eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › jakie narzędzia?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 25

  • 1. Data: 2018-12-07 23:32:16
    Temat: jakie narzędzia?
    Od: PiteR <e...@f...pl>

    chowacie a jakie wystawiacie na przynęte (żeby nie wyjść na niemiłego
    team playera)?

    Po produkcji często się kręci kilku inżynierów i biorą narzędzia jak
    popadnie gdy najdzie ich eureka. Gamoniowate to, bryle jak denka od
    butelek, zakręcone jak słoik, weźmie tu odda komu innemu albo wcale nie
    odda.

    Ja swoje śrubokręty chowam w opróżnionym termosie a na wabia wykładam
    wyszczerbione ogryzki z malucha, nadtopione lutownicą.

    A wy jakie macie doświadczenia? Zapraszam do dyskusji.

    --
    Piotrek

    Let me see your war face.


  • 2. Data: 2018-12-08 15:50:57
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: w...@a...com

    W dniu piątek, 7 grudnia 2018 23:32:14 UTC+1 użytkownik PiteR napisał:
    > chowacie a jakie wystawiacie na przynęte (żeby nie wyjść na niemiłego
    > team playera)?
    >
    > Po produkcji często się kręci kilku inżynierów i biorą narzędzia jak
    > popadnie gdy najdzie ich eureka. Gamoniowate to, bryle jak denka od
    > butelek, zakręcone jak słoik, weźmie tu odda komu innemu albo wcale nie
    > odda.
    >> Ja swoje śrubokręty chowam w opróżnionym termosie a na wabia wykładam
    > wyszczerbione ogryzki z malucha, nadtopione lutownicą.
    >
    > A wy jakie macie doświadczenia? Zapraszam do dyskusji.
    > Piotrek
    >> Let me see your war face.

    Rzeczywiscie paparuchy jedne i ponure sa. Ale swiata nie zmienisz. Moja zona
    ma to samo, nigdy nie wie, gdzie polozyla kluczyki do samochodu. Szukam potem
    i w koncu je znajduje. Czesto w lodowce, w ktorej lacznie z zakupami je
    schowala.
    Najlepszym rozwaizaniem jest mieć wszystkiego po dwa. A nawet po więcej.

    Tego nauczylm się pracując jako murarz. Tak wcześniej byłem murarzem a
    dopiero potem zszedlam na psy i zajalem się elektronika a scislej
    radioamatorstwem. A później jeszcze innymi, nazwijmy je barziej ambitnymi
    Pracujac jako murarz byłem swiadkiem pewenego zdarzenia trwającego dluzej,
    a ktore opisze w skrocie. Budowalismy dom. Majster gonil nas czeladnikow,
    pospieszal i opier...lal przy kazdej okazji. A sam duoa nie murzarz byl.

    Stojac na rusztowaniu wypadla mu z reki kielnia. Musial zejsc na dol i ja
    sobie przynieść. Mysmy w tym czasie mieszali malte.

    Potem to samo było z młotkiem, klal przy tym i pomstowal jak szewc.
    Obserwowal to młody wyrostek, syn inwestora budowy, ktory pelnil role
    oka, ktore konia tuczy.
    Smial się do rozpuku i mowil: pan to jest dupa nie murarz. Prawdziwy
    murarz ma wszystkiego po dwa. Jak mu kielnia, mlotek czy nawet waserwaga
    spadnie, to bierze druga i muruje, a po te upadla wysyla pomocnika.

    Nasz murarz był wqrwiony ale nic się nie już odzywal. Zszedł na dol by zrobić
    to co nawet krol robic musi sam, gdy go przycisnie. I za rogiem tego domu
    zaczal sobie sikac. A ten młody wyrostek, zza drugiego rogu, czynosc te
    uważnie obserwwal. Nasz murarz go zauwazyl i zapytal; no i co? Moze powiesz,
    ze twój ojciec tez ma dwa?
    Żeby pan wiedział - odparl. - Mój starszy ma te interesy tez dwa. Do sikania
    ma taki sam jak pan, ale dla mamusi ma drugi. Ten drugi jest ze cztery razy
    większy. Tu można się i należy usmiechnac.

    Zdarzenie to zawazylo na moim dalszym zyciu. W efekcie mam po kilkadziesiąt
    rozych kombinerek, cazkow, ucinaczek, srobokretow i czego tam jeszcze. Jak mi
    jeden się gdzies zapodzial to bralem drugi a potem ten zaginiony się znalazł.
    W koncu doszedłem do wprawy i wycwiszylem swa pamiec krotktrwala do tego
    stopnia, z nawet do dziś pamiętam, gdzie jakiś narzad czy material lezec
    czy stać może.
    A dobry zwyczaj nie pożyczaj, Niestety po obecnosci w mojej dziupli osob
    trzecich, pewnych rzeczy już nigdy nie znalazłem.
    Ale poniewaz mialem ich co najmniej po dwie sztuki, wiec te ubytki jakos przebolałem
    :)

    Pozdr
    Tornad


  • 3. Data: 2018-12-08 19:29:04
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: wowa <w...@g...pl>

    >
    > Ja swoje śrubokręty chowam w opróżnionym termosie a na wabia wykładam
    > wyszczerbione ogryzki z malucha, nadtopione lutownicą.
    >
    > A wy jakie macie doświadczenia? Zapraszam do dyskusji.

    Najlepiej chować i zamykać na klucz. Ponieważ przywiązuje się do
    narzędzi (no, po jakimś czasie "układają" się do ręki)to nie lubię ich
    tracić. Jeśli mimo wszystko gdzieś wyjdą to robię piekielną awanturę
    łącznie z używaniem słów uznanych za obraźliwe :) i idę do sklepu po
    nastepne. Na fakturę, a potem szef rozmawia z kolegami :) I nie, nie
    mam problemu żeby ktoś sobie pożyczył ale potem k... oddaj!
    Wojtek


  • 4. Data: 2018-12-08 20:16:34
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: Swift <p...@g...com>

    W dniu sobota, 8 grudnia 2018 15:50:58 UTC+1 użytkownik w...@a...com napisał:

    > Najlepszym rozwaizaniem jest mieć wszystkiego po dwa. A nawet po więcej.

    Dwie żony też ???

    PS
    Słuchałem kiedyś opowieści przedwojennego rzemieślnika, który pracował w dużej
    warszawskiej fabryce. Było tam zwyczajem, iż każdy narzędzia miał swoje. Nie
    obrabiarki - rzecz jasna. Kiedy majster rozmawiał z kandydatami do pracy, kazał na
    rozmowę zabierać narzędzia. Oglądał i już sporo o kandydacie wiedział.


  • 5. Data: 2018-12-08 21:41:13
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: Tornad <w...@a...com>

    W dniu sobota, 8 grudnia 2018 20:16:35 UTC+1 użytkownik Swift napisał:
    > W dniu sobota, 8 grudnia 2018 15:50:58 UTC+1 użytkownik w...@a...com napisał:
    >
    > > Najlepszym rozwaizaniem jest mieć wszystkiego po dwa. A nawet po więcej.
    >
    > Dwie żony też ??? A czemu nie? Chocieez czesto z jedna jest trudno wytrzymać wiec
    raczej przysparzania sobie dodatkowych klopotow należy unikac. Ale jakby nalegala ?
    > PS
    > Słuchałem kiedyś opowieści przedwojennego rzemieślnika, który pracował w dużej
    warszawskiej fabryce. Było tam zwyczajem, iż każdy narzędzia miał swoje. Nie
    obrabiarki - rzecz jasna. Kiedy majster rozmawiał z kandydatami do pracy, kazał na
    rozmowę zabierać narzędzia. Oglądał i już sporo o kandydacie wiedział.

    Takie zwyczaje panuja do dnia dzisiejszego. Tyle, ze nie u nas. Przebywajac
    czasowo w USA, szybko musialem się do tego przyzwyczaić. Karpenter (stolarz
    i cieslaw jedenj osobie), który przyjmowal mnie do pracy, o nic nie pytal tylko
    kazal otworzyć mi bagażnik mojego samochodu, w ktorym swój prawie caly zestaw
    narzedzi woziłem. Zobaczyl, ze mam "sozo". W Polsce znane pod nazwa lisi ogon.
    I wyrazil zadowolenie ze miałem pilarke firmy makita. Przyjal mnie bez
    zadania jednego pytania np. o mój dotychczasowy staz. Przepracowalem u niego
    ponad dwa lata. I nie zaluje, bo był to okres nauki, który umozliwil mi potem
    Przejscie na wlasny rozrachunek. Wiedzialem już wtedy, ze przyznanie się, ze
    mam studia w Polsce, byłoby nie tylko niewybaczalnym nietaktem lecz znacząco
    utrudniłoby znalezienie w miare normalej pracy.

    A w ogole to nie wyobrażam sobie by jakis fachowiec przychodzil do pracy bez
    swoich narzedzi. Tuz po powrocie szukałem kogos, kto polupie mi kilka klockow
    do zapalenia w kozie. Przyszlo trzech wyrostkow i bardzo byli zdziweni, ze
    ja nie mam nawet siekiery. Ja tez sie bardzo zdziwiłem, ze oni nie mieli nawet
    pojęcia o tym, ze do porąbania drewna potrzebna jest siekiera, która powinni ze
    pasem swiecic. Powiedzialem, ze jak sobie kupie siekiere to do nich zadzwonię.
    Jak dotychczas nie wybili mi szyb w moim rodzinnym starym domu, w ktorym
    chcialem z tydzień samotnie pomieszkać. Natomiast kupiłem sobie elektryczny
    lupacz do drewna, ktory robi to cicho i znacznie szybciej od nawet
    wykwalifikowanego fachowca w tej dziedzinie.

    Niestety kazdy kto cos tam umie i ma odrobine kultury technicznej, wyjechal
    za granice. Zostaly tu same pararuchy, ktorym strach jest dac do reki
    siekiere w obawie by sobie nia krzywdy nie zrobili. Potem plac takiemu
    odszkodowanie jak sobie palec czy kolano zamiast klocka, rozłupie.

    Pozdr
    Tornad


  • 6. Data: 2018-12-08 23:51:56
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: Jacek Radzikowski <j...@s...die.die.die.piranet.org>

    On 12/8/18 3:41 PM, Tornad wrote:
    > W dniu sobota, 8 grudnia 2018 20:16:35 UTC+1 użytkownik Swift napisał:
    >> W dniu sobota, 8 grudnia 2018 15:50:58 UTC+1 użytkownik w...@a...com napisał:
    [...]
    >> Słuchałem kiedyś opowieści przedwojennego rzemieślnika, który pracował w dużej
    warszawskiej fabryce. Było tam zwyczajem, iż każdy narzędzia miał swoje. Nie
    obrabiarki - rzecz jasna. Kiedy majster rozmawiał z kandydatami do pracy, kazał na
    rozmowę zabierać narzędzia. Oglądał i już sporo o kandydacie wiedział.
    >
    > Takie zwyczaje panuja do dnia dzisiejszego. Tyle, ze nie u nas. Przebywajac
    > czasowo w USA, szybko musialem się do tego przyzwyczaić. Karpenter (stolarz

    W Stanach takie są zwyczaje. Fachowcy przychodząc pracować do kogoś
    przynoszą swoje narzędzia. I praktykowane jest podpisywanie, żeby było
    wiadomo go kogo należą. Czasami jak ludzie się chwalą na YT zakupami na
    aukcjach, to widać że prawie każde narzędzie jest podpisane nazwiskiem
    właściciela, albo przynajmniej inicjałami.

    I to jest coś, czego do końca nie rozumiem. Jeśli ktoś ma swoje ulubione
    narzędzia, z którymi nie chce się rozstawać, to niech je sobie nosi. Ale
    pracując dla kogoś oczekiwał bym że pracodawca dostarczy wszystkie
    środki do wykonania zadania. Te narzędzia które przyniosę musiałem kupić
    za własne pieniądze, i to mnie obciążają koszty zużycia. Pracodawca
    płaci za moją wiedzę i wykonaną pracę, ale klient nie zapłaci mi, tylko
    jemu. Wymagając od pracownika dostarczenia narzędzi, pracodawca
    przerzuca na niego część kosztów prowadzenia biznesu.

    Co innego jak się pracuje na własny rachunek. Wtedy to ja jestem swoim
    pracodawcą, a od klientów zlecających wykonanie usługi trudno oczekiwać
    że dostarczą odpowiednich narzędzi (np. siekiery).

    Jacek.


  • 7. Data: 2018-12-09 00:06:23
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: Janusz <j...@o...pl>

    W dniu 2018-12-08 o 23:51, Jacek Radzikowski pisze:
    > On 12/8/18 3:41 PM, Tornad wrote:
    >> W dniu sobota, 8 grudnia 2018 20:16:35 UTC+1 użytkownik Swift napisał:
    >>> W dniu sobota, 8 grudnia 2018 15:50:58 UTC+1 użytkownik
    >>> w...@a...com napisał:
    > [...]
    >>> Słuchałem kiedyś opowieści przedwojennego rzemieślnika, który
    >>> pracował w dużej warszawskiej fabryce. Było tam zwyczajem, iż każdy
    >>> narzędzia miał swoje. Nie obrabiarki - rzecz jasna. Kiedy majster
    >>> rozmawiał z kandydatami do pracy, kazał na rozmowę zabierać
    >>> narzędzia. Oglądał i już sporo o kandydacie wiedział.
    >>
    >> Takie zwyczaje panuja do dnia dzisiejszego. Tyle, ze nie u nas.
    >> Przebywajac
    >>   czasowo w USA, szybko musialem się do tego przyzwyczaić. Karpenter
    >> (stolarz
    >
    > W Stanach takie są zwyczaje. Fachowcy przychodząc pracować do kogoś
    > przynoszą swoje narzędzia. I praktykowane jest podpisywanie, żeby było
    > wiadomo go kogo należą. Czasami jak ludzie się chwalą na YT zakupami na
    > aukcjach, to widać że prawie każde narzędzie jest podpisane nazwiskiem
    > właściciela, albo przynajmniej inicjałami.
    >
    > I to jest coś, czego do końca nie rozumiem. Jeśli ktoś ma swoje ulubione
    > narzędzia, z którymi nie chce się rozstawać, to niech je sobie nosi. Ale
    > pracując dla kogoś oczekiwał bym że pracodawca dostarczy wszystkie
    > środki do wykonania zadania.
    Kiedyś w '70 latach jak zaczynałem pracę to każdy dostawał narzędzia,
    ale był za nie odpowiedzialny i potem przy zwolnieniu trzeba je było zdać
    albo potrącali z pensji za nie, każdy miał szafkę narzędziową, kłódke
    musiał kupic sobie sam.

    --
    Pozdr
    Janusz


  • 8. Data: 2018-12-09 02:33:35
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: PiteR <e...@f...pl>

    wajdat pisze tak:

    > Mój starszy ma te interesy tez dwa. Do sikania ma taki sam jak
    > pan, ale dla mamusi ma drugi.

    :)


    --
    Piotrek

    Let me see your war face.


  • 9. Data: 2018-12-09 12:16:11
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: b...@g...com

    użytkownik Tornad napisał:

    > A w ogole to nie wyobrażam sobie by jakis fachowiec przychodzil do pracy bez
    > swoich narzedzi.


    W dużych firmach szanowny Panie jest standaryzacja i własne to możesz mieć
    pod warunkiem że one są firmowe. Własny młotek możesz sobie przynieść
    pracując u p.Zdzisia czy Czesia co ma warsztat za chałupą.


  • 10. Data: 2018-12-09 12:20:18
    Temat: Re: jakie narzędzia?
    Od: b...@g...com

    użytkownik PiteR napisał:
    > chowacie a jakie wystawiacie na przynęte (żeby nie wyjść na niemiłego
    > team playera)?

    Wg. podejścia niemieckiego wina leży po stronie pracodawcy.
    Wg. podejścia PL winni (takiego stanu rzeczy) są wszyscy tylko nie pracodawca.




strony : [ 1 ] . 2 . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: