eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.pecet › To się narobi...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 207

  • 181. Data: 2012-12-08 21:41:20
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: PK <P...@n...com>

    On 2012-12-08, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
    > Cały czas chodzi że wszyscy a nie że wysoce prawdopodobne.

    Wysoce prawdopodobne, że wszyscy. To jest całe zdanie. Czemu dzielisz
    je na dwie części i je sobie przeciwstawiasz?

    > Jeden z ich kiosków to chyba jednak nie całą firma.

    To jest frenczyzna, tzn. kiosk jest samodzielną firmą, a jedynie
    logo jest z sieciówki.

    > Kombinujesz, ja przyznał bym uczciwie że korzysta z obu form
    > dojazdu.

    Takie podejście jest bez sensu, bo wtedy musiałbyś zawsze pisać,
    że ktoś korzysta także z pieszego marszu (choćby musiał tylko
    dojść do parkingu). Bo przecież część ludzi chodzi do pracy
    pieszo i jest to równie dobry sposób jak autobus czy samochód.

    Dobra klasyfikacja zawsze zależy od stawianego problemu i jest
    bardzo subiektywna.
    Klasyfikowanie ogólne jest zazwyczaj trudne i bezwartościowe.

    pozdrawiam,
    PK


  • 182. Data: 2012-12-08 21:44:43
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: JDX <j...@o...pl>

    On 2012-12-08 20:21, Gotfryd Smolik news wrote:
    [.....]
    > Rozkłada za to planowanie czasu i nie zostawia informacji pobocznych,
    > które mogą być krytyczne (symbole, kody itede - i nie, nie mam na
    > myśli haseł)
    Nie twierdzę, że email/SMS się nie przydaje (bo się przydaje), tylko
    uważam, że ludzie często niepotrzebnie tracą czas na pisanie wiadomości
    zamiast go zaoszczędzić i wykonać połączenie głosowe. IMO per saldo
    wyjdzie taniej.

    > Telefon musisz odebrać tu i *teraz*, bardzo "pożyteczna" cecha na
    > środku skrzyżowania :P
    Musisz?! Ja tam nie muszę i nie odbieram gdy nie mam na to ochoty. Np.
    gdy z rana leżę jeszcze w łóżku i aby odebrać telefon muszę wstać i
    zrobić ze dwa kroki. A tak odnośnie tego przymusu to IMO ludzie
    zdecydowanie z tym przesadzają i ich wewnętrzny (?) przymus odbierania
    graniczy z chamstwem. Przykładowo jesteś w jakimś urzędzie/firmie i
    podczas rozmowy z tobą urzędnik/pracownik odbiera telefon. IMO (i nie
    tylko) to jest chamstwo, aczkolwiek podejrzewam, że ludzie po prostu nie
    zdają sobie z tego sprawy.


  • 183. Data: 2012-12-08 22:07:17
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: PK <P...@n...com>

    On 2012-12-08, JDX <j...@o...pl> wrote:
    > Nie twierdzę, że email/SMS się nie przydaje (bo się przydaje), tylko
    > uważam, że ludzie często niepotrzebnie tracą czas na pisanie wiadomości
    > zamiast go zaoszczędzić i wykonać połączenie głosowe. IMO per saldo
    > wyjdzie taniej.

    Oczywiście. Ale też wiele osób dzwoni zamiast napisać maila, co często
    kończy się "OK. To wyślę Ci to mailem."

    Rozmowa telefoniczna zawsze była uzupełnieniem komunikacji tekstowej,
    a nie odwrotnie. W związku z tym email może być zamiast rozmowy, ale
    w większości przypadków rozmowa może być jedyne "dodatkiem" do emaila.

    Chyba że chodzi Ci o gimnazjalistów, którzy piszą do siebie smsy
    zamiast zadzwonić lub... podejść (tak: pisanie do koleżanki
    siedzącej obok to zjawisko zauważalne w polskich autobusach). W takich
    sytuacjach rzeczywiście łatwiej jest załatwić to oralnie.

    > Musisz?! Ja tam nie muszę i nie odbieram gdy nie mam na to ochoty. Np.

    No to Ty nie musisz, ale niektórzy muszą.

    > graniczy z chamstwem. Przykładowo jesteś w jakimś urzędzie/firmie i
    > podczas rozmowy z tobą urzędnik/pracownik odbiera telefon. IMO (i nie
    > tylko) to jest chamstwo, aczkolwiek podejrzewam, że ludzie po prostu nie
    > zdają sobie z tego sprawy.

    W wielu środowiskach jest to przyjęty standard. Mówi się "Przepraszam.
    Muszę odbrać." i inne osoby to w pełni akceptują. Głównie dlatego, że
    postawieni w podobnej sytuacji postąpiliby tak samo. Wręcz niemile
    widziane jest, gdy ktoś NIE odbiera telefonu.

    pozdrawiam,
    PK


  • 184. Data: 2012-12-08 22:22:52
    Temat: Re: [OT] Re: To się narobi...
    Od: z <z...@u...pl>

    W dniu 2012-12-08 19:49, Gotfryd Smolik news pisze:

    > Ten "dobrej jakości stratny" to *przed* obróbką czy *po* obróbce?
    > Bo Przemysław pisał "źródła są źródłami", czyli przed obróbką.
    > Wystarczy aby obróbka polegała na "wyciąganiu z cieni" aby różnica
    > była oczywista.
    >
    Źródło czyli plik jpg podlinkowany (np. w ID) i w nim powstały plik PDF
    w którym znowu będzie jpg użyty do kompresji bitmap. A to wszystko potem
    zripowane co prawda w rozdzielczości 2400 dpi ale _z liniaturą rastra
    175 lpi_ i wydrukowane na maszynie drukarskiej.
    Dla mnie strata jakości żadna w kontekście rozdzielczości używanych
    tutaj (300dpi) między jpg a tif a za to oszczędność miejsca na dysku i
    czasu np. przy przesyłaniu plików siecią do dalszej produkcji.

    Podobny przykład to używanie bezsensu rozdzielczości 600, 900, 1200 dpi
    w tych źródłach kiedy i tak 300 dpi wystarcza bo technologia to i tak
    potem zgubi i klient nie będzie w stanie zobaczyć różnicy.
    Też szkoda miejsca i czasu. :-)

    > Ależ obróbka to jest spora strata czasu i z tym nikt nie dyskutuje.

    Co ma piernik do wiatraka? Chcesz się kłócić dla zasady czy dla sportu?
    Mówimy o subtelnej-znikomej różnicy w jakości przy danym sposobie zapisu
    i w określonej sytuacji. Tylko.

    z


  • 185. Data: 2012-12-08 22:59:44
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>

    Dnia 2012-12-08 21:41, Użytkownik PK napisał:

    >> Cały czas chodzi że wszyscy a nie że wysoce prawdopodobne.
    >
    > Wysoce prawdopodobne, że wszyscy. To jest całe zdanie. Czemu dzielisz
    > je na dwie części i je sobie przeciwstawiasz?

    Nie dziele, pokazuje poprawną interpretację tego co piszesz.

    >> Jeden z ich kiosków to chyba jednak nie całą firma.
    >
    > To jest frenczyzna, tzn. kiosk jest samodzielną firmą, a jedynie
    > logo jest z sieciówki.

    Czyli firma jednoosobowa. Dziękuje nie mam więcej pytań.

    >> Kombinujesz, ja przyznał bym uczciwie że korzysta z obu form
    >> dojazdu.
    >
    > Takie podejście jest bez sensu, bo wtedy musiałbyś zawsze pisać,
    > że ktoś korzysta także z pieszego marszu (choćby musiał tylko
    > dojść do parkingu). Bo przecież część ludzi chodzi do pracy
    > pieszo i jest to równie dobry sposób jak autobus czy samochód.

    Z mieszkania do garażu / parkingu czy przystanku i tak trzeba
    dojść lub się doczołgać. Jeśli z góry zakładasz że tego nie
    brałem pod uwagę to nie mamy o czym dyskutować.

    > Dobra klasyfikacja zawsze zależy od stawianego problemu i jest
    > bardzo subiektywna.
    > Klasyfikowanie ogólne jest zazwyczaj trudne i bezwartościowe.

    Jasne, zwłaszcza jak się uzna że przejście pieszo na przystanek
    oznacza rezygnacje z twierdzenia że do pracy dojechało się
    komunikacją. Nie ośmieszaj się więcej.


    Pozdrawiam


  • 186. Data: 2012-12-08 23:01:58
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: JDX <j...@o...pl>

    On 2012-12-08 22:07, PK wrote:
    [.....]
    > Rozmowa telefoniczna zawsze była uzupełnieniem komunikacji tekstowej,
    > a nie odwrotnie. W związku z tym email może być zamiast rozmowy, ale
    > w większości przypadków rozmowa może być jedyne "dodatkiem" do emaila.
    IMO to ludzie przede wszystkim komunikują się głosowo twarzą w twarz lub
    na odległość za pomocą telefonu, radia itp. I właśnie (tele)komunikacja
    tekstowa jest jedynie dodatkiem. :-D Czasami (np. ze względów prawnych)
    niezastąpionym.

    > Chyba że chodzi Ci o gimnazjalistów, którzy piszą do siebie smsy
    > zamiast zadzwonić lub... podejść (tak: pisanie do koleżanki
    O nich też mi chodzi, aczkolwiek oni oni to chyba kierują się tylko
    zwykłą głupotą i lanserstwem. :-D

    >> Musisz?! Ja tam nie muszę i nie odbieram gdy nie mam na to ochoty. Np.
    >
    > No to Ty nie musisz, ale niektórzy muszą.
    Nieprawda, nikt nie musi. Ten "przymus" to tylko wymówka dla słabego
    charakteru i/lub braku kultury i/lub pospolitej bezmyślności. Gdy
    dostaniesz emaila/SMS-a to też zawsze natychmiast odpisujesz? Wątpię.

    > W wielu środowiskach jest to przyjęty standard. Mówi się "Przepraszam.
    > Muszę odbrać." i inne osoby to w pełni akceptują. Głównie dlatego, że
    > postawieni w podobnej sytuacji postąpiliby tak samo. Wręcz niemile
    > widziane jest, gdy ktoś NIE odbiera telefonu.
    No to ja jestem jakiś zupełnie inny. :-D


  • 187. Data: 2012-12-09 10:08:27
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: PK <P...@n...com>

    On 2012-12-08, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
    > Nie dziele, pokazuje poprawną interpretację tego co piszesz.

    Ale przecież ja wiem co piszę. To jest całe zdanie, poprawnie
    skonstruowane. Z jedną, konkretną informacją.

    Jakby napisał "jest małe prawdopodobieństwo, że na 3 rzuconych kostkach
    będą same jedynki", to też byś to próbował dzielić i pokazywać,
    jak "poprawnie to zinterpretować"?
    Bo chyba nie łapię...

    > Czyli firma jednoosobowa. Dziękuje nie mam więcej pytań.

    Prawie nie ma jednoosobowych kiosków. Tzn. może są w papierach, ale
    realnie pracują w nich przynajmniej 2, czasem 3-4 osoby. Nie mówimy
    o podatkach tylko o tym, ile osób dojeżdża do pracy komunikacją, więc
    myślę o "kadrze" obserwowalnej, a nie oficjalnej. W przypadku tego
    kiosku kojarzę przynajmniej 3 twarze.

    > Z mieszkania do garażu / parkingu czy przystanku i tak trzeba
    > dojść lub się doczołgać. Jeśli z góry zakładasz że tego nie
    > brałem pod uwagę to nie mamy o czym dyskutować.

    Chodzi o rozróżnienie. Wyprowadź mnie z błędu, jeśli coś przekręcam:
    a) jeśli ktoś część drogi jedzie samochodem, a połowę autobusem, to
    Ty chciałbyś go zakwalifikować jako "jadącego 2 środkami transportu".
    b) jeśli ktoś część drogi jedzie samochodem, a część idzie (do i od
    parkingów itp), to nazywasz go "jeżdżącym do pracy samochodem".

    To jest po prostu niekonsekwentne. Konsekwentne byłoby mówienie, że
    każdy podróżuje X-em,Y-kiem ORAZ pieszo, bo każdy musi gdzieś
    podejść. A jednak byłoby to koszmarnie uciążliwe w życiu codziennym.
    Np. "jak jedziesz na wakacje na Karaibach?"
    "Pieszo, taksówkami, autobusami lotniskowymi i samolotem."

    Tak się nie robi. Mówi się "samolotem", bo to jest jakościowo dominujący
    element w zbiorze, ale zależnie od problemu mogłoby być inaczej.

    Po prostu chciałem Ci zwrócić uwagę, że taka ogólna klasyfikacja nie
    jest łatwa. Sam to sprowokowałeś pytając o swojego kolegę.

    pozdrawiam,
    PK


  • 188. Data: 2012-12-09 10:36:57
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: PK <P...@n...com>

    On 2012-12-08, JDX <j...@o...pl> wrote:
    > On 2012-12-08 22:07, PK wrote:
    > [.....]
    >> Rozmowa telefoniczna zawsze była uzupełnieniem komunikacji tekstowej,
    >> a nie odwrotnie. W związku z tym email może być zamiast rozmowy, ale
    >> w większości przypadków rozmowa może być jedyne "dodatkiem" do emaila.
    > IMO to ludzie przede wszystkim komunikują się głosowo twarzą w twarz lub
    > na odległość za pomocą telefonu, radia itp. I właśnie (tele)komunikacja
    > tekstowa jest jedynie dodatkiem. :-D Czasami (np. ze względów prawnych)
    > niezastąpionym.

    No to kwestia otoczenia i sytuacji. W komunikacji oficjalnej (od urzędów
    po dyskusje z kolegami w pracy) najważniejszy jest "ślad", czyli głównym
    środkiem jest tekst. Tzn. niby gadasz z kolegą siedzącym obok o jakiejś
    kwestii, ale potem i tak musisz mu wysłać maila z informacją (po jej
    uzgodnieniu). To jedna z pierwszych rzeczy, które wtłoczono mi w firmie:
    zawsze musi być "podkładka". Wiąże się to także z dodawaniem w CC
    różnych ważnych osób - zazwyczaj przełożonego osoby, do której mam
    sprawę :). Takiej wiedzy się na studiach nie zdobywa.

    > O nich też mi chodzi, aczkolwiek oni oni to chyba kierują się tylko
    > zwykłą głupotą i lanserstwem. :-D

    Czy ja wiem. Od takiej jednej byłej gimnazjalistki wiem, że czasem
    siedzą 3 dziewczyny w autobusie i wszystkie piszą do siebie nawzajem
    SMSy, w których obgadują tę "trzecią". Jakkolwiek głupie to się może
    wydawać, to jest to jakaś dodatkowa funkcjonalność oferowana przez
    wiadomości tekstowe :). A plotkowanie to naturalna potrzeba jak
    (za przeproszeniem) wypuszczanie gazów. Nie wypada tego krytykować,
    najlepiej po prostu zaakceptować fakt :).

    > Nieprawda, nikt nie musi. Ten "przymus" to tylko wymówka dla słabego
    > charakteru i/lub braku kultury i/lub pospolitej bezmyślności. Gdy
    > dostaniesz emaila/SMS-a to też zawsze natychmiast odpisujesz? Wątpię.

    Jeśli jest to mail zwykły, to trafia do "kolejki rzeczy do zrobienia"
    (ale czytam od razu).
    Jeśli jest oznaczony jako priorytetowy, to reaguję tak szybko jak jestem
    w stanie, bo zazwyczaj po prostu uniemożliwiam komuś innemu pracę.
    Jeśli priorytetowy mail zawiera jakieś pytanie/prośbę i wiem, że zajmie
    mi to więcej niż kilka minut, to odpisuję, że przeczytałem maila
    i za ile można się spodziewać właściwej odpowiedzi. Przy czym oczywiście
    pracownikowi zazwyczaj (też nie zawsze) wolno oddalić się od komputera
    na jakąś godzinę (spotkania, lunch). Jeśli jest to osoba, której
    szybka reakcja jest bardzo ważna, to daje się jej służbową komórkę
    i musi ją nosić (nawet po biurze).

    Tego się po prostu wymaga w mojej pracy i nie jestem w żaden sposób
    wyjątkowy, bo tak wygląda sytuacja w bardzo wielu zupełnie różnych
    zawodach. Żeby nie sugerować, że to jakiś "przymus" złych korporacji,
    wymienię np. strażaków, lekarzy, transport medyczny, policję, służby
    technologiczne itp. Ich wszystkich obowiązuje pełna dyspozycyjność,
    co oznacza mniej więcej tyle, że telefon/krótkofalówkę/pager biorą
    nawet na dłuższy "numer 2". Część z tych zawodów musi także reagować
    na telefony poza godzinami pracy (oczywiście nie jest to opcja
    nadużywana, ale jednak okazjonalnie niezbędna).

    Na niektóre maile prywatne odpisuję tydzień, część czeka kilka dni
    na przeczytanie.

    >> Muszę odbrać." i inne osoby to w pełni akceptują. Głównie dlatego, że
    >> postawieni w podobnej sytuacji postąpiliby tak samo. Wręcz niemile
    >> widziane jest, gdy ktoś NIE odbiera telefonu.
    > No to ja jestem jakiś zupełnie inny. :-D

    To wszystko kwestia uprawianego zawodu. Jeśli Ciebie takie obowiązki
    nie dotyczą, to wypada tylko zazdrościć. Wiele osób (w tym ja) dostaje
    to "w pakiecie" i trzeba się z tym pogodzić.
    Przecież nikt nie zostaje strażakiem, lekarzem ani finansistą dlatego,
    że zawsze marzył o chodzeniu z komórką do toalety :D.

    pozdrawiam,
    PK


  • 189. Data: 2012-12-09 10:54:48
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>

    Dnia 2012-12-09 10:08, Użytkownik PK napisał:

    >> Nie dziele, pokazuje poprawną interpretację tego co piszesz.
    >
    > Ale przecież ja wiem co piszę. To jest całe zdanie, poprawnie
    > skonstruowane. Z jedną, konkretną informacją.

    Jesteś pewny ? Było "ogromna większość to jednak nie wszyscy"
    nie potrafisz tego przyznać ale chcesz udowadniać że "Wysoce
    prawdopodobne, że wszyscy". Ośmieszasz się.

    >> Czyli firma jednoosobowa. Dziękuje nie mam więcej pytań.
    >
    > Prawie nie ma jednoosobowych kiosków. Tzn. może są w papierach, ale
    > realnie pracują w nich przynajmniej 2, czasem 3-4 osoby. Nie mówimy
    > o podatkach tylko o tym, ile osób dojeżdża do pracy komunikacją, więc
    > myślę o "kadrze" obserwowalnej, a nie oficjalnej. W przypadku tego
    > kiosku kojarzę przynajmniej 3 twarze.

    Cieszę się bardzo.

    >> Z mieszkania do garażu / parkingu czy przystanku i tak trzeba
    >> dojść lub się doczołgać. Jeśli z góry zakładasz że tego nie
    >> brałem pod uwagę to nie mamy o czym dyskutować.
    >
    > Chodzi o rozróżnienie. Wyprowadź mnie z błędu, jeśli coś przekręcam:
    > a) jeśli ktoś część drogi jedzie samochodem, a połowę autobusem, to
    > Ty chciałbyś go zakwalifikować jako "jadącego 2 środkami transportu".
    > b) jeśli ktoś część drogi jedzie samochodem, a część idzie (do i od
    > parkingów itp), to nazywasz go "jeżdżącym do pracy samochodem".

    Fakt konieczności dojścia między mieszkaniem a dowolnym środkiem
    transportu a potem między tym środkiem a miejscem pracy jest
    tak oczywisty że o nim nie wspominałem.
    Jak dla mnie to EOT.


    Pozdrawiam


  • 190. Data: 2012-12-09 12:21:57
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: PK <P...@n...com>

    On 2012-12-09, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
    > Jesteś pewny ? Było "ogromna większość to jednak nie wszyscy"
    > nie potrafisz tego przyznać ale chcesz udowadniać że "Wysoce
    > prawdopodobne, że wszyscy". Ośmieszasz się.

    Bo to są inne zdania!
    Ogromna większość, to jakaś większość.
    "Wysoce prawdopodobne, że wszyscy" oznacza, że np. na 80% wszyscy,
    a na 20% nikt. To nie oznacza, że jeśli nie wszyscy, to prawie
    wszyscy, a Ty chyba tak to zrozumiałeś.

    > Fakt konieczności dojścia między mieszkaniem a dowolnym środkiem
    > transportu a potem między tym środkiem a miejscem pracy jest
    > tak oczywisty że o nim nie wspominałem.

    No ok. Ale jak rozróżnisz osobę, która dochodzi do środka transportu
    od takiej, która po prostu pokonuje pieszo kawałek drogi?

    Ja udając się do pracy często pokonuję pieszo ponad połowę dystansu
    (np. 3km pieszo, 1.5km autobusem). Jestem osobą dojeżdżającą do pracy
    autobusem (bo konieczność dojścia do przystanku jest oczywista) czy
    jednak osobą dojeżdżającą autobusem i idącą pieszo?

    pozdrawiam,
    PK

strony : 1 ... 10 ... 18 . [ 19 ] . 20 . 21


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: