eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.telewizja › Re: VoD pod linuksem
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 111

  • 11. Data: 2010-02-17 00:16:50
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: Michoo <m...@v...pl>

    Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    > W dniu 2010-02-16 23:13, Krzysztof Halasa pisze:
    >>> DVD musi być zgodne z DVD i złamanie raz powoduje złamanie całości. A
    >>> DRM w rzeczach oglądanych w locie możesz zmieniać co kwartał na nowy i
    >>> user nawet nie zobaczy.
    >> Ale jego sprzet zawsze musi miec dostep do danych, ktore umozliwia
    >> wyswietlenie.
    >
    > w systemie OpenSource. W Close system może kontrolować dostęp do tych
    > danych. Od tego właśnie wyszło moje pierwotne założenie, że pod L się
    > nie da.
    Taaa, po tym jak wyszła kwestia niewywiązania się kolportera z zapisów
    GPL usłyszałem o eclicto - bardzo mnie zastanawiały ich zaawansowane
    drm'y - złamania bym się nie podjął, ale znalezienie obejścia to było
    ~20min. Ciekawe ile ich kosztowało napisanie tego rozwiązania... I ile
    kosztuje ich klientów.

    Drm do tej pory zawsze walił tylko w legalnych użytkowników.

    Zainstalowałem LEGALNEGO windowsa i musiałem dzwonić do M$ w celu
    aktywacji, jakbym użył lewego seriala nie miałbym problemu.

    Zainstalowałem całkiem fajną grę - arcanum, niestety z powodu wymogu
    wkładania plyty przy każdym uruchomieniu i kiepskiego pudełka płyta
    pękła na środku.

    Nie mogę grać w legalnie zakupione gry Cenegi pod linuxem, mimo, że
    powinny świetnie działać - bo dają jakieś gówniane zabezpieczenia. W
    grach za 20zł, które w sieci są wszędzie. - Nie kupię więc gry cenegi,
    jak będzie fajna to poczekam i kupię na rynku wtórnym, ale firma nie
    dostanie ode mnie żadnych pieniędzy.

    Ludzie, którzy czekali na premierę bioshock'a dostali swoje upragnione
    gry i nie mogli w nie grać z powodu spieprzonych zabezpieczeń. Gra w
    dniu premiery sprzedawała się świetnie. A w sieci była tydzień wcześniej.

    Oidp pewna firma napisała soft zabezpieczający płyty, który powodował
    uszkodzenie napędów cd.

    Sony instalowało rootkita płytami audio. Informacja o tym była wewnątrz
    opakowania.

    Można by długo wymieniać...

    Na drm tracą legalni użytkownicy, tracą koncerny, bo inwestują w
    nieskuteczne narzędzia grubą kasę. Bardzo mnie zastanawia dlaczego -
    durni konsultanci, czy co?

    --
    Pozdrawiam
    Michoo


  • 12. Data: 2010-02-17 09:05:17
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl> writes:

    >> CSS ma problem taki, ze klient musi byc w stanie rozszyfrowac material -
    >> musi wiec miec dostep do zaszyfrowanych danych oraz do algorytmow
    >> i kluczy, ktore sluza do rozszyfrowania. Nie da sie na to niczego
    >> poradzic.
    >
    > No i dlatego jest prymitywny. W przypadku DRM mamy ciągłą łączność z
    > siecią, więc chyba da się to zorganizować bezpieczniej, tak jak
    > transmisję z bankiem albo coś w ten deseń.

    Jak to sobie wyobrazasz? BTW CSS to tez jakis tam DRM.

    Przeciez w VoD klient dokladnie tak samo jak z DVD musi byc w stanie
    rozszyfrowac material. Nie ma tu zadnej istotnej roznicy.

    Bank przeciez nie uniemozliwia Ci zapisania rozszyfrowanej sesji na
    dysku itp. - nie da sie tego zrobic. Dokladnie tak samo jak w VoD.

    > A złamał już ktoś zabezpieczenia BD? Nie chcę się kłócić, po prostu
    > pytam. Skoro znasz się na temacie, to może się dowiem....

    Niestety chwilowo nie mam BD ani np. zadnej plyty BD. Nie wiem czy ktos
    to zlamal (ani nie wiem, czy potencjalni lamacze maja BD). Wiem, ze
    wyciagniecie materialu cyfrowego z dowolnej nosnika (VoD, BD, z
    czegokolwiek) jest latwe (jak dla kogo, oczywiscie), bo po prostu mozna
    sie podlaczyc tam, gdzie dane nie sa juz zaszyfrowane (np. w monitorze).
    Ale w przypadku BD na pewno mozliwy jest duzo latwiejszy atak, taki
    podobny do decss.

    >>> a poza tym, można zmieniać technologię w locie.
    >> Co kosztuje, praktycznie tylko nadawce zreszta.
    >
    > no więc właśnie. Więc bez bólu dla klientów, można zmieniać
    > technologię.

    Tzn. bolem dla klientow jest to, ze nie moga sobie nagrac programu na
    dysk.

    > Tak było jakoś w czasach łamania Wizji TV. Co ją złamali piraci, to za
    > jakiś czas zmiana. Legalne karty działały, a pirackie trzeba było
    > wymieniać. A teraz nie wiem jak działa, czy są w ogóle pirackie karty,
    > bo jak chciałem splitować CP, to wiedza sieciowa wszędzie mówiła, że się
    > nie da. Więc chyba jest jednak to skuteczne.

    Akurat, ciekawe jak sie do tego maja splitery na Allegro (osobiscie znam
    kogos, kto takiego uzywa z C+).

    Czytalem ostatnio jednym okiem raport, ktory stwierdzal, ze praktycznie
    wszystkie europejskie (to byl raport europejski) programy cyfrowe sa
    "dzielone" przez Internet. Jakies tam nowe testowe algorytmy maja temu
    zapobiegac, ciekawe czy zdaza je wdrozyc przed ich zlamaniem.
    Nie interesowalem sie tym specjalnie, bo nie ogladam papki z TV, a jesli
    cos chce obejrzec, to sam sobie wybieram co i kiedy.

    >> Ale jego sprzet zawsze musi miec dostep do danych, ktore umozliwia
    >> wyswietlenie.
    >
    > w systemie OpenSource. W Close system może kontrolować dostęp do tych
    > danych.

    Nie, sprzet zawsze musi miec do nich dostep, bo nie moglby ich
    wyswietlic. Nie wiem jak to sobie inaczej wyobrazasz, ale sa dwa bardzo
    proste (choc nie dla Kowalskiego zapewne) ataki, ktorymi mozna uzyskac
    cyfrowy material w oryginalnej jakosci:
    - atak po stronie wyswietlacza (nawet jesli dane w kablu do wyswietlacza
    sa zaszyfrowane, to monitor musi jest rozszyfrowac, i tam mozna je
    przechwycic, dla piratow to zaden problem).
    - atak na algorytm i klucze w odtwarzaczu (np. w pececie) - ten atak
    jest wrazliwy na zmiany technologii.

    Atak po stronie wyswietlacza mozna przeniesc do peceta tak, by system
    myslal, ze wyswietla np. film na wyswietlaczu, a w rzeczywistosci
    wszystkie dane bylyby kopiowane. Jedynym problemem jest to, ze trzeba je
    ponownie skompresowac.

    > Od tego właśnie wyszło moje pierwotne założenie, że pod L się
    > nie da.

    To akurat jest prawda. Ale skutecznie, to sie nie da nigdzie.
    --
    Krzysztof Halasa


  • 13. Data: 2010-02-17 09:46:23
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: SW3 <s...@p...fm>

    Dnia 16-02-2010 o 22:33:58 Jan Stożek <c...@c...pl> napisał(a):

    > Jeżeli DRM nie
    > umożliwia wykonania praw zdefiniowanych przez ustawę "Prawo
    > Autorskie", to jest to ZŁY DRM - bez względu na wszelkie inne
    > uzasadnienia moralne, finansowe, biznesowe itp.

    Jeżeli kupując wiesz, że kupujesz "możliwość obejrzenia materiału w jakimś
    tam określonym czasie" to w czym problem? Tak samo jak idziesz do kina
    wiesz, że dostaniesz możliwość patrzenia i słuchania jednokrotnej emisji,
    nawet bez możliwości cofania, zatrzymywania. Wiesz o tym przed kupnem i
    albo się na to godzisz albo nie kupujesz. Co innego gdyby informacja o
    niemożliwości zapisania/skopiowania była przed zakupem ukryta.
    Jeśli DRM jest niekorzystny dla klientów to mogą to wyrazić nie kupując
    tak zabezpieczonych materiałów.

    --
    SW3
    ----
    "Trudniej jest nie dać rządzić sobą niż rządzić innymi."
    /Franciszek de La Rochefoucaul


  • 14. Data: 2010-02-17 09:56:41
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: SW3 <s...@p...fm>

    Dnia 16-02-2010 o 23:32:19 Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
    napisał(a):

    > No cóż, nie uważam, żeby własność intelektualna była publiczna. Uważam,
    > że właściciel tejże własności powinien móc nią dowolnie zarządzać,
    > podobnie jak własnością fizyczną.

    Owszem, powinien móc zabezpieczać swoją własność jak tylko ma ochotę ale
    nie powinien oczekiwać by państwo dbało o szczelność jego zabezpieczeń
    (zabraniało ich omijania).

    --
    SW3
    ----
    "Trudniej jest nie dać rządzić sobą niż rządzić innymi."
    /Franciszek de La Rochefoucaul


  • 15. Data: 2010-02-17 09:59:12
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: SW3 <s...@p...fm>

    Dnia 17-02-2010 o 00:49:45 Jan Stożek <c...@c...pl> napisał(a):

    > Demagogia. W sieci są materiały płatne nie chronione DRM.

    No to je kupuj. Ale nie zmuszaj wszystkich żeby udostępniali materiały
    akurat tak jak Ty chcesz.

    --
    SW3
    ----
    "Trudniej jest nie dać rządzić sobą niż rządzić innymi."
    /Franciszek de La Rochefoucaul


  • 16. Data: 2010-02-17 10:12:46
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: SW3 <s...@p...fm>

    Dnia 17-02-2010 o 00:49:45 Jan Stożek <c...@c...pl> napisał(a):

    > A wiesz, że na mocy polskiego prawa nie ma możliwości zrzeczenia się
    > praw autorskich majątkowych?

    Osobistych. Majątkowych można się zrzec.

    --
    SW3
    ----
    "Trudniej jest nie dać rządzić sobą niż rządzić innymi."
    /Franciszek de La Rochefoucaul


  • 17. Data: 2010-02-17 10:14:41
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: pawell32 <p...@n...pl>

    Krzysztof Halasa pisze:
    >> Tak było jakoś w czasach łamania Wizji TV. Co ją złamali piraci, to za
    >> jakiś czas zmiana. Legalne karty działały, a pirackie trzeba było
    >> wymieniać.

    nie tak szybko, bo do końca istnienia nie poradzili sobie z piractwem.

    A teraz nie wiem jak działa, czy są w ogóle pirackie karty,
    >> bo jak chciałem splitować CP, to wiedza sieciowa wszędzie mówiła, że się
    >> nie da. Więc chyba jest jednak to skuteczne.

    karty pc są sparowane z dekoderem lub modułem.
    jak złamali system to karty były zbędne, wystarczył dobry dekoder.

    >
    > Akurat, ciekawe jak sie do tego maja splitery na Allegro (osobiscie znam
    > kogos, kto takiego uzywa z C+).

    nawet przez neta

    >

    --
    pozdrawiam. pawell32
    Fedora 11, Gnome, Compiz-Fusion


  • 18. Data: 2010-02-17 14:58:47
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    Witam,

    ponieważ dyskusja przestała pasować do telewizja, a bardziej do prawo,
    to przerzucam wątek na pl.soc.prawo.

    ================

    W dniu 2010-02-17 00:49, Jan Stożek pisze:
    > Po głębokim namyśle Przemysław Adam Śmiejek napisał w wtorek, 16
    > lutego 2010 23:32:
    >> A ja Ci próbuję pokazać, że nie ma idealnych rozwiązań, a to jest
    >> uzasadnione biznesowo.
    > Masz mnie za idiotę, czy nie masz innych argumentów? Bo ja się tu
    > wysilam na oryginalność, a Ty w kółko powtarzasz jedno zdanie.

    No bo ono broni DRMa. A ty próbujesz wykazać wady DRM. A ja wcale nie
    mówiłem, że DRM nie ma wad. Protestowałem przeciwko twierdzeniu Krzyśka,
    że DRM nie ma sensu, a nie głosiłem twierdzenia, że to idealne
    rozwiązanie na wszelkie okazje.

    >> Gdyby nie to rozwiązanie, nie tylko ty nie
    >> miałbyś filmu do zakupu, ale także ci, którym DRM działa.
    > Demagogia. W sieci są materiały płatne nie chronione DRM.

    W ilościach śladowych zapewne. Inaczej czemu byś ubolewał brakiem
    dostępu do Ipli?

    >> No cóż, nie uważam, żeby własność intelektualna była publiczna.
    > Nie ma czegoś takiego, jak "własność intelektualna".

    To twoje zdanie.

    > O ile pamiętam,
    > ten termin nie występuje w ustawie o prawie autorskim i prawach
    > pokrewnych. To nowomowa. Termin ukuty na potrzeby mediów i
    > motłochu...

    Odpuść sobie. Nie jesteśmy w sądzie i nie musimy się posługiwać
    branżowym językiem prawniczym. Myślałem, że rozmawiamy na cywilizowanym
    poziomie. Niestety Dominikom i Krzyśkom już dawno zabrakło argumentów i
    zaczęli się czepiać precyzji sformułowań technicznych i twierdzenia, że
    VHS ma połowę jakości PAL, a teraz ty się czepiasz.

    >> Uważam, że właściciel tejże własności powinien móc nią dowolnie
    >> zarządzać, podobnie jak własnością fizyczną.
    > ...żeby uzasadnić obronę roszczeń niektórych grup interesu przez
    > analogię do prawa własności.

    Owszem i bardzo dobrze. Skoro zbudowałem bałwana, to jest on mój. Skoro
    zaśpiewałem piosenkę o bałwanie, to jest ona moja. Skoro nagrałem film o
    bałwanie, to jest on mój.

    > Ale nawet, jeśli przyjmiemy, że własność intelektualna istnieje, to
    > zakres jej ochrony definiuje prawo - a nie twórcy i implementatorzy
    > takiego czy innego DRM.

    Zakres ochrony mojego bałwana też definiuje prawo, co nie znaczy, że nie
    wolno mi dodatkowo dookoła zbudować płotu. I naprawdę mi to nie
    przeszkadza, że prawo daje ci prawo do bezkarnego patrzenia na mojego
    bałwana. Ja se zbudowałem mur wokoło i tyle.

    > Jedna zmiana ustawy - i ZAIKS czy inne RIAA
    > będzie pobierać tantiemy za gwizdanie na ulicy cudzych utworów.

    Owszem, byłoby to wskazane. Tylko szkodliwość jest znikoma, więc tego
    ograniczenia nie ma.

    > Zmiana w drugą stronę - i twórcy będą mogli zarabiać tylko na
    > koncertach.

    To jest dopiero demagogia. Nie każdy rodzaj twórcy jest w stanie
    zarabiać koncertami. Jeżeli coś stworzyłem, nie uważam, że powinienem
    musieć się z tobą tym dzielić. Taka jest moja moralność. A prawo -- no
    cóż, prawo kuleje i trzeba je ulepszać.

    >> A jakby tak nagle ktoś odmówił prawa Wikipedii czy ruchom FLOSS
    >> dzielenia się?
    > A wiesz, że na mocy polskiego prawa nie ma możliwości zrzeczenia się
    > praw autorskich majątkowych?

    Ciekawe skąd taka teza. Nie tylko jest taka możliwość, ale wręcz jest
    wykorzystywana non stop. Przecież prawie każdy twórca przekazuje prawa
    majątkowe do swojej twórczości. Czy to wydawnictwu, czy to gazecie czy
    inaczej.

    Chyba ci się pomyliło ze zrzekaniem się osobistych (niemajątkowych) praw
    autorskich, czyli tak zwanego public domain. Co to, to owszem.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Domena_publiczna#Domena
    _publiczna_w_Polsce

    Dlatego część zasobów wikipedii oznaczona jako PD ma dopisek, że o ile
    prawo nie przewiduje PD, to twórca daje to na CC BY czy podobnym.


    > Na razie nikt tego nie wykorzystuje, ale
    > ciekawie będzie, jak ktoś opierając się na tym spróbuje np. do
    > wymusić zamknięcie polskiej wikipedii.

    No to raczej nie na tym, a na zawartych w wikipedii elementach łamiących
    prawo autorskie albo nieetycznych.

    >> Nadawcy nie będą nadawali w dziurę bez zabezpieczeń.
    > Jak zobaczą w tym biznes, to będą. Jak zobaczą biznes, to nawet będą
    > dopłacać, żeby tylko ktoś oglądał ich programy.

    No. Jak zobaczą biznes. A wg mnie nie zobaczą.

    >> Ale nie o to chodzi w DRM, żeby ktoś nie puścił w obieg. Pomimo tego
    >> obiegu, ludzie nadal chodzą do kina albo płacą za telewizję, bo tak
    >> jest prościej, wygodniej i przyjemniej.
    > Więc zdjęcie DRM-ów (albo poluźnienie ich rygorów - np. żeby można
    > było oglądać kupiony film dowolną liczbę razy) też nie zmieni tego,
    > że ludzie będą płacić za telewizję albo chodzić do kina - albo
    > oglądać VoD - bo tak jest prościej, wygodniej i przyjemniej.


    No cóż, mamy odmienne zdanie i chyba nie ma sensu tego powtarzać, bo się
    zapętla.

    > Zresztą
    > przykład ipoda pokazał, że ludzie CHCĄ płacić za legalne materiały.

    nie mam iPoda i nie wiem o czym mówisz. Możesz przybliżyć?

    >> Ale w przypadku DRM, o ile wiem, nie mamy do czynienia z ukrywaniem
    >> tylko z szyfrowaniem czy jakoś tak.
    > Znowu sam sobie przeczysz. Skoro DRM ma sens działania tylko w
    > środowisku z zamkniętym źródłem, to znaczy, że istotą problemu jest
    > ukrywanie informacji, a nie szyfrowanie.


    No bo pomiędzy rozszyfrowaniem a wyświetleniem na ekranie materiał jest
    odszyfrowany. To tak jakbyś mówił, że połączenie SSL z bankiem jest bez
    sensu, bo zanim przeglądarka to wyświetli, trzeba odszyfrować, a zanim
    bank to przetworzy również.


    >>> <grrrrr> Mam zacytować Trurla?
    >>
    >> Kogo?
    > Pardon, Maszynę, Która Robi Wszystko Na Literę N. Klasyka. Nie
    > czytałeś?

    Nie. Mało klasyki czytałem, tyle ile zmuszali w szkole. A na szczęście
    zmuszali niewiele.


    > "Klapaucjuszu, albo jesteś głupcem, albo głupca udajesz".

    No cóż, jeżeli mamy na takim poziomie rozmawiać, to ja wysiadam.

    >>> Właściwe ramy dla stosowania DRM definiuje PRAWO. Nie
    >>> MORALNOŚC, nie
    >>> INTERESY WYDAWCÓW, nie INTERESY WIDZÓW, ale PRAWO. Jeżeli DRM nie
    >>> umożliwia wykonania praw zdefiniowanych przez ustawę "Prawo
    >>> Autorskie", to jest to ZŁY DRM - bez względu na wszelkie inne
    >>> uzasadnienia moralne, finansowe, biznesowe itp.
    >> Ale prawo nie nakłada obowiązku umożliwiania.
    > Wręcz przeciwnie. Czy wiesz na przykład, że postanowienia licencji
    > zabraniające tworzenia na własny użytek kopii zapasowych nośnika z
    > legalnie posiadanym oprogramowaniem są z mocy prawa nieważne? I
    > producent MUSI Ci umożliwić zrobienie takiej kopii - albo dostarczyć
    > wtórnik nośnika.

    Zacznijmy od tego, że polskie prawo autorskie, wbrew obiegowej opinii
    wcale nie zezwala na tworzenie na własny użytek kopii zapasowych nośnika
    z legalnie posiadanym oprogramowaniem. A już skąd wywiodłeś przymus
    umożliwienia tworzenia takiej kopii, to całkiem nie łapię.


    > Zresztą, żeby daleko nie szukać: prawo nałożyło na pewną firmę na M.
    > obowiązek umożliwienia wyboru przeglądarki internetowej podczas
    > instalacji znanego systemu operacyjnego na W.


    Tak, to też wg mnie zbrodnicze działanie różnych dziwnych komisji EU. I
    wcale nie jestem przekonany, że to prawo, a jeśli tak, to chyba
    antymonopolowe co najwyżej i do tego wg mnie mocno skopane.

    >>> Jeżeli komuś się to
    >>> nie podoba, to właściwą drogą jest zmiana PRAWA, a nie narzucanie
    >>> prawem kaduka rozwiązań technicznych ograniczających prawa innych.
    >> I chroniących prawa jeszcze innych.
    > Nie myl praw z roszczeniami - bo to nie to samo. Rzekome "prawa
    > producentów" są tylko próbą znalezienia kompromisu pomiędzy
    > roszczeniami producentów, a roszczeniami konsumentów.


    I wg mnie konsumenci mają mieć prawo do zerowych roszczeń, bo nie oni
    wyprodukowali utwór. Tzn. mogą se mieć roszczenia wg stopnia zapłaty i
    nie mówię, że nie możesz mówić ,,skoro płacę 100zł, chcę mieć za to A i
    B''. Ale mieszanie w to prawa jest nieporozumieniem.

    >> Owszem, dlatego mogą ci naskoczyć za taki użytek. Ale mi tu nie
    >> wynika, że to nakazuje im ułatwiać ci takie działanie.
    > Wcześniej, czy później, ktoś to przetestuje przed sądem. Pewnie w
    > Stanach, bo w Polsce naród jest przytępiały i potulny po 50 latach
    > sowietyzmu i 20 latach eurosocjalizmu. I wtedy zobaczymy.

    No ja na razie to Stany wykazują, że raczej odwrotnie.

    >> I tak i nie. Z jednej strony emocjonalnie nie, bo wiadomo, że każdy
    >> by chciał mieć pełną wolność, ale z drugiej rozumem tak, bo
    >> rozumiem, że to nie mój materiał i nie ja decyduję o sposobie jego
    >> wykorzystania.
    > To, że twórca czy producent ma jakiekolwiek prawo, to tylko umowa
    > społeczna skodyfikowana w postaci ustaw. Nic więcej.


    Jak wszystko. To, że masz prawo do życia i nie wolno cię zabić, to też
    umowa społeczna. Ba! Są i były społeczeństwa, gdzie wcale tak nie jest.
    Więc jak rozmawiamy, to wiadomo, że w osadzeniu w określonej
    etyce/normach. I do tego pisałem, że takie jest MOJE zdanie.

    >>> Znowu się robi NTG. Ale to, co piszesz po prostu świadczy o
    >>> tym, że
    >>> za grosz nie rozumiesz istoty sprawy, o której tak zawzięcie
    >>> dyskutujesz.
    >> jakiej znów istoty sprawy? Ty zboczyłeś na Dekalog, to se dodałem 3
    >> grosze o nimże.
    > Nie o dekalog tu idzie, ale o rozumienie prawa - a przynajmniej jego
    > ducha.

    No to po co rozmawiasz o Dekalogu? Eh....

    >> No widzisz. Czyli piraci zmusili wydawców do ponoszenia większych
    >> kosztów, które przecie naturalnie, że zostaną przerzucone na
    >> klienta. No to faktycznie bonus nieziemski.
    > Późna pora, czy logika szwankuje?

    No sam wyraźnie napisałeś: Kiedyś producent Terminatora mógł
    zaoszczędzić i wydać najpierw w USA, a potem w UK, co mu zmniejszało
    koszty. A teraz z powodu piratów musi wydawać jednocześnie, co mu
    podnosi koszty. To nie twoje słowa?

    Poza tym, trzymaj poziom! Obraźliwe sformułowania przeciwko mnie nie
    dodają ci wdzięku ani nie czynią mądrzejszym.

    > Jeżeli producenci i nadawcy nie wprowadzają "mechanizmów
    > antypirackich",

    No przecie wprowadzają. Cała dyskusja nasza o tym.


    >> No i dziwisz się, że się bronią przed podkopywaniem ich zysków, a
    >> jak ulegają, to nie ma się co cieszyć.
    > Ja się nie dziwię. Ale też to nie oznacza, że mam automatycznie
    > akceptować dowolne roszczenia,


    Oczywiście, że nie oznacza, że masz. Ja tylko wyraziłem swoją opinię, że
    dla mnie naturalne jest, że jeśli coś wyprodukowałem, to mam mieć prawo
    do dążenia do maksymalizacji zysków ze sprzedaży tegoż i ochrony
    produktu. a jak się komuś nie podoba, niech wyprodukuje swoje.

    Moje podejście powoduje, że np. używam paściatego OpenOffice'a bo cena
    MSO mi nie odpowiada. Twoje podejście chyba bliższe jest nieakceptowanej
    przeze mnie wersji ,,nie podoba mi się cena MSO, więc użyję pirackiego''



    --
    Przemysław Adam Śmiejek


  • 19. Data: 2010-02-17 15:00:26
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>



    W dniu 2010-02-17 10:56, SW3 pisze:
    > Owszem, powinien móc zabezpieczać swoją własność jak tylko ma ochotę ale
    > nie powinien oczekiwać by państwo dbało o szczelność jego zabezpieczeń
    > (zabraniało ich omijania).

    Czyli uważasz, że prawo nie powinno również zabraniać omijania zamków w
    drzwiach, płotów etc?

    --
    Przemysław Adam Śmiejek


  • 20. Data: 2010-02-17 15:02:33
    Temat: Re: VoD pod linuksem
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>



    W dniu 2010-02-17 10:46, SW3 pisze:
    > Dnia 16-02-2010 o 22:33:58 Jan Stożek <c...@c...pl> napisał(a):
    >
    >> Jeżeli DRM nie
    >> umożliwia wykonania praw zdefiniowanych przez ustawę "Prawo
    >> Autorskie", to jest to ZŁY DRM - bez względu na wszelkie inne
    >> uzasadnienia moralne, finansowe, biznesowe itp.
    >
    > Jeżeli kupując wiesz, że kupujesz "możliwość obejrzenia materiału w
    > jakimś tam określonym czasie" to w czym problem? Tak samo jak idziesz do
    > kina wiesz, że dostaniesz możliwość patrzenia i słuchania jednokrotnej
    > emisji, nawet bez możliwości cofania, zatrzymywania. Wiesz o tym przed
    > kupnem i albo się na to godzisz albo nie kupujesz. Co innego gdyby
    > informacja o niemożliwości zapisania/skopiowania była przed zakupem ukryta.
    > Jeśli DRM jest niekorzystny dla klientów to mogą to wyrazić nie kupując
    > tak zabezpieczonych materiałów.

    No właśnie w całej dyskusji z Jasiem, Krzysiem i Dominikiem z Moniką
    próbuję to przekazać, ale niestety anarchistyczne podejście chyba w
    polskim narodzie jest zbyt silne. Czasy PRL nauczyły naród w sporej
    mierze, że wszystkim wszystko się należy i wszystko jest wspólne.

    Ja nawet nie mówię, że to złe, w końcu ja jestem socjalistą z
    przekonania. Ale socjalizm powinien wynikać z wyboru. Tak jak
    socjalistyczne ruchy OpenSource czy socjalistyczna wikipedia.

    --
    Przemysław Adam Śmiejek

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: