Różnica m.in. taka, że "Twoja" centrala musi wykonać ponowną próbę połączenia, i znów
trafi na zajęty, lub nie.
Centrala wzywanego numeru mogłaby sama kolejkować chętnych (no powiedzmy 2-3
pierwszych).
Inna sprawa, że gdy wzywany numer przestaje być zajęty, to dla odmiany wzywający może
stać się zajęty.
No pętla Panie ;-))
Ale komórkowce to rozwiązują przez "możesz pozostać na linii" lub przez sms-a o
zwolnieniu numeru.

PS. Chyba miałem kiedyś w firmie podobną do Twojej centralkę i problem był podobny:
myślałeś, że to do Ciebie dzwonią, a nie że to Ty dzwonisz ;-)


-----
> Nie zetknąłem się u żadnego z tych operatorów, z którymi miałem do czynienia, ale
onegdaj pracowałem w dużym centrum biurowym, gdzie była własna centrala telefoniczna
posiadająca taką funkcję:
> 1. Dzwonię, a tu "zajęte"
> 2. Wykręcam numer odpowiedniej usługi, i odkładam słuchawkę.
> 3. Po pewnym czasie centrala oddzwania, i łączy mnie z owym numerem.
> W praktyce to nie do końca się sprawdzało, zdaje się że dlatego, że połączenie tak
realizowane - nie było "rozpoznawane": kto i dlaczego do diaska dzwoni??! ;-)