eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.pecet › To się narobi...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 207

  • 171. Data: 2012-12-08 11:34:12
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: PK <P...@n...com>

    On 2012-12-07, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
    > Coś przeszkadza Ci pracować jako kadra kierownicza ?

    Ogólnie niechęć do takich stanowisk. Aktualnie jestem jeszcze za młody,
    żeby ktoś brał mnie pod uwagę. Potem będę musiał wykombinować sobie
    jakąś ścieżkę kariery umożliwiającą awanse bez zostawania czyimś
    dyrektorem. Chyba że zmienię zdanie co do takiej pracy (choć wątpię).

    > W kiosku zazwyczaj pracuje jedna osoba więc każdy wynik będzie mało
    > reprezentatywny, w okolicznym sklepie spożywczym pracuje kilkanaście
    > osób i co najmniej trzy z ekspedientek dojeżdża samochodem.
    > Zaobserwowałem osobiście.

    Ale nie mówimy o żadnym byciu reprezentatywnym. Chciałeś firmę, gdzie
    wszyscy jeżdżą zbiorkomem to Ci podaję. A kiosków są tysiące, więc
    to byłaby już niezła próbka.

    W najbliższym mi sklepie (oczywiście Biedronce) chyba wszyscy docierają
    autobusami, ale nie bardzo chce mi się stać na mrozie od 5 do 9, żeby
    skontrolować choćby pierwszą zmianę :].

    Z innych próbek: do najbliższego centrum handlowego codziennie autobusem
    lub pociągiem przyjeżdżają setki osób. Większość z nich to ekspedienci
    w sklepach. Myślę, że w związku z tym też znalazłoby się sporo
    spełniających Twój warunek.

    pozdrawiam,
    PK


  • 172. Data: 2012-12-08 12:09:39
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>

    Dnia 2012-12-08 11:34, Użytkownik PK napisał:

    > Ogólnie niechęć do takich stanowisk. Aktualnie jestem jeszcze za młody,
    > żeby ktoś brał mnie pod uwagę. Potem będę musiał wykombinować sobie
    > jakąś ścieżkę kariery umożliwiającą awanse bez zostawania czyimś
    > dyrektorem. Chyba że zmienię zdanie co do takiej pracy (choć wątpię).
    >
    >> W kiosku zazwyczaj pracuje jedna osoba więc każdy wynik będzie mało
    >> reprezentatywny, w okolicznym sklepie spożywczym pracuje kilkanaście
    >> osób i co najmniej trzy z ekspedientek dojeżdża samochodem.
    >> Zaobserwowałem osobiście.
    >
    > Ale nie mówimy o żadnym byciu reprezentatywnym. Chciałeś firmę, gdzie
    > wszyscy jeżdżą zbiorkomem to Ci podaję. A kiosków są tysiące, więc
    > to byłaby już niezła próbka.

    Nie podałeś firmy gdzie wszyscy przyjeżdżają komunikacją publiczną.

    > W najbliższym mi sklepie (oczywiście Biedronce) chyba wszyscy docierają
    > autobusami, ale nie bardzo chce mi się stać na mrozie od 5 do 9, żeby
    > skontrolować choćby pierwszą zmianę :].

    "Chyba wszyscy" nie oznacza że wszyscy.

    > Z innych próbek: do najbliższego centrum handlowego codziennie autobusem
    > lub pociągiem przyjeżdżają setki osób. Większość z nich to ekspedienci
    > w sklepach. Myślę, że w związku z tym też znalazłoby się sporo
    > spełniających Twój warunek.

    Ale te setki osób to nie koniecznie wszyscy. Nie wspomnę że akurat
    większość centrów handlowych a wszystkie które odwiedzam mają na
    tyle rozbudowane miejsca parkingowe że pracownicy mogą tam bez
    problemu parkować.

    I jeszcze jeden drobiażdżek o którym zapominacie, część ludzi
    dojeżdża do pracy nie z sypialni gdzie mają niezłe możliwości
    przejazdu komunikacją miejską a pod miastami gdzie możliwości
    to są wielokrotnie mniejsze. Im opłaci się (i pod względem
    finansowym i pod względem straconego czasu) dojeżdżać własnym
    samochodem. I najczęściej tak dojeżdżają więc dopóki ich
    nie "znikniesz" twierdzenie że wszyscy dojeżdżają komunikacją
    nie będzie prawdziwe ani nawet wiarygodne.

    ps. ciekawy też jestem do której grupy zaliczysz mojego kolegę
    ze szkoły, wyemigrował do stolicy (tam pracuje) ale mieszka
    pod nią, w momencie jak firma gdzie pracuje przeniosła się do
    centrum miał do wyboru zrezygnować z pracy lub wymyślić rozwiązanie
    zastępcze, komunikację publiczną odrzucił na wstępie.
    Teraz do stolicy dojeżdża własnym samochodem, parkuje gdzieś
    na osiedlu i dalej jedzie komunikacją miejską.


    Pozdrawiam


  • 173. Data: 2012-12-08 14:34:04
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: PK <P...@n...com>

    On 2012-12-08, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
    > "Chyba wszyscy" nie oznacza że wszyscy.

    "Chyba wszyscy" oznacza, że może wszyscy a może nie wszyscy,
    przy czym moim zdaniem "wszyscy" jest znacznie bardziej
    prawdopodobne.

    > Ale te setki osób to nie koniecznie wszyscy. Nie wspomnę że akurat

    Ale ja nie mówię, że wszyscy w CH. CH ich nie zatrudnia. CH wynajmuje
    powierzchnię firmom i te firmy robią tam sklep, w którym pracują
    3 osoby.

    Jeśli mówię "w mojej firmie", to też mam na myśli konkretnie mój
    zakład pracy w tym budynku (co jest trochę nieścisłe, ale chyba
    potocznie akceptowalne, logiczne). Ani nie cały budynek (w którym firm
    jest chyba 6 - wliczając administrację), ani naprawdę całą firmę (która
    ma 2 centrale i wiele przedstawicielstw).

    > większość centrów handlowych a wszystkie które odwiedzam mają na
    > tyle rozbudowane miejsca parkingowe że pracownicy mogą tam bez
    > problemu parkować.

    Mogą, ale przyjeżdżają zbiorkomem. Ludzie nie wybierają komunikacji
    publicznej tylko dlatego, że nie stać ich na samochód lub nie mieliby
    go gdzie zaparkować.

    > I jeszcze jeden drobiażdżek o którym zapominacie, część ludzi
    > dojeżdża do pracy nie z sypialni gdzie mają niezłe możliwości
    > przejazdu komunikacją miejską a pod miastami gdzie możliwości
    > to są wielokrotnie mniejsze. Im opłaci się (i pod względem
    > finansowym i pod względem straconego czasu) dojeżdżać własnym
    > samochodem. I najczęściej tak dojeżdżają więc dopóki ich
    > nie "znikniesz" twierdzenie że wszyscy dojeżdżają komunikacją
    > nie będzie prawdziwe ani nawet wiarygodne.

    Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ten fragment (przecinki?), ale
    generalnie nie masz racji.
    Po pierwsze: w ogólności nie jest prawdą, aby dojazd z
    "miast-satelitów" do pracy był trudniejszy czy mniej wygodny niż
    poruszanie się tylko po mieście (jeśli to rozumiesz przez "sypialnię",
    bo chyba inaczej rozumiemy ten termin). Zazwyczaj (jeśli nieźle
    wybierzesz miejsce zamieszkania oraz miejsce pracy) może być
    dużo wygodniejszy i trwać krócej.

    Po drugie: nigdzie nie twierdzę, że wszyscy na świecie dojeżdżają
    komunikacją miejską. Cały czas mówię tylko, że istnieją firmy, gdzie
    tak właśnie jest.

    > ps. ciekawy też jestem do której grupy zaliczysz mojego kolegę
    > ze szkoły, wyemigrował do stolicy (tam pracuje) ale mieszka
    [cut]
    To nie jest łatwe pytanie i trudno mi na nie dobrze odpowiedzieć.
    Zakładam, że dobra ocena jest oparta na zdrowym rozsądku. Jeśli
    Twój kolega pokonuje w samochodzie 20 km, staje 2 przystanki od pracy
    (bo jest łatwiej o miejsca) i resztę przechodzi lub korzysta z KM,
    to IMO dojeżdża do pracy samochodem. Bo w samochodzie spędza
    większość czasu i bo dokłada swój samochód (w istotny sposób)
    do obciążenia dróg, a to przecież właściwie chodzi w takich dyskusjach.
    Jeśli Twój kolega dojeżdżałby autem kilometr np. na stację kolejową,
    potem 15 minut jechał pociągiem, a potem szedł 1.5km od stacji do pracy,
    to uznałbym, że dojeżdża pociągiem, ponieważ w pewnym sensie pozostałe
    formy transportu (choć mogą zajmować mu więcej czasu) są podporządkowane
    skomunikowaniu z koleją.

    Zresztą jeśli mówię o kimś, że jeździ do pracy zbiorkomem, to także mam
    na myśli osoby, które pokonują część drogi pieszo. Np. ja powiedziałbym
    o sobie, że do pracy docieram autobusem, choć tak naprawdę poruszam się
    nim tylko około 1/3 czasu (1/3 idę, 1/3 czekam na przystanku).

    pozdrawiam,
    PK


  • 174. Data: 2012-12-08 14:58:25
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>

    Dnia 2012-12-08 14:34, Użytkownik PK napisał:

    >> "Chyba wszyscy" nie oznacza że wszyscy.
    >
    > "Chyba wszyscy" oznacza, że może wszyscy a może nie wszyscy,
    > przy czym moim zdaniem "wszyscy" jest znacznie bardziej
    > prawdopodobne.

    Czyli potwierdzasz że nie wszyscy a co najwyżej że jest to
    mocno prawdopodobne. Ale to w dalszym ciągu nie to samo. :-)

    >> Ale te setki osób to nie koniecznie wszyscy. Nie wspomnę że akurat
    >
    > Ale ja nie mówię, że wszyscy w CH. CH ich nie zatrudnia. CH wynajmuje
    > powierzchnię firmom i te firmy robią tam sklep, w którym pracują
    > 3 osoby.
    >
    > Jeśli mówię "w mojej firmie", to też mam na myśli konkretnie mój
    > zakład pracy w tym budynku (co jest trochę nieścisłe, ale chyba
    > potocznie akceptowalne, logiczne). Ani nie cały budynek (w którym firm
    > jest chyba 6 - wliczając administrację), ani naprawdę całą firmę (która
    > ma 2 centrale i wiele przedstawicielstw).

    No to wszyscy w tym "twoim zakładzie pracy w tym budynku" dojeżdżają
    komunikacją miejską ? Jeśli tak to napisz ile to osób i jakie to
    stanowiska pracy.

    >> większość centrów handlowych a wszystkie które odwiedzam mają na
    >> tyle rozbudowane miejsca parkingowe że pracownicy mogą tam bez
    >> problemu parkować.
    >
    > Mogą, ale przyjeżdżają zbiorkomem. Ludzie nie wybierają komunikacji
    > publicznej tylko dlatego, że nie stać ich na samochód lub nie mieliby
    > go gdzie zaparkować.

    Ja nie twierdziłem z jakiego powodu wybierają komunikację.
    Świetnie rozumiem że bardzo często w przypadku dużych miast
    komunikacja bywa szybsza i wygodniejsza a nawet tańsza.
    Ale pamiętam też o całej masie przypadków kiedy to własny
    samochód jest szybszy i wygodniejszy a bywa że i tańszy.

    >> I jeszcze jeden drobiażdżek o którym zapominacie, część ludzi
    >> dojeżdża do pracy nie z sypialni gdzie mają niezłe możliwości
    >> przejazdu komunikacją miejską a pod miastami gdzie możliwości
    >> to są wielokrotnie mniejsze. Im opłaci się (i pod względem
    >> finansowym i pod względem straconego czasu) dojeżdżać własnym
    >> samochodem. I najczęściej tak dojeżdżają więc dopóki ich
    >> nie "znikniesz" twierdzenie że wszyscy dojeżdżają komunikacją
    >> nie będzie prawdziwe ani nawet wiarygodne.
    >
    > Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ten fragment (przecinki?), ale
    > generalnie nie masz racji.
    > Po pierwsze: w ogólności nie jest prawdą, aby dojazd z
    > "miast-satelitów" do pracy był trudniejszy czy mniej wygodny niż
    > poruszanie się tylko po mieście (jeśli to rozumiesz przez "sypialnię",
    > bo chyba inaczej rozumiemy ten termin). Zazwyczaj (jeśli nieźle
    > wybierzesz miejsce zamieszkania oraz miejsce pracy) może być
    > dużo wygodniejszy i trwać krócej.

    Zostaw miasta satelity i dzielnice dużych miast bo tam przeważnie
    nieźle funkcjonuje komunikacja miejska, popatrz na mniejsze miasta
    i całą masę miejscowości je otaczających gdzie większość mieszkańców
    prace ma w mieście a komunikacja publiczna funkcjonuje w godzinach
    szczytu lub wcale.

    > Po drugie: nigdzie nie twierdzę, że wszyscy na świecie dojeżdżają
    > komunikacją miejską. Cały czas mówię tylko, że istnieją firmy, gdzie
    > tak właśnie jest.

    Cały czas proszę o konkretny przykład takiej firmy.

    >> ps. ciekawy też jestem do której grupy zaliczysz mojego kolegę
    >> ze szkoły, wyemigrował do stolicy (tam pracuje) ale mieszka
    > [cut]
    > To nie jest łatwe pytanie i trudno mi na nie dobrze odpowiedzieć.
    > Zakładam, że dobra ocena jest oparta na zdrowym rozsądku. Jeśli
    > Twój kolega pokonuje w samochodzie 20 km, staje 2 przystanki od pracy
    > (bo jest łatwiej o miejsca) i resztę przechodzi lub korzysta z KM,
    > to IMO dojeżdża do pracy samochodem. Bo w samochodzie spędza
    > większość czasu i bo dokłada swój samochód (w istotny sposób)
    > do obciążenia dróg, a to przecież właściwie chodzi w takich dyskusjach.
    > Jeśli Twój kolega dojeżdżałby autem kilometr np. na stację kolejową,
    > potem 15 minut jechał pociągiem, a potem szedł 1.5km od stacji do pracy,
    > to uznałbym, że dojeżdża pociągiem, ponieważ w pewnym sensie pozostałe
    > formy transportu (choć mogą zajmować mu więcej czasu) są podporządkowane
    > skomunikowaniu z koleją.

    Pokonuje dwadzieścia kilka kilometrów samochodem, ale potem ma
    jeszcze kilka kilometrów do przejechania komunikacją miejską.


    Pozdrawiam


  • 175. Data: 2012-12-08 15:49:27
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: PK <P...@n...com>

    On 2012-12-08, RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl> wrote:
    > Czyli potwierdzasz że nie wszyscy a co najwyżej że jest to
    > mocno prawdopodobne. Ale to w dalszym ciągu nie to samo. :-)

    Potwierdzam, że jest wysoce prawdopodobne, że wszyscy. O to mi
    przecież cały czas chodzi.

    > No to wszyscy w tym "twoim zakładzie pracy w tym budynku" dojeżdżają
    > komunikacją miejską ? Jeśli tak to napisz ile to osób i jakie to
    > stanowiska pracy.

    Nie wszyscy, ponieważ jest to typowy biurowiec, w którym miejsc pracy
    starcza tylko dla kadry wysokiego szczebla. Poza tym ileś osób staje
    na połozonym niedaleko parkingu przy supermarkecie. Nie mniej
    zdecydowana większość pracowników dociera do tego budynku komunikacją
    (jakiś wielki węzeł komunikacyjny to nie jest, ale jest całkiem nieźle).

    Stanowiska? Różne - jak wszędzie. Generalnie w budynku są firmy z branż:
    finansowej, logistycznej i informatycznej. Podejrzewam, że poza
    najmłodszymi pracownikami (głównie praktykantami) oraz obsługą budynku
    nikt nie zarabia poniżej średniej warszawskiej (~4500 brutto), a jest to
    kwota wystarczająca do zakupu i utrzymania samochodu. Zresztą oczywiście
    większość osób, które dojeżdżają zbiorkomem, własny samochód posiada. Po
    prostu jest wiele dobrych powodów, aby wybrać KM.

    Z ciekawostek mogę podać, że obok mojego budynku jest centrala pewnej
    dużej firmy IT na literę M. Budynek podobnej wielkości. Biorąc pod
    uwagę to, jak rozchodzą się ludzie, z którymi wysiadam z autobusu,
    podejrzewam, że tam jeszcze mniej osób jeździ do pracy samochodem.

    > Ale pamiętam też o całej masie przypadków kiedy to własny
    > samochód jest szybszy i wygodniejszy a bywa że i tańszy.

    Oczywiście. Tyle że akurat w Warszawie komunikacja jest tania,
    a do tego niezwykle wygodna (pod względem sieci połączeń, a od niedawna
    także taboru). Będąc w innych miastach w Polsce rzeczywiście trochę
    cierpię przez KM. W Warszawie (i kilku miastach wokół) można świetnie
    funkcjonować bez samochodu. No ale nie jest to ani tanie ani szczególnie
    przyjemne miasto, więc "coś za coś".

    > Zostaw miasta satelity i dzielnice dużych miast bo tam przeważnie
    > nieźle funkcjonuje komunikacja miejska, popatrz na mniejsze miasta
    > i całą masę miejscowości je otaczających gdzie większość mieszkańców
    > prace ma w mieście a komunikacja publiczna funkcjonuje w godzinach
    > szczytu lub wcale.

    To jest oczywiste. W małych miastach i na wsiach zazwyczaj po prostu
    nie da się funkcjonować bez samochodu, a jeśli się da, to jest to
    koszmarnie uciążliwe. Nie mniej cały czas piszę o dużych miastach
    (głównie na podstawie moich doświadczeń ze stolicy), o czym regularnie
    przypominam :).

    > Cały czas proszę o konkretny przykład takiej firmy.

    Kiosk Kolporter, róg Szczęśliwickiej i Dobosza, Warszawa.
    Happy?
    :D

    > Pokonuje dwadzieścia kilka kilometrów samochodem, ale potem ma
    > jeszcze kilka kilometrów do przejechania komunikacją miejską.

    No to w ogólności nie umiałbym go zakwalifikować. Ważny byłby
    kontekst. Np. jeśli robiłbym analizę popularności środków
    transportu w mieście, a Twój kolega pokonywałby 20km gdzieś do
    przedmieść, a tam przesiadał się w komunikację i nią jeździł
    po mieście, to wrzuciłbym go do worka użytkowników ziorkomu.

    A gdyby Twój kolega chodził do pracy 20 km, ale w ostatniej
    chwili przesiadał się do autobusu na 1 przystanek, to w pewnych
    sytuacjach moglibyśmy go nazwać "docierającym do pracy komunikacją
    miejską". Np. gdybyśmy robili prognozę zysku z biletów :).

    pozdrawiam,
    PK


  • 176. Data: 2012-12-08 18:33:39
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: RadoslawF <radoslawfl@spam_wp.pl>

    Dnia 2012-12-08 15:49, Użytkownik PK napisał:

    >> Czyli potwierdzasz że nie wszyscy a co najwyżej że jest to
    >> mocno prawdopodobne. Ale to w dalszym ciągu nie to samo. :-)
    >
    > Potwierdzam, że jest wysoce prawdopodobne, że wszyscy. O to mi
    > przecież cały czas chodzi.

    Cały czas chodzi że wszyscy a nie że wysoce prawdopodobne.

    >> No to wszyscy w tym "twoim zakładzie pracy w tym budynku" dojeżdżają
    >> komunikacją miejską ? Jeśli tak to napisz ile to osób i jakie to
    >> stanowiska pracy.
    >
    > Nie wszyscy, ponieważ jest to typowy biurowiec, w którym miejsc pracy
    > starcza tylko dla kadry wysokiego szczebla. Poza tym ileś osób staje
    > na połozonym niedaleko parkingu przy supermarkecie. Nie mniej
    > zdecydowana większość pracowników dociera do tego budynku komunikacją

    Skoro nie wszyscy jeżdżą komunikacją to reszta informacji jest zbędna.

    >> Ale pamiętam też o całej masie przypadków kiedy to własny
    >> samochód jest szybszy i wygodniejszy a bywa że i tańszy.
    >
    > Oczywiście. Tyle że akurat w Warszawie komunikacja jest tania,
    > a do tego niezwykle wygodna (pod względem sieci połączeń, a od niedawna
    > także taboru). Będąc w innych miastach w Polsce rzeczywiście trochę
    > cierpię przez KM. W Warszawie (i kilku miastach wokół) można świetnie
    > funkcjonować bez samochodu. No ale nie jest to ani tanie ani szczególnie
    > przyjemne miasto, więc "coś za coś".
    >
    >> Zostaw miasta satelity i dzielnice dużych miast bo tam przeważnie
    >> nieźle funkcjonuje komunikacja miejska, popatrz na mniejsze miasta
    >> i całą masę miejscowości je otaczających gdzie większość mieszkańców
    >> prace ma w mieście a komunikacja publiczna funkcjonuje w godzinach
    >> szczytu lub wcale.
    >
    > To jest oczywiste. W małych miastach i na wsiach zazwyczaj po prostu
    > nie da się funkcjonować bez samochodu, a jeśli się da, to jest to
    > koszmarnie uciążliwe. Nie mniej cały czas piszę o dużych miastach
    > (głównie na podstawie moich doświadczeń ze stolicy), o czym regularnie
    > przypominam :).

    Jeśli piszesz tylko o dużych miastach czy tylko o stolicy
    powinieneś to podać na początku dyskusji. Oszczędzilibyśmy
    sobie trochę czasu i pisaniny.

    >> Cały czas proszę o konkretny przykład takiej firmy.
    >
    > Kiosk Kolporter, róg Szczęśliwickiej i Dobosza, Warszawa.
    > Happy?
    > :D

    Jeden z ich kiosków to chyba jednak nie całą firma.

    >> Pokonuje dwadzieścia kilka kilometrów samochodem, ale potem ma
    >> jeszcze kilka kilometrów do przejechania komunikacją miejską.
    >
    > No to w ogólności nie umiałbym go zakwalifikować. Ważny byłby
    > kontekst. Np. jeśli robiłbym analizę popularności środków
    > transportu w mieście, a Twój kolega pokonywałby 20km gdzieś do
    > przedmieść, a tam przesiadał się w komunikację i nią jeździł
    > po mieście, to wrzuciłbym go do worka użytkowników ziorkomu.
    >
    > A gdyby Twój kolega chodził do pracy 20 km, ale w ostatniej
    > chwili przesiadał się do autobusu na 1 przystanek, to w pewnych
    > sytuacjach moglibyśmy go nazwać "docierającym do pracy komunikacją
    > miejską". Np. gdybyśmy robili prognozę zysku z biletów :).

    Kombinujesz, ja przyznał bym uczciwie że korzysta z obu form
    dojazdu.


    Pozdrawiam


  • 177. Data: 2012-12-08 19:49:10
    Temat: Re: [OT] Re: To się narobi...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sun, 25 Nov 2012, z wrote:

    > Jeśli potrafisz odróżnić (a może Twoi klienci) dobrej jakości stratny jpg od
    > bezstratnego po konwersji na produkt finalny to nie mam więcej pytań.

    Ten "dobrej jakości stratny" to *przed* obróbką czy *po* obróbce?
    Bo Przemysław pisał "źródła są źródłami", czyli przed obróbką.
    Wystarczy aby obróbka polegała na "wyciąganiu z cieni" aby różnica
    była oczywista.

    > Dla mnie to strata czasu i miejsca na dysku.

    Ależ obróbka to jest spora strata czasu i z tym nikt nie dyskutuje.

    pzdr, Gotfryd


  • 178. Data: 2012-12-08 20:16:06
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 7 Dec 2012, Radosław Sokół wrote:

    > W dniu 07.12.2012 09:11, Iguan_007 Iguan_007 pisze:

    >> - dostep do aktualnych map, od nawigacji samochodowej po szczegolowe mapy
    >> topograficzne. Czesto jezdze na rowerze po rozleglych lasach.

    Rowerze. Odnotowałem.

    > Wybacz, ale ja potrafię jeździć po lesie rowerem bez mapy.
    > Wystarczy, że w domu sobie zerknę na Google Maps na przykład.

    Ja tak bardzo zupełnie offtopicznie.
    Dajecie głowę za aktualność jednego i drugiego, szczególnie
    w kontekście przejezdności na rowerze?
    Tak się składa, że mam w okolicy niedawno wykończoną część A-1.
    Weryfikację przejezdności przejazdów robiłem organoleptycznie,
    bo żadna z darmowych map nie dawała jasności gdzie przejazdy będą
    (czy i które drogi i dróżki pozostaną), a zdjęcia były opóźnione
    tak ze 3 lata.
    Jedyną w miarę niezacofaną informacją były "społeczne" informacje
    wklepane na Google Earth (nie mylić z Google Maps).
    Było to ponad 6 miesięcy od oddania do użytku tego odcinka A-1
    Dla jasności - aktualny szkic na Google Maps może i jest aktualny,
    ale przejazdy nie będące drogami twardymi zwyczajnie nie są na nim
    zaznaczone.

    pzdr, Gotfryd


  • 179. Data: 2012-12-08 20:21:38
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Fri, 7 Dec 2012, JDX wrote:

    > Hehe, dokładnie. Ludzie bezmyślnie piszą SMS-y czy emaile zapominając
    > o czymś takim jak stare dobre połączenie głosowe dzięki któremu wiele
    > spraw można załatwić szybciej. :-D

    Rozkłada za to planowanie czasu i nie zostawia informacji pobocznych,
    które mogą być krytyczne (symbole, kody itede - i nie, nie mam na myśli
    haseł)
    Telefon musisz odebrać tu i *teraz*, bardzo "pożyteczna" cecha na
    środku skrzyżowania :P

    pzdr, Gotfryd


  • 180. Data: 2012-12-08 21:27:54
    Temat: Re: To się narobi...
    Od: JDX <j...@o...pl>

    On 2012-12-08 20:16, Gotfryd Smolik news wrote:
    [.....]
    > Ja tak bardzo zupełnie offtopicznie.
    > Dajecie głowę za aktualność jednego i drugiego, szczególnie
    > w kontekście przejezdności na rowerze?
    Hehe, tak jakoś mi umknęło. W ubiegłym (tegorocznym) sezonie trzy razy
    "wlazłem na minę" dzięki Google Maps. GM pokazywało drogę przez las a w
    rzeczywistości był tylko zarys ścieżki który można byłoby pokonać
    motocyklem enduro, dobrą terenówką lub czołgiem. :-D Rowerem to już nie
    bardzo, zwłaszcza trekkingowym. Przez część drogi trzeba było rower
    przepchać lub przenieść. :-D

strony : 1 ... 10 ... 17 . [ 18 ] . 19 ... 21


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: