eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › no żesz nie zdążyłem...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 179

  • 161. Data: 2014-04-27 20:12:35
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "LS" <l...@g...com> napisał w wiadomości
    news:534fa1b2$0$2357$65785112@news.neostrada.pl...
    >W dniu 2014-04-16 22:46, sundayman pisze:
    >
    >> Dobrze, że im się fotony nie wysypały na podłogę.
    >>
    >> Po przeczytaniu tych idiotyzmów dość oczywiste jest, że nie ma sensu
    >> czytać dalej. Więc niestety - nie wiem jaki to przekaz straciłem, ale
    >> mam wrażenie, że niezbyt istotny.
    >
    > Odpowiedź masz na paranauki:)

    Ćśśś... nie wywołujmy wilka... pardon, SzB z lasu... :)

    --
    Spamerów i "pytaczy" informuję, iż bardzo narażają się na to, że ich
    adresy e-mail będą podawane harwesterom służącym do rozsyłania spamu.


  • 162. Data: 2014-04-27 20:29:02
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w wiadomości
    news:slrnlkt7j6.6je.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
    > Prądnica ma taką zaletę, że potrafi się wzbudzić nawet bez zewnętrznego
    > akumulatora. Czy w układzie z regulatorem ładowania to nastąpi, to już
    > inna sprawa.

    Jarku, nastąpi :))
    A bo to raz się pchało Skarpetę z wydydlanym całkiem aku, bo się np. światła
    na noc zostawiło...? :)
    Łady z alternatorem w takim przypadku za przeproszeniem, za chuja się nie
    upchało - prądnica (a tąż alternator przecież jest) nic nie dawała. Nawet
    samochód z dobrym kopytem nie dawał rady. Skarpeta - to parę mocniejszych
    pchnięć (bez skojarzeń proszę) :)) i jeśli tylko zapłon, oraz układ paliwowy
    były sprawne, to niebawem już pyrczała i za chwilę można było jechać :))
    Zimą było gorzej, bo z naturalnych powodów paliwo miało mniejszą chęć do
    odparowania i zmieszania się z powietrzem, a przez to do spalania się,
    czasem nie starczało uporu zimą przy -20...

    --
    Spamerów i "pytaczy" informuję, iż bardzo narażają się na to, że ich
    adresy e-mail będą podawane harwesterom służącym do rozsyłania spamu.



  • 163. Data: 2014-04-27 20:41:27
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "Adam Wysocki" <g...@s...invalid> napisał w wiadomości
    news:gof.pme.1397716136@news.chmurka.net...
    > Krzysztof Kucharski <s...@p...onet.pl> wrote:
    >
    >> Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć. W skrócie - melanż kwasu
    >> masłowego z merkaptanami w zalewie siarkowodorowej ;-)
    >
    > Zapach przyjemny czy wprost przeciwnie?

    Na samą myśl można się porzygać... Choć to od wielu czynników zależy, m.in.
    wrażliwości i podatności, takie tam...

    >
    >> W pewnym okresie czasu gazowe postaci związków selenu, otrzymywane
    >> przez operowanie łukiem elektrycznym na powierzchni płyty z prostownika
    >> selenowego miały wzięcie.
    >
    > Odurzają?

    Może... ale ja bym dawał zamiast środka pawiopędnego... Choć ja sam się
    niespaskudziłem... Ale wolałbym, aby mi kolejny powielacz, jeśli musi,
    usmażył się nie w mojej obecności...

    >
    > W sumie łatwo się przekonać...
    >
    > http://allegro.pl/diody-prostownicze-67254?order=d&s
    tring=selenowa

    Próbowałem przypiekać na ogniu płytkę selenową, z opisu J. Wojciechowskiego
    z Nowoczesnych zabawek, czy przypalił mi się mostek selenowy stosowany w
    radiach lampowych z czasów przed stanem wojennym (dziś bym dał 4x1N4005), to
    smród nie był taki przeraźliwy (ale i tak zapach do miłych zdecydowanie nie
    należał). Może doszedł do tego smród tworzywa konstrukcyjnego powielacza,
    dając razem melanż przyprawiający o mdłości?

    --
    Spamerów i "pytaczy" informuję, iż bardzo narażają się na to, że ich
    adresy e-mail będą podawane harwesterom służącym do rozsyłania spamu.


  • 164. Data: 2014-04-27 20:50:24
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <d...@n...pl> napisał w
    wiadomości news:534efcdd$0$2153$65785112@news.neostrada.pl...
    > W Rubinie płytka wysokiego miała błąd konstrukcyjny skutkujący możliwością
    > pożaru tak do kwadransa po wyłączeniu odbiornika...

    W tej chwili nie przypomnę sobie szczegółów - ostatni raz Rubina (714, z
    lampą 6P45S) miałem hm...20-25 lat temu w rękach, czy chodziło może o
    okablowanie lampy, które grzało się tak bardzo, iż już nawet po miesiącu
    potrafiło się niemal zwęglić, dwa, czy trzy razy wymieniałem... Nie bardzo w
    tej chwili mogę przypomnieć, co mimo braku dopływu energii (wyłącznik z
    przodu wyłączał to fizycznie od strony sieci) mogło być tak rozgrzane, że
    nawet po kwadransie mogło się zajarać... Mógłbyś przybliżyć? Bo w tej chwili
    to nawet schematu nie wyciągnę... A nie przypominam sobie innych zwęgleń w
    panelu...

    --
    Spamerów i "pytaczy" informuję, iż bardzo narażają się na to, że ich
    adresy e-mail będą podawane harwesterom służącym do rozsyłania spamu.


  • 165. Data: 2014-04-27 21:01:21
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "Adam Wysocki" <g...@s...invalid> napisał w wiadomości
    news:gof.pme.1397715883@news.chmurka.net...
    > "Dariusz K. Ładziak" <d...@n...pl> wrote:
    >
    >> W Rubinie płytka wysokiego miała błąd konstrukcyjny skutkujący
    >> możliwością pożaru tak do kwadransa po wyłączeniu odbiornika...
    >
    > Na czym polegał błąd?

    Myślę, myślę i wymyślić nie mogę... trafo WN było raczej za małe, aby
    utrzymać tak długo temperaturę zdolną do zapłonu, lampa stygła całkiem
    szybko i jej otoczenie także (przy wymianie okablowania, które lubiło się
    spalać zaginałem przewody tak, aby nawet, jak się całkiem odsłonią, żeby się
    nie zetknęły ze sobą), lampa pomocnicza (generator) była mała, więc ona to
    powinna być już przynajmniej nie gorąca w momencie, gdy po wyłączeniu
    odbiornika odkręcę mu plecy i zechcę ją wyjąć. Kondensatory, diody zwykłe,
    tranzystory, itd. nie wykazywały oznak przegrzania, może były gorące, ale
    nie padały co rusz (jedynie 6 czekoladek wymieniłem przez prawie 10 lat
    używania), więc nie były zbyt wysilone. Pozostaje powielacz... Ale i on, nie
    dostając energii od 15 minut, chyba powinien już być chłodny...? A jeśli, to
    przy aktywnej pracy to chyba sam z siebie powinien się zajarać, bez czekania
    na zdarzenie...? Bo taką by miał temperaturę w środku...
    Czy nie miało być, że błąd w tym module groził pożarem do 15 minut od
    w_Ł_ączenia, nie w_YŁ_ączenia?
    Bo nijak mi się to w całość nie klei... Co przegapiłem?

    --
    Spamerów i "pytaczy" informuję, iż bardzo narażają się na to, że ich
    adresy e-mail będą podawane harwesterom służącym do rozsyłania spamu.


  • 166. Data: 2014-04-27 21:48:14
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: janusz_k <J...@o...pl>

    W dniu 27.04.2014 o 21:01 ACMM-033 <v...@i...pl> pisze:

    >
    > Użytkownik "Adam Wysocki" <g...@s...invalid> napisał w wiadomości
    > news:gof.pme.1397715883@news.chmurka.net...
    >> "Dariusz K. Ładziak" <d...@n...pl> wrote:
    >>
    >>> W Rubinie płytka wysokiego miała błąd konstrukcyjny skutkujący
    >>> możliwością pożaru tak do kwadransa po wyłączeniu odbiornika...
    >>
    >> Na czym polegał błąd?
    >
    > Myślę, myślę i wymyślić nie mogę... trafo WN było raczej za małe, aby
    > utrzymać tak długo temperaturę zdolną do zapłonu, lampa stygła całkiem
    > szybko i jej otoczenie także (przy wymianie okablowania, które lubiło
    > się spalać zaginałem przewody tak, aby nawet, jak się całkiem odsłonią,
    > żeby się nie zetknęły ze sobą), lampa pomocnicza (generator) była mała,
    > więc ona to powinna być już przynajmniej nie gorąca w momencie, gdy po
    > wyłączeniu odbiornika odkręcę mu plecy i zechcę ją wyjąć. Kondensatory,
    > diody zwykłe, tranzystory, itd. nie wykazywały oznak przegrzania, może
    > były gorące, ale nie padały co rusz (jedynie 6 czekoladek wymieniłem
    > przez prawie 10 lat używania), więc nie były zbyt wysilone. Pozostaje
    > powielacz... Ale i on, nie dostając energii od 15 minut, chyba powinien
    > już być chłodny...? A jeśli, to przy aktywnej pracy to chyba sam z
    > siebie powinien się zajarać, bez czekania na zdarzenie...? Bo taką by
    > miał temperaturę w środku...
    > Czy nie miało być, że błąd w tym module groził pożarem do 15 minut od
    > w_Ł_ączenia, nie w_YŁ_ączenia?
    > Bo nijak mi się to w całość nie klei... Co przegapiłem?
    >

    O ile pamiętam to w rubinie nie było powielacza wysokie szło na diodę a
    potem na triodę stabilizującą wysokie nap, na tych połączeniach przez
    kondesator kineskopu wysokie długo się utrzymywało po wyłączeniu a że szło
    top po laminacie to prawie każde przebicie powodowało zapłon felernego
    laminatu.
    --

    Pozdr
    Janusz


  • 167. Data: 2014-04-27 22:34:40
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: Zachariasz Dorożyński <k...@g...com>

    W dniu niedziela, 27 kwietnia 2014 21:48:14 UTC+2 użytkownik janusz_k napisał:
    > W dniu 27.04.2014 o 21:01 ACMM-033 <v...@i...pl> pisze:
    >
    >
    >
    > >
    >
    > > Użytkownik "Adam Wysocki" <g...@s...invalid> napisał w wiadomości
    >
    > > news:gof.pme.1397715883@news.chmurka.net...
    >
    > >> "Dariusz K. Ładziak" <d...@n...pl> wrote:
    >
    > >>
    >
    > >>> W Rubinie płytka wysokiego miała błąd konstrukcyjny skutkujący
    >
    > >>> możliwością pożaru tak do kwadransa po wyłączeniu odbiornika...
    >
    > >>
    >
    > >> Na czym polegał błąd?
    >
    > >
    >
    > > Myślę, myślę i wymyślić nie mogę... trafo WN było raczej za małe, aby
    >
    > > utrzymać tak długo temperaturę zdolną do zapłonu, lampa stygła całkiem
    >
    > > szybko i jej otoczenie także (przy wymianie okablowania, które lubiło
    >
    > > się spalać zaginałem przewody tak, aby nawet, jak się całkiem odsłonią,
    >
    > > żeby się nie zetknęły ze sobą), lampa pomocnicza (generator) była mała,
    >
    > > więc ona to powinna być już przynajmniej nie gorąca w momencie, gdy po
    >
    > > wyłączeniu odbiornika odkręcę mu plecy i zechcę ją wyjąć. Kondensatory,
    >
    > > diody zwykłe, tranzystory, itd. nie wykazywały oznak przegrzania, może
    >
    > > były gorące, ale nie padały co rusz (jedynie 6 czekoladek wymieniłem
    >
    > > przez prawie 10 lat używania), więc nie były zbyt wysilone. Pozostaje
    >
    > > powielacz... Ale i on, nie dostając energii od 15 minut, chyba powinien
    >
    > > już być chłodny...? A jeśli, to przy aktywnej pracy to chyba sam z
    >
    > > siebie powinien się zajarać, bez czekania na zdarzenie...? Bo taką by
    >
    > > miał temperaturę w środku...
    >
    > > Czy nie miało być, że błąd w tym module groził pożarem do 15 minut od
    >
    > > w_Ł_ączenia, nie w_YŁ_ączenia?
    >
    > > Bo nijak mi się to w całość nie klei... Co przegapiłem?
    >
    > >
    >
    >
    >
    > O ile pamiętam to w rubinie nie było powielacza wysokie szło na diodę a
    >
    > potem na triodę stabilizującą wysokie nap, na tych połączeniach przez
    >
    > kondesator kineskopu wysokie długo się utrzymywało po wyłączeniu a że szło
    >
    > top po laminacie to prawie każde przebicie powodowało zapłon felernego
    >
    > laminatu.
    >
    > --
    >
    >
    >
    > Pozdr
    >
    > Janusz

    Tak było jak napisałeś. To była wina laminatu. laminat był papierowy czymś tam
    impregnowany. Jak impregnat odparował to płytka robiła się palna. I się zapalała.


  • 168. Data: 2014-04-27 23:26:12
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: "Dariusz K. Ładziak" <d...@n...pl>

    Użytkownik ACMM-033 napisał:
    >
    > Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <j...@l...waw.pl> napisał w
    > wiadomości news:slrnlkt7j6.6je.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
    >> Prądnica ma taką zaletę, że potrafi się wzbudzić nawet bez zewnętrznego
    >> akumulatora. Czy w układzie z regulatorem ładowania to nastąpi, to już
    >> inna sprawa.
    >
    > Jarku, nastąpi :))
    > A bo to raz się pchało Skarpetę z wydydlanym całkiem aku, bo się np.
    > światła na noc zostawiło...? :)
    > Łady z alternatorem w takim przypadku za przeproszeniem, za chuja się
    > nie upchało - prądnica (a tąż alternator przecież jest) nic nie dawała.
    > Nawet samochód z dobrym kopytem nie dawał rady. Skarpeta - to parę
    > mocniejszych pchnięć (bez skojarzeń proszę) :)) i jeśli tylko zapłon,
    > oraz układ paliwowy były sprawne, to niebawem już pyrczała i za chwilę
    > można było jechać :)) Zimą było gorzej, bo z naturalnych powodów paliwo
    > miało mniejszą chęć do odparowania i zmieszania się z powietrzem, a
    > przez to do spalania się, czasem nie starczało uporu zimą przy -20...

    Przewaga synchronicznego prostownika mechanicznego nad
    półprzewodnikowym. Żeby alternator ruszył na magnetyzmie szczątkowym to
    trzeba go nieźle zakręcić - aż napięcie indukowane zacznie przewyższać
    próg przewodzenia diod.

    --
    Darek


  • 169. Data: 2014-04-27 23:44:06
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: "ACMM-033" <v...@i...pl>


    Użytkownik "Zachariasz Dorożyński" <k...@g...com> napisał w
    wiadomości news:990a93b1-b937-4344-905a-6a8fa5da16bb@googlegrou
    ps.com...
    >> O ile pamiętam to w rubinie nie było powielacza wysokie szło na diodę a
    >> potem na triodę stabilizującą wysokie nap, na tych połączeniach przez

    To zależy od konstrukcji modułu, w starszych Rubinach rzeczywiście, była
    opcja z lampą "rentgenowską", oraz 6P42S. W moim było, jak napisałem.

    >> kondesator kineskopu wysokie długo się utrzymywało po wyłączeniu a że
    >> szło
    >> top po laminacie to prawie każde przebicie powodowało zapłon felernego
    >> laminatu.

    Po laminacie? Hmm... To musiałby być rzeczywiście, megapech, żeby
    rozładowanie trafiło na jakąś upływność w miejscu, że tak powiem,
    zmaltretowanym, w jakiś sposób osłabionym i jednym strzałem rozgrzało na
    tyle, że zapłonęło by, prędzej zebrany kurz, to rzeczywiście, podobno w
    nieczyszczonym odbiorniku potrafił się zajarać, a resztę procesu ogniowego
    podtrzymywała konstrukcja urządzenia :) No, upływność, to ładunek powinien
    się zblidować, więc chyba szybko by spadł do wartości, która nie zagrażała
    by zbytnio otoczeniu... prędzej przy dobrym stanie modułu i sytuacji, gdy od
    iskry zajara się kurz. Ja regularnie swój OTVC odkurzałem, znamienity
    kurzołap to był :) Choć ja miałem powielacz, ale tu też teoretycznie, mogła
    by iskra skoczyć, gdyby dajmy na to, powstała przez kurz ścieżka z
    upływnością... Nadal jednak próbuję skojarzyć, co konkretnie było tym błędem
    konstrukcyjnym (oraz, czy dotyczył tylko starej, czy także nowej wersji
    modułu WN), bo ZTCW, chyba w większości OTV niekoniecznie musiało następować
    "spacyfikowanie" ładunku, a jakoś nie słyszałem, żeby ta większość tak
    gromadnie jarała się, gdy np. widz po programie wyłączy TV i pójdzie
    kimać...

    > Tak było jak napisałeś. To była wina laminatu. laminat był papierowy czymś
    > tam impregnowany. Jak impregnat
    > odparował to płytka robiła się palna. I się zapalała.

    No, jebnięcie iskrą w papier musiało by być potężne, żeby go tak zajarać. U
    mnie płytka rzeczywiście, to był megamarnej jakości papier bakelizowany,
    jednak nawet tam, gdzie się przywęgliło (dokładniej, to miejsce ściemniało,
    jak przegrzane), nie miałem nawet śladu epizodu ogniowego. Nawet, jak mi się
    kiedyś zwarcie w okablowaniu zrobiło i dymek poszedł, tonie zapowiadało to
    ognia... Może spróbuję się z tym przespać i załapię, w czym rzecz? No,
    zaciemnienie i światła za mało...

    --
    Spamerów i "pytaczy" informuję, iż bardzo narażają się na to, że ich
    adresy e-mail będą podawane harwesterom służącym do rozsyłania spamu.


  • 170. Data: 2014-04-27 23:54:00
    Temat: Re: no żesz nie zdążyłem...
    Od: Zachariasz Dorożyński <k...@g...com>

    W dniu niedziela, 27 kwietnia 2014 23:44:06 UTC+2 użytkownik ACMM-033 napisał:
    > Użytkownik "Zachariasz Dorożyński" <k...@g...com> napisał w
    >
    > wiadomości news:990a93b1-b937-4344-905a-6a8fa5da16bb@googlegrou
    ps.com...
    >
    > >> O ile pamiętam to w rubinie nie było powielacza wysokie szło na diodę a
    >
    > >> potem na triodę stabilizującą wysokie nap, na tych połączeniach przez
    >
    >
    >
    > To zależy od konstrukcji modułu, w starszych Rubinach rzeczywiście, była
    >
    > opcja z lampą "rentgenowską", oraz 6P42S. W moim było, jak napisałem.
    >
    >
    >
    > >> kondesator kineskopu wysokie długo się utrzymywało po wyłączeniu a że
    >
    > >> szło
    >
    > >> top po laminacie to prawie każde przebicie powodowało zapłon felernego
    >
    > >> laminatu.
    >
    >
    >
    > Po laminacie? Hmm... To musiałby być rzeczywiście, megapech, żeby
    >
    > rozładowanie trafiło na jakąś upływność w miejscu, że tak powiem,
    >
    > zmaltretowanym, w jakiś sposób osłabionym i jednym strzałem rozgrzało na
    >
    > tyle, że zapłonęło by, prędzej zebrany kurz, to rzeczywiście, podobno w
    >
    > nieczyszczonym odbiorniku potrafił się zajarać, a resztę procesu ogniowego
    >
    > podtrzymywała konstrukcja urządzenia :) No, upływność, to ładunek powinien
    >
    > się zblidować, więc chyba szybko by spadł do wartości, która nie zagrażała
    >
    > by zbytnio otoczeniu... prędzej przy dobrym stanie modułu i sytuacji, gdy od
    >
    > iskry zajara się kurz. Ja regularnie swój OTVC odkurzałem, znamienity
    >
    > kurzołap to był :) Choć ja miałem powielacz, ale tu też teoretycznie, mogła
    >
    > by iskra skoczyć, gdyby dajmy na to, powstała przez kurz ścieżka z
    >
    > upływnością... Nadal jednak próbuję skojarzyć, co konkretnie było tym błędem
    >
    > konstrukcyjnym (oraz, czy dotyczył tylko starej, czy także nowej wersji
    >
    > modułu WN), bo ZTCW, chyba w większości OTV niekoniecznie musiało następować
    >
    > "spacyfikowanie" ładunku, a jakoś nie słyszałem, żeby ta większość tak
    >
    > gromadnie jarała się, gdy np. widz po programie wyłączy TV i pójdzie
    >
    > kimać...
    >
    >
    >
    > > Tak było jak napisałeś. To była wina laminatu. laminat był papierowy czymś
    >
    > > tam impregnowany. Jak impregnat
    >
    > > odparował to płytka robiła się palna. I się zapalała.
    >
    >
    >
    > No, jebnięcie iskrą w papier musiało by być potężne, żeby go tak zajarać. U
    >
    > mnie płytka rzeczywiście, to był megamarnej jakości papier bakelizowany,
    >
    > jednak nawet tam, gdzie się przywęgliło (dokładniej, to miejsce ściemniało,
    >
    > jak przegrzane), nie miałem nawet śladu epizodu ogniowego. Nawet, jak mi się
    >
    > kiedyś zwarcie w okablowaniu zrobiło i dymek poszedł, tonie zapowiadało to
    >
    > ognia... Może spróbuję się z tym przespać i załapię, w czym rzecz? No,
    >
    > zaciemnienie i światła za mało...
    >
    >
    >
    > --
    >
    > Spamerów i "pytaczy" informuję, iż bardzo narażają się na to, że ich
    >
    > adresy e-mail będą podawane harwesterom służącym do rozsyłania spamu.

    Informacja o palącym się laminacie na bazie papieru jak odparował z niego wskutek
    podwyższonej temperatury impregnat jest pewna i nie podlega komentarzom ani
    zgadywankom.

strony : 1 ... 10 ... 16 . [ 17 ] . 18


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: