ilości potrzebne mi minimalne, wiec nie
    problem. W dodatku distal jest chyba kremowy a nie przezroczysty.

    Trochę się boję, żeby mi nie zeżarło czegoś...A malować przed zalaniem
    np. plastikiem to z kolei zmniejszy funkcję "zabezpieczeniową" zapewne,
    bo będzie łatwiej odłazić...


  • 24. Data: 2016-08-25 10:00:21
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: Paweł Pawłowicz <p...@w...up.wroc [kropka] pl>

    W dniu 2016-08-25 o 03:59, sundayman pisze:
    >
    >> Co do zalania elektroniki, to dam epidian z wypełniaczem.
    >
    >
    > Chociaż podobno ten utwardzacz Z1 jest ryzykowny...
    [...]
    Nawet całkiem na pewno jest ryzykowny. To nieźle żrąca amina.
    Na Twoim miejscu nie kombinował bym z "niewiadomojakimi" substancjami.
    Jeśli chcesz to zrobić porządnie, oczywiście.

    P.P.


  • 25. Data: 2016-08-25 15:53:36
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > Nawet całkiem na pewno jest ryzykowny. To nieźle żrąca amina.
    > Na Twoim miejscu nie kombinował bym z "niewiadomojakimi" substancjami.
    > Jeśli chcesz to zrobić porządnie, oczywiście.

    wolałbym zrobić nieporządnie. Ale niestety muszę porządnie, albo się
    ciężko przejadę.
    Odżałowałem i kupiłem Huntsman EP118 w TME. Bo muszę mięć jutro.
    Ale żeby ich chuj strzelił z tymi ich paskarskimi cenami...



  • 26. Data: 2016-08-26 10:42:24
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: Paweł Pawłowicz <p...@w...up.wroc [kropka] pl>

    W dniu 2016-08-25 o 00:41, sundayman pisze:
    >
    >> Po kilku latach zielony nalot przy miedzianych przewodach.
    >
    > rozumiem, że jesteś pewien, że to nie inne czynniki ?
    > Jeżeli tak to szkoda, poxipol były niezłą opcją...

    Gdzieś mi się zapodział Twój post...
    Opiszę trochę bardziej szczegółowo. Około 5cm pręta z plexi o średnicy
    na oko 15mm, dwa otwory równolegle do osi. Przez otwory przełożony
    miedziany przewód (linka 0.5mm2), do przewodu dolutowane platynowe
    wyprowadzenia elektrod. Połączenie wsunięte do otworów i zalane
    przezroczystym Poxipolem. Po mniej więcej czterech latach zeżarło miedź
    na tyle, że szlag trafił połączenie. Co ciekawe, Poxipol bardzo łatwo
    dał się wydłubać z otworów.
    Czy jestem pewien, że to nie inne czynniki? No cóż, element z plexi
    stanowił uchwyt elektrody i nie ma powodu dla którego miałby być czymś
    traktowany. Niemniej jednak...

    Prowadzę zajęcia z przedmiotu o strasznej nazwie "chemiczne i
    instrumentalne metody analizy żywności". Ładnych już parę lat temu na
    zajęciach zaniepokoił mnie dziwny szum. Postanowiłem sprawdzić przyczynę
    szumu zanim laboratorium zwiększy swoją entropię w sposób nagły i
    nieodwracalny. Źródłem szumu okazała się spora zlewka, na jej dnie
    spoczywała elektroda (nie ta!) wraz z elegancko zwiniętym kabelkiem i
    wtyczką. To właśnie reakcja rozpuszczania aluminiowej wtyczki w
    roztworze, którym całość zalano, była źródłem szumu. Temu wszystkiemu z
    obojętnymi minami przyglądały się dwie dziewczyny. Już nabrałem
    powietrza, aby coś powiedzieć, gdy dotarło do mnie, że w instrukcji
    (którą sam pisałem) jest napisane "przed pomiarem trawić elektrodę przez
    5 minut w 20% roztworze KOH".

    Wracając do rzeczy. Amerykanie mają takie powiedzenie, w laboratorium na
    uczelni wygląda może dziwnie, ale jest w nim głęboki sens: "The lab is
    no place for experiments".
    Chyba nie tylko "the lab"...

    Pozdrawiam,
    Paweł


  • 27. Data: 2016-08-27 02:25:42
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > Wracając do rzeczy. Amerykanie mają takie powiedzenie, w laboratorium na
    > uczelni wygląda może dziwnie, ale jest w nim głęboki sens: "The lab is
    > no place for experiments".
    > Chyba nie tylko "the lab"...

    taa. Z tego wynika, że raczej faktycznie to kłopot z tym klejem...
    A co do eksperymentów... Właśnie siedzę cokolwiek załamany, po
    eksperymentach z żywicą z TME (Huntsman Ep118).

    Po pierwsze żywica jest ekstremalnie rzadka.
    Przecieka przez szczeliny prawie niewidoczne. Masakra.

    Po drugie - faktycznie jest niebieska - ale przy niewielkiej warstwie (
    może rzędy 0.5mm) już jest prawie przezroczysta.

    Czyli - musisz mieć szczelny pojemnik z PCB. I wystarczająco głęboko,
    żeby ładnie zalać. W moim przypadku z oboma warunkami jest kłopot.
    Nie wiem jeszcze jak z jakością tej żywicu po zestaleniu, bo dopiero
    minęła godzina od zalania i na razie żywica jest na etapie wstępnego
    sieciowania.

    Niestety z braku czasu będę musiał na razie pozostać przy pomalowaniu
    PCB plastikiem70...

    Wrócę oczywiście do zagadnienia, ale dopiero przy następnej serii...



    ---
    Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
    Avast.
    https://www.avast.com/antivirus


  • 28. Data: 2016-08-27 08:37:07
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>

    W dniu 2016-08-27 o 02:25, sundayman pisze:

    > taa. Z tego wynika, że raczej faktycznie to kłopot z tym klejem...
    > A co do eksperymentów... Właśnie siedzę cokolwiek załamany, po
    > eksperymentach z żywicą z TME (Huntsman Ep118).
    >
    > Po pierwsze żywica jest ekstremalnie rzadka.
    > Przecieka przez szczeliny prawie niewidoczne. Masakra.
    >
    > Po drugie - faktycznie jest niebieska - ale przy niewielkiej warstwie (
    > może rzędy 0.5mm) już jest prawie przezroczysta.
    >
    > Czyli - musisz mieć szczelny pojemnik z PCB. I wystarczająco głęboko,
    > żeby ładnie zalać. W moim przypadku z oboma warunkami jest kłopot.
    > Nie wiem jeszcze jak z jakością tej żywicu po zestaleniu, bo dopiero
    > minęła godzina od zalania i na razie żywica jest na etapie wstępnego
    > sieciowania.
    >
    > Niestety z braku czasu będę musiał na razie pozostać przy pomalowaniu
    > PCB plastikiem70...
    >
    > Wrócę oczywiście do zagadnienia, ale dopiero przy następnej serii...

    Ja się jeszcze zastanawiałem nad plastikiem plus żywicą, tzn najpierw
    plastik, a na to jakaś masa, wtedy może mogłaby być nieco bardziej
    agresywna, ale to takie "rozmyślania przy łowieniu" ;)
    Problemów przy tym parę by było, bo z jednej strony plastik musiałby
    pewnie uszczelnić wszystko, a po drugie to coś nakładane na niego po
    pierwsze nie uszkodzić tegoż, a po drugie trzymać się.

    Pozdrawiam

    DD


  • 29. Data: 2016-08-27 10:17:34
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: Robert Wańkowski <r...@w...pl>

    W dniu 2016-08-27 o 02:25, sundayman pisze:
    > Po pierwsze żywica jest ekstremalnie rzadka.
    > Przecieka przez szczeliny prawie niewidoczne. Masakra.
    Ale to chyba zaleta. Jeżeli nie zalewasz w próżni.

    Robert


  • 30. Data: 2016-08-27 12:14:06
    Temat: Re: zalałbym sobie...
    Od: szod <b...@a...pl>

    W dniu 2016-08-26 o 10:42, Paweł Pawłowicz pisze:

    > Gdzieś mi się zapodział Twój post...
    > Opiszę trochę bardziej szczegółowo. Około 5cm pręta z plexi o średnicy
    > na oko 15mm, dwa otwory równolegle do osi. Przez otwory przełożony
    > miedziany przewód (linka 0.5mm2), do przewodu dolutowane platynowe
    > wyprowadzenia elektrod. Połączenie wsunięte do otworów i zalane
    > przezroczystym Poxipolem. Po mniej więcej czterech latach zeżarło miedź
    > na tyle, że szlag trafił połączenie. Co ciekawe, Poxipol bardzo łatwo
    > dał się wydłubać z otworów.

    Ja zalewałem nóżki tranzystorów (z przylutowanymi przewodami) Distalem.
    Nic nie zażarło.


strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: