eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochody › Dwoje dzieci nie zyje - na co foteliki ???
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 197

  • 191. Data: 2010-06-20 14:14:20
    Temat: Re: Dwoje dzieci nie zyje - na co foteliki ???
    Od: Maciek <m...@n...pl>

    W dniu 2010-06-19 16:57, Chris pisze:
    > Dla tego w 1 moim poście napisałem że zależy wszystko jaki ktoś miał
    > fotelik bo każdy jest inny, chiński przy 10km/h rozpadnie się ale
    > firmowy z 4* już daje dużo większe szanse na przeżycie. O tym czy
    > przeżyje decyduje już przypadek ale dobry fotelik zwiększa zdecydowanie
    > szanse dziecka.
    Ja o przemieszczaniu głowy, a Ty o rozpadaniu.

    > Sam niedługo będę miał dylemat bo dziecko waży już 14.5kg a fotelik mam
    > do 18 i też będę musiał rozglądać się za nowym i na pewno nie będzie to
    > nic chińskiego :) obecnie mam Bebe Comfort Axis
    Ja miałem Maxi Cosi, a teraz Chicco i Cybex. Nie zaryzykowałbym
    stwierdzenia, że któryś z nich nie był/jest chiński ;-)
    --
    Pozdrawiam
    Maciek


  • 192. Data: 2010-06-21 12:21:37
    Temat: Re: Dwoje dzieci nie zyje - na co foteliki ???
    Od: "Corwin" <n...@b...pl>


    Użytkownik "Adam Czajka" <n...@p...v> napisał w wiadomości
    news:hvfng0$grm$1@news.onet.pl...
    >W dniu 10-06-18 12:41, Corwin pisze:
    >> Się wtrącę.
    >>> Napiszę wprost - nie wierzę. Awaryjne sytuacje zdarzają mi się kilka
    >>> razy w tygodniu (DC, ale to nieistotne, ponieważ nie tylko tutaj
    >>> jeżdżę) i nie wierzę, że ktoś z doświadczeniem/przebiegiem miał tylko
    >>> 5 sytuacji awaryjnych, z których 3 zakończyły się wypadkiem.
    >> Nieistotne? Wg mnie DC to klucz. Warszawiacy jeżdżą jak pogibańcy. Może
    >> nie jeżdżę za dużo (jakieś 2k miesięcznie), ale ile razy jestem w
    >> stolicy, tyle razy mam sytuacje gdzie albo ktoś bezmyślnie zmienia pas
    >> prosto na mnie, albo zjeżdża z ronda z wewnętrznego pasa (znów na mnie)
    >> mając w dupie czy zahamuję, czy mnie rąbnie, albo beztrosko wyjeżdża z
    >> podporządkowanej - wiem że nie wszyscy Warszawiacy tak jeżdżą, ale ile
    >> razy jestem w DC, tyle razy przynajmniej jeden się pajac trafi.
    >> Przynajmniej.
    >
    > No cóż po Warszawie jeździ tyle samochodów, że przy tym samym procencie
    > buractwa co wszędzie, ilościowo buraków jest więcej.

    Być może - ale w równym obłożeniu ruchu w Warszawie, Toruniu, Bydgoszczy i
    Wrocławiu dajmy na to, Warszawa zdecydowanie przoduje.

    > Po za tym co to znaczy zmienia pas prosto na ciebie? I ile ma czekać
    > zanim to zrobi? A może ma się zatrzymać na środku ruchliwej ulicy o 3
    > pasach ruchu i czekać, aż sąsiedni pas stanie specjalnie dla niego?
    > Z twojego tekstu wynika, że nie miałeś kolizji, widać to były jednak
    > wystarczająco bezpiecznie wykonane manewry, więc o co chodzi?

    Nie miałem bo przyhamowałem jednocześnie lekko odbijając w prawo... Na
    szczęście byłem na zewnętrznym pasie i nie miałem nikogo na ogonie. Babka po
    prostu zaczęła zjeżdzać w prawo do zjazdu z ronda - bez włączenia
    kierunkowskazu i bez czekania. Jakby mnie po prostu nie było (a jechaliśmy
    burta w burtę). Niebieskie punto, z miesiąc temu.

    Moim skromnym zdaniem to nie są bezpiecznie wykonane manewry.

    > Wrzucam kierunek, samochód na sąsiednim pasie ma kilka metrów do mnie,
    > to zmieniam pas. Włączam się na drogę gdzie samochody poruszają się
    > 10-15 m/s, to mając 50 m wolnego spokojnie się zmieszczę, najwyżej ten
    > przed którego wjeżdżam zdejmie nogę z gazu. Tak samo jak ktoś wjeżdża
    > lub się włącza przede mnie, to zdejmuję nogę z gazu lub jeśli mam
    > możliwość zmieniam pas na lewy, żeby mu ułatwić. Jak będziemy ze sobą
    > tylko walczyć zamiast współpracować, to zrobi się totalny korek.
    >

    Tego mi nie musisz tłumaczyć. Ale wrzucasz kierunek, widzisz samochody wokół
    siebie i czekasz na lukę, czy zaczynasz po prostu skręcać bez kierunku? Bo z
    Twojego opisu wynika raczej że to pierwsze, co jest normalnym zachowaniem na
    drodze. I nie, nie mam w zwyczaju nie wpuszczać czy wymuszać - jeżdżę
    normalnie, wręcz "grzecznie".

    >> To samo na trasie - wyprzedzanie na trzeciego/czwartego, bezmyślne
    >> hamowanie i wymuszanie hamowania na innych żeby wrócić na prawą stronę,
    >> wciskanie się, jazda na tylnym zderzaku - generalnie Państwo Warszawstwo
    >> Królowie Szos. Często gęsto nie potrafią do tego oszacować odległości,
    >> wyskakują do wyprzedzania i za chwilę hamują bo jednak nie zdążą, jeżdżą
    >> całą szerokością - od prawej do lewej etc.
    >
    > Samochodami z rejestracjami na W to jeżdżą tylko Warszawiacy. Jasne...
    > Słyszałeś kiedyś o leasingu? Są całe floty zarejestrowane na pewnego
    > znanego leasingodawcę, znajdującego się na Mokotowie, które nigdy nie
    > widziały Warszawy, a wszystkie rejestracje mają na WE.
    >

    Zbędny sarkazm. Z mojego punktu widzenia to niespecjalna różnica, skoro
    statystycznie rejestracja pozwala z pewnym prawdopodobieństwem wnioskować o
    kulturze jazdy i umiejętnościach kierowcy. To czy ma on w dowodzie Gdańsk
    czy Rzeszów to sprawa inna. A że prawdopodobieństwo tego typu zachowań
    znacząco rośnie w stolicy, to dwa do dwóch dodać prosto.

    >> Poza tym buractwo - jeszcze mi się nie zdażyło żeby wóz z warszawskimi
    >> numerami podziękował za zjechanie albo wpuszczenie do ruchu.
    >
    > A po co ktoś ma mi dziękować za normalne zachowanie na drodze, ja tego

    Normalne by było gdyby sami też zjeżdżali albo wpuszczali. A tak...

    > nie wymagam. Tobie musi? Właśnie dlatego w Warszawie nie dziękuję, ale
    > w trasie staram się to robić zawsze. A i tak potem znajdzie się ktoś,
    > komu ktoś nie podziękował i psioczy bez sensu.

    Nie, nie "musi". Nic się nie stanie jak tego nie zrobi. Tak samo jak nic się
    nie stanie jak zamknie drzwi wejściowe kobiecie przed nosem czy nie ustąpi
    miejsca staruszce w tramwaju. Etykietka buraka jest for free :).

    >
    >> Nie dziwię się że w DC awaryjne sytuacje zdażają się kilka razy w
    >> tygodniu bo mi się zdażają za każdym razem kiedy odwiedzam stolicę, a
    >> poza Warszawą to może raz na miesiąc/dwa.
    >
    > Mi tak samo jak tobie, ale nie robię z tego problemu. Szkoda czasu.
    >

    Akurat nie chodziło mi w tym poście o robienie problemu czy o bezsensowne
    marudzenie - zwróciłem jedynie uwagę że wpływ miejsca (DC vs non-DC) na
    częstotliwość występowania awaryjnych sytuacji na drodze jest jednak
    istotny.

    A dla każdego kto uważa inaczej radzę pojeździć dwa tygodnie po Ciechocinku
    :).

    C.


  • 193. Data: 2010-06-21 13:18:53
    Temat: Re: Dwoje dzieci nie zyje - na co foteliki ???
    Od: "Arek (G)" <a...@b...pl>

    W dniu 2010-06-19 13:54, Filip KK pisze:
    > W dniu 2010-06-19 13:52, masti pisze:
    >
    >> dlatego się pytam ile razy mu się ta sztuka udała, żeby wiedzieć czy
    >> umie.
    >>
    > TO nie jest sztuka, hamować bez abs. Tylko wyczucie i doświadczenie.
    > Można skuteczniej zahamować bez absu, jak z absem. Gdyby było inaczej,
    > samochody rajdowe miałyby absy.

    To nie z tego powodu samochody rajdowe, tudzież w f1 nie mają abs'u.

    A.


  • 194. Data: 2010-06-21 13:19:54
    Temat: Re: Dwoje dzieci nie zyje - na co foteliki ???
    Od: "Arek (G)" <a...@b...pl>

    W dniu 2010-06-19 13:52, Filip KK pisze:
    > W dniu 2010-06-18 21:44, Marek Dyjor pisze:
    >
    >> dokładnie, ABS działa także gdy sie lekko i z wyczuciem hamuje.
    >
    > Na lodzie? Nie rozśmieszaj mnie.

    W moim samochodzie działa całkiem nieźle.

    A.


  • 195. Data: 2010-06-21 13:46:18
    Temat: Re: Dwoje dzieci nie zyje - na co foteliki ???
    Od: PaPi <...@...3>

    > Pokaż mi fotelik 9-15 który sztywno trzyma dziecku
    > głowę.

    Np. taki
    http://www.britax-roemer.pl/foteliki-samochodowe/kin
    g-plus


  • 196. Data: 2010-06-21 16:48:08
    Temat: Re: Dwoje dzieci nie zyje - na co foteliki ???
    Od: Adam Czajka <n...@p...v>

    W dniu 10-06-21 12:21, Corwin pisze:
    >> No cóż po Warszawie jeździ tyle samochodów, że przy tym samym procencie
    >> buractwa co wszędzie, ilościowo buraków jest więcej.
    > Być może - ale w równym obłożeniu ruchu w Warszawie, Toruniu, Bydgoszczy
    > i Wrocławiu dajmy na to, Warszawa zdecydowanie przoduje.

    Tak i pewnie jeszcze napiszesz, że w Łodzi też jest ich mniej. Zdaje ci
    się. Skoro za każdym razem w tych miastach, czy w tych na Wybrzeżu
    *zawsze* trafiam na takich co muszą mi udowodnić, że są ode mnie
    szybsi, tylko dlatego że mam dwuliterową tablicę na W to znaczy, że
    wszyscy tam mają małe członki? Albo to, że zawsze natykam się na takich
    co nie wjadą w zrobiony przeze mnie przede mną odstęp póki się nie
    zatrzymam, to znaczy że tam jest więcej kapeluszy?
    Bzdurne generalizowanie.

    >> Po za tym co to znaczy zmienia pas prosto na ciebie? I ile ma czekać
    >> zanim to zrobi? A może ma się zatrzymać na środku ruchliwej ulicy o 3
    >> pasach ruchu i czekać, aż sąsiedni pas stanie specjalnie dla niego?
    >> Z twojego tekstu wynika, że nie miałeś kolizji, widać to były jednak
    >> wystarczająco bezpiecznie wykonane manewry, więc o co chodzi?
    > Nie miałem bo przyhamowałem jednocześnie lekko odbijając w prawo... Na
    > szczęście byłem na zewnętrznym pasie i nie miałem nikogo na ogonie.
    > Babka po prostu zaczęła zjeżdzać w prawo do zjazdu z ronda - bez
    > włączenia kierunkowskazu i bez czekania. Jakby mnie po prostu nie było
    > (a jechaliśmy burta w burtę). Niebieskie punto, z miesiąc temu.

    Jeśli na rondzie Radosław, to jechała prawidłowo, jeśli nie to pewnie
    była typowym kapeluszem. Pojeździsz więcej, to przestaniesz się
    przejmować takimi zdarzeniami.

    > Tego mi nie musisz tłumaczyć. Ale wrzucasz kierunek, widzisz samochody
    > wokół siebie i czekasz na lukę, czy zaczynasz po prostu skręcać bez
    > kierunku? Bo z Twojego opisu wynika raczej że to pierwsze, co jest
    > normalnym zachowaniem na drodze. I nie, nie mam w zwyczaju nie wpuszczać
    > czy wymuszać - jeżdżę normalnie, wręcz "grzecznie".

    Najpierw się rozglądam, widzę lukę wrzucam kierunek i po 2-3 jego
    mignięciach zmieniam pas. Jeśli się włączam lub wyprzedzam włączam go
    oczywiście dużo wcześniej, ale wtedy mam więcej czasu niż przy zmianie
    pasa. Widzę czyjś kierunek i jeśli mam taką możliwość to zwalniam
    i robię mu odpowiednią lukę, ale nie stanę przecież. Jeśli ktoś jedzie
    na wielopasmowej z włączonym kierunkowskazem, to pewnie zapomniał go
    wyłączyć, więc albo niech się uczy wykonywać manewry zdecydowanie
    i dynamicznie, albo niech czeka.

    >> Samochodami z rejestracjami na W to jeżdżą tylko Warszawiacy. Jasne...
    >> Słyszałeś kiedyś o leasingu? Są całe floty zarejestrowane na pewnego
    >> znanego leasingodawcę, znajdującego się na Mokotowie, które nigdy nie
    >> widziały Warszawy, a wszystkie rejestracje mają na WE.
    > Zbędny sarkazm. Z mojego punktu widzenia to niespecjalna różnica, skoro
    > statystycznie rejestracja pozwala z pewnym prawdopodobieństwem
    > wnioskować o kulturze jazdy i umiejętnościach kierowcy. To czy ma on w
    > dowodzie Gdańsk czy Rzeszów to sprawa inna. A że prawdopodobieństwo tego
    > typu zachowań znacząco rośnie w stolicy, to dwa do dwóch dodać prosto.

    Zbędne to jest twoje bezsensowne generalizowanie.
    Nie jesteś przyzwyczajony do jazdy w dużym natężeniu ruchu i tyle.
    Z czasem może ci to minie.

    >>> Poza tym buractwo - jeszcze mi się nie zdażyło żeby wóz z warszawskimi
    >>> numerami podziękował za zjechanie albo wpuszczenie do ruchu.
    >> A po co ktoś ma mi dziękować za normalne zachowanie na drodze, ja tego
    > Normalne by było gdyby sami też zjeżdżali albo wpuszczali. A tak...

    Znowu puste generalizowanie. Ja mam zupełnie odwrotne obserwacje.
    Częściej mnie wpuszczają lub dziękują właśnie ci z tablicami na W.
    W dyskusji z nelixem opisywałem sytuację z Wejherowa, gdzie 2 pasy
    w pewnym miejscu przechodzą w 1 i miejscowi już 3 skrzyżowania
    wcześniej robią zator na prawym, zamiast jechać do końca i wjechać
    na zamek. Oczywiście gdy dojeżdżam do zwężenia to wszyscy dostają
    sztywności w karku i jadą przyspawani do zderzaka poprzednika. Trzeba
    czekać na kogoś zamiejscowego, najczęściej z Warszawy, żeby cię
    wpuścił. Sam tam wpuszczam miejscowych, którzy chcą się włączyć, ale
    ich krajanie ich nie wpuszczają.

    >> nie wymagam. Tobie musi? Właśnie dlatego w Warszawie nie dziękuję, ale
    >> w trasie staram się to robić zawsze. A i tak potem znajdzie się ktoś,
    >> komu ktoś nie podziękował i psioczy bez sensu.
    > Nie, nie "musi". Nic się nie stanie jak tego nie zrobi. Tak samo jak nic
    > się nie stanie jak zamknie drzwi wejściowe kobiecie przed nosem czy nie
    > ustąpi miejsca staruszce w tramwaju. Etykietka buraka jest for free :).

    Albo mylisz pojęcia, albo uprawiasz demagogię.

    >>> Nie dziwię się że w DC awaryjne sytuacje zdażają się kilka razy w
    >>> tygodniu bo mi się zdażają za każdym razem kiedy odwiedzam stolicę, a
    >>> poza Warszawą to może raz na miesiąc/dwa.
    >> Mi tak samo jak tobie, ale nie robię z tego problemu. Szkoda czasu.
    > Akurat nie chodziło mi w tym poście o robienie problemu czy o
    > bezsensowne marudzenie - zwróciłem jedynie uwagę że wpływ miejsca (DC vs
    > non-DC) na częstotliwość występowania awaryjnych sytuacji na drodze jest
    > jednak istotny.
    > A dla każdego kto uważa inaczej radzę pojeździć dwa tygodnie po
    > Ciechocinku :).

    A są tam mosty z obciążeniem 7 tysięcy samochodów na godzinę w szczycie
    lub ulice z obciążeniem 5 tysięcy? Nie? Czyli jednak chcesz uprawiać
    prymitywną demagogię i tyle.

    --
    Pozdrawiam

    Adam


  • 197. Data: 2010-06-21 19:05:44
    Temat: Re: Dwoje dzieci nie zyje - na co foteliki ???
    Od: "r...@k...pl" <r...@k...pl>

    Sat, 19 Jun 2010 13:54:56 +0200, w <hvib7s$n0v$2@news.task.gda.pl>, Filip KK
    <n...@n...pl> napisał(-a):

    > W dniu 2010-06-19 13:52, masti pisze:
    >
    > > dlatego się pytam ile razy mu się ta sztuka udała, żeby wiedzieć czy umie.
    > >
    > TO nie jest sztuka, hamować bez abs. Tylko wyczucie i doświadczenie.
    > Można skuteczniej zahamować bez absu, jak z absem. Gdyby było inaczej,
    > samochody rajdowe miałyby absy.

    Jasne, pewnie z tego powodu w F1 nie ma ABS :>

strony : 1 ... 10 ... 19 . [ 20 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: