-
61. Data: 2018-08-24 08:30:47
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: Marek Panek <m...@g...com>
On 8/23/2018 1:02 PM, J.F. wrote:
> Dnia Wed, 22 Aug 2018 16:21:55 +0200, Marek Panek napisał(a):
>> W 1972 jako student odbywałem praktykę w Telpodzie. Akurat wdrożyli
>> technologię układów (elektronicznych) tzw. grubowarstwowych (O ile
>> pamiętam f-my Sprague). Wszystko było jak z podręcznika - klima
>> chodziła, pracownicy chodzili jak w zegarku - odziani w stroje prawie
>> cirurgiczne, maseczki na twarzach - nic tylko kręcić film reklamowy! Dwa
>> lata pózniej, już jako opiekun praktyki studenckiej znowu zawitałem do
>> Telpodu. I co: klima sobie, okna otwarte na oścież, motylki w środku
>> fruwają, śluzy powietrzne poblokowane - drzwi podparte klinami, by były
>> stale owarte, o maseczkach nie ma mowy, stroje ogólnorobocze,
>> wyszmelcowane, na podłodze zaschnięte błoto i piach, na stanowiskach
>> resztki pokarmów. Znowu pytam: no i co? Ano nico - grunt, że w
>> większości tabelek w administracji większość "ptaszków" jest na swoich
>> miejscach. Kto by tam się przejmował uzyskiem, wydajnością, czy
>> dochodem.
>
> Ale w technologii grubowarstwowej to chyba nie jest krytyczne ?
>
> Jesli sie nie myle, to polprzewodnikow oni nie robili, tylko montowali
> gotowe, a w tej technologii to sie robi sciezki przewodzace i
> rezystory.
>
> J.
>
Niby tak, ale wspomniana technologia była w ówczesnych czasach pewną
rewolucją. Zastosowano technikę sitodruku (jak w warstwach grubych) do
otrzymywania praktycznie warstw cienkich; oczywiście stosując specjalnie
opracowane pasty i oprzyrządowanie. Dawało to kolosalne oszczędności
materiałowe i kosztowe - w skład wielu past wchodzą znaczące ilości
metali szlachetnych (Ag, Au, Pt), a w specjalnych zastosowaniach
pierwiatków ziem rzadkich.
M.
-
62. Data: 2018-08-24 08:38:30
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>
W dniu piątek, 24 sierpnia 2018 05:49:12 UTC+9 użytkownik WM napisał:
> W dniu 2018-08-23 o 22:18, Konrad Anikiel pisze:
> > W dniu czwartek, 23 sierpnia 2018 21:40:36 UTC+2 użytkownik WM napisał:
> >> W dniu 2018-08-23 o 21:22, Konrad Anikiel pisze:
> >>>
> >>> Doceniam, choć to jest wykres dla Koszałków-Opałków. Ja jestem inżynierem, więc
po prostu piszę jaki jest dopuszczalny FN i koleś to mierzy. Guzik mnie obchodzi jak
powstał, czy przez zbyt ciasne promienie walców w maszynie rozwiającej taśmę, czy od
złego wyżarzania (znaczy bez żadnego zgniotu) w hucie.
> >>>
> >>
> >> Niestety brak informacji, niepełne informacje, lub co gorsza sprzeczne
> >> informacje to codzienność z jaka zmaga się inżynier.
> >> Gdy z desperacji sam chce zrobić pomiary i badania, to nie spotyka się
> >> ze zrozumieniem kierownictwa.
> >> Panie my tu mamy produkcję, musimy projektować, zarabiać a nie zbierać
> >> materiały do doktoratu. Tu nie politechnika.
> >>
> >
> > Nie wiem, może ja jakiś dziwny jestem, bo jak się najmuję do roboty to spisuję
aneks do kontraktu który szczegółowo wyjaśnia odpowiedzialność moją i innych za
projekty w których mam uczestniczyć. Znaczy jakie decyzje podejmuję ja, a jakie ktoś
inny. Wtedy wisi mi kalafiorem zrozumienie kierownictwa, po prostu patrzę z
zaciekawieniem na skutki złych decyzji innych kolegów. Osobiście nieraz ich nawet
lubię...
> >
>
> Kierownictwo nie wymagało rzeczy niemożliwych, spoko.
Dla ułatwienia oderwijmy się na chwilę od Twojej konkretnej sytuacji, załóżmy że to
jest kompletnie hipotetyczna historyjka która w jakiejś formie zdarza się każdemu
inżynierowi. Z jednej strony na ograniczenia w "decisive power", czyli zakresie
decyzji które sam może podjąć lub może od kierownictwa wyprosić. W tym przykładzie to
będzie zakup ferrytoskopu i przeszkolenie kontrolera jakości jak się tego używa. A
najpierw zrobienie kilku "failure analyses", znaczy dochodzeń w sprawie produktu
który się u kilku klientów połamał wcześniej ni powinien. Trzeba by powycinać próbki,
przebadać w laboratorium, potem usiąść i pomyśleć (albo nająć jakiegoś profesora żeby
pomyślał za nas) co spowodowało awarię, a na podstawie tego wymyślić kryteria dla
tego ferrytoskopowca.
Teraz, taki inżynier, jeśli nie jest w stanie podjąć decyzji o tym wszystkim (bo to
kosztuje, a on nie dysponuje budżetem), musi jakoś uniknąć ryzyka awarii. Na przykład
zwiększyć grubość ścianek tych rurek, tak żeby dłużej rdzewiały zanim przerdzewieją i
spowodują awarię. No ale to też kosztuje- trzeba zwiększyć koszt i albo zmniejszyć
marżę firmy, albo odnieść cenę produktu. Znowu decyzja. W obecnej nowomowieierwsza
nazywa się prentative action, druga- risk mitigation. Jeśli obie te decyzje nie mogą
być podjęte przez inżyniera, to jego praca staje się niemożliwa. Możesz liczyć tylko
na szczęście.
> Tylko ja czasem dostrzegałem możliwość zrobienia czegoś wyjątkowego ekstra.
> Dla własnej satysfakcji jedynie.
Jeśli skutki awarii nie obciążają Cię osobiście, to czasem fajnie jest popatrzeć
jakie będą skutki złych decyzji. Obyś tylko nie musiał się tłumaczyć dodając "your
honor" na końcu każdego zdania :-)
-
63. Data: 2018-08-24 08:54:52
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: Marek Panek <m...@g...com>
On 8/24/2018 8:30 AM, Marek Panek wrote:
> On 8/23/2018 1:02 PM, J.F. wrote:
>> Dnia Wed, 22 Aug 2018 16:21:55 +0200, Marek Panek napisał(a):
>>> W 1972 jako student odbywałem praktykę w Telpodzie. Akurat wdrożyli
>>> technologię układów (elektronicznych) tzw. grubowarstwowych (O ile
>>> pamiętam f-my Sprague). Wszystko było jak z podręcznika - klima
>>> chodziła, pracownicy chodzili jak w zegarku - odziani w stroje prawie
>>> cirurgiczne, maseczki na twarzach - nic tylko kręcić film reklamowy! Dwa
>>> lata pózniej, już jako opiekun praktyki studenckiej znowu zawitałem do
>>> Telpodu. I co: klima sobie, okna otwarte na oścież, motylki w środku
>>> fruwają, śluzy powietrzne poblokowane - drzwi podparte klinami, by były
>>> stale owarte, o maseczkach nie ma mowy, stroje ogólnorobocze,
>>> wyszmelcowane, na podłodze zaschnięte błoto i piach, na stanowiskach
>>> resztki pokarmów. Znowu pytam: no i co? Ano nico - grunt, że w
>>> większości tabelek w administracji większość "ptaszków" jest na swoich
>>> miejscach. Kto by tam się przejmował uzyskiem, wydajnością, czy
>>> dochodem.
>>
>> Ale w technologii grubowarstwowej to chyba nie jest krytyczne ?
>>
>> Jesli sie nie myle, to polprzewodnikow oni nie robili, tylko montowali
>> gotowe, a w tej technologii to sie robi sciezki przewodzace i
>> rezystory.
>>
>> J.
>>
> Niby tak, ale wspomniana technologia była w ówczesnych czasach pewną
> rewolucją. Zastosowano technikę sitodruku (jak w warstwach grubych) do
> otrzymywania praktycznie warstw cienkich; oczywiście stosując specjalnie
> opracowane pasty i oprzyrządowanie. Dawało to kolosalne oszczędności
> materiałowe i kosztowe - w skład wielu past wchodzą znaczące ilości
> metali szlachetnych (Ag, Au, Pt), a w specjalnych zastosowaniach
> pierwiatków ziem rzadkich.
> M.
W uzupełnieniu: kondensatory też się robi; warstwa gruba to k*10um, a
cienkie to pi*oko (10-100)*mniej, stąd konieczność praktycznie
bezpylnych stref roboczych. Dla współczenej technologii pp klasa
pomieszczeń to co najmniej 100 z obszarami roboczymi kklasy "0" (chociaż
jej się nie definiuje.Współczesne układy scalone są konstruowane w
regule projektowania 22nm (ta nanometra!) Dla wspomnianej techniki f-my
Sprague wymagana klasa pomieszczeń to 10000, a obszarów roboczych 1000
(jeden tysiąc) Cyferki podałem dla dawnej US Military Std. Dla
zainteresowanych tutaj zgrubne dane klas (europejskie także):
http://www.gmp-system.pl/klasyfikacja-pomieszczen.ht
ml
M.
M
-
64. Data: 2018-08-24 09:27:03
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>
W dniu środa, 22 sierpnia 2018 16:21:58 UTC+2 użytkownik Marek Panek napisał:
> On 21.08.2018 11:18, Marcin Debowski wrote:
> > On 2018-08-21, J.F. <j...@p...onet.pl> wrote:
> >> Ale CNC to czesto znaczy pryskajace chlodziwo i latajace opilki ...
> >
> > MZ to wszystko jest dość proste, jak ludziom zalezy aby było czysto, to
> > będzie czysto. To jest kwestia kultury pracy czy szerzej, społęcznej.
> > Najlepiej to widac po przemysłowych labach, zajmujących się chemią, np.
> > opracowywanie powłok. Farby chlapią i brudzą a może być czysto. Tylko,
> > ze trzeba miec nawyk sprzątania syfu, który się samemu narobilo.
> >
> > Nb. długo jako chemik wyznawałem zasadę, że chemik powinien pracowac bez
> > fartucha. Potem dotarło do mnie, że ten faruch to niekoniecznie ma mnie
> > chronić przed własnym niechlujstwem i błędami.
> >
> W 1972 jako student odbywałem praktykę w Telpodzie. Akurat wdrożyli
> technologię układów (elektronicznych) tzw. grubowarstwowych (O ile
> pamiętam f-my Sprague). Wszystko było jak z podręcznika - klima
> chodziła, pracownicy chodzili jak w zegarku - odziani w stroje prawie
> cirurgiczne, maseczki na twarzach - nic tylko kręcić film reklamowy! Dwa
> lata pózniej, już jako opiekun praktyki studenckiej znowu zawitałem do
> Telpodu. I co: klima sobie, okna otwarte na oścież, motylki w środku
> fruwają, śluzy powietrzne poblokowane - drzwi podparte klinami, by były
> stale owarte, o maseczkach nie ma mowy, stroje ogólnorobocze,
> wyszmelcowane, na podłodze zaschnięte błoto i piach, na stanowiskach
> resztki pokarmów. Znowu pytam: no i co? Ano nico - grunt, że w
> większości tabelek w administracji większość "ptaszków" jest na swoich
> miejscach. Kto by tam się przejmował uzyskiem, wydajnością, czy
> dochodem. Grunt, że wskazniki wymyślone przez administrację ieżeli nawet
> nie ida w góre, to stoją w miejscu.
> Po co te wspominki: w wielu miejscach, nie tylko stricte przemysłowych
> można zauważyć podobny mechanizm - nawet dzisiaj
A to też jest ciekawe zjawisko. Tak się mówiło za komuny że to wszystko było niczyje.
W dzisiejszych korporacjach też nikt nie zna właściciela, bo to jakiś anonimowy gracz
giełdowy, a jeśli nawet znany bo ma powyżej 5% to tylko z nazwiska albo z nazwy
firmy. No właśnie za komuny właściciel też był, ale odległy, bo to minister jakiś tam
nadęty który nawet nie wiedział jakie firmy mu podlegają. Jednym słowem, tumiwisizm
zaczyna się tam gdzie właściciel przestaje mieć kontakt z rzeczywistością. W
korporacji przedstawicielem właściciela jest zarząd, a wpływ na czystość obiektów
produkcyjnych ma ich zarządca, albo MD albo jakiś tam site manager. Jeśli między nimi
jest kilka poziomów różnicy, a na dodatek taki VP w ogóle nie ma żadnej technicznej
funkcji, to oni często się nawet nie znają. Szczególnie jak ten MD pochodzi z
feufalnego kraju w którym "podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd
lichy i durnowaty, tak, by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego".
-
65. Data: 2018-08-24 10:30:49
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Thu, 23 Aug 2018 22:58:37 -0700 (PDT), Konrad Anikiel napisał(a):
> W dniu piątek, 24 sierpnia 2018 09:27:05 UTC+9 użytkownik Marcin Debowski napisał:
>> On 2018-08-23, J.F. <j...@p...onet.pl> wrote:
>>> Dnia Thu, 23 Aug 2018 09:03:57 GMT, Marcin Debowski napisał(a):
>>>>> Duże firmy sprawdzają rzeczywistą wytrzymałość z certyfikatem, mniejsze
>>>>> nie mają do tego urządzeń, które są drogie.
>>>>
>>>> Duże też nie sprawdzają, a raczej sprawdzają jeśli coś nie gra. No
>>>> chyba, że właściwość jest zbyt krytyczna (komuś może się coś stać).
>>>> Sprawdzanie jest niepraktyczne, jeśli produkt składa się z kilkuset
>>>> cześci a takich produktów jest kilkadziesiąd. Sprawdza się wyrywkowo
>>>> kompletne produkty.
>>>
>>> I wysyla audyty do dostawcy.
>>
>> Co da wysyłanie audytów? Będą grzebać w papierach analizując źródła
>> materiałów, czy krytykować produkcję bez względu na to jaka jest jakość
>> produktu? :)
Jedno i drugie.
Beda sprawdzac, czy dostawca ma certyfikaty na swoje zakupy, z czego
posrednio wynika, czy je sprawdza przy zakupie.
Beda sprawdzac, czy wyrywkowo sprawdza jakosc swoich produktow,
jac sprawdza, a nawet taki drobiazg - maszyna do sprawdzania jest, ale
zepsuta. Na audyt trzeba naprawic.
>> Produkt ma być zgodny ze specyfikacją. Jeśli jest, a cos
>> nie działa, to wina zamawiającego. Jeśli nie jest to nie potrzeba audytu
>> a produktu zgodnego ze specyfikacją.
>>
> My (inżynieria) robimy warsztaty. Jedziemy z całą wycieczką, prosimy
> żeby dostawca, albo subcon przygotowali silną grupę znającą
> wszystkie ich procesy, siadamy wspólnie przy stole i gramy w otwate
> karty. Mówimy jakie aspekty ich produktu są dla nas ważne i
> wypytujemy które ich procesy mają wpływ na to co nas boli. Wtedy
> omawiamy co tam może pójść źle, jakie odchyłki mogą się przydarzyć,
> czego możemy się spodziewać, co można usprawnić i jakim kosztem
> itd. W korporacyjnej nowomowie tworzymy mapę procesów i analizę
> zagrożeń. Dopiero na podstawie tego ludzie od łańcucha dostaw robią
> swoje audyty. Mają łatwiej, bo wiedzą co jest ważne, a co
> nieistotne. W Europie to działa zawsze, w Azji- jest trudno. Trzeba
> znać ich kulturę, wiedzieć jak działa biznes w Azji, czego można
> się spodziewać po kierownictwie, a czego po ludziach którzy mają
> wiedzę. Bo to zazwyczaj nie to samo. Ale my jesteśmy
> Europejczykami, w odróżnieniu od Azjatów my mamy tylko jedno życie.
> My musimy działać nawet jeśli odsłonimy naszą ignorancję, inaczej
> nic nie osiągniemy :-)
Tylko Konradzie - masz te dobrą pozycje, ze tworzysz odpowiedzialne
produkty, za grube pieniadze. I mozesz sobie na takie warsztaty
pozwolic, a wrecz musisz.
Jak robisz np wahacze do samochodu, produkt tez niby odpowiedzialny,
ale dostawcow farby nie sprawdzisz az tak dokladnie.
A farba po 2 latach odpadnie i wahacze zaczna rdzewiec ...
J.
-
66. Data: 2018-08-24 10:34:10
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 24 Aug 2018 08:30:47 +0200, Marek Panek napisał(a):
> On 8/23/2018 1:02 PM, J.F. wrote:
>> Dnia Wed, 22 Aug 2018 16:21:55 +0200, Marek Panek napisał(a):
>>> W 1972 jako student odbywałem praktykę w Telpodzie. Akurat wdrożyli
>>> technologię układów (elektronicznych) tzw. grubowarstwowych (O ile
>>> pamiętam f-my Sprague). Wszystko było jak z podręcznika - klima
>>> chodziła, pracownicy chodzili jak w zegarku - odziani w stroje prawie
>>> cirurgiczne, maseczki na twarzach - nic tylko kręcić film reklamowy! Dwa
>>> lata pózniej, już jako opiekun praktyki studenckiej znowu zawitałem do
>>> Telpodu. I co: klima sobie, okna otwarte na oścież, motylki w środku
>>> fruwają, śluzy powietrzne poblokowane - drzwi podparte klinami, by były
>>> stale owarte, o maseczkach nie ma mowy, stroje ogólnorobocze,
>>> wyszmelcowane, na podłodze zaschnięte błoto i piach, na stanowiskach
>>> resztki pokarmów. Znowu pytam: no i co? Ano nico - grunt, że w
>>> większości tabelek w administracji większość "ptaszków" jest na swoich
>>> miejscach. Kto by tam się przejmował uzyskiem, wydajnością, czy
>>> dochodem.
>>
>> Ale w technologii grubowarstwowej to chyba nie jest krytyczne ?
>> Jesli sie nie myle, to polprzewodnikow oni nie robili, tylko montowali
>> gotowe, a w tej technologii to sie robi sciezki przewodzace i
>> rezystory.
>>
> Niby tak, ale wspomniana technologia była w ówczesnych czasach pewną
> rewolucją. Zastosowano technikę sitodruku (jak w warstwach grubych) do
> otrzymywania praktycznie warstw cienkich; oczywiście stosując specjalnie
> opracowane pasty i oprzyrządowanie. Dawało to kolosalne oszczędności
> materiałowe i kosztowe - w skład wielu past wchodzą znaczące ilości
> metali szlachetnych (Ag, Au, Pt), a w specjalnych zastosowaniach
> pierwiatków ziem rzadkich.
Marku, ale czy z tym blotem na podlodze uzysk lub parametry spadly
jakos znaczaco ?
Wiec moze to tylko nieuzasadnione koszta byly na poczatku :-)
J.
-
67. Data: 2018-08-24 11:06:51
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: WM <c...@p...onet.pl>
W dniu 2018-08-24 o 08:38, Konrad Anikiel pisze:
> Jeśli skutki awarii nie obciążają Cię osobiście, to czasem fajnie jest popatrzeć
jakie będą skutki złych decyzji. Obyś tylko nie musiał się tłumaczyć dodając "your
honor" na końcu każdego zdania :-)
>
Zawsze projektowałem urządzenia zgodnie ze sztuką inżynierską.
Niestety nie wszystko zależy od konstruktora.
Wykonawca kiedyś zapomniał wytoczyć promienie wewnętrzne, które są ważne
ze względu na zmęczenie materiału.
Dla ukrycia tego faktu wkleił żywicą promienie wykonane osobno.
Po kilku latach urządzenie pękło i mnie próbowano wmówić winę.
Na szczęście po przeszlifowaniu przełomu było widać miejsce sztukowania.
W końcu kierownik warsztatu przyznał się do wklejenia, tłumacząc że
zrobili po tym próbę i wszystko było dobrze.
Ja musiałem mu dopiero tłumaczyć czym jest spiętrzenie naprężeń i jakie
odłożone w czasie skutki powoduje.
WM
-
68. Data: 2018-08-24 11:18:24
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 24 Aug 2018 11:06:51 +0200, WM napisał(a):
> Zawsze projektowałem urządzenia zgodnie ze sztuką inżynierską.
> Niestety nie wszystko zależy od konstruktora.
> Wykonawca kiedyś zapomniał wytoczyć promienie wewnętrzne, które są ważne
> ze względu na zmęczenie materiału.
> Dla ukrycia tego faktu wkleił żywicą promienie wykonane osobno.
> Po kilku latach urządzenie pękło i mnie próbowano wmówić winę.
> Na szczęście po przeszlifowaniu przełomu było widać miejsce sztukowania.
> W końcu kierownik warsztatu przyznał się do wklejenia, tłumacząc że
> zrobili po tym próbę i wszystko było dobrze.
> Ja musiałem mu dopiero tłumaczyć czym jest spiętrzenie naprężeń i jakie
> odłożone w czasie skutki powoduje.
Az taki glupi ten kierownik nie byl, skoro wiedzial, ze trzeba wkleic
:-)
J.
-
69. Data: 2018-08-24 11:25:00
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 24 Aug 2018 00:27:03 -0700 (PDT), Konrad Anikiel napisał(a):
> A to też jest ciekawe zjawisko. Tak się mówiło za komuny że to
> wszystko było niczyje. W dzisiejszych korporacjach też nikt nie zna
> właściciela, bo to jakiś anonimowy gracz giełdowy, a jeśli nawet
> znany bo ma powyżej 5% to tylko z nazwiska albo z nazwy firmy. No
> właśnie za komuny właściciel też był, ale odległy, bo to minister
> jakiś tam nadęty który nawet nie wiedział jakie firmy mu podlegają.
> Jednym słowem, tumiwisizm zaczyna się tam gdzie właściciel
> przestaje mieć kontakt z rzeczywistością. W korporacji
> przedstawicielem właściciela jest zarząd, a wpływ na czystość
> obiektów produkcyjnych ma ich zarządca, albo MD albo jakiś tam site
> manager. Jeśli między nimi jest kilka poziomów różnicy, a na
> dodatek taki VP w ogóle nie ma żadnej technicznej funkcji, to oni
> często się nawet nie znają. Szczególnie jak ten MD pochodzi z
> feufalnego kraju w którym "podwładny powinien przed obliczem
> przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak, by swoim
> pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego".
I jeszcze szczegolnie, jak pracownik na dole czyta zarzadzenie tego na
gorze i mysli "co ten idiota znow wymyslil".
Tym niemniej - cos tam produkuja, jak zle wychodzi, to sie trzeba na
dole zastanowic czemu zle. I poprawic ... moze i czystosc, jesli ona
jest przyczyną.
A jak na gorze kaza polepszyc wydajnosc, to czasu na sprzatanie nie ma
:-)
J.
-
70. Data: 2018-08-24 11:55:58
Temat: Re: Dlaczego w polskich fabrykach jest brudno?
Od: Marek Panek <m...@g...com>
>
> Marku, ale czy z tym blotem na podlodze uzysk lub parametry spadly
> jakos znaczaco ?
>
> Wiec moze to tylko nieuzasadnione koszta byly na poczatku :-)
>
> J.
>
Oczywiście: po wprowadzeniu tej technologii wyroby w 90% trzymały
parametry, po około 3-5 lat uzysk dla tolerancji 10% spadł znacząco dla
drabinek rezystorowych stosowanych w sprzęcie pomiarowym. precyzyjnych
danych niestety nie posiadam :-)
Na wszelki-wielki powtarzam swoje uzupełnienie (które zapewne do Ciebie
nie dotarło jeszcze):
W uzupełnieniu: kondensatory też się robi; warstwa gruba to k*10um, a
cienkie to pi*oko (10-100)*mniej, stąd konieczność praktycznie
bezpylnych stref roboczych. Dla współczenej technologii pp klasa
pomieszczeń to co najmniej 100 z obszarami roboczymi kklasy "0" (chociaż
jej się nie definiuje.Współczesne układy scalone są konstruowane w
regule projektowania 22nm (ta nanometra!) Dla wspomnianej techniki f-my
Sprague wymagana klasa pomieszczeń to 10000, a obszarów roboczych 1000
(jeden tysiąc) Cyferki podałem dla dawnej US Military Std. Dla
zainteresowanych tutaj zgrubne dane klas (europejskie także):
http://www.gmp-system.pl/klasyfikacja-pomieszczen.ht
ml
I kwiatek do kożucha:
Około 6lat temu miałem operację złamanej w wypadku nogi - wszczepienie
blachy i skręcenie śrubami. Sala operayjna: marzenie fantasty - dwa
stanowiska, jedno na półpiętrze, lamny oświetleniowe - cudo - mnóstwo
różnych zródeł, oczywiście klima (Uwaga: standard bezpylności i
antyseptyki w sali operacyjnej - wygrzeb w internecie). I co: ano nico -
wrota śluz powietrznych do wjazdu na salę poblokowane klinami, aby było
wygodniej i szybciej.
No i teraz wisienka na torcie:
Wstępny gips zdejmowali mi w tumanach pyłu elektrycznymi piłami, nie
bacząc na to, że powinno się to robić w sali przedoperacyjnej, ani nie
licząc się z kosztami filtrów HEPA.
Mógłbym jeszcze tak długo i namiętnie opisywać moje obserwacje z
ewolucji czystości (a raczej brudności)i zachowania regulaminowych
reżimów technologii na przykładach Tewy i CEMI, ale szkoda czasu.
Wniosek: dopóki nie podniesie się szeroko rozumianej kultury
technicznej i autoodpowiedzialności w narodzie dalej będzie tak jak
było. Pewna jaskółką dla mnie jest tu transport: drzewiej wszystko było
super brudne, niezadbane tecznicznie, a dzisiaj serce się raduje. Nawet
zaniedbane dostawczaki zaczynają równać w górę
pzdrw
M.