eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

Ilość wypowiedzi w tym wątku: 217

  • 201. Data: 2019-10-02 12:25:20
    Temat: Re: pcb
    Od: Jacek Maciejewski <j...@g...pl>

    Dnia Wed, 2 Oct 2019 11:24:15 +0200, JaNus napisał(a):

    > W dniu 2019-10-01 o 22:29, Jacek Maciejewski pisze:
    >>> Zakład Pascala...
    >> Obrzydliwe kunktatorstwo.
    >>
    > No ale na szczęście Ty stoisz wyżej moralnie od Pascala, że o większej
    > sprawności intelektualnej wspominać nie trzeba...

    Pokładaj zaufanie w autorytetach a daleko zajdziesz, chłopie. Jak to
    było z szacowną Akademią Francuską? Kamienie nie mogą spadać z nieba...
    Paskal żył na tyle dawno że nie miał pojęcia o ewolucji i skąd się
    bierze moralność (choć ja wolę słowo "etyka"). Zatem ja, który mam
    wiedzę jakiej on nie miał, mogę z powodzeniem formułować trafniejsze
    sądy.
    --
    Jacek
    I hate haters.


  • 202. Data: 2019-10-02 13:29:55
    Temat: Re: pcb
    Od: JaNus <bez@adresu>

    W dniu 2019-10-02 o 12:25, Jacek Maciejewski pisze:
    > Pokładaj zaufanie w autorytetach a daleko zajdziesz, chłopie.
    >
    "Jesteśmy tylko karłami, stojącymi na barkach gigantów"
    A odrzuć Ty sobie *cały* dotychczasowy dorobek ludzkości (tak jak to
    uczyniłeś z Wiarą), odrzuć. A w ręku pozostaną Ci jedynie plewy!

    Poglądy i wiedzę, oba "zastane", aby się rozwijać -- trzeba *czasem*
    podważać. Ale samo ich kwestionowanie jeszcze do odkryć, czy tylko
    ulepszeń -- wcale nie prowadzi.

    > Paskal żył na tyle dawno że nie miał pojęcia (...)
    >
    nooo, na pewno nie znał się na niczym :)

    > Zatem ja, który mam
    > wiedzę jakiej on nie miał, mogę z powodzeniem formułować trafniejsze
    > sądy.
    >
    "Możesz", ale... nie musisz (odwrotnie od Wałka Bolesława)

    No i jakąż to wiedzę "jakiej on nie miał" posiadłeś w dziedzinie teologii?
    Ano tak, teologię uważasz za "badanie ilości diabłów na czubku szpilki",
    czyż nie? Ale zapewniam Cię, że jej wpływ na rozwój filozofii jest nie
    do przecenienia: na gruncie teologii badacze wykoncypowali rzeczy, które
    się "nie śniły" -- oczywiście nie o fizjologach tu prawię :)

    Jakąż też "wiedzę jakiej on nie miał" posiadłeś z dziedziny filozofii,
    logiki formalnej, tudzież metodologii? Bo to, że masz odpowiednie
    książki w domu, czy źródła w necie, jeszcze nie zapełnia samo z siebie
    Twoich szarych komórek :)

    --
    Nie interesujesz się polityką? To lekkomyślne chowanie głowy w piasek!
    Wszak polityka interesuje się tobą i tak, a rządzący też się interesują,
    głównie zawartością twojego portfela. Dlatego zachowaj czujność!


  • 203. Data: 2019-10-02 13:52:11
    Temat: Re: pcb
    Od: Jacek Maciejewski <j...@g...pl>

    Dnia Wed, 2 Oct 2019 13:29:55 +0200, JaNus napisał(a):

    >> Paskal żył na tyle dawno że nie miał pojęcia (...)
    >>
    > nooo, na pewno nie znał się na niczym :)

    Zabieg charakterystyczny dla ciebie: jak mówię że nie znał teorii
    ewolucji, ty wypowiedź obcinasz o ewolucję i imputujesz mi że zarzucam
    Pascalowi brak pojecia o czymkolwiek. Dam sobie chyba z tą rozmową
    spokój.
    --
    Jacek
    I hate haters.


  • 204. Data: 2019-10-02 14:00:57
    Temat: Re: pcb
    Od: JaNus <bez@adresu>

    W dniu 2019-10-02 o 13:52, Jacek Maciejewski pisze:
    >>> Paskal żył na tyle dawno że nie miał pojęcia (...)
    >>>
    >> nooo, na pewno nie znał się na niczym :)
    > Zabieg charakterystyczny dla ciebie: jak mówię że nie znał teorii
    > ewolucji, ty wypowiedź obcinasz o ewolucję i imputujesz mi że
    > zarzucam Pascalowi brak pojecia o czymkolwiek
    >
    A czyżbyś Ty nie ciął moich wypowiedzi? (zresztą nie cierpię ludków,
    którzy nie tną wcale, i walą /in extenso/ wypowiedź poprzednika, choć
    komentarz mają do jednego tylko zdania. Karałbym za to chłostą).

    A zaś ten, zacytowany przez Ciebie, mój komentarz, umieściłem dlatego,
    że później wszak ową myśl doprecyzowałem: chodziło o znajomość teologii,
    filozofii, i metodologii.
    Dlatego Twoje pretensje, w połączeniu z wykastrowaniem mojej myśli co do
    "wiedzy" Twojej, i Pascala, to manipulacja czystej wody.

    --
    Nie interesujesz się polityką? To lekkomyślne chowanie głowy w piasek!
    Wszak polityka interesuje się tobą i tak, a rządzący też się interesują,
    głównie zawartością twojego portfela. Dlatego zachowaj czujność!


  • 205. Data: 2019-10-06 13:09:36
    Temat: Re: pcb
    Od: mk <lp.pw@myzskm>

    Skoro dziś niedziela...

    W dniu 29.09.2019 o 19:01, Marek pisze:
    > On Sun, 29 Sep 2019 18:49:30 +0200, mk <lp.pw@myzskm> wrote:
    >> Nie pomijaj, proszę, całej historii, kto takie a nie inne wyobrażenia
    >> "popularyzował" (i nadal to robi).
    >
    > A czy _robi_ to Watykan?

    W tej samej wypowiedzi K. Wojtyły w której padają słowa "teoria ewolucji
    jest czymś więcej niż hipotezą", czyli "Magisterium kościoła wobec
    ewolucji" dalej można znaleźć:

    "W rzeczywistości należy mówić nie tyle o teorii, co raczej o teoriach
    ewolucji. Ich wielość wynika z jednej strony z różnych sposobów
    wyjaśniania mechanizmu ewolucji, a z drugiej - z różnych filozofii,
    które stanowią ich punkt odniesienia. Istnieją mianowicie interpretacje
    materialistyczne i redukcjonistyczne, a także interpretacje
    spirytualistyczne. Ich ocena należy do kompetencji filozofii, a dalej -
    do kompetencji teologii."

    I dalej:

    "W konsekwencji, te teorie ewolucji, które inspirując się określoną
    filozofią uważają, że duch jest wytworem sił materii ożywionej lub
    prostym epifenomenem tejże materii, są nie do pogodzenia z prawdą o
    człowieku. Co więcej, nie są w stanie uzasadnić godności człowieka."

    Teoria ewolucji drogą naturalnej selekcji tak się właśnie składa, że
    jest właśnie czysto materialistyczna. Uciekł mi cytat, ale w innym
    miejscu Wojtyła mówi nawet o "ideologii materialistycznej". Wojtyła obok
    niej stawia inne "interpretacje spirytualistyczne". I rości prawo
    teologii do oceny tychże -- tak się składa, że nauka (ta od Poppera, a
    nie ta niby-nauka z Watykanu) ma w głębokim poważaniu te roszczenia. O
    ocenie rozstrzyga metoda naukowa, a nie jakaś teologia (jaka?).

    W powyższym cytacie jest sugestia, że te teorie ewolucji, które "nie są
    w stanie uzasadnić godności człowieka" "są nie do pogodzenia z prawdą o
    człowieku". Widać tutaj (jak zwykle) gimnastykę i Watykan ma jaką swoją
    "teorię ewolucji".


    Joseph Ratzinger:

    "Teorii ewolucji nie można całkowicie udowodnić, ponieważ mutacji
    zachodzących przez setki tysięcy lat nie można powtórzyć w warunkach
    laboratoryjnych".

    Też mi odkrycie... Metoda naukowa w swoim sercu zakłada potencjalną
    falsyfikowalność, więc metoda naukowa nigdy nie uzurpuje sobie
    możliwości "całkowitego udowodnienia". Konstrukcja myślowa, której nie
    da się choćby potencjalnie sfalsyfikować, z miejsca jest uznawana jako
    nienaukowa... Za to KK uzurpuje sobie prawo do posiadania pewności:
    "Wiara jest pewna, pewniejsza niż wszelkie ludzkie poznanie, ponieważ
    opiera się na samym słowie Boga, który nie może kłamać. Oczywiście,
    prawdy objawione mogą wydawać się niejasne dla rozumu i doświadczenia
    ludzkiego, ale pewność, jaką daje światło Boże, jest większa niż światło
    rozumu naturalnego". (KKK)
    Oczywiście nie ma konfliktu między nauką, a wiarą... Wcale nie...
    W tej wypowiedzi raczej chodziło o pewne zdystansowanie się od teorii
    ewolucji...

    Dalej:
    "nauka niepotrzebnie marginalizuje poglądy na temat kreacjonizmu"
    "Nie możemy powiedzieć: kreacjonizm albo ewolucja. Właściwą formułą jest
    kreacjonizm i ewolucja, ponieważ oba odpowiadają na dwa różne pytania"

    Jorge Bergoglio deklaruje akceptację teorii ewolucji, ale jakoś nie jest
    zbyt wylewny jeśli chodzi o detale -- mam powody domniemywać, że jest to
    jakaś watykańska wersja "spirytualistyczna".

    Obecnie więc na poziomie papieży mamy jakąś tam pokrętną formę mniejszej
    lub większej akceptacji. Ale Ty zarzuciłeś sundeymanowi posiadanie tu
    własnych, rodzinnych czy tradycyjnych wyobrażeń o wierze. Otóż między
    powściągliwymi papieżami, a szarym maluczkim wiernym jest cała
    hierarchia która całkiem swobodnie już hasa sobie w temacie i jednak IMO
    nie można tego ignorować. Oto próbka możliwości -- ks. prof. Tadeusz Guz:
    https://www.facebook.com/oko.press/videos/ks-prof-gu
    z-przeciwko-teorii-ewolucji/2065477183713821/

    pzdr
    mk


  • 206. Data: 2019-10-06 13:20:10
    Temat: Re: pcb
    Od: mk <lp.pw@myzskm>

    W dniu 01.10.2019 o 22:09, JaNus pisze:
    > W dniu 2019-10-01 o 11:21, Jacek Maciejewski pisze:
    >> tych którzy
    >> uważają inaczej, należy traktować jak graczy w totka usiłujących sobie
    >> tą drogą poprawić byt materialny
    > >
    >
    > Zakład Pascala...
    >
    ... w nieco innej wersji:

    * Bóg istnieje i nagradza życiem wiecznym ateistów za brak wiary, a
    piekłem karze wierzących. A czemu by nie.
    * Bóg nie istnieje i nie istnieje życie wieczne.

    pzdr
    mk


  • 207. Data: 2019-10-06 14:39:49
    Temat: Re: pcb
    Od: mk <lp.pw@myzskm>

    W dniu 30.09.2019 o 21:16, JaNus pisze:
    > W dniu 2019-09-30 o 14:54, robot pisze:
    >> Zapominasz, że według wierzących wszystko zostało stworzone przez tego
    >> poczciwego staruszka z brodą
    >>
    > Zacznę od pieca:
    >  - prawdziwe jest bezsprzecznie to, że przekazy biblijne były tworzone
    > przez ludzi, którzy mieli wiedzę ówczesną (te kilka tysięcy lat wstecz,
    > jeśli liczyć Stary Testament), a nie dzisiejszą. Czasem byli to prości
    > pastuszkowie, którzy nawet jak na owe czasy mieli wyobrażenia o świecie,
    > i Wszechświecie -- raczej dość uproszczone.
    >
    >     --    i, tak! Jako częściowy heretyk mogę przyznać:
    >             "i stworzył człowiek Boga na obraz,
    > ..                i podobieństwo swoje"

    No to KKK:

    "Księgi natchnione nauczają prawdy. <<Ponieważ wszystko, co twierdzą
    autorzy natchnieni, czyli hagiografowie, powinno być uważane za
    stwierdzone przez Ducha Świętego, należy zatem uznawać, że księgi
    biblijne w sposób pewny, wiernie i bez błędu uczą prawdy, jaka z woli
    Bożej miała być przez Pismo święte utrwalona dla naszego zbawienia>>"

    > Ale, ale, czy przypadkiem dawna nauka nie plotła andronów? Możesz temu
    > zaprzeczyć?

    Plotła i pewnie w wielu kwestiach nadal to czyni. Metoda naukowa posiada
    mechanizmy samokorekcji i jeśli plecie androny, to inni ludzie nauki te
    androny wykrywają i prostują, a nie ludzie spoza nauki. Metoda naukowa
    różni się jednak dramatycznie od różnych religii np. chrześcijańskich:

    * religia chrześcijańska domaga się naiwności (patrz np. niewierny
    Tomasz) i przyjmowania rzeczy na słowo (sama definicja słowa wiara); bóg
    chrześcijański nagradza naiwnych; metoda naukowa zachęca do weryfikacji
    na wszelkie dostępne sposoby już zdobytej wiedzy i zawsze domaga się by
    na nawet najbardziej ugruntowaną wiedzę patrzeć z podejrzliwością;

    * modele budowane przez metodę naukową muszą wytrzymywać próbę
    obserwacji i eksperymentu; w systemach religijnych często tworzy się
    konstrukcje myślowe, których nie da się sfalsyfikować (nauka odrzuca
    takie konstrukcje; mogą co najwyżej służyć jako gimnastyka umysłowa);

    * metoda naukowa stara się eliminować czynnik antropogeniczny jako
    potencjalnie słabe ogniwo; religia stawia na czynnik antropogeniczny;

    * metoda naukowa wyraża optymizm, że przyrodę da się, przynajmniej w
    jakimś stopniu, ogarnąć ludzkim poznaniem, również to czego jeszcze nie
    potrafimy; religia mówi o nadprzyrodzonym świecie niedostępnym dla
    ludzkiego zrozumienia, a ów świat najczęściej wstawia się właśnie w
    obszary których jeszcze nie rozumiemy (tzw. "bóg luk", ang. "god of the
    gaps") zamykając drogę do poznania;

    * itd...


    > Ateiści odbierają chrześcijańską wizję Boga, widząc go jako
    > sklerotycznego, ciemnego staruszka (no bo tysiące lat, to nie młodość).
    > My, chrześcijanie uważamy, że jest on Istotą Najwyższą, dla naszych
    > umysłów Niepojętą, i że jest Wszechmocny, i Wszechwiedzący. Nie
    > dościgniemy go w tej mierze nigdy! I najtrudniejsze, wymagające
    > najnowszej wiedzy fachowej problemy, dla Niego nie stanowią *żadnej*
    > trudności.

    Albo takie rzeczy odstawiasz na bok wchodząc do laboratorium naukowego,
    albo jesteś tam bezużyteczny.
    Hipokrates:
    "Ludzie myślą, że padaczka jest boską chorobą przede wszystkim dlatego,
    że jej nie rozumieją. Ale jeśli wszystko, czego nie rozumieją,
    nazywaliby boskim, nie byłoby końca boskim przedmiotom".

    > Zauważ, że nie powstała *żadna* licząca się
    > cywilizacja, której normy moralne, a i prawne, by *nie* były o religię
    > oparte!

    Abstrahując, że takie można wskazać, ale jeśli nawet religia towarzyszy
    cywilizacjom to popełniasz błąd myślowy typu "korelacja nie oznacza
    przyczynowości". Religijność jest mocno rozpowszechnionym czynnikiem
    antropogenicznym i występuje (występowała) również w tych malutkich
    cywilizacjach i poza cywilizacją (cokolwiek to znaczy).

    Metoda naukowa stara się jak to tylko możliwe redukować wszelki czynnik
    antropogeniczny, a zwłaszcza taki jak religia. Ta część ludzkości która
    zaczęła to praktykować zaliczyła ogromny skok cywilizacyjny.

    > Bolszewicy podjęli próbę budowy czegoś takiego, i doprowadzili Sojuz do
    > upadku. Regresu w zakresie gospodarczym, społecznym, i moralnym.

    Porównaj system metody naukowej z pomysłem bolszewików na sprawowanie
    władzy i znajdź różnice. Jako bonus porównaj obie z religiami :-)

    Niektóre gałęzie nauki też padły ofiarą bolszewizmu:
    https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ysenkizm

    > Tedy do
    > *czegoś* potrzebna ona jest.

    Kiepski argument tu mam, ale lepszy niż Twój: zapoznaj się ze
    statystykami w kategorii wiara wśród laureatów Nagrody Nobla z fizyki...
    im widać raczej niepotrzebna...

    pzdr
    mk


  • 208. Data: 2019-10-06 15:04:06
    Temat: Re: pcb
    Od: mk <lp.pw@myzskm>

    W dniu 24.09.2019 o 23:39, sundayman pisze:
    >
    >>> porzucenia wiary w "oczywistości", które w 99% są nabyte w rozmaitych
    >>> źródłach
    >> A konkrietno to o jakie oczywistości do porzucania ci chodzi?
    >
    > Kiedy Philipp Semmelweis wprowadził mycie rąk przed operacjami jego
    > wykształceni koledzy uznawali to za niepotrzebną fanaberię bez znaczenia
    > i racjonalnego uzasadnienia.

    Ignaz Semmelweis nie wyskoczył z potrzebą zmiany "procedur" bo tak
    nakazuję i tupię nóżką i mnie się wydaję, że tak będzie dobrze.
    Semmelweis miał porównanie z innym szpitalem. Semmelweis prowadził
    statystyki w szpitalach które nadzorował, które podpierały jego
    hipotezę. W tej historii to Semelweis zachował się jak naukowiec, a nie
    ci koledzy po fachu, którzy po prostu nie wyrazili zainteresowania
    zmiany "status quo".
    Nie jest prawdą, że Semelweis został całkowicie zignorowany. Jego
    hipoteza przyśpieszyła prace nad "Germ theory of disease" i
    przyśpieszyła późniejsze przebicie się jej do społeczności lekarskiej.

    > Dziś wydaje się to straszne i zabawne - ale
    > wtedy zapewne dyskusja z wykształconym medykiem polegałaby na
    > wysłuchiwaniu, że to są nienaukowe brednie.
    >
    > Oczywiście - dziś nauka "wie lepie i więcej". Ale nadal warto mieć  na
    > uwadze to, że to jest wiedza "na dziś". Co chwila okazuje się, że coś
    > przyjęte ze pewnik w nauce wcale takie pewne nie jest. A najczęstszą
    > odpowiedzią na podstawowe pytania dotyczące naszego świata jest "nie
    > wiadomo".

    "Be open minded, but not so open that your brains fall out..." :-)

    pzdr
    mk


  • 209. Data: 2019-10-06 15:43:59
    Temat: Re: pcb
    Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl.invalid>

    Hello mk,

    Sunday, October 6, 2019, 2:39:49 PM, you wrote:

    [... mnóstwo pierdolenia ...]

    Panowie, opamiętajcie się - to jest pl.misc.elektronika a nie
    pl.soc.religia!

    --
    Best regards,
    RoMan
    Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)


  • 210. Data: 2019-10-06 21:08:38
    Temat: Re: pcb
    Od: JaNus <bez@adresu>

    W dniu 2019-10-06 o 14:39, mk pisze:
    > Metoda naukowa posiada mechanizmy samokorekcji i jeśli plecie
    > androny, to inni ludzie nauki te androny wykrywają i prostują, a nie
    > ludzie spoza nauki
    >
    Kłopot z "ludziami nauki" jest taki, że uzurpują sobie rolę... Boga!
    Nnno, przynajmniej w jego zateizowanej wersji: wszech-autorytetu. I
    wypowiadają się całkiem poważnie i /ex cathedra/ w dziedzinach, w
    których ich kompetencje są zerowe, np. o polityce, czy konstrukcji
    państwa, i jego powinnościach. Tedy tępienie w nauce /outsiderów/ (ma to
    w tym kontekście znaczenie "ludzie spoza, z zewnątrz"), nosi znamiona
    walki *cechowej*: tzw. "partaczy" (to wtedy znaczyło "niezrzeszeni")
    wtrącano nawet do lochów! A ktoś, z nieformalnym wykształceniem,
    (zachowując proporcje: jak Banach), ma podejście niesztampowe, i wielu
    było takich, którzy "coś" zrobili, bo po prostu nikt im nie powiedział,
    że wg. nauki, ba! -- nawet i Nauki! -- jest niemożliwe.

    Aby nie było tu nieporozumienia: jestem wielkim zwolennikiem sita, i to
    gęstego. Ale powinno być możliwe badanie prac wielce nietypowych.
    Dobrze, iż M-Drive trafiło do laboratoriów.


    > religia chrześcijańska domaga się naiwności (patrz np. niewierny
    > Tomasz) i przyjmowania rzeczy na słowo (sama definicja słowa wiara)
    >
    Ha, oślepłeś chyba! A czego domaga się Nauka, w postaci... nauczycielki?
    Aby bezbronne dzieciątka wierzyły jej *na słowo*, że pochodną funkcji
    sinus, jest cosinus, czyż nie? I że pod Grunwaldem to myśmy dokopali
    Zakonowi, a nie on nam. Całe wczesne nauczanie wymaga *wiary*. W
    nieomylność Nauki rzecz jasna.


    > metoda naukowa zachęca do weryfikacji na wszelkie dostępne sposoby
    > już zdobytej wiedzy i zawsze domaga się by na nawet najbardziej
    > ugruntowaną wiedzę patrzeć z podejrzliwością
    >
    Tiaaa, powiedział byś to owym "stu profesorom", którzy w imię tej,
    zaiste w cudowny sposób "zweryfikowanej", XIX.-wiecznej nauki, odmówili
    odrzucenia jej wyników, gdyż na niej się wychowali, a to co proponował
    Einstein, było sprzeczne z ich "naukową intuicją".
    Czyli "metoda" sobie, a walizka kic, kic po peronie...

    > w systemach religijnych często tworzy się konstrukcje myślowe,
    > których nie da się sfalsyfikować
    >
    No i dzięki temu to na gruncie teologii powstało pojęcie siły, na którą
    wpaść nie mogli uczeni "sztuk wyzwolonych", gdyż przecież siły "nikt nie
    widział". Wiele było podobnych osiągnięć teologów, ale ja nim nie
    jestem, więc mądrzyć się nie powinienem.

    > metoda naukowa stara się eliminować czynnik antropogeniczny jako
    > potencjalnie słabe ogniwo;
    >
    Tiaaa, a owe "eliminowanie" rozciągają na swe działania jako...
    celebryci. Zapraszani do różnych telewizyj, gdzie mądrzą się, jaki byłby
    piękny świat, gdyby wyeliminować egoizm. A tych, co przy nim będą trwać,
    też chyba "wyeliminować".


    > religia stawia na czynnik antropogeniczny;
    >

    "religia stawia na czynnik antropogeniczny" dlatego, że jest
    przeznaczona dla *człowieka*, i to takiego, jakim jest, czyli często
    zepsutego, lub na zepsucie podatnego.


    > Metoda naukowa stara się jak to tylko możliwe redukować wszelki
    > czynnik antropogeniczny, a zwłaszcza taki jak religia.
    >
    No dobrze trafiłeś, ale najwyraźniej nie potrafisz dostrzec *dlaczego*
    chce religię "z-redukować". Otóż po to, aby objąć "rząd dusz", czyli
    zająć religii miejsce. Pięknie to ujął Hugo Dyonizy Steinhaus:
    No, można oczywiście usunąć Boga
    z przynależnego mu miejsca
    w porządku wszechrzeczy.
    Ale doświadczenie wskazuje
    że tak dobre posady
    zwykle nie wakują
    zbyt długo.

    Stąd też religijny wręcz kult, otaczający różnych piekłowszczyków:
    a to "słoneczko" Stalin, to znów "wódz" Hitler, i cały szereg innych
    Kimów, i jemu podobnych. Dziwny zbieg okoliczności: najwięcej tych
    wszystkich bóstw urodziło się (no taki urodzaj jakiś) w ziemiach ustroju
    zwącego się "naukowym". I do tego nauka była tam "w służbie narodu", a
    jakże.



    > Ta część ludzkości która zaczęła to praktykować zaliczyła ogromny
    > skok cywilizacyjny.
    >
    Oooo, tak. Wzrosła zamożność bezsprzecznie, w wyniku czego konsumpcja
    stała się nową religią, która jakoś wymaga odrzucenia tej nie-nowej. A
    rzecz ciekawa: gdy drzewiej, kiedy to na
    przednówku ludzie autentycznie umierali z głodu, a i poza nim nie
    najadali się zbytnio, to konsumpcja narkotyków nie była *żadnym*
    problemem, a już na pewno "społecznym". Ale gdy ludzkość (no, pewna jej
    część) już niemal rzyga z przejedzenia, to narcotraficantes dorabiają
    się fortun. I mogą przekupywać całą strukturę policyjną, no i,
    oczywiście, polityków, aby ci, nie daj Boże, nie zalegalizowali prochów.
    Jak ktoś chce się zaćpać, to, /primo/ penalizacja dragów mu w tym nie
    przeszkodzi. Secundo: /volenti non fit iniuria/.

    Ale, ale, co do wzrostu zamożności:
    dokonał się on nie dzięki zaprowadzaniu, coraz szerszemu i wciąż
    pogłębianemu, goszystowskich pomysłów, ale *wbrew* tej społecznej
    paranoi. Po prostu technologia tak zapitala do przodu, że nawet
    porażająca skala marnotrawstwa nie staje na przeszkodzie rosnącej podaży
    dóbr poszukiwanych, a nade wszystko tych coraz to nowszych,
    zapotrzebowaniu społecznemu dotąd nieznanych.

    > Kiepski argument tu mam, ale lepszy niż Twój: zapoznaj się ze
    > statystykami w kategorii wiara wśród laureatów Nagrody Nobla z
    > fizyki... im widać raczej niepotrzebna...
    >
    Ooo, to naprawdę *bardzo* kiepski argument. Społeczeństwo nie składa się
    z noblistów, którzy żyją wszak w jakiejś wieży z kości słoniowej, do
    tego mają inteligencję wielce ponadprzeciętną, czemu najczęściej
    towarzyszy głęboka socjopatia. Jeśli by chodziło o ocenę tego, w jakim
    kierunku ma być z wolna zmieniane państwo, to więcej bym uwagi
    przykładał do tego, co mówi jakiś piekarz, czy majster z fabryki, albo
    inny "średniak", niż bezsprzecznie genialny Stephen Hawking.

    Marks, jak wiedzą co poniektórzy, był filozofem. Ci, co się znają na tym
    lepiej ode mnie twierdzą, że nawet dobrym, ale, wpierw "był", a potem,
    gdy zabrał się za naprawianie świata, to już być przestał. Acz wg. mnie
    nie do końca! Bo jego koncepcje zmierzały do budowy "świata filozofów,
    poetów, i {ludzi mądrych}" -- cokolwiek to ostatnie miało by znaczyć.

    Na koniec powiedzenie, które musiał stworzyć człowiek naprawdę roztropny:
    - To niemożliwe by socjalizm był ustrojem naukowym.
    Przecież naukowiec powinien przedtem wypróbować to na mrówkach!

strony : 1 ... 10 ... 20 . [ 21 ] . 22


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: